Toksyczny związek? HELP!!!

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Luśka
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 13
Rejestracja: 16 cze 2006, 20:48
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: Luśka » 05 lut 2007, 00:41

jak dla mnie zwiazek = klozet (jak nie teraz to za niedlugo)


no dzięki.

to, że taka sytuacja miała miejsce nie znaczy, że zawsze robie z igły widły...

tak! uzależniłam się od niego. sama to czuje.
ale jednocześnie mam to uczucie ze chce czuc ze sama tez daje sobie rade, ze nie zawsze on musi być obok.
ale nie jest łatwo odmówić kiedy on prosi, zebym cos dla niego zrobiła albo zebym zostala.kocham go i chce żeby on czuł to. dla mnie to jest normalne.
tylko, że to jest tak: kiedy on chce to mówi:"zostań"-ja zostaje
on mówi "idź" ja ide ale cierpie bo czasem czuje ze jestem za zawołanie...


sprawa nie jest taka jednostajna. to on mnie przyzwyczail do tego ze wszędzie razem, bo to ja potrzebowalam na poczatku luzu, a teraz chyba przeginam w drugą strone.

wiem co musze zmienic, tez potrzebuje czuć ze on tęskni, ale jaki to ma sens jeżeli on zwali całą wine na mnie za to co działo się ostatnio?

a może nie będzie okazji sprawdzić, czy zmiany działają... :(
kot zawsze spada na 4 łapy, a kanapka masłem do podłogi, co stanie sie gdy do grzbietu kota przykleimy kanapkę pozmarowaną masłem???
Awatar użytkownika
sadi
-#
-#
Posty: 826
Rejestracja: 17 kwie 2005, 00:53
Skąd: płynie czas?
Płeć:

Postautor: sadi » 05 lut 2007, 02:17

Kazdy czlowiek ma wlasne i inne poczucie bezpieczenstwa, wartosci oraz inne wymagania wzgledem tej drugiej osoby. Jesli sie takie wszytkie sprawy przedstawi na poczatku zwiazku, kiedy to jeszcze nie ma "bardzo powaznych spraw" to jest wszystko ok, bo kazdy wie na co sie godzi. Jakbyscie zrobili tak jak pisze to tego problemu nie byloby, bo wyjasnilibyscie sobie cala sprawe ;DD
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
<sex> -> ta też jest fajna
<hahaha> -> często sie śmieję...ze wszystkiego...
<fuckoff> -> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
W
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 03 lut 2007, 23:38
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: W » 05 lut 2007, 08:19

No wiesz nie każdy traktuje związek tak, że najpierw siada i omawia wszystkie warunki. Częściej się ludzie kierują insynktem i uczuciami, a te bywaja zawodne (jako wskazówki).

Problemy pojawiają się w każdym związku, ale jedni znajdą wspólny sposób ich rozwiązywania, a inni nie. Kwestia zgodności charakterów.

Swoją drogą, mi to wygląda tak, że gdyby Luśka mu uległa i poszła na impreze (mimo, że ma naukę do poprawki) to on by to potraktował "Chciała to poszła" i że to nic szczególnego. A nawet nie zdaje sobie sprawy jaką radość by jej sprawił gdyby powiedział "Kochanie... w sumie to impreza nie jest najważniejsza. Pomogę Ci z tą matematyką.".
Czy to takie wielkie poświęcenie? Jedna impreza na semestr? Szczególnie kiedy kobieta Cię potrzebuje i Ci płacze w rękaw?
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 05 lut 2007, 10:32

shaman pisze:Ale Mona, co Ty wygadujesz. <zalamka>

Czytałaś w ogóle opis sytuacji? On nie wyszedł się bawić, tylko (rzekomo) dla jej dobra, żeby mogła się skupić na nauce. To absurd, ale jeśli już, to niech się jakoś kompetentnie zachowa. Czy zerknięcie raz na godzinę (powiedzmy, bez polemiki proszę) na komę to taki problem? Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, nie chodzi o ciągłe gapienie się w ekranik.

Jasne <pijak> Ona miała się uczyć, po czym zaczęła płakać, bo on miał wyjść. Kompletne rozchwianie emocjonalne.
Luśka sama napisała o tym, że jest uzależniona od niego, więc musi popracować nad Sobą i tyle.
shaman pisze:Wcześniej przebierał sobie w kobietach jakby to były modele komórek nie kryjąc tego przed nią.

Tu jest Jej błąd, że w tym czasie nie kopnęła go w tyłek. Miała znaki, a nie zrobiła nic, a jeszcze walczyła o niego.
shaman pisze:Tak nisko się cenisz?

Właśnie raczej odwrotnie :]
W pisze:A nawet nie zdaje sobie sprawy jaką radość by jej sprawił gdyby powiedział "Kochanie... w sumie to impreza nie jest najważniejsza. Pomogę Ci z tą matematyką.".

Oczywiście, że tak byłoby najlepiej i powinien niby tak postąpić, ale pewnie jest głąb nie facet <cisza>
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 05 lut 2007, 12:46

Mona pisze:Luśka sama napisała o tym, że jest uzależniona od niego, więc musi popracować nad Sobą i tyle.

Masz przewagę, bo Luska napisała to po mnie, nie mogłem tego widzieć. Nie chciałem zostawiać tego nawet najbardziej prawdopodobnym domysłom, bo odnosiłem się tylko i wyłącznie do opisanej sytuacji, nie do całego związku.

Mona pisze:shaman napisał/a:
Wcześniej przebierał sobie w kobietach jakby to były modele komórek nie kryjąc tego przed nią.

Tu jest Jej błąd, że w tym czasie nie kopnęła go w tyłek. Miała znaki, a nie zrobiła nic, a jeszcze walczyła o niego.

Prawda.

Mona pisze:shaman napisał/a:
Tak nisko się cenisz?

Właśnie raczej odwrotnie :]

Wiem.

Mona pisze:W napisał/a:
A nawet nie zdaje sobie sprawy jaką radość by jej sprawił gdyby powiedział "Kochanie... w sumie to impreza nie jest najważniejsza. Pomogę Ci z tą matematyką.".

Oczywiście, że tak byłoby najlepiej i powinien niby tak postąpić, ale pewnie jest głąb nie facet <cisza>

Prawda.
Luśka
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 13
Rejestracja: 16 cze 2006, 20:48
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: Luśka » 06 lut 2007, 12:53

już sama nie wiem.
niedługo zabraknie mi sił zeby walczyć o to uczucie. :|

wczoraj on stwierdził, ze póki co odpoczywa i wygodniej mu jest nie myśleć o tym co było i co będzie... mimo, ze przyznał ze ta sytuacja to też jego wina

zastanawiem się czy on w ogóle myśli o mnie.
ja nie potrafie skupic się na kanapce przy śniadaniu i czuję, że peka mi serce...

naprawdę nie wiem co robić ;(
kot zawsze spada na 4 łapy, a kanapka masłem do podłogi, co stanie sie gdy do grzbietu kota przykleimy kanapkę pozmarowaną masłem???
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 06 lut 2007, 16:36

Powiedz mu to, co wyżej napisałaś. Że tracisz już siły i wciąż o tym myślisz. Kochający facet w jednej chwili się zreflektuje na coś konkretnego.

Ale to nie jest facet, powtarzam...
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 07 lut 2007, 09:22

A ja napisze tak , nie czyn nikomu dobrze, a nie bedzie Ci zle ! <aniolek> zatem , jak miala sie uczyc to miala i to sama ! co on w tym czasie robi , jego sprawa! Jak bzm mial nie ufac partnerowi , to bo grzyba mi taki !
Nic mu nie mow ! zwalcz go jego bronia.

[ Dodano: 2007-02-07, 09:29 ]
Luśka pisze:zagrozil że pożałuje tego... <zalamka>
szybko pożałowałam
(


bzc moze dzialanie pod wpywem emocji , chwili .
ale wydaje mi sie , ze Ty to go i moze kochasz , ale on ciebie _
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 07 lut 2007, 10:11

Reszta juz napisala, co on powinien, a co Ty, wiec nie bede powtarzac.
Tylko taka obserwacja.

Jest calkiem sporo kobiet, ktore kurczowo trzymaja sie pierwszego partnera seksualnego. Z roznych powodow, ale nie wiem, czy to jest taka prawdziwa milosc czy przywiazanie atawistyczne bardziej, podykotwane kultura, bo niby nowoczesna, ale jednak gdzies tam na puszczalska nie chce wyjsc itd. Fajnie jak ten pierwszy jest facetem w porzadku, gorzej, jak w tym przypadku, jak jest niedojrzalym dupkiem, ktory wykorzystuje swoja pozycje i czerpie z niej pelnymi garsciami.

Jakos nie widze w tym milosci i szacunku. Szacunku do siebie i do innych i to z dwoch stron. Chleba z tej maki nie bedzie. Pojawi sie jakas inna naiwna i Twoje marudzenie w ogole bedzie dla niego nie do zniesienia. A Ty bedziesz przezywac przez lata. Naze rady nic tu nie pomoga, bedziesz z nim do chwili, kiedy on Cie nie kopnie w tylek.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
AMX
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 324
Rejestracja: 02 lis 2005, 00:29
Skąd: Burkina Faso
Płeć:

Postautor: AMX » 07 lut 2007, 10:13

Luśka chyba wpadłaś w pułapkę dobroczynności.Wkładałaś, wkładasz bez porównania więcej niż twój partner a co za tym idzie,twje zangazowanie ,twoje starania zostały uznane przez twojego chłopaka za normalny stan rzeczy.Ba widac wyrażnie,że w tym związku to za duzo do powiedzenia nie masz. Im więcej wkładaasz wysiłku w ten związek tym mnije masz do powiedzenia. Mówiesz ,że jesteś uzależniona od partnera.wiadomo tyle juz zainwestowałaś, teraz boisz się to stracić.Więc żaby tego wszystkiego nie stracić wkładasz coraz więcej pracy w to wszystko a z racj tego,że coraz więcej w kładasz w to wysiłku stajesz się też automatycznie bardziej zaborcza.I tak to wszytsko wzajemnie sie nakręca i robi się bigos. Plus twoje rozchwianie emocjonalen,niepewność w stosunku co co partnera i etc powodują,że cała syt wygląda jak wygląda.
NIe twierdze oczywiście,że twój chłopak jest bez winy ,bo mógłby wykazać więcej zrozmienia dla ciebie,tylko,że w jego wypadku wykazanie takiego zrozumienia jest niewygodne.Obecny stan rzeczy w którym ty walczysz z całych sił o ten związek najbardziej mu pasuje
Wy jeździcie, My latamy.
Luśka
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 13
Rejestracja: 16 cze 2006, 20:48
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: Luśka » 07 lut 2007, 13:07

AMX pisze:Luśka chyba wpadłaś w pułapkę dobroczynności


TAK....
Ja dobrze o tym wiem :)
Było mi bardzo ciężko, ale postanowiłam
Andrew pisze:Nic mu nie mow ! zwalcz go jego bronia.


nie wiem jak to będzi dalej, ale zaczyna skutkowac...
wczoraj sam napisal "co słychać?
a dzisiaj ostroznie zapytał czy w piątek nie pójdziemy do kina?
problem polega na tym, ze on wie że nie mailam zamiaru przyjezdzac do Poznania przynajmniej do soboty... i znowu zonk
sprawdza na ile mi zalezy? :?
kot zawsze spada na 4 łapy, a kanapka masłem do podłogi, co stanie sie gdy do grzbietu kota przykleimy kanapkę pozmarowaną masłem???
W
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 03 lut 2007, 23:38
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: W » 07 lut 2007, 13:33

Ja bym radził mu napisać, że się cieszysz z tej propozycji, ale zaproponowałbym mu inny termin. Np. niedziele.

Jak zapomniał to ma problem, czasami trzeba sluchac partnera z uwagą. A jak świadomie to zignorował to nie dawaj mu dowodu, że on tylko pstryknie palcami, a Ty lecisz. Nie nie nie.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 07 lut 2007, 14:34

True.

Przemyśl to, poukładaj sobie Luśka. Widzisz siebie u boku tego faceta za 30 lat? Tak ewentualnie, bez wielkich słów, czy wyobrażasz to sobie? Co naprawdę teraz do niego czujesz. Jaką przyszłość podpowiadają Ci rozum, uczucia, intuicja?

Powinnaś sobie teraz radzić sama. Nie wchodzić jakiś czas na to forum. Więcej się nie dowiesz, najwyżej wszystko się popląta a i z każdym nowym zwrotem akcji nie możesz tu przylatywać jak do wyroczni. Twoje życie. Poradzisz sobie, silna babka z Ciebie <browar>
Awatar użytkownika
Atanazy
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 157
Rejestracja: 13 sty 2007, 12:19
Skąd: z szafy
Płeć:

Postautor: Atanazy » 07 lut 2007, 14:42

shaman pisze:True.

Przemyśl to, poukładaj sobie Luśka. Widzisz siebie u boku tego faceta za 30 lat? Tak ewentualnie, bez wielkich słów, czy wyobrażasz to sobie? Co naprawdę teraz do niego czujesz. Jaką przyszłość podpowiadają Ci rozum, uczucia, intuicja?


Myślę, że nie można sobie wyobrazić swoich uczuć w przyszłości. Intuicja tu nie ma nic do rzeczy. Ważne jest to, co tu i teraz. A tu i teraz jest miłość ze strony Luśki. Tu i teraz są problemy. Tak jak pisałem wcześniej - czas, luz, ale i ciągła obecność przy nim. Teraz jego ruch, pozwól mu pierwszemu postawić krok. Nie zmuszaj, nie wymagaj, nie bierz na litość, nie bierz na złość, pretensje, smutek. Czekaj.

shaman pisze:Powinnaś sobie teraz radzić sama. Nie wchodzić jakiś czas na to forum. Więcej się nie dowiesz, najwyżej wszystko się popląta a i z każdym nowym zwrotem akcji nie możesz tu przylatywać jak do wyroczni.


Prawda.
Jesteśmy przecież nowi, lepsi. Lajfstajlowi, trendy, cool, k*rwa, sprawdzeni, jak najbardziej sprawdzeni na Zachodzie.
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 07 lut 2007, 21:41

Zła nie jesteś, ale beznadziejną metodę działania obrałaś.

Pierwsza podstawowa zasada: NIGDY NIE WALCZ O FACETA. Nie dlatego, że możesz przegrać. Dlatego że jeśli wygrasz, będziesz na straconej pozycji w związku.

Tę zasadę złamałaś. Reszta to konsekwencja.

Druga podstawowa zasada: nie histeryzuj, choćby nawet zrobił Ci najgorsze świństwo na świecie. Możesz robić najdurniejsze rzeczy pod słońcem, ale - na Boga! - nie histeryzuj! Jest to z założenia przypadłość kobiet i faceci są na to przygotowani. Po prostu ich to nie rusza.

Tę zasadę również złamałaś.

Trzecia zasada: myśl racjonalnie, bo faceci myślą racjonalnie. Żeby ich zrozumieć, musisz pomyśleć jak oni. Jeżeli Ty masz naukę, a jest świetna impreza, to nie możesz iść z nim. On nie może iść z Tobą, bo Ty masz naukę. Co z tego - racjonalnie! - wynika? Odpowiedz sobie sama na to pytanie.

Zasadę racjonalnego myślenia złamałaś.

Idę o zakład, że łamałaś je kilkakrotnie i nałogowo, a to z kolei jest odpowiedź na pytanie, dlaczego poszedł na imprezę, chociaż Ty nie mogłaś. Bo ma do czynienia z nieracjonalną osobą, która histeryzuje i dla której nie ma szacunku. Dlaczego? Spójrz na powyższe zasady, które złamałaś.

W życiu trzeba się cenić, inaczej nie tylko facet puści nas kantem, ale wszyscy po kolei. Niektórzy jednak nie do końca rozumieją, co znaczy cenić się - mylą to z egoizmem lub fałszywie pojętą dumą.

Co zrobić? Zacząć się cenić. Już srał pies tego faceta - być może sprawa nie do uratowania, na to już wpływu nie masz. Pomyśl generalnie o życiu. Po prostu spójrz na to od góry, zobacz, jak to naprawdę wygląda.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 08 lut 2007, 00:59

mrt pisze:Pierwsza podstawowa zasada: NIGDY NIE WALCZ O FACETA. Nie dlatego, że możesz przegrać. Dlatego że jeśli wygrasz, będziesz na straconej pozycji w związku.

Pardon, że pominę moją reakcję na te słowa, ale zostałbym wyrzucony z forum. Zresztą i tak nie potrafiłbym jej wiernie opisać. Co to za miłująca kobieta, której duma nie pozwala na zawalczenie o faceta? I jaki to ma związek z pozycją w związku? Nie każdy facet pomiata kobietą, która w przeszłości o niego zawalczyła <wazne>

mrt pisze:Druga podstawowa zasada: nie histeryzuj, choćby nawet zrobił Ci najgorsze świństwo na świecie. Możesz robić najdurniejsze rzeczy pod słońcem, ale - na Boga! - nie histeryzuj! Jest to z założenia przypadłość kobiet i faceci są na to przygotowani. Po prostu ich to nie rusza.

Mnie rusza : ] To, że niekoniecznie daje to po sobie poznać nie oznacza, że nie. Chyba że jest kompletnie zimny, nieczuły. Przykro mi, że na takich trafiałaś <glaszcze> Nie chcę bezwzględnie krytykować Twoich zasad, ale kobiety czasami histeryzują. Kropka.

mrt pisze:Trzecia zasada: myśl racjonalnie, bo faceci myślą racjonalnie.

Dlatego są facetami. I tym różnią się od kobiet. I to działa od tysięcy lat. Moja rada: myśl po swojemu, bo inteligentni ludzie tak robią.

Jakoś dziwnie wyszło, że zupełnie się z Tobą nie zgadzam mrt : ]
Awatar użytkownika
Candy Killer
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 431
Rejestracja: 17 sie 2005, 17:14
Skąd: wro
Płeć:

Postautor: Candy Killer » 08 lut 2007, 01:53

mrt pisze:Pierwsza podstawowa zasada: NIGDY NIE WALCZ O FACETA. Nie dlatego, że możesz przegrać. Dlatego że jeśli wygrasz, będziesz na straconej pozycji w związku.

a ja tu sie zgodze z wlasnego doswiadczenia..kilka razy mialam taka sytuacje ze chlopak mnie zostawil no to oczywiscie ja "dumna" nie moglam tak tego zostawic i probowalam ratowac i co ? bylam na straconej pozycji i i tak sie rozstawalismy i tak..ale bylam mloda i glupia:P
Facetowi nie mozna pokazac ze zalezy nam na nich tak w 100% ..ze jestesmy cale dla nich bo wtedy oni po prostu wiedza ze moga sobie na wiele pozwolic..przyklad mamy tu partnera Luski.teraz bede generalizowac wiec nie krzyczec na mnie jak ktorys poczuje sie urazony :]
Facet jesli poczuje ze jestesmy zdobyte,uzaleznione od niego,nie radzimy sobie bez niego,nie mamy innych zainteresowan niz on i chcemy sie ciagle spotykac..stwierdza ze nie musi sie starac o nas bo juz jestesmy jego,a pozniej wynikaja konflikty,nieporozumienia,ktorych sie nie wyjasnia od razu tylko one narazstaja az dochodzi do takich sytuacji.
W zwiazku mimo ze jestescie razem,kazde musi miec swoje wlasne zycie...kazde musi od czasu do czasu wyjsc ze znajomymi i wtedy nic przyjemnego jak co chwila ktos wydzwania(sama jak wychodze to nie amm w zwyczaju patrzec co chwile na telefon).
Nie chce osadzac Luski bo dziewczyna sie meczy ale na wlasne zyczenie tak naprawde..pokazalas ze swiata poza nim nie widzisz..on Ci tego nie pokaze bo to nie ten typ ze tak powiem. Zlapal Cie w sidla i koniec starania bo jestes juz jego.
Na przyszlosc...musisz miec swoje zdanie,nie zgadzac sie na wszystko co on wymysli ( chocby sprawa z tym kinem...napisz ze w sobote nie mozesz..nie tlumacz sie czemu,po prostu nie mozesz i wymysl inny termin,niech on sie dostosuje choc ten jeden raz,niech wie ze od Ciebie tez cos zalezy!)
Naprawde jak juz dochodzi do takich sytuacji to trzeba wstrzasnac zwiazkiem troche.
Ty masz swoje zycie on ma swoje.On idzie sie bawic,daj mu ten czas na zabawe skoro Ty nie mozesz isc i nie rob wyrzutow. Czasami nawet udaj ze nie masz dla niego czasu mimo ze bardzo bys chciala sie spotkac czy tam jak mieszkacie razem to rob cos..dla zasady...ze on nie ejst calym Twoim zyciem,niech wie ze masz swoje wlasne zycie,on jest jego czescia ale nie ejst calym zyciem bo to zle sie skonczy.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 08 lut 2007, 07:17

shaman pisze:Co to za miłująca kobieta, której duma nie pozwala na zawalczenie o faceta? I jaki to ma związek z pozycją w związku? Nie każdy facet pomiata kobietą, która w przeszłości o niego zawalczyła <wazne>

Co to za kochający facet, o którego trzeba walczyć? Zresztą w tym wypadku Ona walczy, a on ma z tego niezły ubaw.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 08 lut 2007, 08:47

shaman pisze:Co to za miłująca kobieta, której duma nie pozwala na zawalczenie o faceta?
Proponuję nie wycierać sobie zbyt odwaznie gęby słowem "miłować". Bo miłość to nie jest uczucie, które pozbawia mózgu. Walczyć to mozna z facetem przeciwko całemu światu, a tam, gdzie jest miłość, na wojnę nie ma miejsca. "Walczenie o miłość" to wynalazek szóstoklasistek. Niektóre z tego nie wyrastają, bo dalej nie wiedzą, co to miłość.
shaman pisze:Mnie rusza : ] To, że niekoniecznie daje to po sobie poznać nie oznacza, że nie. Chyba że jest kompletnie zimny, nieczuły. Przykro mi, że na takich trafiałaś Nie chcę bezwzględnie krytykować Twoich zasad, ale kobiety czasami histeryzują.
Przykro mi, że na takie trafiałeś. Histeryczki histeryzują, nie kobiety. A to spora różnica. Widocznie gustujesz w histeryczkach.
shaman pisze:Dlatego są facetami. I tym różnią się od kobiet. I to działa od tysięcy lat. Moja rada: myśl po swojemu, bo inteligentni ludzie tak robią.
Po swojemu to ja mogę w pozycji horyzontalnej. Bo po swojemu nie stanowi opozycji do myslenia racjonalnego.

Shaman, to, co Ty sądzisz o sobie - to jedno. To, jak jest - to drugie. A poza tym sa faceci i chłopczyki - to trzecie. Wszystko w temacie.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 08 lut 2007, 09:03

mrt pisze:Proponuję nie wycierać sobie zbyt odwaznie gęby słowem "miłować". Bo miłość to nie jest uczucie, które pozbawia mózgu. Walczyć to mozna z facetem przeciwko całemu światu, a tam, gdzie jest miłość, na wojnę nie ma miejsca. "Walczenie o miłość" to wynalazek szóstoklasistek.


i to proponuję wbić sobie do głowy po wsze czasy :D Szczególnie AMX-owi i Atanazemu :]
Mentalnych szóstoklasistek również <diabel>
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Atanazy
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 157
Rejestracja: 13 sty 2007, 12:19
Skąd: z szafy
Płeć:

Postautor: Atanazy » 08 lut 2007, 10:33

TedBundy pisze:
mrt pisze:Proponuję nie wycierać sobie zbyt odwaznie gęby słowem "miłować". Bo miłość to nie jest uczucie, które pozbawia mózgu. Walczyć to mozna z facetem przeciwko całemu światu, a tam, gdzie jest miłość, na wojnę nie ma miejsca. "Walczenie o miłość" to wynalazek szóstoklasistek.


Taaaa, tak to mówią ci, którym się walczyć nie chciało, tudzież ci, którzy walczyli i po pysku dostali, ewentualnie ci, o których nikt walczyć potrzeby nie miał :]. W miłości jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone. I miłość odbiera rozum - oczywiście w swej początkowej fazie, by potem nabrać bardziej krytalicznych kształtów. A to, co opisała mrt, jest bardziej zgorzkniałe, niż prawdziwe :].

TedBundy pisze:i to proponuję wbić sobie do głowy po wsze czasy :D Szczególnie AMX-owi i Atanazemu :]
Mentalnych szóstoklasistek również <diabel>


Naprawdę daleko mi do mentalności szóstoklasistek. A to, że uważam, że można wywalczyć sobie miłość, jest ugruntowane tylko i wyłącznie moim doświadczeniem. Jeśli coś znam, to w to wierzę. Tyle.
Jesteśmy przecież nowi, lepsi. Lajfstajlowi, trendy, cool, k*rwa, sprawdzeni, jak najbardziej sprawdzeni na Zachodzie.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 08 lut 2007, 11:03

Atanazy pisze:. W miłości jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone. I miłość odbiera rozum - oczywiście w swej początkowej fazie, by potem nabrać bardziej krytalicznych kształtów


nic nie odbiera, tym bardziej rozumu czy krytycyzmu :) Widzisz, nie ma sensu walczyć o kogoś w takim rozumieniu, które akceptujesz. Dlaczego? Ano dlatego, że bycie z kimś nie zakłada trzymania go na uwięzi. Tylko dobrą wolę,jasne zasady i uczucie. Za każdy wybór ponosi się konsekwencje; jak ktoś rozum posiada, to zdaje sobie sprawę z tego,zanim coś jeszcze idiotycznego zrobi. Taka wewnętrzna blokada. Czasami jedna durna decyzja potrafi coś zrujnować.

Naprawdę daleko mi do mentalności szóstoklasistek


zdaje sobie z tego sprawę :) Ten cytat nie odnosił się ad personam, swoją drogą, tylko do kwestii wyboru potencjalnych partnerek, nie będących tymi nieszczęsnymi (M.Szóstoklasitkami) :D

Atanazy pisze:A to, że uważam, że można wywalczyć sobie miłość, jest ugruntowane tylko i wyłącznie moim doświadczeniem


można, w fazie zdobywania czy zacieśniania znajomości. Ale walką sensu bym tego IMO raczej nie nazwał. Walka się kończy, gdy zaczyna się wspólna budowa.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 08 lut 2007, 11:04

Atanazy pisze:A to, że uważam, że można wywalczyć sobie miłość, jest ugruntowane tylko i wyłącznie moim doświadczeniem.
Wywalczyć miłość? Musisz walczyć? Co to za miłość? Ile warta?
Atanazy pisze:A to, co opisała mrt, jest bardziej zgorzkniałe, niż prawdziwe .
Raczej dojrzałe, chciałeś powiedzieć :) ale weź tłumacz szóstoklasistce. Podrośnie to pojmie, chyba że już taka durna zostanie.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 08 lut 2007, 14:01

mrt pisze:shaman napisał/a:
Co to za miłująca kobieta, której duma nie pozwala na zawalczenie o faceta?
Proponuję nie wycierać sobie zbyt odwaznie gęby słowem "miłować". Bo miłość to nie jest uczucie, które pozbawia mózgu. Walczyć to mozna z facetem przeciwko całemu światu, a tam, gdzie jest miłość, na wojnę nie ma miejsca. "Walczenie o miłość" to wynalazek szóstoklasistek. Niektóre z tego nie wyrastają, bo dalej nie wiedzą, co to miłość.

Nie rozumiemy się. Znowu jest kwestia subiektywnej semantyki. Nie piszę o permanetnym narzucaniu się. Chodzi o gotowość kobiety do zawalczenia o faceta. Wbrew jej rozumowi, regułom, zasadom życiowym itd. Gotowość nie oznacza samej walki. Ale to się czuje...

mrt pisze:shaman napisał/a:
Mnie rusza : ] To, że niekoniecznie daje to po sobie poznać nie oznacza, że nie. Chyba że jest kompletnie zimny, nieczuły. Przykro mi, że na takich trafiałaś Nie chcę bezwzględnie krytykować Twoich zasad, ale kobiety czasami histeryzują.
Przykro mi, że na takie trafiałeś. Histeryczki histeryzują, nie kobiety. A to spora różnica. Widocznie gustujesz w histeryczkach.

Semantyka, zaczniemy rozmawiać o tym, gdzie zaczyna się histeryczka a gdzie kończy kobieta? Gdyby kobiety nie histeryzowały (mocniej lub słabiej; intensywnie lub niezauważalnie etc.) - nie potrzebowałyby wsparcia facetów.
Ale zgadzam się, że może naciągam, bo jeśliby nie stopniować histeryzowania, to zgadzam się w mrt.
Oprócz tego, że gustuję w histeryczkach rzecz jasna :)

mrt pisze:shaman napisał/a:
Dlatego są facetami. I tym różnią się od kobiet. I to działa od tysięcy lat. Moja rada: myśl po swojemu, bo inteligentni ludzie tak robią.
Po swojemu to ja mogę w pozycji horyzontalnej. Bo po swojemu nie stanowi opozycji do myslenia racjonalnego.

Rada była dla autorki, nie dla Ciebie : ] Jeśli u niej przeważają uczucia / nie potrafi czegoś przemyśleć na zimno - trudno. Życie to zweryfikuje. To, że jej powiesz "myśl racjonalnie" niewiele da. Teraz musi się na czymś oprzeć. Niech to nawet będą uczucia - przejedzie się, przemyśli, wyciągnie wnioski. Jedna wypowiedź na forum nie zmieni całego podejścia do życia.

mrt pisze:A poza tym sa faceci i chłopczyki - to trzecie. Wszystko w temacie.

Zgadzam się. I oboje mamy sprecyzowany pogląd co do tego, do której grupy należę.

Atanazy pisze:A to, że uważam, że można wywalczyć sobie miłość, jest ugruntowane tylko i wyłącznie moim doświadczeniem.

Mam doświadczenie pasujące do tej tezy. Ale uważam, że jest nieprawdziwa - miłości nie można wywalczyć walką o miłość. Rozumiem, że walczyłem o miłość i ją dostałeś. Ale jestem przekonany, że to nie był owoc tej walki. Inna sprawa, że należy być gotowym do walki o miłość zawsze i partner musi to podskórnie czuć. Właśnie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo miłość też jest wbrew zdrowemu rozsądkowi. I pięknie jest się wznieść ponad wszystko - rozum, własne poglądy i zasady, stereotypy, konwenanse... <aniolek>
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 08 lut 2007, 15:02

shaman pisze:Chodzi o gotowość kobiety do zawalczenia o faceta. Wbrew jej rozumowi, regułom, zasadom życiowym itd. Gotowość nie oznacza samej walki. Ale to się czuje...


shaman pisze:Bo miłość też jest wbrew zdrowemu rozsądkowi. I pięknie jest się wznieść ponad wszystko - rozum, własne poglądy i zasady, stereotypy, konwenanse...
Ale pięknie tylko hipotetycznie? Bo patrz: cytat nr 1 ;) No co Ty? O gruszkach na wierzbie każesz mi dyskutować? O czymś, czego nie ma, ale jest hipotetycznie, lecz nigdy nie nastąpi?
shaman pisze:Gdyby kobiety nie histeryzowały (mocniej lub słabiej; intensywnie lub niezauważalnie etc.) - nie potrzebowałyby wsparcia facetów.
Oho, macho się odezwał. Nie sztuka być Tarzanem wśród małp, trudniej wśród ludzi. Nie sztuka być macho wśród histeryczek, trudniej wśród kobiet.

A tak poważnie - nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Absolutnie nie! Znasz kobiety, które nigdy nie histeryzują? Jeśli tak, powiedz: po co im wsparcie faceta? Zresztą generalnie to sformułowanie mi się nie podoba - "wsparcia faceta potrzebują". Wszystkie... Nie, nie potrzebują i wbij to sobie do głowy! Chcą być z kimś, a nie potrzebują - to znacząca różnica. Dopóki nie trafi się na taką, co chce, a nie taką, co musi, to nie ma się do czynienia z kobietą, tylko z histeryczką. A kobietę to można sobie ewentualnie w kinie pooglądać.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 08 lut 2007, 15:04

mrt pisze:Dopóki nie trafi się na taką, co chce, a nie taką, co musi, to nie ma się do czynienia z kobietą, tylko z histeryczką


cholera,znów mi się wypada zgodzić :] Ale to musi być prawdziwa kobieta. Nie samiczka,wieszająca się jak bluszcz na ramieniu, nie umiejąca zliczyć do trzech bez faceta. Świadoma swej inteligencji i klasy.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 08 lut 2007, 18:06

Podział na histeryczki i kobiety jest z grubsza prawdziwy, tylko co zrobić w sytuacji, gdy kobieta wykazuje epizodycznie objaw histeryczki? I takim wsparciu mówiłem. Powiedzmy to tak: histeryczka potrzebuje wsparcia faceta. Kobieta chce wsparcia faceta = dobrze jej gdy czuje, że może na niego liczyć.

mrt pisze:Ale pięknie tylko hipotetycznie? Bo patrz: cytat nr 1 ;) No co Ty? O gruszkach na wierzbie każesz mi dyskutować? O czymś, czego nie ma, ale jest hipotetycznie, lecz nigdy nie nastąpi?

Sensem życia jest poszukiwanie sensu życia. Czy to, że jego znalezienie nie nastąpi oznacza, że nie warto o nim hipotetycznie rozmawiać?

A tak ogólnie to się zgadzam. Tylko ja się czepiam szczegółów, dewiacji i hipotetycznych sytuacji <aniolek>
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 08 lut 2007, 19:42

shaman pisze:Sensem życia jest poszukiwanie sensu życia. Czy to, że jego znalezienie nie nastąpi oznacza, że nie warto o nim hipotetycznie rozmawiać?
Złe porównanie, bo sens życia naprawdę trudno przegapić.

A tak ogólnie to się zgadzam. Tylko ja się czepiam szczegółów, dewiacji i hipotetycznych sytuacji
_________________
Tak ogólnie to ja pewnie tez, ale pogadać se czasem trzeba, nie? ;)
Awatar użytkownika
saint
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 325
Rejestracja: 28 lut 2004, 17:02
Skąd: daleka
Płeć:

Postautor: saint » 09 lut 2007, 12:56

mrt pisze:Pierwsza podstawowa zasada: NIGDY NIE WALCZ O FACETA. Nie dlatego, że możesz przegrać. Dlatego że jeśli wygrasz, będziesz na straconej pozycji w związku.


Prawda z malym wyjatkiem to dziala w obie strony Walczacy facet jesli wygra dokladnie tak samo jest na straconej pozycji
Zygam osobami nie szanujacymi cudzej prywatnosci !!!!!!!!!!!!!!
Awatar użytkownika
Sasetka
Maniak
Maniak
Posty: 641
Rejestracja: 29 maja 2005, 12:34
Skąd: że znowu
Płeć:

Postautor: Sasetka » 09 lut 2007, 15:26

Ja to sobie mysle, ze chocbyscie nie wiem co napisali Autorce to Ona i tak bedzie go usprawiedliwiac i nie przyjmie do wiadomosci prawdy o toksycznosci zwiazku w ktorym sie znalazla...
Niestety kochanie, ale on zle Cie traktuje i jedyne co powinnas zrobic to raz na zawsze o nim zapomniec, nie dawac mu soba pomiatac....
Ale wiem tez, ze tego nie zrobisz :(
Chyba kazda z nas musi przejsc przez taki zwiazek w swoim zyciu... szkoda tylko, ze pozniej jest tak przebardzo zal... i nic nie mozna z tym zrobic..
Gdzie jestescie przyjaciele moi? Odplyneli w sinej mgle... Kogo to obchodzi kiedy boli?
Tylko Ciebie... kiedy idzie zle :*

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 80 gości