Wszystko chodzi o mojego przyjaciela. Znamy się od 1 klasy podstawówki czyli dobre już 12 lat. Mieszkamy obok siebie i często spotykaliśmy się. Nigdy nie myśleliśmy o sobie jak o parze czy coś w tym rodzaju. po prostu lubiliśmy czasami być w swoim towarzystwie, oglądać razem filmy. Ja traktowałam go jak niejako starszego brata (którego notabene nie mam). On zawsze pilnował mnie i nie raz bronił mnie. Jest po prostu wspaniałym przyjacielem. Niestety wczoraj wszystko się zmieniło. Wieczorem byłam u niego i rozmawialiśmy sobie o przyszłości i wtedy on powiedział coś co mnie bardzo zdziwiło. Mianowicie powiedział mi, że od jakiegoś roku podkochuje się we mnie, że od tego czasu jak spotykamy się traktuje mnie jak dziewczyne i smutno mu jest kiedy ja jestem z moim ukochanym. Problem jest taki, że ja go nie kocham, dla mnie on jest jedynie wspaniałym przyjacielem, kolegą a nawet "starszym bratem". Powiedziałam mu, że nie kocham go ale on na to, że kiedyś go pokocham i zrozumiem że to właśnie jego tak naprawde kocham. Nie wiem co powinnam zrobić. Unikać go? Nie spotykać sie z nim już? Może to byłby dobry pomysł ale niestety bardzo go lubie a ciężko jest stracić kogoś tak bliskiego. Z drugiej strony jak będziemy się spotykać tak dalej to wtedy wiem, że będe raniła jego uczucia a tego bym nie chciała. Pod tym względem jestem totalnie zagubiona
