Jestem nowy na forum ale podepnę się pod temat by nie zakładać nowego wątku... dokładnie to samo obserwuję u nas... jesteśmy razem 3 lata, wszystko dobrze się układa, dogadujemy się świetnie, pełne zrozumienie, 0 sprzeczek ALE współżycie rozpoczęliśmy po 1,5 no i pierwsze 0,5 było nawet ok - nie było za bardzo warunków ale w sumie nie było się czego czepiać - natomiast ten rok mieszkaliśmy razem i niestety wszystko zaczyna się wywracać - o ile pasujemy do siebie pod innymi względami to w tym aspekcie raczej nie bardzo
dla mnie z 4/5 razy na tydzień było by pewnie optymalnie lub za mało - niestety mojej lubej wystarcza i nawet 1 raz na miesiąc.... ciągle wymówki "nie teraz" słyszane rano, wieczór i w południe, do tego "nie mam czasu" (to jak nie teraz to kurczę kiedy?), albo przysłowiowe "głowa mnie boli" (dosłownie).... bywa że i nie robimy tego kilka miesięcy - wakacje się kończą a tu od 3 miesięcy ani razu... zaczyna już mnie to irytować do tego stopnia że zaczynam dostrzegać inne rzeczy np niedoskonałości jej figury itd (kiedyś mi ona nie przeszkadzała ale jak facet jest napalony a dziewczyna nie chce to jak się widzi inne to takie życie) - zastanawiam się czy nie powiedzieć jej "to koniec" i podziękować za wspólnie spędzony czas... - uważam że rozmowa nie ma sensu dlatego że po takim czasie dokładnie widzę jaki ma temperament i niestety do gorących, namiętnych kochanek to ona nie należy... a nawet jeśli uzyskamy kompromis poprzez rozmowę to co to da? Tyle że będzie to robić np dla mnie żebym się nie czuł źle - tak też nie chcę bo zależy mi na tym żeby takie sprawy wynikały z wnętrza mojej drugiej połówki...
Proszę o jakąś poradę bo z każdym dniem to zaczyna się walić w moich oczach coraz bardziej - mamy po 22 lata i generalnie sytuacja wygląda tak że w planach może byłby już nawet ślub - zwłaszcza że ona tego bardzo chce - niestety taki jeden ale jakże istotny czynnik bardzo mi przeszkadza, a chcę się kochać z żoną a nie żenić się by szukać kochanki...
Trochę szkoda mi i 3 lat budowania tego, i jej bo jest wspaniałą kochającą dziewczyną, itd ale po prostu nie da rady tak do końca życia udawać że wszystko jest OK i że raz na kilka miesięcy jest fajnie... mimo że ciągle mnie zapewnia jak ona to lubi... ale to po prostu puste słowa...