O Miłości i Nienawiści
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
O Miłości i Nienawiści
Witam!
Zanim opiszę moją historię, przedstawię krótko moją sytuację:
Przeżyłem już dwa zawody miłosne, biorę tabletki na poprawę nastroju.
Jak to było:
Dwa lata temu w kwietniu spodobała mi się rok młodsza koleżanka ze szkoły. W mojej głowie pojawiły się różne fantazje z nią w roli głównej. Pod ich wpływem zaczęło mi się wydawać, że ją kocham. Tak się tym przejąłem, że napisałem nawet list miłosny. Ale odpowiedź dostałem negatywną. <zgaszony> Cała klasa śmiała się ze mnie i nabijała przez kilka dni. A ja postanowiłem się nie odzywać do dziewczyn. W nowej szkole koleżanki chciały ze mną porozmawiać, ale ja wolałem unikać ich towarzystwa. Zwłaszcza tych, którymi się interesowałem i o których fantazjowałem. Później mi przeszło, ale...
Jedna z nowych koleżanek jeszcze we wrześniu mówiła mi, że mnie kocha. Początkowo nie zwracałem na to uwagi, aż w końcu uwierzyłem. Ależ byłem głupi, że w to uwierzyłem... Dwa dni później przy całej klasie powiedziała mi, że to była tylko zabawa, żę ona ma chłopaka... <zdziwko> Większość zaczęła się śmiać, a ja się wk łem, powiedziałem kilka niecenzuralnych słów i wyszedłem z klasy trzaskając drzwiami. Usiadłem na ławce w korytarzu i się poryczałem. Ci koledzy, którzy się nie śmiali, chcieli mnie pocieszyć, ale ja chciałem zostać sam. Czułem, jak gwałtownie rośnie we mnie nienawiść <wsciekly> i przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie odezwę się do żadnej dziewczyny. Ta koleżanka, co mnie zraniła, chciała mnie przeprosić, Ale ja odpowiedziałem wulgarnie, że nie chcę jej znać. Tak samo odzywałem się do innych dziewczyn, aż w końcu się ode mnie odczepiły. Powtarzłem sobie, że wygrałem, a tak naprawdę odniosłem klęskę. Gdy na jednej z lekcji mieliśmy o miłości, głośno skomentowałem, że miłość jest chorobą psychiczną zdolną do wyleczenia, a każdy, kto nie chce się wyleczyć jest zerem, bo obiekt jego zainteresowań i tak go wykorzysta. Chciałem się zemścić na tych , ponieważ niech nie myślą sobie, że mogą mnie tak ranić! <gun> Jednak od czasu do czasu ruszało mnie sumienie. <no_nie_wiem> I zadawałem sobie wtedy pytania: Czy dobrze robię nie odzywając się i obrażając? Ale za każdym razem, gdy chciałem się zmienić, powracała nienawiść, więc dalej nie odzywałem się i pragnąłem zemsty. Wkrótce jednak zacząłem się bardzo dziwnie zachowywać. Odsuwałem się od kolegów, mówiłem od rzeczy, miałem czarne myśli. Myślałem nawet o samobójstwie, <szubienica> ale doszedłem do wniosku, że nie warto wieszać się z tak głupiego powodu. Z dnia na dzień czułem się coraz gorzej. W końcu nie wytrzymałem psychicznie i powiedziałem o wszystkim matce, a ona zaprowadziła mnie do psychologa, który stwierdził u mnie depresję i przepisał tabletki na poprawę nastroju (biorę je do dziś). Obecnie jest trochę lepiej, odzywam się powoli do koleżanek, ale to nie ja zaczynam rozmowę.
Oto, co wywnioskowałem:
-Dziewczyny są tylko dla wybranych, to Los decyduje, czy dana osoba zasługuje na miłość, czynie.
Chciałbym porozmawiać swobodnie z dziewczyną, ale mam wewnętrzną blokadę, która może nigdy nie zniknąć. Pomóżcie!
Zanim opiszę moją historię, przedstawię krótko moją sytuację:
Przeżyłem już dwa zawody miłosne, biorę tabletki na poprawę nastroju.
Jak to było:
Dwa lata temu w kwietniu spodobała mi się rok młodsza koleżanka ze szkoły. W mojej głowie pojawiły się różne fantazje z nią w roli głównej. Pod ich wpływem zaczęło mi się wydawać, że ją kocham. Tak się tym przejąłem, że napisałem nawet list miłosny. Ale odpowiedź dostałem negatywną. <zgaszony> Cała klasa śmiała się ze mnie i nabijała przez kilka dni. A ja postanowiłem się nie odzywać do dziewczyn. W nowej szkole koleżanki chciały ze mną porozmawiać, ale ja wolałem unikać ich towarzystwa. Zwłaszcza tych, którymi się interesowałem i o których fantazjowałem. Później mi przeszło, ale...
Jedna z nowych koleżanek jeszcze we wrześniu mówiła mi, że mnie kocha. Początkowo nie zwracałem na to uwagi, aż w końcu uwierzyłem. Ależ byłem głupi, że w to uwierzyłem... Dwa dni później przy całej klasie powiedziała mi, że to była tylko zabawa, żę ona ma chłopaka... <zdziwko> Większość zaczęła się śmiać, a ja się wk łem, powiedziałem kilka niecenzuralnych słów i wyszedłem z klasy trzaskając drzwiami. Usiadłem na ławce w korytarzu i się poryczałem. Ci koledzy, którzy się nie śmiali, chcieli mnie pocieszyć, ale ja chciałem zostać sam. Czułem, jak gwałtownie rośnie we mnie nienawiść <wsciekly> i przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie odezwę się do żadnej dziewczyny. Ta koleżanka, co mnie zraniła, chciała mnie przeprosić, Ale ja odpowiedziałem wulgarnie, że nie chcę jej znać. Tak samo odzywałem się do innych dziewczyn, aż w końcu się ode mnie odczepiły. Powtarzłem sobie, że wygrałem, a tak naprawdę odniosłem klęskę. Gdy na jednej z lekcji mieliśmy o miłości, głośno skomentowałem, że miłość jest chorobą psychiczną zdolną do wyleczenia, a każdy, kto nie chce się wyleczyć jest zerem, bo obiekt jego zainteresowań i tak go wykorzysta. Chciałem się zemścić na tych , ponieważ niech nie myślą sobie, że mogą mnie tak ranić! <gun> Jednak od czasu do czasu ruszało mnie sumienie. <no_nie_wiem> I zadawałem sobie wtedy pytania: Czy dobrze robię nie odzywając się i obrażając? Ale za każdym razem, gdy chciałem się zmienić, powracała nienawiść, więc dalej nie odzywałem się i pragnąłem zemsty. Wkrótce jednak zacząłem się bardzo dziwnie zachowywać. Odsuwałem się od kolegów, mówiłem od rzeczy, miałem czarne myśli. Myślałem nawet o samobójstwie, <szubienica> ale doszedłem do wniosku, że nie warto wieszać się z tak głupiego powodu. Z dnia na dzień czułem się coraz gorzej. W końcu nie wytrzymałem psychicznie i powiedziałem o wszystkim matce, a ona zaprowadziła mnie do psychologa, który stwierdził u mnie depresję i przepisał tabletki na poprawę nastroju (biorę je do dziś). Obecnie jest trochę lepiej, odzywam się powoli do koleżanek, ale to nie ja zaczynam rozmowę.
Oto, co wywnioskowałem:
-Dziewczyny są tylko dla wybranych, to Los decyduje, czy dana osoba zasługuje na miłość, czynie.
Chciałbym porozmawiać swobodnie z dziewczyną, ale mam wewnętrzną blokadę, która może nigdy nie zniknąć. Pomóżcie!
WM pisze:zaprowadziła mnie do psychologa, który stwierdził u mnie depresję i przepisał tabletki na poprawę nastroju (biorę je do dziś)
tabletki (coaxil?) nie zalatwia sprawy. skoro juz odwazyles sie pojsc do takiego lekarza, to czy chodzisz do niego regularnie, na jakies terapie czy cos? depresja to nie przelewki...
WM pisze:Dwa dni później przy całej klasie powiedziała mi, że to była tylko zabawa, żę ona ma chłopaka... <zdziwko> Większość zaczęła się śmiać, a ja się wk łem, powiedziałem kilka niecenzuralnych słów i wyszedłem z klasy trzaskając drzwiami. Usiadłem na ławce w korytarzu i się poryczałem.
Ty aby dobrze podales wiek? bo mam wrazenie, ze czytam o dzieciach z podstawowki (ewentualnie gimnazjum). Odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego ona zrobila to wlasnie Tobie, a nie innemu chlopakowi? dlaczego reszta sie smiala? dlaczego Ty nie potrafisz smiac sie z siebie?
WM pisze:Dziewczyny są tylko dla wybranych, to Los decyduje, czy dana osoba zasługuje na miłość, czynie.
Guzik prawda. Na miłość, na jakiekolwiek prawdziwe, pozytywne uczucie zasługuje każdy. I to nie los o tym decyduje, tylko sam człowiek. Los może nam sprzyjać lub nie, sprawiać, że spotkasz Ją w sklepie, że przysiądzie się do Ciebie w kawiarni, że zapyta Cię, która godzina. Ale nic na siłę. Los też bywa strachliwy...
A jak tak Kolegę czytam to mi się przypomina mój jeden były... zakochany strasznie... ale z perspektywy czasu widzę, że byłam z nim z litości... i trochę ze strachu, że nikt mnie już nie pokocha itd Ale wreszcie nie wytrzymałam i podziękowałam mu ostrożnie, bo wiedziałam, że ma tendencje do stanów depresyjnych, że tak to ujmę... i zaczęło się... prośby, błagania, groźby, że on się zabije...
Niestety. Może ktoś mnie nazwie bezduszną suką, ale nie będę się męczyć z kimś kogo nie kocham, co więcej - kto mnie dobija...
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
kulka pisze:Na miłość, na jakiekolwiek prawdziwe, pozytywne uczucie zasługuje każdy. I to nie los o tym decyduje, tylko sam człowiek. Los może nam sprzyjać lub nie, sprawiać, że spotkasz Ją w sklepie, że przysiądzie się do Ciebie w kawiarni, że zapyta Cię, która godzina. Ale nic na siłę. Los też bywa strachliwy...
Ty chyba nie rozumiesz słowa zasługuje :)
zasługiwać «swoim postępowaniem zdobyć sobie prawo do czegoś albo dać powód do jakiegoś potraktowania lub do jakiejś oceny»
Powiedz mi teraz jak obronisz twierdzenie, że każdy swoim postępowaniem zdobywa sobie prawo do miłości, albo daje powód do pokochania się?
Zwłaszcza, że niżej piszesz - co normalne - :
Może ktoś mnie nazwie bezduszną suką, ale nie będę się męczyć z kimś kogo nie kocham, co więcej - kto mnie dobija..
soul of a woman was created below
kulka pisze: Los może nam sprzyjać lub nie, sprawiać, że spotkasz Ją w sklepie, że przysiądzie się do Ciebie w kawiarni, że zapyta Cię, która godzina. Ale nic na siłę. Los też bywa strachliwy...
Może... Ale mam wewnętrzną blokadę, która może zadziałać w najmniej odpowiednim momencie i w najdrastyczniejszym przypadku mogę nawet uciec... <siekiera2>
Nienawidzę życia!!! <wsciekly>
Czyli, że jestem bezduszną suką i nie zasługuję na uczucie?
Ludzie są różni, tak samo zróżnicowane są oczekiwania od innych.
Każdy ma prawo kochać i być kochanym. A nie napisałam tego, aby zabić argumentami każdego, kto mi się sprzeciwi - takie jest moje zdanie. Być może jestem frajerką (jak to ktoś ujął w innym temacie - idealistką). ;]
Ludzie są różni, tak samo zróżnicowane są oczekiwania od innych.
Każdy ma prawo kochać i być kochanym. A nie napisałam tego, aby zabić argumentami każdego, kto mi się sprzeciwi - takie jest moje zdanie. Być może jestem frajerką (jak to ktoś ujął w innym temacie - idealistką). ;]
WM przestań wreszcie szukać wymówek typu bo mnie krzywdzili, bo los zły, bo ta. stawiasz sie w pozycji bezwolnej marionetki. Dopóki tak będziesz myślał to będziesz wegetował tak jak wegetujesz.
Zdaj sobie wreszcie sprawę, że to Twoje życie, że Ty nim kierujesz. Jak sie zachowujesz jak ofiara to nią jesteś.
Pełno w Tobie nienawiści. Wobec Ciebie ludzie byli podli a Ty teraz jesteś podły dla innych.
Zacznij sie na prawde leczyc, bo będzie gorzej. Jesteś strasznie słabym chłopcem, sam sobie nie dasz rady.
Mnie tez wiele złego spotkało, tez były momenty, że już żyć nie chciałam. Dałam jakoś rade, bo bardzo chciałam. Dopóki zwalałam wszystko na złych ludzi, pecha wrednych facetów i kiepski los to chrzaniło sie strasznie. W końcu zrozumiałam, że albo zacznę kierować swoim życiem albo dalej będę cierpiała.
Przerażasz mnie, nie chciała bym się z Tobą zadawać, bo jesteś nieprzewidywalny, nie panujesz nad sobą. Nie chciała bym Cię za faceta, bo wolała bym być sama lub niz z ciapowatym, słabym, agresywnym nieudacznikiem. Kogoś w takim stanie jak Ty nikt nie zechce.
Zdaj sobie wreszcie sprawę, że to Twoje życie, że Ty nim kierujesz. Jak sie zachowujesz jak ofiara to nią jesteś.
Pełno w Tobie nienawiści. Wobec Ciebie ludzie byli podli a Ty teraz jesteś podły dla innych.
Zacznij sie na prawde leczyc, bo będzie gorzej. Jesteś strasznie słabym chłopcem, sam sobie nie dasz rady.
Mnie tez wiele złego spotkało, tez były momenty, że już żyć nie chciałam. Dałam jakoś rade, bo bardzo chciałam. Dopóki zwalałam wszystko na złych ludzi, pecha wrednych facetów i kiepski los to chrzaniło sie strasznie. W końcu zrozumiałam, że albo zacznę kierować swoim życiem albo dalej będę cierpiała.
Przerażasz mnie, nie chciała bym się z Tobą zadawać, bo jesteś nieprzewidywalny, nie panujesz nad sobą. Nie chciała bym Cię za faceta, bo wolała bym być sama lub niz z ciapowatym, słabym, agresywnym nieudacznikiem. Kogoś w takim stanie jak Ty nikt nie zechce.
Dzindzer pisze:Nie chciała bym Cię za faceta, bo wolała bym być sama lub niz z ciapowatym, słabym, agresywnym nieudacznikiem. Kogoś w takim stanie jak Ty nikt nie zechce.
Ja już się pogodziłem z wieloma rzeczami, np. z tym że nigdy nie będę miał dziewczyny, z tym, że będę słaby, nieporadny, nieudolny i ponadprzeciętnie ograniczony umysłowo. Nienawidzę życia!!! <wsciekly> Z całego mojego otoczenia tylko ja jestem krzywdzony, a reszcie się tylko farci! <wsciekly> Idę sie nastukać!
WM pisze:Ja już się pogodziłem z wieloma rzeczami,
masz 17 lat i godzisz sie na przeżycie kilkudziesięciu kolejnych lat w takim stanie jakim jesteś
Czemu
Czemu nie chcesz zrobić czegoś dla siebie. Masz szanse wyzdrowieć, zmienić sie, mniej cierpieć, mieć znajomych nawet dziewczynę. Wszystko to jest możliwe. Tylko musisz zacząć coś robić ze swoim życiem.
Ja bym Cię na psychoterapie wysłała.
Każdy dostał kiedyś po dupie, każdy bywa krzywdzony, tylko, ze nie każdy prowokuje to swoja postawą.
Zacznij brać odpowiedzialność za swoje życie.
Jesteś w takim fajnym wieku, nie marnuj tego, za pare lat zobaczysz jak Ci życie uciekło ile ominęło bo nie miałes odwagi stawić czoła życiu.
WM pisze:bym dziś nie pisał na forum takich bzdur...
O tyle fajnie, że wiesz co piszesz...
A ja się zgadzam z Dzindzer w całej rozciągłości. Dziewczyny mówiąc Ci, żebyś urósł mają trochę racji. Oczywiście mówię tutaj o dojrzałości. Zachowujesz się jak przedszkolak, któremu kolega zabrał samochodzik. Tupnij jeszcze! Różnica polega na tym, że przedszkolak idzie się poskarżyć, a Ty idziesz się ... bo każdy wiek ma swoje prawa...
Wszyscy myślę dostali kiedyś w jakiś sposób po tyłku, ale cała sztuka polega na tym, żeby umieć i CHCIEĆ się podnieść. Po pierwszej nieudanej miłości też miałam blokadę, ale specjalnie, żeby to przezwyciężyć, często się z kimś spotykałam. Czas leczy rany, ale przykro mi to mówić - blizny i tak zostaną.
Jak już wspominali poprzednicy za bardzo się przejmujesz. Wiem że gadanie kogokolwiek na niewiele się zda, bo bólu to nie złagodzi, ale pamiętaj, że nie wszyscy muszą widzieć/wiedzieć, że Ci źle. Jeżeli boli Cie to co się stało to płacz ile wlezie, ale nie na oczach całego świata. Nie możesz robić z siebie ofiary bo to w niczym nie pomaga a jedynie szkodzi Tobie w powrocie do normalności. Na pewno za jakiś czas czas wyleczy rany, nawet jeśli teraz w to nie wierzysz.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
kulka pisze:Każdy ma prawo kochać i być kochanym.
Ktoś tu na forum w innym temacie wyśmiał podobną frazę. Gdzie jest zapisane, że każdy otrzyma i dostanie miłość (czyli ma prawo do niej)?
Też kiedyś miałam do czynienia z podobnym typem, jak WM i takim, jaki opisuje kulka. Ja nie potrafiłam wytrzymać z gościem, który marudził, że jaki to świat jest zły, wszyscy go mają gdzieś, nikt nim się nie interesuje, żadna dziewczyna go nie chciała na poważne. A jak się człowiek jeszcze dowiaduje, że taki ktoś miał za sobą próby samobójcze, a gdy mu źle, to zapija smutki albo tnie sobie ręce nożem, to normalnie krew w żyłam się mrozi Na mnie odstraszająco działa typ faceta, który widzi w tobie dobro całego świata, czekał na ciebie w nierównej walce ze złem, jakie dawało mu po tyłku...
WM, naprawdę musisz coś z sobą zrobić. Sam nie dasz rady... Otwórz się trochę na świat, na ludzi... Może znajdą się tacy, co to pozwolą ci przebić ten mur, jaki stworzyłeś wokół siebie...
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
kulka pisze:Każdy ma prawo kochać i być kochanym. A nie napisałam tego, aby zabić argumentami każdego, kto mi się sprzeciwi - takie jest moje zdanie.
Nie masz zabijać, tylko powiedz po prostu co to ma znaczyć. Bo chyba nie użyłaś pustego, pozbawionego znaczenia frazesu, tylko zastanawiasz się nad tym, co piszesz? ;P
soul of a woman was created below
- slonko 105
- Bywalec
- Posty: 43
- Rejestracja: 08 cze 2007, 09:33
- Skąd: z domku :)
- Płeć:
Czytając tego maila mam wrażenie,że jest to opowieść chłopca z podstwówki i jego pierwszych miłościach...
Mam dla Ciebie jedną radę myśl pozytywnie nie szukaj winnych za Twoje problemy To od Ciebie zależy jak jesteś postrzegany a ewentualne niepowodzenia można jakos załagodzic.Przeciwności sa zawsze trzeba je zwlaczac:)
Mam dla Ciebie jedną radę myśl pozytywnie nie szukaj winnych za Twoje problemy To od Ciebie zależy jak jesteś postrzegany a ewentualne niepowodzenia można jakos załagodzic.Przeciwności sa zawsze trzeba je zwlaczac:)
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Maila? Coz jest to przeciez opowiesc o pierwszych milosciach i porazkach.slonko 105 pisze:Czytając tego maila mam wrażenie,że jest to opowieść chłopca z podstwówki i jego pierwszych miłościach...
Do autora tylko tyle co juz pisalam - porzadne leczenie i nie obwinianie swiata za swoje ewidentne braki.
Ahh to wina giertycha i systemu szkolnictwa -.-
Nie ty jeden dales sie zrobic w "balona" nie ty jeden jestes skrzywdzony. Jako jeden z niewielu niepotrafiles poradzic sobie z problemami (a moze jeden z wielu ? )
Szufladkowanie i uogulnianie ... niedobrze
Nie oceniaj po kilku "dziewczynach" wszystkich dziewczyn. Jak sam napisales ... kilku kolegow "chcialo pomoc"
Czasami pomoc nie jest potrzebna ale mimo wszystko nalezy ja "odrzycic" w "mily" sposob.
Reagujesz tak samo na "docinki" jak na pomocna dlon. I coz w tym dziwnego ze ludzie takich unikaja ? w dobrej wierze ktos chce pomoc to "zjebke" dostaje.
Czy specialisty trzeba sam zadecyduj. Ale do czasu az sam niezrobisz lub nie postanowisz ze chcesz zrobic z soba i specialista nie pomoze.
"Make it count" -.-
Nie ty jeden dales sie zrobic w "balona" nie ty jeden jestes skrzywdzony. Jako jeden z niewielu niepotrafiles poradzic sobie z problemami (a moze jeden z wielu ? )
Szufladkowanie i uogulnianie ... niedobrze
Nie oceniaj po kilku "dziewczynach" wszystkich dziewczyn. Jak sam napisales ... kilku kolegow "chcialo pomoc"
Czasami pomoc nie jest potrzebna ale mimo wszystko nalezy ja "odrzycic" w "mily" sposob.
Reagujesz tak samo na "docinki" jak na pomocna dlon. I coz w tym dziwnego ze ludzie takich unikaja ? w dobrej wierze ktos chce pomoc to "zjebke" dostaje.
Czy specialisty trzeba sam zadecyduj. Ale do czasu az sam niezrobisz lub nie postanowisz ze chcesz zrobic z soba i specialista nie pomoze.
"Make it count" -.-
Byłem wczoraj u lekarza. Stwierdził, że już prawie z tego wyszedłem i zmienił mi leki na słabsze. A poza tym, nie zachowuję się tak przy ludziach, tylko jak jestem sam, albo w domu. Jak koleżanki chcą porozmawiać, to ja rozmawiam normalnie. Ale nigdy sobie nie wybaczę, że dałem się nabrać jak dziecko!
Sir Charles pisze:kulka pisze:Każdy ma prawo kochać i być kochanym.
Nie masz zabijać, tylko powiedz po prostu co to ma znaczyć.
Nie wiem co jest w tym zdaniu do rozumienia...
Zabronisz niepełnosprawnemu człowiekowi kochać? Nie. Właśnie o to chodzi. Każdy z nas jest człowiekiem i ma potrzebę bliskości i ciepła. Jeśli ludzie się kochają, nie powinno im się tego zabierać.
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
tr3sor pisze:Przeklada sie tak ze takowe prawo mamy. Mamy prawo kochac i byc kochanymi.
No i JAK je zrealizujesz w razie czego?
[ Dodano: 2008-01-18, 15:14 ]
Wasze wypowiedzi są pozbawione treści. Stwierdzenie "każdy ma prawo do miłości" jest pozbawione JAKIEJKOLWIEK treści.
soul of a woman was created below
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 194 gości