Postaram się krótko i na temat. Ze swoją dziewczyną jestem już ponad 3.5 roku, następna wiosna będzie już naszą 19 ( jesteśmy w tym samym wieku )
Mój problem polega na braku czułości, miłości i pieszczot w naszych relacjach. Ja ( jako dorosłe dziecko rozwiedzionych rodziców ) bardzo potrzebuje bliskości, może nawet więcej niż przeciętny przedstawiciel płci brzydkiej w moim wieku. Ponadto bozia obdarzyła mnie dość dużym temperamentem, jednak to nie jest niczym nadzwyczajnym ( chyba każdy facet tak ma ) i nie to jest w tym momencie moim głównym problemem. Chciałbym podkreślić, że nie chodzi mi bynajmniej o seks. Bardzo brakuje mi fizycznego kontaktu, chciałbym dotykać, masować i całować moją Panią tam gdzie nikt inny tego nie robi, bądź nawet czasami tylko na nią popatrzeć. Chciałbym też, aby ona miała na mnie ochotę.
Niestety śmiało mogę powiedzieć, że od 2 lat nasze "intymne" życie po prostu umarło. Nie jestem w stanie wskazać co jest tego przyczyną. Próbowałem na wszystkie możliwe sposoby rozbudzić jej wewnętrzny ogień, ale skutek był mizerny - zero żaru. Wieczory spędzone razem, masaże, czuły dotyk, pocałunki, czy też próby bardziej spontaniczne i energiczne nie dały żadnego efektu ( jedyny efekt to docinki w stylu " dlaczego smyrasz mnie jak psa " - gdy dotykałem jej uszu na przykład ) Próbowałem też nie wykazywać żadnego zainteresowania, co nie przyniosło żadnego efektu. Pomijam już fakt, że ona kompletnie nie jest zainteresowana moim ciałem ( może jest, ale nie okazuje tego ) i nie pieści mnie, ale odrzuca też wszystko to co ja chce jej dać ( nie mam ochoty, źle się czuje, musimy już iść i tym podobne kity ) Oczywiście przez ten czas zdarzały się jakieś zbliżenia, ale kilka czy kilkanaście minut raz na 2-3 tygodnie to dla mnie ZDECYDOWANIE zbyt mało. Ja mógłbym pieścić ją godzinami. Poza tym to ja to wszystko napędzam, ona zdaje się być z drewna. Nasze pocałunki przypominają buziaczki cioci na imieninach albo 30letniego małżeństwa.
Rozmawialiśmy na ten temat wiele razy. Pytałem, czy może nie jest gotowa, czy nic się nie stało i tym podobne. Podawała wiele przyczyn takiego zachowania - " już tak mam, czasami mogę nie mieć ochoty ( o ironio, żeby to było tylko czasami ), że czuje się nieatrakcyjna ( mimo tego że odkąd się znamy powtarzam jej jak bardzo mi się podoba i jak bardzo podobają mi się poszczególne składowe jej ciała ) i że wstydzi się swojego ciała ( bezpodstawnie, bo jest piękne o czym nieustannie ją zapewniam ) Za każdym razem pojawia się inny problem. Obiecywała zmiany, jednak dotychczas nie doczekałem się żadnej z nich. Kończyło się na 1-2 dniowym zaangażowaniem w temat. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że gdy już " dopuszcza " mnie do siebie to zarzeka się że moje dłonie potrafią dostarczyć jej ogromną rozkosz. ( co też widać bo jej zachowaniu ) Dlaczego w takim razie 99/100 razy odrzuca to co chce jej dać ? Gadać ze mną czy z koleżankami to ona potrafi doskonale ( gadki typu " kup mi ładną bieliznę albo kupmy sobie kajdanki to się zabawimy " ) Jeżeli jednak przyjdzie co do czego to ona nie chce nawet zdjąć przy mnie bluzki, co najwyżej pozwoli mi wsunąć pod nią rękę co jest dla mnie żenujące.
Nie mogę przestać o tym myśleć bo trwa to już bardzo długo. Czuje się nieatrakcyjny, niemęski, niechciany i niekochany. Jestem jej najlepszym przyjacielem, powiernikiem problemów, etatową przytulanką z czego poniekąd bardzo się cieszę bo w końcu od tego jestem. Trwanie jednak w takim układzie bardzo mnie męczy, bo ona ignoruje moje potrzeby przez co jestem nieszczęśliwy. O rozstaniu myślałem wielokrotnie, ale nie chce tego bo bardzo ją kocham i gdybym odszedł było by o wiele gorzej. Wiem, że z racji tego że jesteśmy bardzo młodzi nie mogę mieć wobec niej żadnych oczekiwań, ale nie potrafię też wymazać ze swojego życia swoich potrzeb i tego co chciałbym jej dać. Ona jest o mnie strasznie zazdrosna, twierdzi, że bardzo mnie kocha ale być blisko ze mną nie chce. Boje się natomiast że za jakiś czas pojawi się książę na białym koniu który zawróci jej w głowie i ona odda mu to co ma najcenniejszego, a na co ja tak długo już czekam.
Ponadto, na boga, ja nie oczekuje od niej, że będzie rozkładać przedemną nogi na każde moje zawołanie, ale między nami nie ma ani grama namiętności i intymności. Cierpliwie wysłuchuje stękania i narzekania każdego dnia, ostatnio nawet graliśmy w scrabble (

Pytam więc, w czym tkwi problem ?