O miłości jako uczuciu zdań kilka

Miłość jest obecna w życiu każdego człowieka. Nie ma znaczenia wiek, miejsce czy czas. Każdy spotyka się z tym uczuciem pod różnymi postaciami. Niektórzy mówią nawet że miłość jest największym sensem istnienia, przedkładając to uczucie nad wszystkie inne wartości w życiu.

Doskonała recepta na miłość niestety nie istnieje. Podobnie jak nie ma gotowej recepty na szczęście. Miłość nie jest tylko uczuciem, jak to się niektórym wydaje. Miłość to ciężka praca. Trzeba umieć się dostosować. Trzeba umieć rezygnować. Miłość jest trudna, ale też piękna. Dlatego warta i pracy i trudów. Miłość jest otwarciem się na drugiego człowieka, jest szczęściem, jest spojrzeniem duszy, to dawanie, to cud, to morze emocji. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z jej wielkości, nie wiemy, że "Miłość jest lekarstwem, które sprawia cuda codzienne".

Wszyscy potrzebujemy bliskiego związku z drugim człowiekiem. W relacji partnerskiej ściągamy maskę, możemy być sobą, wyrażać nasze pragnienia, niczego nie udawać. Drugi człowiek jest naszą ostoją w życiu, które nieustannie się zmienia. Dzielone z nim radości stają się większe, troski mniejsze. Od partnera uzyskujemy wsparcie, radę, obronę. Jednak to tylko jedna, ta jaśniejsza, strona medalu. Istnieje także i ta ciemna strona - całkowite odsłonięcie się przed drugim człowiekiem czyni nas podatniejszym na zranienia, wzbudza lęk przed śmiesznością i odrzuceniem. Uzależnia nas też w pewien sposób - a w efekcie może prowadzić do poczucia utraty kontroli nad własnym życiem, zatracenia własnego JA, porzucenia części pragnień i marzeń, odpowiedzialności nie tylko za swoje problemy i troski, ale też za zmartwienia tej drugiej osoby.

Czy jesteś zaborczy?

Czy uczucie, jakie żywisz dla i partnera, jest tak przemożne silne, że na przekór zdrowemu rozsądkowi nie potrafisz zapanować nad emocjami i własnym zachowaniem? Czy kłujące żądło zazdrości odczuwasz jako ból fizyczny na równi z duchowym?...

czytaj dalej

Owszem, miłość jest uczuciem, gdzie szczęście partnera przedkłada się nad własne, gdzie nie za każde dobro trzeba odpłacić innym - takiej samej wartości, gdzie nie ma mowy o klasycznej rynkowej kalkulacji zysków i strat, ale, jednak oczekiwanie wzajemności istnieje, choćby nawet podświadome. Kochając zakładamy przecież, że obiekt naszych uczuć odwzajemnia to, co do niego czujemy, a więc że także zależy mu na tym aby być dla nas dobrym i troskliwym. Pogwałcenie tej niepisanej reguły wzajemności budzi poczucie krzywdy, złości, wywołuje depresję, wycofanie się, a w konsekwencji może prowadzić do rozpadu związku. Wydaje się, że te relacje, w których można mówić o sprawiedliwej wymianie dóbr, mają większe szanse na trwałość i są mniej podatne na zagrożenie konfliktami czy rozpadem.

Należy zdać sobie sprawę, że związek, w którym tylko jedna ze stron jest naprawdę zaangażowana, tylko jedna ciągle wszystko z siebie daje nie oczekując nic w zamian, a druga strona tylko czerpie - być może jest dobry, ale tylko na krótką metę. Nie będzie on w stanie przetrwać próby czasu, właśnie ze względu na owe podświadomie w nas zakodowane oczekiwanie wzajemności i zasadę sprawiedliwości. Oczywiście, jak od każdej reguły tak i od tej są wyjątki, tłumaczy się je tym, że nierównowaga w wymianie dóbr jest nieprzyjemna zarówno dla partnera wykorzystywanego (poczucie niezadowolenia, krzywdy), jak i wykorzystującego (poczucie winy, lęk przed odwetem). Jeśli jednak ten pierwszy domaga się zadośćuczynienia, a ono nie następuje, wiara w sprawiedliwość jest tak silna, że gotów jest on uwierzyć, że otrzymuje to, na co zasługuje.

Partner umniejsza swoją wartość i pozostaje w krzywdzącym związku, zaś druga osoba umacnia go w tym przekonaniu. Jednak w większości przypadków ma raczej miejsce nawiązanie do elementarnych zasad zachowania społecznego: "Im bardziej jest niekorzystne dla człowieka niespełnienie zasady sprawiedliwości dystrybutywnej, tym bardziej jest prawdopodobne, że będzie on objawiać emocjonalne zachowanie, które nazywamy złością". Jest to tzw. twierdzenie o frustracji - agresji, od którego skutków już tylko krok do konfliktu w związku. Niezadowolenie i złość jednej ze stron może wywołać efekt bumerangowy - w takim przypadku naruszona równowaga dystrybucyjna musi zostać przywrócona na drodze negocjacji, bowiem w przeciwnym razie związkowi grozi rozpad.

Pokrewne artykuły