Problem z przyjacielem
Moderator: modTeam
Problem z przyjacielem
Na forum jestem już od miesiąca. Troche postów napisałam i bardzo polubiłam je. Wiem, że są tutaj wspaniali ludzie i mam nadzieje, że i mi moglibyście pomóc.
Wszystko chodzi o mojego przyjaciela. Znamy się od 1 klasy podstawówki czyli dobre już 12 lat. Mieszkamy obok siebie i często spotykaliśmy się. Nigdy nie myśleliśmy o sobie jak o parze czy coś w tym rodzaju. po prostu lubiliśmy czasami być w swoim towarzystwie, oglądać razem filmy. Ja traktowałam go jak niejako starszego brata (którego notabene nie mam). On zawsze pilnował mnie i nie raz bronił mnie. Jest po prostu wspaniałym przyjacielem. Niestety wczoraj wszystko się zmieniło. Wieczorem byłam u niego i rozmawialiśmy sobie o przyszłości i wtedy on powiedział coś co mnie bardzo zdziwiło. Mianowicie powiedział mi, że od jakiegoś roku podkochuje się we mnie, że od tego czasu jak spotykamy się traktuje mnie jak dziewczyne i smutno mu jest kiedy ja jestem z moim ukochanym. Problem jest taki, że ja go nie kocham, dla mnie on jest jedynie wspaniałym przyjacielem, kolegą a nawet "starszym bratem". Powiedziałam mu, że nie kocham go ale on na to, że kiedyś go pokocham i zrozumiem że to właśnie jego tak naprawde kocham. Nie wiem co powinnam zrobić. Unikać go? Nie spotykać sie z nim już? Może to byłby dobry pomysł ale niestety bardzo go lubie a ciężko jest stracić kogoś tak bliskiego. Z drugiej strony jak będziemy się spotykać tak dalej to wtedy wiem, że będe raniła jego uczucia a tego bym nie chciała. Pod tym względem jestem totalnie zagubiona . Czemu to życie musi być takie zagmatwane. Czy naprawde nie jest możliwa taka bezinteresowna przyjaźń pomiędzy chłopakiem a dziewczyną? Może wy moglibyście mi doradzić co mam zrobić.
Wszystko chodzi o mojego przyjaciela. Znamy się od 1 klasy podstawówki czyli dobre już 12 lat. Mieszkamy obok siebie i często spotykaliśmy się. Nigdy nie myśleliśmy o sobie jak o parze czy coś w tym rodzaju. po prostu lubiliśmy czasami być w swoim towarzystwie, oglądać razem filmy. Ja traktowałam go jak niejako starszego brata (którego notabene nie mam). On zawsze pilnował mnie i nie raz bronił mnie. Jest po prostu wspaniałym przyjacielem. Niestety wczoraj wszystko się zmieniło. Wieczorem byłam u niego i rozmawialiśmy sobie o przyszłości i wtedy on powiedział coś co mnie bardzo zdziwiło. Mianowicie powiedział mi, że od jakiegoś roku podkochuje się we mnie, że od tego czasu jak spotykamy się traktuje mnie jak dziewczyne i smutno mu jest kiedy ja jestem z moim ukochanym. Problem jest taki, że ja go nie kocham, dla mnie on jest jedynie wspaniałym przyjacielem, kolegą a nawet "starszym bratem". Powiedziałam mu, że nie kocham go ale on na to, że kiedyś go pokocham i zrozumiem że to właśnie jego tak naprawde kocham. Nie wiem co powinnam zrobić. Unikać go? Nie spotykać sie z nim już? Może to byłby dobry pomysł ale niestety bardzo go lubie a ciężko jest stracić kogoś tak bliskiego. Z drugiej strony jak będziemy się spotykać tak dalej to wtedy wiem, że będe raniła jego uczucia a tego bym nie chciała. Pod tym względem jestem totalnie zagubiona . Czemu to życie musi być takie zagmatwane. Czy naprawde nie jest możliwa taka bezinteresowna przyjaźń pomiędzy chłopakiem a dziewczyną? Może wy moglibyście mi doradzić co mam zrobić.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
W sumie jest to często spotykany problem. Ja sądzę, że... Nie powinnaś się z nim widywać. A jeśli już to musisz wyraźnie mu powiedzieć, że go nie chcesz. Najgorsza możliwa sytuacja to taka, w której on chodziłby ZA Tobą mając nadal jakąś NADZIEJĘ
tylko dlatego, że nie został wyraźnie odtrącony. Nie próbuj załatwić tego delikatnie lub połowicznie - jeśli nie chcesz ranić jego uczuć musisz po prostu oddalić go od siebie, zwłaszcza, że jak mówisz
Myślę, że chłopak jest naprawdę w tej chwili ciężko zakochany - tak to bywa z kolegami z piaskownicy. Jeśli zatrzymasz go przy sobie, on będzie nadal miał nadzieję. Jeśli podkochuje się jak mówi "od roku" to może nawet udać, że wszystko jest OK i czekać na Ciebie kolejny rok - bezowocnie i bezsensownie. Dlatego też musisz wyraźnie określić swoją postawę. Teraz już coś zawisło między wami, coś się zepsuło i już nigdy nie będzie mowy o przyjaźni takiej jak kiedyś. Skoro więc on już wykonał niestety ten pierwszy krok i powiedział o swoim uczuciu do Ciebie, musisz niestety zareagować konkretnie - poboli miesiąc - dwa i przejdzie. Jeśli zabraknie zdecydowanej reakcji z Twojej strony to jak już mówiłem - zależnie od temperamentu nadmienionego przyjaciela może się ciągnąć pół roku, rok, dwa lata... I nikomu nie przyniesie to pożytku.
tylko dlatego, że nie został wyraźnie odtrącony. Nie próbuj załatwić tego delikatnie lub połowicznie - jeśli nie chcesz ranić jego uczuć musisz po prostu oddalić go od siebie, zwłaszcza, że jak mówisz
Powiedziałam mu, że nie kocham go ale on na to, że kiedyś go pokocham i zrozumiem że to właśnie jego tak naprawde kocham
Myślę, że chłopak jest naprawdę w tej chwili ciężko zakochany - tak to bywa z kolegami z piaskownicy. Jeśli zatrzymasz go przy sobie, on będzie nadal miał nadzieję. Jeśli podkochuje się jak mówi "od roku" to może nawet udać, że wszystko jest OK i czekać na Ciebie kolejny rok - bezowocnie i bezsensownie. Dlatego też musisz wyraźnie określić swoją postawę. Teraz już coś zawisło między wami, coś się zepsuło i już nigdy nie będzie mowy o przyjaźni takiej jak kiedyś. Skoro więc on już wykonał niestety ten pierwszy krok i powiedział o swoim uczuciu do Ciebie, musisz niestety zareagować konkretnie - poboli miesiąc - dwa i przejdzie. Jeśli zabraknie zdecydowanej reakcji z Twojej strony to jak już mówiłem - zależnie od temperamentu nadmienionego przyjaciela może się ciągnąć pół roku, rok, dwa lata... I nikomu nie przyniesie to pożytku.
Pozdrawiam wszystkich.
Mianowicie powiedział mi, że od jakiegoś roku podkochuje się we mnie, że od tego czasu jak spotykamy się traktuje mnie jak dziewczyne i smutno mu jest kiedy ja jestem z moim ukochanym
pre4dzej czy później cos takiego stac sie musiało poniewaz ty masz swojego ukochanego to on poczuł do ciebie to COS wiecej.
Nie wiem co powinnam zrobić. Unikać go? Nie spotykać sie z nim już?
uwazam ze nie jest to najlepszy pomysł poniewaz.....
bardzo go lubie a ciężko jest stracić kogoś tak bliskiego.
a po drugie szkoda tych wspaniałych lat i przyjaźni jaka miedzy wami jest!!
drugiej strony jak będziemy się spotykać tak dalej to wtedy wiem, że będe raniła jego uczucia a tego bym nie chciała
mysle ze w znacznym stopniu twój nastepny krok zalezy od niego,jezeli zrozumie ze mozesz mu zaoferowac tylko przyjaźń i zaakceptuje twój wybór to miedzy wami powinno byc OK,jestem pewna ze i on nie chce zmarnowac tego co miedzy wami jest a mówiac ci o swoich uczuciach na pewno nie chciałby tak sie to wszytsko skonczyło.A poza tym jak unikac kogos kto jest ciagle blisko??(mieszkacie razem) taka sytuacja meczyłaby was oboje!!
mam nadzieje ze pomogłam choc troche
Nie powinnaś się z nim widywać. A jeśli już to musisz wyraźnie mu powiedzieć, że go nie chcesz. Najgorsza możliwa sytuacja to taka, w której on chodziłby ZA Tobą mając nadal jakąś NADZIEJĘ
Popieram. Trójeczko tak bywa, życie jest zagmatwane. Moim zdaniem nie istnieje coś takiego jak przyjaźń pomiędzy facetem i kobietą. Wcześniej czy poźniej zacznie się jakaś rozmowa. Ja akurat mam przyjaciółkę od 15 lat. Nic między nami nie ma oprócz przyjaźni. Ale.. Po prostu nie pasujemy do siebie. W przeciwnym wypadku pewnie by coś było. Ona jest bardzo wysoka (ponad 180) zreszta bardzo ładna, była kiedyś modelką i koszykarką.
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz, ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump
Tier pisze:Kolejny dowód na to, że nie istnieje przyjaźń między kobietą a męszczyzną
Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie zaprzestanie widywac się z nim. Jako przyjeciela go na pewno straciłaś. Najprawdopodobniej podkochiwał się w tobie od zawsze tylko dopiero teraz odwarzył sie o tym powiedzieć
już mówiłem ze istnieje ! ale , wtedy gdy przejda etap iż zostali kochankami i sie rozstali , albo jedno drugiemu sie nie podoba fizycznie !
Teraz do załozycielki topiku :
Piszą Ci tu glupoty!(powinnas sie zaprzestać spotykania sie z nim ) a to dlaczego ? to takim sie jest przyjacielem ?? macie ciekawe pojęcie na ten temat , pewnie taki sam jak i o miłosci Zło dobrze ci posze , powinnaś sie zdecydowanie i stanowczo okreslic na to jego uczucie i przypominać mu o tym wtedy gdy tylko zajdzie taka potrzeba , zadnej taryfy ulgowej w tej kwesti ,ZADNEJ !! Ale spotykać sie na gruncie kolezenskim , jak najbardziej On to wczesniej czy puzniej zrozumie , jesli nie i zacznie być natarczywy nieprzyjemny , wtredy podejmiesz , własciwe odpowiedzie kroki !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
powinnaś sie zdecydowanie i stanowczo okreslic na to jego uczucie i przypominać mu o tym wtedy gdy tylko zajdzie taka potrzeba , zadnej taryfy ulgowej w tej kwesti ,ZADNEJ !! Ale spotykać sie na gruncie kolezenskim , jak najbardziej
krzys ma racje!! jesli chłopak zaakceptuje to ze nie moze liczyc na nic wiecej niz przyjazn to mozecie sie nadal spokojnie spotykac ale jesli tylko zacznie byc natretny zawsze przypominaj mu ze jestescie TYLKO przyjaciólmi!!
zraniłabyś go jeszcze bardziej, gdybyś zaczęła go unikać, Wasze relacje zmienia sie na pewno, nie bedzie juz tak jak dawniej, on musi zrozumiec, ze nie pokochasz go, ze jestes juz zajeta, na pewnoe bedzie sie o to zloscil, ale to przejdzie, gdy zrozumie, ze to nie ma sensu, wiec wierze, ze jeszcze bedziecie mieli kontakt.
Dziękuje wszystkim za podpowiedzi. Ja sama jestem pod tym względem zagubiona. Ale dzisiaj umówiłam sie z nim na popołudnie żeby porozmawiać o tym jego wyznaniu. Sama wiem o tym, że musze mu to powiedzieć dosadnie i tak żeby zrozumiał, że nic między nami nie było, nie jest i nie będzie. Tylko zastanawiam się nad tym ażeby mu to w miare jak najmniej boleśnie powiedzieć.
Najbardziej mi żal jest tego, że wiem iż nie będzie między nami już tak samo jak było. A było tak wspaniale. Niestety teraz zapewne wszystko się zmienia.
Agata ma racje bo żal byłoby mi przestać się spotykać z nim bo wkońcu jesteśmy już przyjaciółmi szmat czasu. Unikać też byłoby raczej trudno bo mieszkamy obok siebie i czasami moglibyśmy wpadać przypadkowo na siebie.
Tym razem zgadzam się z Krzysiem, że chyba tylko osoby które mają za sobą związek fizyczny jak i psychiczny mogą być prawdziwymi przyjaciółmi.
Najbardziej mi żal jest tego, że wiem iż nie będzie między nami już tak samo jak było. A było tak wspaniale. Niestety teraz zapewne wszystko się zmienia.
Agata ma racje bo żal byłoby mi przestać się spotykać z nim bo wkońcu jesteśmy już przyjaciółmi szmat czasu. Unikać też byłoby raczej trudno bo mieszkamy obok siebie i czasami moglibyśmy wpadać przypadkowo na siebie.
Tym razem zgadzam się z Krzysiem, że chyba tylko osoby które mają za sobą związek fizyczny jak i psychiczny mogą być prawdziwymi przyjaciółmi.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Nie zazdroszczę Ci tego położenia. Sam kiedyś miałem tak samo. Tyle, że ja byłem tak zaślepiony miłością, że ograniczyłem kontakty z moją przyjaciółką do minimum. Z perspektywy czasu powiem Ci, że w tej chwili wolałbym jednak moją przyjaciółkę. Cóż w pewnym wieku człowiek innych rzeczy szuka. Nie tylko namiętności, ale i zrozumienia i przyjaźni drugiej osoby. Ale to tylko mój przypadek, nie kieruj się nim.
Moja rada: nie zrywaj kontaktów z przyjacielem, chociaż wiem, że strasznie to będzie go bolało, jak będzie Cię widzieć z kimś. On musi się nauczyć z tym żyć - jeżeli jest Twoim przyjacielem...
Moja rada: nie zrywaj kontaktów z przyjacielem, chociaż wiem, że strasznie to będzie go bolało, jak będzie Cię widzieć z kimś. On musi się nauczyć z tym żyć - jeżeli jest Twoim przyjacielem...
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
a ja powiem jednak głupoty
Miałam sytuację identyczną, zaczynałam związek z moim chłopakiem a inny chłopak z ktorym szybko się zaprzyjaźnilismy wyznał mi że kocha (twierdzę, że to było zauroczenie, ale niewazne...)
I na nic się zdawało tłumaczenie, że go nie kocham, że mam chłopaka, że będzie przeze mnie cierpiał. Pytał wtedy czy jestem na 100% pewna czy NIGDY go nie pokocham, no a ja nie mogłam odpowiedzieć ze tak, bo przeciez nigdy nie wiadomo co nam odbije za pół roku. Ale mówiłam, zeby nie robił sobie nadziei, odpowiadał że może czekać nawet miesiącami, że wie że byłabym z nim szczęśliwa i wierzy w nas i nie cierpi bo żyje nadzieja. No i tak przez parę miesięcy to ciągnelismy, ale w koncu zdecydowałam ograniczyć kontakty...
a potem nie rozmawialismy w ogóle przez kilka miesiecy. Owszem, brakowało mi go bardzo, ale teraz mówi że wyleczył się całkowicie, ze to było dobre rozwiązanie, że przestał myśleć o mnie jako o pieknej (jego zdaniem) kobiecie, tylko jako o przyjaciółce. I przyznał się wreszcie że bardzo cierpiał...
No i spotykamy się czasem, nie zniszczyło to relacji między nami, zawsze jest gotów mi pomóc i poświęcic swoj czas.
No ale Krzyś i Zło, jako że na pewno mają doświadczenie większe ode mnie, mogą znac przypadki przyjaźni które się przez to rozpadły. Myślę że powinnaś wyczuć, czy taka rozłąka zrobi Wam dobrze, czy źle. Inny przykład - inny facet - przyjaźń rozpadła się przez zazdrość, ale po 2 latach nie kontaktowania spotkalismy się i znow mozemy przegadać cały dzien Wiec jesli przyjaźń naprawde to dużo moze przetrwać
Powodzenia!
(i tak nie wierzę, ze wszystko to przeczytasz:D )
Miałam sytuację identyczną, zaczynałam związek z moim chłopakiem a inny chłopak z ktorym szybko się zaprzyjaźnilismy wyznał mi że kocha (twierdzę, że to było zauroczenie, ale niewazne...)
I na nic się zdawało tłumaczenie, że go nie kocham, że mam chłopaka, że będzie przeze mnie cierpiał. Pytał wtedy czy jestem na 100% pewna czy NIGDY go nie pokocham, no a ja nie mogłam odpowiedzieć ze tak, bo przeciez nigdy nie wiadomo co nam odbije za pół roku. Ale mówiłam, zeby nie robił sobie nadziei, odpowiadał że może czekać nawet miesiącami, że wie że byłabym z nim szczęśliwa i wierzy w nas i nie cierpi bo żyje nadzieja. No i tak przez parę miesięcy to ciągnelismy, ale w koncu zdecydowałam ograniczyć kontakty...
a potem nie rozmawialismy w ogóle przez kilka miesiecy. Owszem, brakowało mi go bardzo, ale teraz mówi że wyleczył się całkowicie, ze to było dobre rozwiązanie, że przestał myśleć o mnie jako o pieknej (jego zdaniem) kobiecie, tylko jako o przyjaciółce. I przyznał się wreszcie że bardzo cierpiał...
No i spotykamy się czasem, nie zniszczyło to relacji między nami, zawsze jest gotów mi pomóc i poświęcic swoj czas.
No ale Krzyś i Zło, jako że na pewno mają doświadczenie większe ode mnie, mogą znac przypadki przyjaźni które się przez to rozpadły. Myślę że powinnaś wyczuć, czy taka rozłąka zrobi Wam dobrze, czy źle. Inny przykład - inny facet - przyjaźń rozpadła się przez zazdrość, ale po 2 latach nie kontaktowania spotkalismy się i znow mozemy przegadać cały dzien Wiec jesli przyjaźń naprawde to dużo moze przetrwać
Powodzenia!
(i tak nie wierzę, ze wszystko to przeczytasz:D )
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
Tak się składa, że znajduję się w troszkę podobnej sytuacji, chociaż z drugiej strony.
I co mogę na ten temat powiedzieć?
Nie jest przyjemnie czuć się odrzuconym, a co gorsza traktowanym teraz jak największy wróg. Bo siłą rzeczy takie zawsze odnosi się wrażenie... w takich chwilach nie przemawia nigdy do rozsądku argumentacja, że trzymanie na dystans jest "dla ogólnego dobra" i takie tam duperele. Wszystko boli podwójnie, bo nie dość, że ma się świadomość bycia odrzuconym, to dodatkowo dochodzi uczucie, że sam fakt, że się poczuło coś więcej okazał się złem. Ja niestety tak się teraz czuję i jest mi z tego powodu naprawdę bardzo przykro.
Tak samo jak i reszta mogę więc tylko napisać, żebyś nie ograniczała kontaktów ze swoim przyjacielem, a jedynie wyraźnie przypominała mu, że między wami jest tylko przyjaźń.
I co mogę na ten temat powiedzieć?
Nie jest przyjemnie czuć się odrzuconym, a co gorsza traktowanym teraz jak największy wróg. Bo siłą rzeczy takie zawsze odnosi się wrażenie... w takich chwilach nie przemawia nigdy do rozsądku argumentacja, że trzymanie na dystans jest "dla ogólnego dobra" i takie tam duperele. Wszystko boli podwójnie, bo nie dość, że ma się świadomość bycia odrzuconym, to dodatkowo dochodzi uczucie, że sam fakt, że się poczuło coś więcej okazał się złem. Ja niestety tak się teraz czuję i jest mi z tego powodu naprawdę bardzo przykro.
Tak samo jak i reszta mogę więc tylko napisać, żebyś nie ograniczała kontaktów ze swoim przyjacielem, a jedynie wyraźnie przypominała mu, że między wami jest tylko przyjaźń.
Ja straciłem przyjaciółkę w ten sposób. Tyle, że ja nic nie wyznałem - ona sama się domyśliła. I już nic nie było takie samo, chociaż ona się zarzekała, że chce byśmy byli przyjaciółmi. Jednak nie było to juz to samo - ta przyjaźń w końcu uschła...
Obyś Ty była inna. Najważniejsze, żebyś zapomniała, że on coś tam poczuł i wyznał. Jeśli potrafisz sie zachowywać tak jak dawniej, to będzie dobrze. Chłopak zrozumie. Skoro był Twoim przyjacielem, to na pewno nie był takim jełopem, który nie rozumie takich rzeczy. Gorzej jeśli należy do "niezwyciężonych zdobywców" i będzie się starał w różny sposób Tobie przypodobać i nie będzie się zrażał niepowodzeniami. (Ja sobie dałem spokój od razu, bo wiedziałem, że nic z tego i tak nie wyjdzie) Zobaczymy jak on będzie postępował.
Zadra jakaś zostanie na pewno. To jak wbić gwoździa w płot. Co z tego, że go wyciągniesz jak dziura pozostanie? Życzę powodzenia. Przy odrobinie dobrej woli i rozsądku można uratować przyjaźń.
Jedno drugiemu się nie podoba fizycznie, ale drugie pierwszemu najwyraźniej tak!
Najlepiej mu delikatnie podsunąć pod oczka jakąś fajną koleżankę i przestanie myśleć o Trinity jako o potencjalnej żonie.
Obyś Ty była inna. Najważniejsze, żebyś zapomniała, że on coś tam poczuł i wyznał. Jeśli potrafisz sie zachowywać tak jak dawniej, to będzie dobrze. Chłopak zrozumie. Skoro był Twoim przyjacielem, to na pewno nie był takim jełopem, który nie rozumie takich rzeczy. Gorzej jeśli należy do "niezwyciężonych zdobywców" i będzie się starał w różny sposób Tobie przypodobać i nie będzie się zrażał niepowodzeniami. (Ja sobie dałem spokój od razu, bo wiedziałem, że nic z tego i tak nie wyjdzie) Zobaczymy jak on będzie postępował.
Zadra jakaś zostanie na pewno. To jak wbić gwoździa w płot. Co z tego, że go wyciągniesz jak dziura pozostanie? Życzę powodzenia. Przy odrobinie dobrej woli i rozsądku można uratować przyjaźń.
już mówiłem ze istnieje ! ale , wtedy gdy przejda etap iż zostali kochankami i sie rozstali , albo jedno drugiemu sie nie podoba fizycznie !
Jedno drugiemu się nie podoba fizycznie, ale drugie pierwszemu najwyraźniej tak!
Najlepiej mu delikatnie podsunąć pod oczka jakąś fajną koleżankę i przestanie myśleć o Trinity jako o potencjalnej żonie.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
krzys ma racje!! jesli chłopak zaakceptuje to ze nie moze liczyc na nic wiecej niz przyjazn to mozecie sie nadal spokojnie spotykac ale jesli tylko zacznie byc natretny zawsze przypominaj mu ze jestescie TYLKO przyjaciólmi!!
zdecydowanie popieram wypowiedz powyżej.
Pytanie jest jeszcze jedno choć może wydać się irracjonalne.
"Zapytaj sama siebie co czujesz do tego chłopaka"
Jeśli tylko przyjacielskie uczucia należy walczyć o przyjaciela
Jeśli jesteś sama niezdecydowana lepiej utnij wyszystko za nim narobisz więcej amabarasu i sobie i jemu i przedewszystkim trzeciej osobie w tym układzie - twojemu terażniejszemu partnerowi.
Jest jest ci bliższy niż myślisz, spróbuj z nim.
Podstawowa rzecz to nie śpiesz się i przemyśl każdy krok dwa razy. Każdy będzie miał jakieś skutki. Wybierz ten sposób który wyrządzi jak najmniej szkody.
Pozdro
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
No i właśnie wczoraj rozmawiałam z nim o tym. Powiedziałam mu, że chce byśmy dalej byli przyjaciółmi ale tylko i wyłącznie przyjaciółmi i na nic więcej liczyć nie może. On powiedział, że dobrze i potem przez reszte czasu nie wracaliśmy do tego. Troche sobie porozmawialiśmy. Poszliśmy na spacer. Wydawało mi się, że jest już oki i po sprawie tylko na koniec jak już się żegnaliśmy powiedział: "pa kochana". Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że wydaje mi się iż traktuje mnie jak swoją dziewczyne a nie przyjaciółke.
No właśnie tak siedziałam nad tym pytaniem z dobre 15 minut i mimo wszystko czuje do niego tylko przyjaźń. Jest on fajnym przystojnym facetem ale nigdy (no może jak miałam 13, 14 lat) nie pomyślałam o nim jak o moim chłopaku. Bardziej czuje do niego przywiązanie jak do "starszego brata" niż chłopaka.
To nie jest tak łatwo chociaż może to i dobry pomysł.
"Zapytaj sama siebie co czujesz do tego chłopaka"
No właśnie tak siedziałam nad tym pytaniem z dobre 15 minut i mimo wszystko czuje do niego tylko przyjaźń. Jest on fajnym przystojnym facetem ale nigdy (no może jak miałam 13, 14 lat) nie pomyślałam o nim jak o moim chłopaku. Bardziej czuje do niego przywiązanie jak do "starszego brata" niż chłopaka.
Najlepiej mu delikatnie podsunąć pod oczka jakąś fajną koleżankę i przestanie myśleć o Trinity jako o potencjalnej żonie.
To nie jest tak łatwo chociaż może to i dobry pomysł.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Można by było przekierować jego zainteresowanie na inną niewiastę, pod warunkiem iż owa niewiasta będzie do pierwowzoru bardzo podobna. Wtedy będzie to miało jakąś szansę. Podobieństwo jest czasem złe chociaż całe życie podobaja nam sie raczej osoby do siebie podobne (jakiś określony typ, wyglą, budowa, sposób bycia itp).
Zależy jeszcze jak bardzo ten chłopak jest w tobie zadłużony.
Dla pewności można od czasu do czasu nawijać przy nim o twoim chłopaku i uważnie opserwować jak będzie się zachowywał. Po tym poznasz czy mu przeszło czy nie.
Zależy jeszcze jak bardzo ten chłopak jest w tobie zadłużony.
Dla pewności można od czasu do czasu nawijać przy nim o twoim chłopaku i uważnie opserwować jak będzie się zachowywał. Po tym poznasz czy mu przeszło czy nie.
Na chwilę obecną straciłaś przyjaciela. Jedyny ratunek w tym jeśli on się w kimś zakocha. Musi więc wiedzieć, że między wami nic nie będzie by nie zamknął sie na szukanie kogoś kto będzie kochał go z wzajemnością. No bo ty też go kochasz, tylko że jak przyjaciela. Pechowiec z niego, ale miłość ma wiele twarzy, na szczęście i nieszczęście.
Zakochany facet, wiem po sobie, łatwo nie zapomina, potrafi być cierpliwy. I skłonny do nawet beznadziejnego czekania na wzajemność.
Zakochany facet, wiem po sobie, łatwo nie zapomina, potrafi być cierpliwy. I skłonny do nawet beznadziejnego czekania na wzajemność.
Prawdziwa miłość to ta która trwa...
Pytał wtedy czy jestem na 100% pewna czy NIGDY go nie pokocham, no a ja nie mogłam odpowiedzieć ze tak, bo przeciez nigdy nie wiadomo co nam odbije za pół roku
a ja mysle ze mimo wszystko byłoby trzeba powiedziec NIE bo jezeli wyjdziesz z załozenia ze nie wiesz co za pół roku ci odbije to druga strona odbiera to automatycznie jaka znak ze jakas szansa istnieje
Zakochany facet, wiem po sobie, łatwo nie zapomina, potrafi być cierpliwy. I skłonny do nawet beznadziejnego czekania na wzajemność.
a to racja, np w przypadku mojego chłopaka to sie opłaciło i wiem ze gdybym powiedziała mu raz ale porzadnie"nic miedzy nami nie bedzie" to cierpiałby sam ze soba,ale ja tez go zwodziłam "moze kiedys" "nie wiem bo..." i on wyczuł ze jest szansa....i chwała mu za to!!!
a ja mysle ze mimo wszystko byłoby trzeba powiedziec NIE bo jezeli wyjdziesz z załozenia ze nie wiesz co za pół roku ci odbije to druga strona odbiera to automatycznie jaka znak ze jakas szansa istnieje
I dalej piszesz:
Zakochany facet, wiem po sobie, łatwo nie zapomina, potrafi być cierpliwy. I skłonny do nawet beznadziejnego czekania na wzajemność.
a to racja, np w przypadku mojego chłopaka to sie opłaciło i wiem ze gdybym powiedziała mu raz ale porzadnie"nic miedzy nami nie bedzie" to cierpiałby sam ze soba,ale ja tez go zwodziłam "moze kiedys" "nie wiem bo..." i on wyczuł ze jest szansa....i chwała mu za to!!!
To jak to jest z Twoim podejściem? Bo z tego wynika, że sama sobie zaprzeczasz Trzeba powiedzieć NIE, ale sama tego nie zrobiłaś w przypadku swojego chłopaka i teraz jest super. Nie bardzo rozumiem
To jak to jest z Twoim podejściem? Bo z tego wynika, że sama sobie zaprzeczasz Trzeba powiedzieć NIE, ale sama tego nie zrobiłaś w przypadku swojego chłopaka i teraz jest super. Nie bardzo rozumiem
jak patrze z perspektywy czasu to sie ogromnie ciesze ze go zwodziłam bo dzieki temu jestesmy razem i czuje ze to jest TEN mysle ze od poczatklu chciałam aby cos z tego wyszło ale bałam sie przyznac sama przed soba a wiedziałam ze jak powiem NIE to on odejdzie cierpiec samemu a i ja bede cierpiec bo od poczatku chciałam aby On był
Agata po prostu nie wiedziała czego naprawdę pragnie. Ale się przekonała.
dokładnie o to chodzi
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: JamesFew i 429 gości