Czy to miłość czy przyjaźń
Moderator: modTeam
Czy to miłość czy przyjaźń
Zapisałem się na to forum z jednego powodu. Juz od dziewięciu miesięcy kocham się w pięknej dziewczynie lecz mam mały problem.
Kiedyś zaprosiłem ja na spacer, i przyjęła zaproszenie, było to chyba ósmego marca czy dzień później. Zaczęliśmy się spotykać, byłem bardzo uradowany iż pomyślałem ze nic więcej nie potrzebuje i ze mam wszystko co chce od życia.
Chodziliśmy za rękę, pozwalała mi się pocałować (w policzek oczywiście jak na pierwszy raz), przyjeżdżałem kiedy chciała, po prostu było super. Rzuciłem nawet palenie dla niej (nie wiedziała o tym) Nie minął miesiąc od naszych spotkań wszystko zaczęło się sypać, myślałem ze to jej mama nie chce mnie za akceptować lub cos w tym stylu. A tu było na opak, co raz mniej się spotykaliśmy czasami przelotowo, chodziłem z Nią na spacery, ale już nie za rękę, i nie tak często na nic mi nie pozwala tak jak na samym początku, wszystko się posypało. Napisała mi nawet sms’a ze widzi mnie tylko jako bardzo dobrego kumpla lub przyjaciela, ze chce się dalej ze mną spotykać, wygłupiać, bawić. Ja się w niej kocham a Ona do mnie nic nie czuje. Był nawet taki dzień ze się przed Nią i jej matką trzy razy rozpłakałem, i powiedziałem ze ja nie mogę tego tak dalej prowadzić.
Widzę ze nawet jest o mnie troszkę zazdrosna, chce i bardzo lubi ze mną przebywać, lecz nie chce ze mną być. Sam powiedziałem że nic od Niej nie chcę lecz tylko iskierkę miłości. Próbowałem już kilka razy kontakt zerwać i wyszedłem od Niej bezlitośnie załamany do domu, lecz przegrałem, i odezwałem się do Niej.
Nie potrafię bez niej żyć, jestem naprawdę zakochany, proszę o poradę =(
Kiedyś zaprosiłem ja na spacer, i przyjęła zaproszenie, było to chyba ósmego marca czy dzień później. Zaczęliśmy się spotykać, byłem bardzo uradowany iż pomyślałem ze nic więcej nie potrzebuje i ze mam wszystko co chce od życia.
Chodziliśmy za rękę, pozwalała mi się pocałować (w policzek oczywiście jak na pierwszy raz), przyjeżdżałem kiedy chciała, po prostu było super. Rzuciłem nawet palenie dla niej (nie wiedziała o tym) Nie minął miesiąc od naszych spotkań wszystko zaczęło się sypać, myślałem ze to jej mama nie chce mnie za akceptować lub cos w tym stylu. A tu było na opak, co raz mniej się spotykaliśmy czasami przelotowo, chodziłem z Nią na spacery, ale już nie za rękę, i nie tak często na nic mi nie pozwala tak jak na samym początku, wszystko się posypało. Napisała mi nawet sms’a ze widzi mnie tylko jako bardzo dobrego kumpla lub przyjaciela, ze chce się dalej ze mną spotykać, wygłupiać, bawić. Ja się w niej kocham a Ona do mnie nic nie czuje. Był nawet taki dzień ze się przed Nią i jej matką trzy razy rozpłakałem, i powiedziałem ze ja nie mogę tego tak dalej prowadzić.
Widzę ze nawet jest o mnie troszkę zazdrosna, chce i bardzo lubi ze mną przebywać, lecz nie chce ze mną być. Sam powiedziałem że nic od Niej nie chcę lecz tylko iskierkę miłości. Próbowałem już kilka razy kontakt zerwać i wyszedłem od Niej bezlitośnie załamany do domu, lecz przegrałem, i odezwałem się do Niej.
Nie potrafię bez niej żyć, jestem naprawdę zakochany, proszę o poradę =(
Dzindzer pisze:Cytat:
Zdobądź ją.
Uważasz, że chłopak który trzy razy beczał przy wybrance i jej matce może zdobyć te wybrankę
Dal mnie był byś skreślony.
zeby nie bylo - mezczyznie wolno plakac, ale to to juz przegiecie jest...
James.B, a ile wy macie lat? (B.to chyba nie Bond, co? ten nie plakal...moze raz, jak mu zone zabili ale i tu mam watpliwosci)
James.B pisze:Nie potrafię bez niej żyć
Tym samym dałeś sobie odpowiedź, dlaczego ona się wycofała z fajnie zapowiadającej się znajomości. I musiałby się stać cud, żebyś to naprawił.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
???
Ale przecież każdemu może się zdarzyć, trochę tego nie rozumiem bo tu mi narobiłem sobie nadziei, jak pisałem ze chodziliśmy za rękę. A tu po jakims czasie nie wiem czemu nawet za rękę nie dała się złapać. Pytałem czemu to mi nie odpowiedziała, a spotykać dalej się chce. Pytam tylko jak Wy to widzicie, czy w ogóle coś z tego będzie. Bo nie wiem czy warto się kochać w osobie nie będąc kochanym, Musiał bym o tym zapomnieć, a nie potrafię
Ostatnio zmieniony 07 lip 2008, 22:10 przez James.B, łącznie zmieniany 1 raz.
James.B pisze: Pytałem czemu to mi nie odpowiedziała, a spotykać dalej się chce. Pytam tylko jak Wy to widzicie, czy w ogóle coś z tego będzie.
Pewne moje zdobywanie trwało ponad rok i było w nim wszystko. Impossible is nothing. Nie słuchaj tych babek wyżej
Do zapamiętania:
- jak czujesz, że powinieneś, to zdobywaj. Tylko zakładaj tematu "jak?"
Ku przestrodze:
- jeśli nie zdobędziesz, nie zamień się w tępego nieudacznika plującego na kobiety
Tip:
- kiedy będziesz miał wątpliwości jak się zachować, zadawaj sobie dwa pytania
1) co w takiej sytuacji zrobiłby facet?
2) co w tekiej sytuacji zrobiłby dżentelmen?
Drżę z niepokoju na ile mnie zrozumiałeś, nie zawiedź wuja shamana
Stormy pisze:James.B, ... teraz musisz sie powaznie nakombinowac jak tą plamę na honorze zmazać
James B.? ... TEN James B? ... no to teraz nie pozostaje ci nic innego jak wyruszyć na wojnę ... złupić kilka wiosek niewiernych ... i ze skarbami wrócić do ukochanej ... w skrócie : bedziesz musiał jej udowodnić że masz jaja ...
to ile masz lat? i twoja ukochana?
Na pewno bez poznania podobnych, a szczególnie o wiele bardziej skomplikowanych przypadków sobie poradzisz, juz lec naprawiac Tylko wczesniej powiadom kogo trzeba, bo nie mam zamiaru płacic tysiace za ekipy ratownicze do skaczacych z mostu, a w gazetach wole sport niz tragedie desperatów.
Wieku sie wstydzisz najwyrazniej. Ja obstawiam 23.
Wieku sie wstydzisz najwyrazniej. Ja obstawiam 23.
Re: Czy to miłość czy przyjaźń
Przede wszystkim nie piszesz czy ona ma 'prawdziwego' chłopaka. Jeżeli tak, to niestety będziesz musiał powalczyć, a na wojownika to ty mi nie wyglądasz
A nie przyszło ci do głowy że ona oczekiwała czegoś więcej niż w policzek a ponieważ przez miesiąc się nie doczekała to uznała że jesteś dobry tylko na kumpla?
Ostatnia deska ratunku dla ciebie
James.B pisze:Chodziliśmy za rękę, pozwalała mi się pocałować (w policzek oczywiście
...
Nie minął miesiąc od naszych spotkań wszystko zaczęło się sypać, myślałem ze to jej mama nie chce mnie za akceptować lub cos w tym stylu.
A nie przyszło ci do głowy że ona oczekiwała czegoś więcej niż w policzek a ponieważ przez miesiąc się nie doczekała to uznała że jesteś dobry tylko na kumpla?
Widzę ze nawet jest o mnie troszkę zazdrosna
Ostatnia deska ratunku dla ciebie
Ostatnio zmieniony 07 lip 2008, 23:26 przez Adaś38, łącznie zmieniany 1 raz.
Jak się popieści to się zmieści
Adaś38 pisze:A nie przyszło ci do głowy że ona oczekiwała czegoś więcej niż w policzek a ponieważ przez miesiąc się nie doczekała to uznała że jesteś dobry tylko na kumpla?
dokladnie, ale kto to wie jak to miedzy nimi wygladalo. za reke i cmoka to sie w gimnazjum, pozniej trzeba troche bardziej zdecydowanie i ciut bardziej po mesku (tzn w twoim wypadku duzo bardziej stanowczo)
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
shaman pisze:nie zamień się w tępego nieudacznika plującego na kobiety
jeśli jednak byś się zmienił - na tym forum znajdziesz niejednego towarzysza niedoli
co do tej rzekomej zazdrości - dziewczyna lubi Cię jak kumpla, chce się z Tobą spotykać jak z kumplem. Wie, że Ciebie przy niej trzyma przede wszystkim "wielkie uczucie" i jeśli pojawiła by się w Twoim życiu inna dziewczyna, straciłaby kumpla. Stąd domniemana zazdrość
Xavi pisze:Pamiętaj, "chłopaki nie płaczą"
Bo?
James.B pisze:Sam powiedziałem że nic od Niej nie chcę lecz tylko iskierkę miłości.
To "nic", czy "tylko"? ;DD
James.B pisze:proszę o poradę =(
Ty jesteś zakochany, a ona nie i jaką radę chcesz jeszcze uzyskać?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Mona pisze:Xavi pisze:Pamiętaj, "chłopaki nie płaczą"
Bo?
Nie płaczą publicznie przed mamą i dziewczyną, bo czymś takim nic się nie uzyska, można jedynie wszystko stracić? (prywatnie w pokoju mogą się nawet ciąć żyletką i mówić jacy to są samotni)
avell pisze:przewalone. Jedyna rada to znaleźć sobie dużo innych zajęć, żeby nie myśleć Nie, ryby to nie jest dobre zajęcie
Najlepsze rozwiązanie to znaleźć sobie inny "obiekt" do westchnień ;p
Ostatnio zmieniony 08 lip 2008, 19:34 przez Xavi, łącznie zmieniany 1 raz.
Xavi pisze:Nie płaczą publicznie przed mamą i dziewczyną, bo czymś takim nic się nie uzyska, można jedynie wszystko stracić? (prywatnie w pokoju mogą się nawet ciąć żyletką i mówić jacy to są samotni)
Dokładnie na odwrót.
Xavi pisze:Najlepsze rozwiązanie to znaleźć sobie inny "obiekt" do westchnień ;p
Bez sensu. To tak jak powiedzieć spragnionemu na pustyni "co, nie ma wody? to może frytkę?"
shaman pisze:Xavi pisze:Nie płaczą publicznie przed mamą i dziewczyną, bo czymś takim nic się nie uzyska, można jedynie wszystko stracić? (prywatnie w pokoju mogą się nawet ciąć żyletką i mówić jacy to są samotni)
Dokładnie na odwrót.Xavi pisze:Najlepsze rozwiązanie to znaleźć sobie inny "obiekt" do westchnień ;p
Bez sensu. To tak jak powiedzieć spragnionemu na pustyni "co, nie ma wody? to może frytkę?"
Ja bym powiedział, że nie ma wody to może wino ;p Na litość brać kogoś? Bez sensu.
avell pisze:Xavi pisze:avell pisze:przewalone. Jedyna rada to znaleźć sobie dużo innych zajęć, żeby nie myśleć Nie, ryby to nie jest dobre zajęcie
Najlepsze rozwiązanie to znaleźć sobie inny "obiekt" do westchnień ;p
Tak, ale często prowadzi do bólu inną osobę, znam z praktyki.
Ale nie musi.
Ostatnio zmieniony 09 lip 2008, 09:11 przez Xavi, łącznie zmieniany 1 raz.
Xavi pisze:shaman napisał/a:
Xavi napisał/a:
Nie płaczą publicznie przed mamą i dziewczyną, bo czymś takim nic się nie uzyska, można jedynie wszystko stracić? (prywatnie w pokoju mogą się nawet ciąć żyletką i mówić jacy to są samotni)
Dokładnie na odwrót.
Xavi napisał/a:
Najlepsze rozwiązanie to znaleźć sobie inny "obiekt" do westchnień ;p
Bez sensu. To tak jak powiedzieć spragnionemu na pustyni "co, nie ma wody? to może frytkę?"
Ja bym powiedział, że nie ma wody to może wino ;p Na litość brać kogoś? Bez sensu.
Woda zaspokoi jego pragnienie, obmyje jego twarz, ochłodzi kark. Wina będzie mógł się tylko napić. Pić wino całe życie? To zaowocuje tylko głośniejszym skamleniem o wodę.
- kliktorator
- Zaglądający
- Posty: 28
- Rejestracja: 09 lip 2008, 13:11
- Skąd: Wwa
- Płeć:
James, w zdobywaniu niewieścich serc należy nabrać biegłości. Teraz odnosisz pierwsze obrażenia w tej wojnie... Naucz się zwyciężać - jeśli wiesz o czym mówię.
Mam kilku kumpli - prawdziwych twardzieli - którzy wyli do księżyca po kilka miesięcy.
Każdemu doraźnie pomaga co innego. Jednym rzucenie się w wir nauki/studiowania, innym siłownia/boks a jeszcze innym tylko klin...
Mam kilku kumpli - prawdziwych twardzieli - którzy wyli do księżyca po kilka miesięcy.
Każdemu doraźnie pomaga co innego. Jednym rzucenie się w wir nauki/studiowania, innym siłownia/boks a jeszcze innym tylko klin...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: JamesFew i 406 gości