Ja przesadzam, czy ona ma mnie gdzieś??
Moderator: modTeam
Wiesz gdzie zaczyna się problem? Tam, gdzie jeden z partnerów zaczyna robić coś specjalnie. Mogła zapomnieć, mogło jej się nie chcieć - i to jest nic. Jeżeli stwierdziła, że nie odezwie się, by zrobić Ci na złość - możesz zacząć się zastanawiać, co jest na rzeczy.
Opcja druga. Niby pożegnaliście się "w zgodzie", ale złość jej nie przeszła. W zamierzchłych czasach, kiedy ja jeszcze się sprzeczałam z partnerem miałam tak nie raz - niby ok, niby przeprosił, ale złość mi mijała po 2-3 dniach najwcześniej.
Nie baw się w takie głupoty jak czepianie się o to, że nie dała znać. Ja notorycznie zapominałam - eks zawsze się wkurzał, a ja zawsze przepraszałam i było ok. Rezulat był taki, że to nie ja się nauczyłam pamiętać o telefonie, tylko eks przestał się wkurzać, bo wiedział, że to nie było specjalnie. Dowiedz się jak jest w jej przypadku i wtedy ewentualnie działaj. Tylko się nie fochaj, bo to dla bab.
Opcja druga. Niby pożegnaliście się "w zgodzie", ale złość jej nie przeszła. W zamierzchłych czasach, kiedy ja jeszcze się sprzeczałam z partnerem miałam tak nie raz - niby ok, niby przeprosił, ale złość mi mijała po 2-3 dniach najwcześniej.
Nie baw się w takie głupoty jak czepianie się o to, że nie dała znać. Ja notorycznie zapominałam - eks zawsze się wkurzał, a ja zawsze przepraszałam i było ok. Rezulat był taki, że to nie ja się nauczyłam pamiętać o telefonie, tylko eks przestał się wkurzać, bo wiedział, że to nie było specjalnie. Dowiedz się jak jest w jej przypadku i wtedy ewentualnie działaj. Tylko się nie fochaj, bo to dla bab.
marcin11 pisze:Mona mamo
Spoko, spoko, nie chcę mieć więcej dzieci...
marcin11 pisze:a gdzie napisałem, że się jej o to czepiałem
A tutaj:
marcin11 pisze:ona zazwyczaj uważa, że się bezpodstawnie czepiam i nie daję jej żyć.
marcin11 pisze:i skąd wiesz na co ona warczy i jaki jest powód milczenia
Pewnie wywnioskowałam to z tego:
marcin11 pisze:a nasze rozmowy kończą się zawsze tym, że ona ma już dość.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Andrew pisze:Ja to sie powaznie zatrważam , jak wy poradzicie sobie w dorosłym zyciu , jak wy macie tego typu problemy i ich sami rozwiazac nie potraficie ...
Wiesz, paradoksalnie wydaje mi się, że czasami lepiej mieć takie "błahe" problemy w związku i nie mieć poważniejszych. Jak to mówią: jeśli ktoś nie ma poważnych problemów, to zaczyna je sobie wynajdować. Poza tym gdy zaczyna się dziać coś poważnego w związku, to człowiek przestaje zwracać uwagę na głupoty. A te z pozoru mało ważne kwestie mogą być czasem wkurzające i trudne do przezwyciężynia - o wiele łatwiej zastrzelić lwa niż opędzić się od komarów - choć lew może zjeść, a komar tylko uprzykrzyć życie. Może więc jest jeszcze dla nas nadzieja mam nadzieję i jestem wręcz przekonany.
marcin11 pisze:Wiesz, paradoksalnie wydaje mi się, że czasami lepiej mieć takie "błahe" problemy w związku i nie mieć poważniejszych.
No tak skoro takie juz przekraczają wasze możliwości, to ja wam większych nie życzę
marcin11 pisze:Jak to mówią: jeśli ktoś nie ma poważnych problemów, to zaczyna je sobie wynajdować.
I Ty to robisz
Oj, może dziewczyna była po prostu fizycznie zmęczona. Ja np. dwa razy w tygodniu wstaję o 6, wracam koło 18 i naprawdę nie mam wtedy ochoty z kimkolwiek przez gg gadać... Nie znaczy to, że sobie poczty nie sprawdzę i na kilka różnych stron nie wejdę, aby wiedzieć chociażby co się w Szczecinie dzieje.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Dzindzer pisze:No tak skoro takie juz przekraczają wasze możliwości, to ja wam większych nie życzę
Muszę się niestety powtórzyć: Wiesz, paradoksalnie wydaje mi się, że czasami lepiej mieć takie "błahe" problemy w związku i nie mieć poważniejszych. Jak to mówią: jeśli ktoś nie ma poważnych problemów, to zaczyna je sobie wynajdować. Poza tym gdy zaczyna się dziać coś poważnego w związku, to człowiek przestaje zwracać uwagę na głupoty. A te z pozoru mało ważne kwestie mogą być czasem wkurzające i trudne do przezwyciężynia - o wiele łatwiej zastrzelić lwa niż opędzić się od komarów - choć lew może zjeść, a komar tylko uprzykrzyć życie. A na koniec za Twój cały wkład w niniejszą dyskusję polecę Ci Dzindzer pewną złotą myśl : Jeśli zdradza mężczyzna, to jest łajdakiem. Jeśli zdradza kobieta, to winny jest ten łajdak, który ją zaniedbuje.
marcin11 pisze:Wiesz, paradoksalnie wydaje mi się, że czasami lepiej mieć takie "błahe" problemy w związku i nie mieć poważniejszych.
Ni rozumiem użycia tu słowa paradoksalnie. Bo to nie jest paradoksalne. Lepiej miec małe problemiki, bo rozwiązywanie ich jest łatwe.
marcin11 pisze:. A na koniec za Twój cały wkład w niniejszą dyskusję polecę Ci Dzindzer pewną złotą myśl : Jeśli zdradza mężczyzna, to jest łajdakiem. Jeśli zdradza kobieta, to winny jest ten łajdak, który ją zaniedbuje.
To ja poprosze cos co nie będzie taka bzdurą jak to
marcin11 pisze:Po prostu dla mnie pewne odruchy powinny być w związku naturalne,
Też tak uważam. Jakieś dobry wieczór by jej wiele trudu nie kosztowało.
Z drugiej strony jak już ktoś napisał może była nadal wkurzona po poprzedniej kłótni i nie miała ochoty gadać albo zwyczajnie czekała dokładnie tak jak Ty aż się do niej odezwiesz i dasz znać, że czekałaeś żeby z nią pogadać.
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
Bo jak bije, to znaczy, że mu zależy i do tego taki męski i stanowczy, a jak prosi o rozmowę, to taki ciapa i do tego zrzęda, a fe. Bywa czasem i takFrankFarmer pisze:Logiczne to i owszem jest, tyle, że praktyka pokazuje, że prędzej bita kablem przy tobie zostanie niż nękana pretensjami typu czemu mnie nie chcesz znowu wysłuchać.
[ Dodano: 2009-11-19, 18:36 ]
Coś czuję, że w tym temacie, to raczej nie da rady, ale kiedyś przy innym wątku - kto wie. Różne dziwa się dziejąDzindzer pisze:To ja poprosze cos co nie będzie taka bzdurą jak to
Ps. Podzielam zdanie Anielki
marcin11, dostrzegasz błahy problem na powierzchni i myślisz, że gdyby ona powiedziała "dobranoc" [czy coś tam], to byłoby wszystko super. Ślepy jesteś natomiast na to, że ona nie powiedziała tego świadomie, prawdopodobnie sygnalizując, że coś więcej nie jest w porządku. Jej milczenie NIE jest przyczyną problemu, tylko konsekwencją. Tak trudno to zauważyć?
Jakkolwiek nie pochwalam takich metod, bo o problemach powinno się rozmawiać, tak sygnały przez nią wysyłane są dla mnie całkowicie jasne. Ty ich nie dostrzegasz. A czyja to jest kobieta?
Jakkolwiek nie pochwalam takich metod, bo o problemach powinno się rozmawiać, tak sygnały przez nią wysyłane są dla mnie całkowicie jasne. Ty ich nie dostrzegasz. A czyja to jest kobieta?
Ostatnio zmieniony 20 lis 2009, 11:48 przez lollirot, łącznie zmieniany 1 raz.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:Tak trudno to zauważyć?
lollirot pisze: sygnały przez nią wysyłane są dla mnie całkowicie jasne. Ty ich nie dostrzegasz. A czyja to jest kobieta?
Generalnie to mężczyźni chyba nie lubią zgadywać o co chodzi ich partnerkom. Wolą bezpośrednie komunikaty. Nie dostrzegają wielu sygnałów, które kobietom wydają się być jasne. Dla Ciebie to jest całkowicie jasne, dla niego to kompletnie niezrozumiałe i zawikłane zachowanie, czuje się zdezorientowany. Ponadto, być może autor wątku i jego wybranka nie znają się jeszcze wystarczająco dobrze, więc ma prawo nie kapować o co chodzi.
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
Anielka pisze:Dla Ciebie to jest całkowicie jasne, dla niego to kompletnie niezrozumiałe i zawikłane zachowanie, czuje się zdezorientowany.
Nie jestem pierwszą osobą w tym wątku, która zwróciła na to uwagę. Zlekceważył. Nawet przez moment się nie zastanowił i powtarza w kółko to samo w coraz bardziej zdziecinniały sposób.
Z ciekawości - jak możecie czegoś nie oddać, skoro tego nie macie, Anielko? [podpis]
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Generalnie to mężczyźni chyba nie lubią zgadywać o co chodzi ich partnerkom. Wolą bezpośrednie komunikaty.
Brak chęci kontaktu po kłótni jest jasnym sygnałem, że cos jest nie tak.
Anielka pisze:Ponadto, być może autor wątku i jego wybranka nie znają się jeszcze wystarczająco dobrze, więc ma prawo nie kapować o co chodzi.
Za to Lollka z na ich doskonale, w śzczególności ją
lollirot pisze:Nawet przez moment się nie zastanowił i powtarza w kółko to samo w coraz bardziej zdziecinniały sposób.
I często bez sensu.
[ Dodano: 2009-11-20, 14:10 ]
Piszesz mądrzej niż niektóre wielolenie bywalczynie. Czasem są one skłonne uznać, że wiedzą lepiej co myślą mężczyźni niż oni sami albo że lepiej znają czyjś związek i uwarunkowania nim rządzące niż sami uczesnicy związku Nie odnosząc się do swojej osoby powiem Ci (żebyś nie zmieniła swojego trzeźwego spojrzenia) , że mi jako facetowi też się wydaje, że to mężczyźni częściej mówią wprost o co im chodzi, a kobiety częściej dają jakieś sygnały i oczekują, że partner zgadnie o co im chodzi. Jeśli kobieta chce mieć pewność dlaczego jej facet postępuje w dany sposób najlepiej spytac go wprost - przynajmniej ma się wtedy jasność sytuacji i nie ma żadnych niedomówień. Najgorszą sytuacją jest gdy mężczyzna mówi wprost o swoich potrzebach, a kobieta to po prostu ignoruje, a gdy on nie domyśla się jej sygnałów, to robi się z tego problem. Nie może być sytuacji, gdy partnerka ma wobec swojego partnera większe oczekiwania (zgadywanie), niż w stosunku do siebie samej (reakcja na problemy zasygnalizowane wprost). Pozdrawiam.
Anielka pisze:lollirot pisze:Tak trudno to zauważyć?lollirot pisze: sygnały przez nią wysyłane są dla mnie całkowicie jasne. Ty ich nie dostrzegasz. A czyja to jest kobieta?
Generalnie to mężczyźni chyba nie lubią zgadywać o co chodzi ich partnerkom. Wolą bezpośrednie komunikaty. Nie dostrzegają wielu sygnałów, które kobietom wydają się być jasne. Dla Ciebie to jest całkowicie jasne, dla niego to kompletnie niezrozumiałe i zawikłane zachowanie, czuje się zdezorientowany. Ponadto, być może autor wątku i jego wybranka nie znają się jeszcze wystarczająco dobrze, więc ma prawo nie kapować o co chodzi.
Piszesz mądrzej niż niektóre wielolenie bywalczynie. Czasem są one skłonne uznać, że wiedzą lepiej co myślą mężczyźni niż oni sami albo że lepiej znają czyjś związek i uwarunkowania nim rządzące niż sami uczesnicy związku Nie odnosząc się do swojej osoby powiem Ci (żebyś nie zmieniła swojego trzeźwego spojrzenia) , że mi jako facetowi też się wydaje, że to mężczyźni częściej mówią wprost o co im chodzi, a kobiety częściej dają jakieś sygnały i oczekują, że partner zgadnie o co im chodzi. Jeśli kobieta chce mieć pewność dlaczego jej facet postępuje w dany sposób najlepiej spytac go wprost - przynajmniej ma się wtedy jasność sytuacji i nie ma żadnych niedomówień. Najgorszą sytuacją jest gdy mężczyzna mówi wprost o swoich potrzebach, a kobieta to po prostu ignoruje, a gdy on nie domyśla się jej sygnałów, to robi się z tego problem. Nie może być sytuacji, gdy partnerka ma wobec swojego partnera większe oczekiwania (zgadywanie), niż w stosunku do siebie samej (reakcja na problemy zasygnalizowane wprost). Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2009, 13:47 przez marcin11, łącznie zmieniany 2 razy.
marcin11 pisze:Piszesz mądrzej niż niektóre wielolenie bywalczynie.
Nie mądrzej, a bardziej po twojej mysli.
marcin11 pisze:że mi jako facetowi też się wydaje, że to mężczyźni częściej mówią wprost o co im chodzi, a kobiety częściej dają jakieś sygnały i oczekują, że partner zgadnie o co im chodzi.
Tylko, że wiele sygnałów zarówno tych od facetów jak i tych od kobiet płynących jest bardzo czytelnych.
marcin11 pisze:Najgorszą sytuacją jest gdy mężczyzna mówi wprost o swoich potrzebach, a kobieta to po prostu ignoruje,
Gorzej jest jesli myli powiedzenie w prost z pewnościa, że po powiedzeniu stanie się dokładnie tak jak on chce. To tak nie działa
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
marcin11 pisze:Piszesz mądrzej niż niektóre wielolenie bywalczynie.
Ja bym bardziej doceniała to, co piszą wieloletnie bywalczynie. Bo one WPROST właśnie, jasno i klarownie, wykładają Ci to, co prawdopodobnie w głowie Twojej własnej dziewczyny siedzi i co nią kierować może. Zamiast focha zastanowiłabym się, czy przypadkiem nie dałoby się tej wiedzy wykorzystać.
Bo co z tego, że jeden i drugi Ci tutaj napisze, że powinno być inaczej, że coś tam trzeba by zmienić, że dane postępowanie jest bez sensu (moje wypowiedzi też tu się zresztą wliczają)? To nie jest ani porządna analiza sytuacji, ani wskazówka na drogę, ani porada, jak na tę drogę wejść i nią kroczyć. To co prawda łagodniejsze dla Twojego ego - ale nic nie wnosi do Twojego problemu.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2009, 14:28 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
marcin11 pisze:Jeśli kobieta chce mieć pewność dlaczego jej facet postępuje w dany sposób najlepiej spytac go wprost
Zaraz, zaraz, ale przecież to CIEBIE interesuje dlaczego ona postępuje w taki a nie inny sposób, nie odwrotnie.
marcin11 pisze:(reakcja na problemy zasygnalizowane wprost)
Napisałam Ci najjaśniej na świecie skąd wynika brak reakcji jakiej oczekujesz, i że jej zachowanie JEST reakcją [może nie najbardziej odpowiednią, ale jednak] na głębiej leżący problem. W jakiej formie i ile razy trzeba Ci to jeszcze powtórzyć, żebyś zrozumiał?
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:Napisałam Ci najjaśniej na świecie skąd wynika brak reakcji jakiej oczekujesz, i że jej zachowanie JEST reakcją [może nie najbardziej odpowiednią, ale jednak] na głębiej leżący problem. W jakiej formie i ile razy trzeba Ci to jeszcze powtórzyć, żebyś zrozumiał
Dostałeś tez odpowiedź na co reakcja jest jej nie czepiaj się. Wiele wyjaśnień jej reakcji dostałeś. A Ty to olałeś i cały czas swoje jak można mnie olać, jak tak można patrzeć jak jęcze i proszę o uwagę i to olać, jak.
Chcesz zrozumiec swoja dziewczyna, jej stanowisko, jej powody, to jak się czuje by móc rozwiązac te problemy
Czy raczej szukasz potwierdzenia na to, że ona olewa, jast winna ewentualnemu rozpadowi związku
pani_minister pisze:Ja bym bardziej doceniała to, co piszą wieloletnie bywalczynie. Bo one WPROST właśnie, jasno i klarownie, wykładają Ci to, co prawdopodobnie w głowie Twojej własnej dziewczyny siedzi i co nią kierować może. Zamiast focha zastanowiłabym się, czy przypadkiem nie dałoby się tej wiedzy wykorzystać.
Dzindzer pisze:Chcesz zrozumiec swoja dziewczyna, jej stanowisko, jej powody, to jak się czuje by móc rozwiązac te problemy
Czy raczej szukasz potwierdzenia na to, że ona olewa, jast winna ewentualnemu rozpadowi związku
Oj drogie Panie A dlaczego sądzicie, że nie słucham tego co piszecie lub że tego nie wykorzystuję, lub że nie widzę pewnych rzeczy, nie analizuję. Droga Dzindzer - nie szukam potwierdzenia, że to ona olewa i jest winna. Zawsze staram się nie być jednostronny. A możesz odnosić takie wrażenie, bo to raczej ja stram się Tobie pokazać - a skąd wiesz, że to ona nie olewa i nie jest winna Nie twierdzę, że jest, ogólnie jak już pisałem kilka razy temat dawno się wyczerpał, jedynie ta jednostronnośc i wszechwiedza niektórych komentarzy budzi mój sprzeciw i stąd pewnie odosisz wrażenie, że nic do mnie nie dociera. Możecie radzić, możecie mówić jakie mogą byc powody jej postępowania (które zresztą znam), ale nie możecie zakładać, że według mnie ona jest wyłącznie winna, że czekam aż napiszecie że olewa i że nie dostrzegam problemu, nie widzę możliwych przyczyn reakcji. Że to na pewno tylko i wyłącznie moja wina bo ona na pewno jest tłamszona i ma dosyć, a ja cos sobie wymyśliłem. Wszystko co było napisane juz dawno przeczytałem i przeanalizowałem, ale nie wymagajcie, żebym akceptował stwierdzenia w duchu - bo to na pewno Twoja wina. Pewna jest tylko śmierć i podatki. I ztego mojego buntu przed zbytnim kategoryzmem niektórych komentarzy wyciągasz Dzindzer wnioski, że nie widzę co piszesz, że neguję to i na pewno się nie zgadzam. Nie zgadzam się tylko z jedną rzeczą - z kategoryzmem niektórych wypowiedzi.
marcin11 pisze:Oj drogie Panie A dlaczego sądzicie, że nie słucham tego co piszecie lub że tego nie wykorzystuję, lub że nie widzę pewnych rzeczy, nie analizuję.
Po Twoich reakcjach tak wnioskujemy.
marcin11 pisze:Zawsze staram się nie być jednostronny.
Widać
marcin11 pisze:a skąd wiesz, że to ona nie olewa i nie jest winna
Ale ja nie pisze dziewczyna Cię nie olewa, ona tu niewinna, więc nie udowadniaj mi nic
marcin11 pisze:Nie twierdzę, że jest, ogólnie jak już pisałem kilka razy temat dawno się wyczerpał,
Tylko, że Wasz problem to nie tylko to, że ona sie nie odezwała. Nie umiecie rozmawiać, nie umiecie mowić o swoich oczekiwaniach bez wymuszania ich, nie umiec chyba do końca szanować siebie. I jeszcze troche by się znalazło
lollirot pisze:marcin11 napisał/a:
Jeśli kobieta chce mieć pewność dlaczego jej facet postępuje w dany sposób najlepiej spytac go wprost
Zaraz, zaraz, ale przecież to CIEBIE interesuje dlaczego ona postępuje w taki a nie inny sposób, nie odwrotnie.
To było generalne stwierdzenie nie odnoszące się do konkretnego przypadku ani mojej sprawy.
lollirot pisze:Napisałam Ci najjaśniej na świecie skąd wynika brak reakcji jakiej oczekujesz, i że jej zachowanie JEST reakcją [może nie najbardziej odpowiednią, ale jednak] na głębiej leżący problem. W jakiej formie i ile razy trzeba Ci to jeszcze powtórzyć, żebyś zrozumiał?
Zrozumiałem, to już bardzo dawno temu, bo sporo osób wałkuje to samo od dawna
[ Dodano: 2009-11-20, 15:40 ]
Dzindzer pisze:Po Twoich reakcjach tak wnioskujemy.
No zobacz, a ja po Twoich reakcjach wnioskowałem, że jesteś bardzo jednostronna i w 100% wiesz co się dzieje. Więc może już nie wnioskujmy. Powtórzę ostatni raz - dotarło do mnie co i kto pisał, a temat się przeciągnął, bo walczyłem z jednostronnością niektórych komentarzy graniczącą z pewnością, a np. Ty stwiedziłaś, że to oznaka tego, że nie umiem czytać i nic do mnie nie dociera. Zakończmy więc wnioskowania.
Dzindzer pisze:Tylko, że Wasz problem to nie tylko to, że ona sie nie odezwała. Nie umiecie rozmawiać, nie umiecie mowić o swoich oczekiwaniach bez wymuszania ich, nie umiec chyba do końca szanować siebie. I jeszcze troche by się znalazło
Da się jednak coś osiągnąć - słowo "chyba" - i takie wypowedzi brzmią juz o wiele lepiej, przynajmniej dla mnie I tak z mojego prostego pytania : ja przesadzam czy ona olewa dowiedziałem się o niezmierzonej ilości problemów jakie przechodzi mój związek. Jak widać mądrość forum jest niezbadana Chyba zostanę administratorem i zamknę wątek hehe.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2009, 15:42 przez marcin11, łącznie zmieniany 1 raz.
lollirot pisze:Nie jestem pierwszą osobą w tym wątku, która zwróciła na to uwagę. Zlekceważył.
To, że nie jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę nie oznacza, że masz/macie racje. Nie zawsze większość ma rację.
lollirot pisze:Z ciekawości - jak możecie czegoś nie oddać, skoro tego nie macie, Anielko? [podpis]
Jak to nie mamy?
Brak chęci kontaktu po kłótni jest jasnym sygnałem, że coś jest nie tak.
Tylko, że chłopak nie wiedział, że brak chęci kontaktu jest wynikiem tej kłótni.
Dzindzer pisze:Piszesz mądrzej niż niektóre wielolenie bywalczynie.
Nie mądrzej, a bardziej po twojej mysli.
To jest racja, że moja opinia jest bardziej pomyśli autora. Ale tak właśnie myślę. Wydaje mi się, że niektórzy tu zbyt pochopnie naskoczyli na marcina11 i uzanli go za dewianta dlatego, że on chciał usłyszeć dobry wieczór od swojej partnerki.
pani_minister pisze:Ja bym bardziej doceniała to, co piszą wieloletnie bywalczynie. Bo one WPROST właśnie, jasno i klarownie, wykładają Ci to, co prawdopodobnie w głowie Twojej własnej dziewczyny siedzi i co nią kierować może.
Ty bys bardziej doceniała to, a ktoś inny coś innego. Zresztą dlaczego bardziej? To tak brzmi jakbym ja, wyłacznie z tego powodu, że bywam tu rzadziej, wykładała mniej jasno i klarownie co prawdopodobnie w głowie owej dziewczyny siedzi i co nią kierować może. To jest nielogiczny argument - tylko dlatego, że bywam tu rzadziej? Zresztą to osoba, która zakłada dany wątek decyduje jakie opinie doceni bardziej a jakie mniej i nie potrzeba jej nakierowywać na bardziej lub mniej wartościowe wypowiedzi. Każdy ma własny rozum.
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
Anielka pisze:i uzanli go za dewianta
Nie zmyślaj, by gorzej nie powiedzieć, dobrze
Gdzie ktoś go tak nazwał
Anielka pisze:To jest nielogiczny argument - tylko dlatego, że bywam tu rzadziej?
Wieloletnie bywalczynie to ja, Mona i Ksiezycówka, chodziło bardziej o zakwalifikowanie nas do jednej grupy niz okreslanie nas przez długośc pobytu na forum.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Anielka pisze:Zresztą dlaczego bardziej? To tak brzmi jakbym ja, wyłacznie z tego powodu, że bywam tu rzadziej, wykładała mniej jasno i klarownie co prawdopodobnie w głowie owej dziewczyny siedzi
Nadinterpretacja. Już w pierwszym zdaniu powyższym, pogłębiająca się do absurdu w kolejnym.
Bardziej nie oznacza tutaj "bardziej niż posty Anielkowe" - a "bardziej, niż zaprezentowany wcześniej nonszalancko-negujący stosunek do postów stałych bywalczyń".
Nie sądzę, wręcz przeciwnie. A że Ty czytasz ze zrozumieniem uprzedzonego przedszkolaka, to już Twój problem. Tak samo jak pseudo-związek.marcin11 pisze:Nie sądź innych swoją miarą.
A jesteś z inną. I jeszcze się cieszysz?marcin11 pisze:Masz rację, szukam takiej, z którą mogę się najczęściej skontaktować, gdy o to proszę
Przedstawienie komuś sprawy z racjonalnego punktu widzenia lecz między słowami i w sarkastycznej formie, to dobry test na szczerość i zamairy interlokutora w Internecie. Jeśli skupi się na sednie sprawy - znaczyrzeczywiście ma problem i chce go rozwiązać, np aby jego dziewczynie żyło się z nim lepiej (lub vice versa). Ty zaś skupiłeś się na bezproduktywnych utarczkach słownych, w których do tego jesteś słaby.
Potwierdza to tezę, jakobyś niewiele miał wspólnego z miłującym swoją lubą dżentelmenem. Co Tobie nie robi różnicy, bo jako rozwydrzony dzieciak dalej będziesz szukał swojego San Marino, aby móc strzelić wreszcie bramkę w sposób inny niż samobójczy.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 426 gości