moi najlepsi kumple w zwiazkach traktuja mnie jako"zapy
Moderator: modTeam
moi najlepsi kumple w zwiazkach traktuja mnie jako"zapy
odzywaja sie srednio 1-2 razy w miesiacu w stylu "co slychac, moze wpadniesz do mnie ?". mam juz tego dosyc. zazwyczaj nie jest to takie spontaniczne, zeby wynikalo samo z siebie - czyi z przyjazni - tylko akurat wtedy jak jest weekend. np jednego dnia da znac i ide do niego a drugiego juz potrafi pojechac na koncercik z dziewczyna. a ja oczywiscie jako dobry kolega mam byc na skiniecie kazde. czuje sie jak ten ostatni zapelniacz calego czasu ktory polega na niesedzeniu w domu w samotnosci chociaz przez chwile. a jak ja chce zeby ktos ze mna poszedl do klubu popodrywac to oczywiscie ze nie. i tak sie ciagnie od paru lat z przerwami.
ale postanowilem to zlewac. to ze nie mam dziewczyny wcale nie musi oznaczac tego. ba, nawet znalazlem forum gdzie ludzie sie ustawiaja i ida na wspolny podryw na imprezy
pomijam kwestie ze ich dziewczyny i ich kolezanki zupelnie mi nie odpowiadaja (nawet z wygladu) wiec tez woidze sie z nimi 1-2 razy w roku.
tak to jest drodzy panowie i panie jesli wasi znajomi was "wyprzedzili" i wieku kiedy wy nie mysleliscie o "tych sprawach" to oni juz podrywali. teraz sa uziemieni a ja podrywam. tak zle i tak niedobrze (musze to robic bez nich)
ale postanowilem to zlewac. to ze nie mam dziewczyny wcale nie musi oznaczac tego. ba, nawet znalazlem forum gdzie ludzie sie ustawiaja i ida na wspolny podryw na imprezy
pomijam kwestie ze ich dziewczyny i ich kolezanki zupelnie mi nie odpowiadaja (nawet z wygladu) wiec tez woidze sie z nimi 1-2 razy w roku.
tak to jest drodzy panowie i panie jesli wasi znajomi was "wyprzedzili" i wieku kiedy wy nie mysleliscie o "tych sprawach" to oni juz podrywali. teraz sa uziemieni a ja podrywam. tak zle i tak niedobrze (musze to robic bez nich)
Gralismy w kosza, a po zakonczonych meczach on biegal.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
A nie pomyślałeś, że Twoi kumple po prostu nie mają tyle wolnego czasu jak Ty?
I spotykają się z Tobą kiedy tylko znajdą wolną chwilę?
Przebija przez Ciebie egoizm.
[ Dodano: 2007-10-20, 17:55 ]
Kolejny powód dla którego się z Tobą mniej spotykają. Wiedzą że nie lubisz ich dziewczyn, więc nie chcą męczyć i Ciebie i siebie takimi spotkaniami
I spotykają się z Tobą kiedy tylko znajdą wolną chwilę?
Przebija przez Ciebie egoizm.
[ Dodano: 2007-10-20, 17:55 ]
Darek pisze:pomijam kwestie ze ich dziewczyny i ich kolezanki zupelnie mi nie odpowiadaja (nawet z wygladu) wiec tez woidze sie z nimi 1-2 razy w roku.
Kolejny powód dla którego się z Tobą mniej spotykają. Wiedzą że nie lubisz ich dziewczyn, więc nie chcą męczyć i Ciebie i siebie takimi spotkaniami
to straszne!! jak mozna pojechac z wlasna dziewczyna na kocert!?!?!Darek pisze:np jednego dnia da znac i ide do niego a drugiego juz potrafi pojechac na koncercik z dziewczyna
jezeli maja kobiety to po co maja isc do klubu na podryw? Co innego sie pobawic, ale popodrywac to ja tez bym nie szla.Darek pisze: a jak ja chce zeby ktos ze mna poszedl do klubu popodrywac to oczywiscie ze nie
suuuuuuper.Darek pisze:ba, nawet znalazlem forum gdzie ludzie sie ustawiaja i ida na wspolny podryw na imprezy
no i co z tego??Darek pisze:pomijam kwestie ze ich dziewczyny i ich kolezanki zupelnie mi nie odpowiadaja (nawet z wygladu) wiec tez woidze sie z nimi 1-2 razy w roku.
chcialabym zapytac po co ten tamt w ogole? szukasz rady? chcesz sie wyzalic, pochwalic??
To normalne ze koledzy maja dziewczyny z ktorymi chca spedzac wolny czas a to, ze akurat z Toba sie spotykaja jak dziewczyn nie ma w poblizu nie znaczy, ze koniecznie jestes jakas tam zapachajdziura w wolnym czasie, ale po prostu chca sie z Toba spotkac wedy kiedy nie spotykaja sie z kobieta
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
SaliMali pisze:Darek napisał/a:
np jednego dnia da znac i ide do niego a drugiego juz potrafi pojechac na koncercik z dziewczyna
to straszne!! jak mozna pojechac z wlasna dziewczyna na kocert!?!?!
SaliMali pisze:Darek napisał/a:
a jak ja chce zeby ktos ze mna poszedl do klubu popodrywac to oczywiscie ze nie
jezeli maja kobiety to po co maja isc do klubu na podryw? Co innego sie pobawic, ale popodrywac to ja tez bym nie szla.
Spróbuj postawić samego siebie w podobnej sytuacji, to wszystko zrozumiesz.
W pewnych "okolicznościach przyrody" kumple ustępują miejsca komuś znacznie... hmm, jakby to zgrabnie ująć... no co, ważniejszemu po prostu i tyle
a dobry koń to i po błocie pójdzie
oto chodzi, ze mi sie tak "wydaje" ze dla najlepszego przyjaciela moglbym znalezc czas. ale moge sie mylic-w koncu jeszcze nigdy do szalenstwa nie bylem zakochany i nie wiem czy mi sie to przydarzy.... co to za problem powiedziec swojej dziewczynie nawet jak sie ja zna powiedzmy 2 tygodnie: "sluchaj dzisiaj chcialbym sie spotkac z moim najlepszym kumplem wiec nie wyjdziemy razem".
najlepszy kumpel to taki ktory jest "poza konkurencja". ktory jest zawsze po twojej stronie bez wzgledu na wszystko. i zna twoje sekrety i twoja przeszlosc. i nikomu ich nigdy nie wygada nawet jakby to mialo zniszczyc komus zycie i zmaronowac czas.
no wybaczcie ale ja wlasnie sobie myslalem, ze z takim najlepszym kumplem sie mozna spotykac czesciej i gadac o paru sprawach. poki sie jeszcze studiuje w jednym miescie, mieszka urodzicow a nie wyfrunelo w swiat... kazdy w swoja strone.
najlepszy kumpel to taki ktory jest "poza konkurencja". ktory jest zawsze po twojej stronie bez wzgledu na wszystko. i zna twoje sekrety i twoja przeszlosc. i nikomu ich nigdy nie wygada nawet jakby to mialo zniszczyc komus zycie i zmaronowac czas.
no wybaczcie ale ja wlasnie sobie myslalem, ze z takim najlepszym kumplem sie mozna spotykac czesciej i gadac o paru sprawach. poki sie jeszcze studiuje w jednym miescie, mieszka urodzicow a nie wyfrunelo w swiat... kazdy w swoja strone.
Gralismy w kosza, a po zakonczonych meczach on biegal.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
Darek, no więc się pomyliłeś.
Dla nich jesteś tylko, albo aż kumplem. Zależy kto jak na to patrzy.
Fakt, niektórzy stawiają partnerów wysoko na drabinie priorytetów w życiu, a o kumplach się zapomina.
Ale może być tak że oni po prostu nie mają czasu na to, żeby się z Tobą spotykać tyle ile Ty byś chciał? Mają pracę? Studia? Szkołę? Hobby?
Dla nich jesteś tylko, albo aż kumplem. Zależy kto jak na to patrzy.
Fakt, niektórzy stawiają partnerów wysoko na drabinie priorytetów w życiu, a o kumplach się zapomina.
Ale może być tak że oni po prostu nie mają czasu na to, żeby się z Tobą spotykać tyle ile Ty byś chciał? Mają pracę? Studia? Szkołę? Hobby?
Quake pisze:W pewnych "okolicznościach przyrody" kumple ustępują miejsca komuś znacznie... hmm, jakby to zgrabnie ująć... no co, ważniejszemu po prostu i tyle
nigdy nie ustępują. Dla paru lojalnych osób znajdę zawsze czas. Nie ma to nic wspólnego z relacjami jakie łączą mnie z moją kobietą.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Kiedy nie bylam sama tez mialam mniej czasu dla znajomych i oni to rozumieli. Nic w tym dziwnego. Nie zmienia to faktu jednak, ze NIGDY nie bylo takiej sytuacji zeby poczula np moja M., ze nie moze na mnie liczyc. Zawsze i wszedzie jesli mnie potrzebuje jestem. Ale kobieta ma rozum i z byle powodow mnie tez nigdy nie sciagala, ale jakby to bym rzucila wszystko czy to srodek nocy by byl, czy z facetem bym gdzies byla i bym poleciala. W praktyce jej sie chyba od lat to jednak n ie zdarzylo. To raczej ja mam tendencje do telefonow "Jestem tu i tu. Potrzebuje Cie". Wiecej nie trzeba mowic
Darek moze po prostu pogadaj jak czlowiek z kumplami? Wyjasnijcie to sobie?
Jesli jest miedzy Wami przyjazn a nie zwykle kolezenstwo powinno to pomoc.
Kolegow paru ja tez tracilam w podobny sposob. Super, milo, fajnie, a jak sie zakochali to tylko brak czasu ciagly, albo na spotkania mi swoja kobiete przyprowadzali, a jesli nawet nie to tylko o niej mowic potrafili Ale to tylko koledzy, anie przyjaciele.
Darek moze po prostu pogadaj jak czlowiek z kumplami? Wyjasnijcie to sobie?
Jesli jest miedzy Wami przyjazn a nie zwykle kolezenstwo powinno to pomoc.
Kolegow paru ja tez tracilam w podobny sposob. Super, milo, fajnie, a jak sie zakochali to tylko brak czasu ciagly, albo na spotkania mi swoja kobiete przyprowadzali, a jesli nawet nie to tylko o niej mowic potrafili Ale to tylko koledzy, anie przyjaciele.
Ja dołaczam sie do wypowiedzi Teda dla kilku znajomych mam zawsze czas...
No to weź sobie teraz wyobraź sytuację taką, że wszyscy oni chcą się z Tobą spotkać i którego wybierzesz? Ja nie twierdzę, że panna koniecznie musi cały świat facetowi przesłonić, ale gdybym ja musiał wybierać: koncert z dziewczyną, na który dużo wcześniej byliśmy ustawieni, a piwo z kumplem, nawet najlepszym, który się zbudził "za pięć dwunasta" no to sorry, ale zapomnij stary, bo wiesz jaki jest układ i On wie. Między innymi dlatego właśnie jest moim kumplem.
a dobry koń to i po błocie pójdzie
Wiesz Darek, rozumiem Cię dobrze bo też momentami czuje sie jak jakaś zapchaj dziura Szczególnie ostatnio zdarzały sie u mnie takie sytuacje kiedy to moja przyjaciółka potrafiła mi wysłać smsa z pracy (ze sklepu) czy bym do niej tam trochę nie przyszła i nie posiedziała z nią bo nie ma ruchu i jej się nudzi. Ponieważ również miałam ochotę się z nią spotkać to szłam tam i siedziałam, czasem nawet godzinami i nie przeszkadzało mi to. tak było np. w jedna sobotę. Jednak już po pracy wolała się spotkać ze swoim chłopakiem i z drugą parą znajomych a o mnie już nie pomyślała.
I tak niestety będzie bo tak ten świat jest beznadziejnie zbudowany, że osoba bez pary (ja) będzie przegrywać towarzysko z osobami w parach i ze mną będzie można sie spotkać gdzieś w autobusie w drodze na uczelnię czy właśnie gdzieś mimochodem...
Ale nie chcę też być taką egoistką bo jednak było tez multum sytuacji kiedy to ta przyjaciółka spotkała się ze mną normalnie i bardzo to doceniam, jedynie to z tym sklepem mi się nie podoba.
Darek, skoro Ci kumple mają dla Ciebie czas tylko kiedy oni potrzebują to może olej ich z raz czy dwa i niech sie nauczą, ze i Ty nie zawsze masz dla nich czas, że i Ty możesz byc czasem zajęty. Może oni myślą sobie, że skoro nie masz dziewczyny to zawsze masz multum czasu dla wszystkich. Może zawsze było tak, że leciałeś na każdy ich telefon i się tak nauczyli? Ja zauważyłam, że kiedy jest sie na każde zawołanie to traci sie u innych szacunek i ludzie z czasem na coraz więcej sobie pozwalają.
Znajdź sobie też jakieś zajęcie by zapełnić wolny czas
I tak niestety będzie bo tak ten świat jest beznadziejnie zbudowany, że osoba bez pary (ja) będzie przegrywać towarzysko z osobami w parach i ze mną będzie można sie spotkać gdzieś w autobusie w drodze na uczelnię czy właśnie gdzieś mimochodem...
Ale nie chcę też być taką egoistką bo jednak było tez multum sytuacji kiedy to ta przyjaciółka spotkała się ze mną normalnie i bardzo to doceniam, jedynie to z tym sklepem mi się nie podoba.
Darek, skoro Ci kumple mają dla Ciebie czas tylko kiedy oni potrzebują to może olej ich z raz czy dwa i niech sie nauczą, ze i Ty nie zawsze masz dla nich czas, że i Ty możesz byc czasem zajęty. Może oni myślą sobie, że skoro nie masz dziewczyny to zawsze masz multum czasu dla wszystkich. Może zawsze było tak, że leciałeś na każdy ich telefon i się tak nauczyli? Ja zauważyłam, że kiedy jest sie na każde zawołanie to traci sie u innych szacunek i ludzie z czasem na coraz więcej sobie pozwalają.
Znajdź sobie też jakieś zajęcie by zapełnić wolny czas
Lilka212 pisze:Ja zauważyłam, że kiedy jest sie na każde zawołanie to traci sie u innych szacunek i ludzie z czasem na coraz więcej sobie pozwalają.
Tu nie tyle chodzi o szacunek, bo jeśli on jest i do tego szczery, to tak bez powodu raczej się go nigdy nie traci. Trzeba sobie zasłużyć, że tak powiem
Ja też nie jestem w parze i nie mam takich problemów jak tutaj opisywane, bo prędzej czy później każdy sam dochodzi do wniosku, że nie warto tracić czasu dla kogoś kto nie ma go dla nas. Jest chyba nawet takie przysłowie czy coś, ale to akurat najprawdziwsza prawda jest. Oczywiście bez przeginek w żadną stronę, bo nie można wymagać od kogoś, żeby zawsze i wszędzie nas ze sobą zabierał. Obojętnie czy jest w parze czy też nie jest. Tak samo nie można się "obrażać" o tematy nie do końca jasne, bo bywa i tak, że coś komuś wypadnie niezależnie od niego samego. Ale to idzie rozgraniczyć i rozsądnie wypośrodkować. Może nieco się skurczy grono Waszych znajomych, ale za to ci którzy zostaną, nawet jeden czy dwóch, są i tak więcej warci niż cała reszta pseudo przyjaciół razem wzięta.
a dobry koń to i po błocie pójdzie
Quake pisze:bo prędzej czy później każdy sam dochodzi do wniosku, że nie warto tracić czasu dla kogoś kto nie ma go dla nas.
Ale właśnie chodzi o to, że często jest tak, że na początku obie strony mają dla siebie czas, a z czasem może zacząć go brakować. Przecież w miarę jak rośniemy tego czasu jest coraz mniej i coraz trudniej nim właściwie gospodarować. Trzeba dokonywać wyborów na co (albo na kogo) ten nasz wolny czas poświecimy i dlatego jednych "upycha sie po kątach" a z innym sie spędza swój wolny czas. I będę obstawać przy tym, że to czy się jest samotnym czy w parze ma znaczenie towarzyskie.
Quake pisze:Tu nie tyle chodzi o szacunek, bo jeśli on jest i do tego szczery, to tak bez powodu raczej się go nigdy nie traci. Trzeba sobie zasłużyć, że tak powiem
Gdy jest się zbyt nadgorliwym, zbyt "dobrym" dla przyjaciela to ten przestaje Cię doceniać i tracisz w jego oczach. To trochę jak w związkach miłosnych. Gdy jeden z partnerów wciąż nadskakuje drugiemu to traci u niego szacunek.
Gdy miłość czy przyjaźń jest podawana na tacy nie docenia się jej w odpowiedni sposób bo przychodzi zbyt łatwo a kiedy trzeba się o nią postarać od razu lepiej smakuje i jest bardziej doceniania
aha jeszcze dodam, ze wcale nie przypominam sie mojemu najlepszemu przyjacielowi o sobie za 5 dwunasta. no jak to jest do chole*y ze ja mu mowie pod koniec wrzesnia: dobra widze ze sie nie mozemy zgadac-jak bedziesz mial czas wolny to daj mi znac i wpadnij do mnie (mam to u niego obiecane-mamy wiele spraw do pogadania, mam mu do pokazania swoje zdjecia z pracy za granica, mam nawet malutko winka z zagranicy, ktore specjalnie zostawilem na ta okazje). dzis jest juz koniec pazdziernika a on dalej sie nie moze przemoc. mam jeszcze bilety do aquaparku ze znizka ale juz widze ze bede je musial wykorzystac z kims innym jak nie sam. a takze mi obiecal ze pojdziemy.
ja tego nie moge pojac. a jak chodzi o sylwestra to sam mi juz proponuje ze bedzie domek w gorach i sobie pojada pary. powiedzialem mu ze jak bedzie wiecej par niz wolnych osob to ja nie zamierzam tam byc. gdyby to mialbyc jeden dzien to moze jeszcze ale oni chca to wynajac na 3-4 dni. nie jestem chamem zlorzeczacym ale wiem po doswiadczeniach, ze naprawde nie bede sie dobrze bedac sam otoczony ludzmi sciskajacymi sie, lizacymi sie, miziajacymi sie. nawet jak raz mnie zaprosil na bilard ze swoja dziewczyna to ja nie moglem tego wytrzymac w pewnych chwilach jak cos do niego mowilem to on sie lizal z panienka swoja i nie sluchal. no po prostu czulem sie jakby mnie ktos mial w d**ie. strasznie mnie to wku****lo. i nie chodzi o to ze ja im ŹLE chce zyczyc. zycze jak najlepiej ale albo sie z kims spotykasz i go olewasz albo gadacie jak ludzie dorosli. a nie uciekacie w kat i sie chowacie ze swoimi pieszczotami jak np ide po piwo albo do WC.
czasami mam watpliwosci ze to najlepszy przyjaciel...
ja sie nie boje o siebie jak mam rok akademicki (co prawda ostatni juz ). o dodatkowe zajecia sie nie boje. mam wiele innych zainteresowan oprocz studiow dziennych i pracy i potrafie sobie je tak ulozyc ze mam jeszcze wolny czas. tylko czasami nachodzi uczucie pustki i niespelnienia ale na pewno nie bede szukal kogos na sile bo to jest bez sensu. mam pewne wymagania i juz. pozostaje mi wiec patrzec na innych narazie. zreszta moja lektorka z hiszpanskiego (panna z dzieckiem) czesto mnie pociesza, ze nie ma co sie spieszyc jeszcze.
nie chcialbym tylko zeby ktos za 20-30 lat sie do mnie odezwal i blagal o wolny czas bo sie musi wygadac, bo mu w zyciu nie wyszlo...
ja tego nie moge pojac. a jak chodzi o sylwestra to sam mi juz proponuje ze bedzie domek w gorach i sobie pojada pary. powiedzialem mu ze jak bedzie wiecej par niz wolnych osob to ja nie zamierzam tam byc. gdyby to mialbyc jeden dzien to moze jeszcze ale oni chca to wynajac na 3-4 dni. nie jestem chamem zlorzeczacym ale wiem po doswiadczeniach, ze naprawde nie bede sie dobrze bedac sam otoczony ludzmi sciskajacymi sie, lizacymi sie, miziajacymi sie. nawet jak raz mnie zaprosil na bilard ze swoja dziewczyna to ja nie moglem tego wytrzymac w pewnych chwilach jak cos do niego mowilem to on sie lizal z panienka swoja i nie sluchal. no po prostu czulem sie jakby mnie ktos mial w d**ie. strasznie mnie to wku****lo. i nie chodzi o to ze ja im ŹLE chce zyczyc. zycze jak najlepiej ale albo sie z kims spotykasz i go olewasz albo gadacie jak ludzie dorosli. a nie uciekacie w kat i sie chowacie ze swoimi pieszczotami jak np ide po piwo albo do WC.
czasami mam watpliwosci ze to najlepszy przyjaciel...
ja sie nie boje o siebie jak mam rok akademicki (co prawda ostatni juz ). o dodatkowe zajecia sie nie boje. mam wiele innych zainteresowan oprocz studiow dziennych i pracy i potrafie sobie je tak ulozyc ze mam jeszcze wolny czas. tylko czasami nachodzi uczucie pustki i niespelnienia ale na pewno nie bede szukal kogos na sile bo to jest bez sensu. mam pewne wymagania i juz. pozostaje mi wiec patrzec na innych narazie. zreszta moja lektorka z hiszpanskiego (panna z dzieckiem) czesto mnie pociesza, ze nie ma co sie spieszyc jeszcze.
nie chcialbym tylko zeby ktos za 20-30 lat sie do mnie odezwal i blagal o wolny czas bo sie musi wygadac, bo mu w zyciu nie wyszlo...
Gralismy w kosza, a po zakonczonych meczach on biegal.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
Mowilismy mu, ze to samobojstwo.
On biegal dla samego siebie.
zgadzam sieTedBundy pisze:Dla paru lojalnych osób znajdę zawsze czas. Nie ma to nic wspólnego z relacjami jakie łączą mnie z moją kobietą.
to, że jest sie w związku nie oznacza przecież, że momentalnie zapomina sie o przyjaciołach i skupia tylko na osobie z którą sie jest!! Wiadomo, że chce sie spędzać razem czas, ale przecież potrzebna jest "odskocznia", fajnie jest pojść gdzies ze znajomymi, pogadać, pobawić się....bycie z kimś wcale nie oznacza, że musimy zamknąc zycie towarzyskie!
A do autora topicu mam chyba wiadomość nie najlepsza....skoro ci Twoi przyjaciele tak faktycznie o tobie zapominają to pora sie chyba zastanowic czy to aby na pewno przyjaźń.....
choć z drugiej strony moze mają takie zaborcze kobiety,że każda wolną chwilę musze spędzać z nimi
Darek pisze:co to za problem powiedziec swojej dziewczynie nawet jak sie ja zna powiedzmy 2 tygodnie: "sluchaj dzisiaj chcialbym sie spotkac z moim najlepszym kumplem wiec nie wyjdziemy razem".
yyy... ale skąd wiesz, że on by chciał? może mu dobrze, może lubi spędzać z dziewczyną właśnie tyle czasu, ile spędza i kumpli mu nie brakuje :-)
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Kiedy przeczytałem pierwszy post Darka myslałem, ze po prostu przesadza. Dopiero kiedy przeczytałem reszte, zauważyłem, że mamy podobną sytuację... Szczególnie kiedy napisałeś mi o tym sylwestzre z parami i wlasnie dlatego spedzilem sylwestra sam przez ostatnie 2 lata ... i w tym roku tez chyba tak bedzie, bo byc na imprezie jako kolo zapasowe ktore niema co z soba poczac niejest przyjmne i lepjej jest presiedziec sylwka w domu samemu. Co do spotkań to ja sie do tego przyzwyczaiłem ze znajomi moi pracuja, jednak widze sie czesto z nimi. jakies 2 razy w tygodniu jak dobzre wyjdzie. A tak to tez siedzie czasami w domu bo albo sa w pracy albo maja wychodne z dziewczyna. A widzisz a propo podrywania tez niemam z kim tzreba samemu dzialać Wiem, ze cieżko ale jak niemozesz na nich liczyc w tej sprawie to musisz jakos inaczje sie zoorganizować.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2007, 11:47 przez przemek21, łącznie zmieniany 1 raz.
lollirot pisze:yyy... ale skąd wiesz, że on by chciał? może mu dobrze, może lubi spędzać z dziewczyną właśnie tyle czasu, ile spędza i kumpli mu nie brakuje :-)
no dokładnie
jak ja poznałem dziewczyne to koledzy z akademika mówili, żem przepadł już, bo przestałem się pojawiać.
logiczne, że zamiast na imprezę do akademika szło sie do dziewczyny na noc.
wyjątkiem były tylko czyjeś imieniny lub urodziny.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Lilka212 pisze:Ale właśnie chodzi o to, że często jest tak, że na początku obie strony mają dla siebie czas, a z czasem może zacząć go brakować.
Ale właśnie ja o tym przecież mówię od samego początku
Lilka212 pisze:I będę obstawać przy tym, że to czy się jest samotnym czy w parze ma znaczenie towarzyskie.
Ja raczej będę obstawał przy tym, że "niemanie" partnera/ki wcale nie oznacza bycia samotnym. Jeśli o mnie chodzi na przykład, to kobiety przychodzą i odchodzą, ale kumple pozostają ciągle ci sami. Dlatego właśnie są moimi kumplami. Jedni są singlami, inni w parach, a jeszcze inni w związkach małżeńskich czy już po rozwodach i to akurat nikomu w niczym nie przeszkadzało ani nie przeszkadza. Znaczenie towarzyskie ma nie to czy Ty masz partnera/kę, tylko to w jakim towarzystwie się obracasz. Czy to jest towarzystwo prawdziwych przyjaciół czy tylko farbowanych lisów.
A druga sprawa to:
jak ja poznałem dziewczyne to koledzy z akademika mówili, żem przepadł już, bo przestałem się pojawiać.
logiczne, że zamiast na imprezę do akademika szło sie do dziewczyny na noc.
wyjątkiem były tylko czyjeś imieniny lub urodziny.
No widzisz, dla jednych to jest logiczne, dla drugich nie za bardzo. Po prostu tak już w życiu jest, że punkt widzenia zależy często od punktu siedzenia.
Tu już nawet nie chodzi o bycie czy nie bycie w parze, ale ogólnie. Przecież każdy ma prawo do prywatnego życia i dysponowania własnym czasem. Jeśli dzisiaj o 18:00 zaczyna się Formuła 1, to żadnemu z moich kumpli nawet do głowy nie przyjdzie, żeby mnie ciągnąć na piwo do pubu. Przykład pierwszy lepszy z brzegu jaki przyszedł mi do głowy, ale takich mam kumpli i innych widocznie nie chcę mieć, skoro nie mam. Kilka lat temu, zaraz po rozwodzie, połowa chłopaków z dzielnicy nagle sobie o mnie przypomniała i od rana domofon trąbił "no siema, to ja, co robisz?" Gdybym dla każdego z nich musiał być miły i gościnny, to dzisiaj moje mieszkanie by przypominało bardziej melinę czy jakiś klub osiedlowy w najlepszym wypadku. Tylko że to nie są żadni kumple, przynajmniej nie dla mnie. Dla mnie to są znajomi z osiedla na "cześć, co słychać" czy grilla i browar na boisku w niedzielę jak nie ma co robić. Prawdziwy kumpel WIE i to ROZUMIE , że nie zawsze mam czas czy ochotę wszystko rzucić i to samo działa w drugą stronę. To że tak akurat wyszło i nie mam co ze sobą zrobić, wcale nie oznacza, że zaraz zacznę obdzwaniać wszystkich kumpli i na siłę ich uszczęśliwiał swoją osobą, bo WIEM i to ROZUMIEM, że niedziela to jest czas dla dziewczyn, rodzin czy własnych pasji na przykład, a niekoniecznie zabawianie rozmową mnie. No i już, to tyle
a dobry koń to i po błocie pójdzie
jeśli chodzi o wypad na podryw, to uważam ze obecność kibicujących kumpli jest zbędna. Jeśli mam ochotę zapoznać sie z nową dziewczyną to jadę do ulubionego klubu (zwykle pożyczam starą skodę od starszego bo z pewnych powodów i tak muszę unikać alkoholu wiec moge prowadzić) a tam sie chwilę rozglądam i szukam panny w moim guście (brunetki:*) i staram się zapoznać.
Z tym raczej nie mam problemu, gorzej kiedy przychodzi do kontynuowania znajomości, ciągle trafiam na dziewczyny które szukają miłosnej historii niczym z komedii romantycznej, a ja oczekuje pikanterii, szczerości, uprawiania miłości. Po prostu wspólnej otwartej zabawy bez zbędnych zahamowań. Nie to ze nie szanuje kobiet, po prostu nie bawi mnie mizianie się na pokaz, czuła słówka, randki etc Bo ile można gadać, o codzienności, kiedy człowiek ma ochotę w pełni korzystać z życia i czerpać przyjemności z fizycznego popędu, która dala nam natura. mam gdzieś spirytualne, pseudo miłosne, werterowskie przygody! to mnie nie kreci!
Darek nie próbuj na silę tworzyć z jakimiś znajomymi, wielkich przyjaźni na cale życie, zajmij sie sobą. Jesteś facetem, naprawdę masz potrzebę zwierzanie sie komukolwiek z osobistych spraw? ja osobiście mam 2 znajomych którzy znają mnie naprawdę dobrze a ja znam ich. Tylko że to przyszło z czasem naturalnie bo my po prosty podobnie myślimy, lubimy sie podobnie zabawić, ale nikt nie robi problemu kiedy jedna ze stron ma inne plany, tylko prostu jak nie ma nic lepszego do roboty, to spotykamy sie i śmiejemy się z niepowodzeń, dajemy sobie rady. omawiamy problemy. Ale czasami człowiek musi samemu sobie poradzić z rzeczywistością i samemu zorganizowac sobie woly czas.
Z tym raczej nie mam problemu, gorzej kiedy przychodzi do kontynuowania znajomości, ciągle trafiam na dziewczyny które szukają miłosnej historii niczym z komedii romantycznej, a ja oczekuje pikanterii, szczerości, uprawiania miłości. Po prostu wspólnej otwartej zabawy bez zbędnych zahamowań. Nie to ze nie szanuje kobiet, po prostu nie bawi mnie mizianie się na pokaz, czuła słówka, randki etc Bo ile można gadać, o codzienności, kiedy człowiek ma ochotę w pełni korzystać z życia i czerpać przyjemności z fizycznego popędu, która dala nam natura. mam gdzieś spirytualne, pseudo miłosne, werterowskie przygody! to mnie nie kreci!
Darek nie próbuj na silę tworzyć z jakimiś znajomymi, wielkich przyjaźni na cale życie, zajmij sie sobą. Jesteś facetem, naprawdę masz potrzebę zwierzanie sie komukolwiek z osobistych spraw? ja osobiście mam 2 znajomych którzy znają mnie naprawdę dobrze a ja znam ich. Tylko że to przyszło z czasem naturalnie bo my po prosty podobnie myślimy, lubimy sie podobnie zabawić, ale nikt nie robi problemu kiedy jedna ze stron ma inne plany, tylko prostu jak nie ma nic lepszego do roboty, to spotykamy sie i śmiejemy się z niepowodzeń, dajemy sobie rady. omawiamy problemy. Ale czasami człowiek musi samemu sobie poradzić z rzeczywistością i samemu zorganizowac sobie woly czas.
"generalnie chłop jest sfrustrowany, bo chciałby, żeby mu ktoś obciągnął, a nie chce mu się chodzić na randki"
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 160 gości