Historia nie z tej ziemi.
Moderator: modTeam
Historia nie z tej ziemi.
Historia nie z tej ziemi.
Uwaga, dlugie!
Jakis czas temu poznalem dziewczyne. Mniejsza o konkrety, nie chce wchodzic w zbyt duze szczegoly. W zasadzie - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od razu zaiskrzylo. Na samym poczatku musze zaznaczyc, iz - nie liczac paru poczatkowych dni, pierwsze tygodnie Naszej znajomosci, byly bardzo specyficzne. Bylismy daleko od siebie, bowiem Ona mieszkala pareset kilometrow od Krakowa. Tam gdzie jeszcze jakiś czas temu przebywalem i się uczylem. Dzwonilismy do siebie, rozmawialismy calymi dniami przez skype. Wiem, ze to wybitnie glupie - ale w pewnym momencie, wydawalo mi się, ze z ta dziewczyna chce spedzic reszte zycia. Teraz to mozna zwalic na zauroczenie. Chociaz z drugiej strony, jak silne musza byc wiezi, skoro ludzie komunikuja sie przez pewien czas tylko poprzez nowoczesna technologie. Oprocz wymienionej odleglosci, zaistnialo rowniez kilka innych problemow. Mianowicie jej byly, ktory nie dawal jej spokoju. Rzucila go, z dosc niejasnych dla mnie powodow, ale uznalem, iz to nie jest zbyt dobry temat na dyskusje. Zwlaszcza, ze sam nie mialem nigdy ochoty rozprawiac o moich Eks. Calymi dniami zarzekala się, ze nie chce go znac; nie zyczy sobie aby dzwonil. Bez wahania wierzylem, nawet o nic nie pytajac. Zaufalem jej w 100%. Czas mijal Nam szybko, bylo fajnie. Poruszalismy w rozmowach rozne kwestie. Pewnego dnia watek zszedl na sprawe stosunkow damsko - meskich, zdrady, milosci. Wowczas uslyszalem, ze Ona: "Nienawidzi ludzi zdradzajacych, nie jest w stanie tego zaakceptowac". Bardzo mocno krytykowala swoja kolezanke, ktora 'puszczala' sie z facetem, ktory mial dziewczyne. Stwierdzila wowczas, iz: "Seks to nie tylko zaspokojenie swoich potrzeb fizjologicznych; a ludzie, ktorzy go tak traktuja to impotenci emocjonalni, bez kregoslupa moralnego". Nie przytoczylem dokladnych cytatow, ale sens zostal zachowany. Pomyslalem, w porzadku, dobrze, ze tak mysli. I od tego momentu, zaczely sie dziac naprawde dziwaczne rzeczy. Pewnego razu, zniknela na tydzien bez slowa. Nie odpisywala na smsy, nie byo jej w domu; nie wiedzialem, co sie z Nia dzieje. Formalnie nie bylismy ze sobą, wiec - oprocz lekkiego zmieszania i typowego infantylnego 'focha', nie zareagowalem jakos specjalnie. W koncu wrocila. Stwierdzila, ze "Nie moze mi powiedziec gdzie byla, ale na pewno nie u zadnego faceta". Pare dni pozniej wygadala sie, ze Jej Eks wyslal jej bukiet roz. Skojrzaylem, ze wrocila dokladnie w momencie, gdy okazalo sie, iz Krzyś "zdradzal Ja" z wieloma innymi dziewczynami - Ona nie chce miec zas z Nim juz nic wspolnego. Kazdy niech teraz wyciagnie wlasne wnioski z tej sytuacji. Ja juz to zrobilem swego czasu. Szkoda, ze za pozno.
Zaczelismy znow swietnie sie dogadywac. Bylo naprawde fajnie. Spedzalismy ze soba w zasadzie 24 godziny na dobe. W koncu, nie wiem kto to pierwszy wowczas powiedzial, ale wyszlo na to, ze się "kochamy". Zaczalem jej pomagac w szkole, martwic sie o Nia, zalezalo mi. Czy sie odwdzieczala? W sensie emocjonalnym, jak najbardziej tak. Ale to wszystko. Pozniej zobaczycie, ze ta dziewczyna byla raczej z gatunku lejdi "duzo gadam, nic nie robie". Planowalismy wspolny wyjazd na wakacje, chcielismy wiele rzeczy robic razem. "Kocham Cie" - z jej ust, padalo niemal codziennie. Wszystko znow zaczelo sie psuc, od momentu 'Imienin' (nie wnikajmy, malo istotne). Dostalem cynk, ze moze cos byc nie tak. Na poczatku nie uwierzylem. Poniewaz wszystko wydawalo mi sie w porzadku, biorac pod uwage Nasze spotkania. Ale postanowilem sprawdzic jej reakcje, w momencie gdy ujawnie jej, czego sie dowiedzialem. Byla niepokojaca. Inteligentna osoba, bierze pod uwage, kazde wypowiedziane slowo, poniewaz diabel tkwi w szczegolach. Postaralem sie tak wlasnie zagrac, wiec gdy przeanalizowalem ponizszy dialog miedzy Nami, zaczalem miec watpliwosci.
- I tak dalbym Ci ta prace do szkoly, ktora Ci mialem napisac. Nawet jesli, to czego sie dowiedzialem (owy cynk), to bylaby prawda.
- Tak, naprawde? Dalbys mi ta prace mimo wszystko? Kochany jestes.
Powoli tracilem do Niej zaufanie, stalem się przewraziwiony. W mojej opinii - zasadnie, mialem powody. Nastepne dni daly mi duzo do myslenia. Okazalo sie bowiem, ze jej byly chlopak, znow zaczyna sie wtracac. Odczulem, ze naprawde ostro gosciu maltretuje jej kresomozgowie. Chociaz caly czas sie zarzekala, ze ma go w dupie. Spektakularnie przy mnie odbierala od Niego telefony i kwitowala rozmowe w stylu 'censored'. Chociaz - jak zwykle - dziwne zdarzenia z jej udzialem, daly mi do myslenia. Zniknela raz na 24 godziny. Nic takiego. Nie przykladalbym do tego wiekszej wagi, gdyby nie jeden szczegol. Doslownie chwile wczesniej rozmawiala ze mna, zegnajac mnie slowami: "Zaraz wracam". Wrocila dokladnie po 24h, tlumaczac sie pozniej, ze usnela razem z siostrami (nom, i spala 24h), w mieszkaniu wysiadl prad - a jej komorka nie byla naladowana - dlatego nie doszedl moj sms. Od razu sie skapnalem, ze to banalne klamstwo. Zwlaszcza, ze doskonale wiedzialem, iz ma kilka (4, 5) roznych numerow telefonow komorkowych. Po prostu wyciagnela karte i wlozyla inna. Drugie zycie? Trzecie zycie? Najfajniejsze jest jeszcze to, ze nastepnego dnia pod wieczor powiedziala, ze widziala sie ze swoim bylym, bo do Niej przyjechal. Jak zapytalem kiedy to bylo? Odpowiedziala z poczatku - 'Wczoraj' (czyli wtedy dokladnie, kiedy zniknela na 24h). Spytalem - "He, Wczoraj?". Wowczas sie zreflektowala i powiedziala 'Eee, dzisiaj'.
Tutaj dochodzimy juz prawie do sedna sprawy. Dlatego, ze wkroczyl na arene moj 'cynk'. Tylko w innej, bardziej namacalnej formie. Pogadalem z jej kolezanka, ktora caly czas mi dawala do zrozumienia, ze 'cos jest nie tak'. I to bylo najgorsze. Za nic w swiecie nie moglem od Niej wyciagnac zadnych konkretnych informacji. Zaslanialo sie dziewcze tekstem "Nie chce stracic przyjaciolki". Po co w takim razie, cokolwiek wspominala? Po co irytujace sugestie? Chore. W koncu zastosowalem prowokacje. Powiedzialem, ze wszystkiego sie dowiedzialem i udalem przed wyzej wymieniona kolezanka zdolowanego. Opowiedziala mi wowczas historie z zycia wzieta, na swoj temat. Mowila o wlasnych doswiadczeniach - kiedyś zostala zdradzona i bolalo tak bardzo "jakby ktos Ci wbil noz w serce". Teoretycznie sprawa jest jasna, biorac pod uwage kontekst, okolicznosci. Ale nie do konca. Brakowalo zelaznych dowodow. Zreszta, chcialem sie wszystkiego dowiedziec od mojej dziewczyny. Doceniam szczerosc i odwage. Tchorzostwa nienawidze. Stalem sie wybitnie bezczelny, naprawde niemily. Wyslalem jej pare smsow z pytaniem, co to ma znaczyc? Nie chciala sie do niczego przyznac. Udala zupelnie zieloną. W koncu, aby sprawa byla jednoznaczna (mialem taki zamysl), spreparowalem czesc rozmowy z jej kolezanka. Wiem, ze to swinstwo, ale dopialem swego. Popelnilem blad? Zachowalem sie jak dran? Nie wiem. Pewnie tak. Mam wyrzuty sumienia. Czytajac ta sfabrykowana rozmowe powiedziala, ze jestem 'nienormalny', a ona teraz jedzie do 'Krzysia' (jej byly). Dodala to ze zlosci. Lecz jednoczesnie sie 'sprzedala'. Musze przyznac, ze po tym fakcie padlo z mojej strony wiele mocnych slow pod jej adresem. Nie pozostala mi dluzna. W koncu, pomyslalem, trudno. Zycie. I olalem sprawe. Nie pierwsza, nie ostatnia. Bylo troche ciezko, ale trzeba byc twardym. Napisalem jej jeszcze tylko jednego smsa i na tym skonczylem 'znajomosc'.
Ale to nie koniec. Sprawa sie ciagnela dalej. Zaczela pisac po jakims czasie wiadomosci, dzwonic, wysylac rozności na Gadu. Meczylo mnie to. W koncu doszlo do tego, ze powiedzialem jej po mesku 'censored do Krzysia, nie chce miec z Toba nic wspolnego'. Nic nie dalo. Na zmiane albo mnie obrazala, albo przepraszala; mowila, zebym dal jej szanse, obiecywala, ze sie zmieni, ze chce o Nim zapomniec, iz "pogonila" go juz dawno temu. Kolezanki namawialy mnie na to, abym sie zastanowil. Przemyslalem sprawe - i zrobilo mi sie jej po prostu zal. Dziewczyna wygladala na taka, ktorej naprawde zalezy i zaluje tego, co zrobila. Nie podjalem w tym czasie jeszcze do konca decyzji, wiec decyzja wkrotce 'podjela sie za mnie'. O tym za moment. Postanowilem byc troche bardziej sympatyczny dla Niej, niz dotychczas. Wpadlem na pomysl wiec, aby wyslac jej fajnego Smsa, na poprawe humoru. Nie mialem jak (zerowe srodki na karcie), wiec postanowilem skorzystac z Jej konta na stronie jednego z operatorow komorkowych. Kiedys dala mi haslo i powiedziala - "korzystaj kiedy chcesz". Zalogowalem sie tej strone, chcac wyslac wiadomosc. Patrze, a tam kilka smsków pod jakis nieznany dla mnie numer. Niektore z Nich zawieraly bardzo interesujaca tresc, sugerujaca blizsza 'znajomosc'. Ciekawe, prawda? Tez sie nad tym zastnowilem i postanowilem zadzwonic na ten nr. Odebral jakis gosciu, ktory to okreslil sie mianem "Krzysia". Teraz juz wszystko raczej bylo jasne. Nie napisalem jej nic o tej rozmowie. Weszla na gg okolo 20. Zagadalem, podpuscilem ja, aby napisala w opisie zamiast "Kocham Cie Misiu" (Jak zawsze miala), "Kocham Cie [moje imie]". Nie zrobila tak. Pociagnalem sprawe dalej i postanowilem powiedziec wprost, co jest grane i przy okazji uswiadomic ja, jak slaba jest klamczucha. Tego Wam jeszcze nie powiedzialem, ale kilka dni wstecz wymyslila sobie, ze ukradli jej telefon. Najzabawniejsze bylo to, ze po tej niby kradziezy dzwonila do mnie; slychac bylo charakterystyczny dzwiek komorki w sluchawkach jak gadalismy przez skype, etc. Wiedzialem, ze ma telefon, ale idiotycznie klamie. Wracajac... Wlaczylem skype i zaczelismy gadac. Na poczatku wkleilem jej ten nr telefonu, na ktory wysylala te smsy. Zapytala sie: "Coz to za numer". Odpowiedzialem: "Myslalem, ze to Twoj numer, dostaje jakieś dziwne sygnaly". "Nie, nie znam tego numeru" - uciela. Powiem Wam, ze nagle zrobila sie bardzo malomowna, zmieszana i chyba smutna, chociaz przykryla wszystko smiechem. Moze przeczuwala co sie swieci? Chcialem, aby w koncu postawila sprawe jasno. Juz wspominalem - cenie szczerosc i odwage. Umiem sie przyznac do porazki, bledu. Jesli to moja wina - przyjme konsekwencje na siebie. Tymaczasem, po chwili znow mi sie zrobilo jej zal. Lituje się zawsze nad takimi istotami, a potem dostaje za swoje. To chyba jedna z najgorszych moich wad. Zmienilem temat, na pare minut. Pogadalismy o glupotach. W koncu jednak zapytalem, dlaczego nie wysyla do mnie od kilku dni smsow, tylko pisze na gg, albo skype. Powiedziala "Przeciez wiesz, ze ukradli mi telefon". Odpowiedzialem, ze w taki razie, skoro jej ukrali to skad dzwonila do mnie jakis czas temu? Zmieszala sie. I odpowiedziala (dokladny cytat): "Eee... Bo mam karte a nie mam telefonu, o!" - z wyraznym zadowoleniem w glosie.
W tym momencie myslalem, ze padne ze smiechu na padłoge. Wkleilem jej tylko jeszcze tresc tych smsow i zapytalem czy ma mi cos do powiedzenia. Odpowiedziala tylko 'Nie...'. Poczekalem jeszcze pare chwil milczac. Moze wpadnie jej do glowy jakas wymowka? Ale nie wpadla. Dopiero pozniej na Gg, uznala, ze to numer do kolegi - Grzesia. A nie do jej bylego faceta - Krzysia. Niezle. Grzesiu, Krzysiu, Stasiu. A gdzie te frazesy o wiernosci i tak dalej? Skonczylem to w swoim stylu - mniejsza juz o to, bo mnie znienawidzicie. Chcialbym uslyszec Wasze opinie na Jej, na moj temat. Cos zrobilem zle? Czy to moglo wyjsc? Czy moze od poczatku ten zwiazek byl skazany na porazke? Ludzie mi mowia, ze dobrze, iz sie tak wczesnie skapnalem o co chodzi i na jaka osobe trafilem. Lepiej po paru miesiacach, niz po paru latach. Co sadzicie, o takich osobach? Dzieki za wytrwalosc w czytaniu
Uwaga, dlugie!
Jakis czas temu poznalem dziewczyne. Mniejsza o konkrety, nie chce wchodzic w zbyt duze szczegoly. W zasadzie - przynajmniej z mojego punktu widzenia - od razu zaiskrzylo. Na samym poczatku musze zaznaczyc, iz - nie liczac paru poczatkowych dni, pierwsze tygodnie Naszej znajomosci, byly bardzo specyficzne. Bylismy daleko od siebie, bowiem Ona mieszkala pareset kilometrow od Krakowa. Tam gdzie jeszcze jakiś czas temu przebywalem i się uczylem. Dzwonilismy do siebie, rozmawialismy calymi dniami przez skype. Wiem, ze to wybitnie glupie - ale w pewnym momencie, wydawalo mi się, ze z ta dziewczyna chce spedzic reszte zycia. Teraz to mozna zwalic na zauroczenie. Chociaz z drugiej strony, jak silne musza byc wiezi, skoro ludzie komunikuja sie przez pewien czas tylko poprzez nowoczesna technologie. Oprocz wymienionej odleglosci, zaistnialo rowniez kilka innych problemow. Mianowicie jej byly, ktory nie dawal jej spokoju. Rzucila go, z dosc niejasnych dla mnie powodow, ale uznalem, iz to nie jest zbyt dobry temat na dyskusje. Zwlaszcza, ze sam nie mialem nigdy ochoty rozprawiac o moich Eks. Calymi dniami zarzekala się, ze nie chce go znac; nie zyczy sobie aby dzwonil. Bez wahania wierzylem, nawet o nic nie pytajac. Zaufalem jej w 100%. Czas mijal Nam szybko, bylo fajnie. Poruszalismy w rozmowach rozne kwestie. Pewnego dnia watek zszedl na sprawe stosunkow damsko - meskich, zdrady, milosci. Wowczas uslyszalem, ze Ona: "Nienawidzi ludzi zdradzajacych, nie jest w stanie tego zaakceptowac". Bardzo mocno krytykowala swoja kolezanke, ktora 'puszczala' sie z facetem, ktory mial dziewczyne. Stwierdzila wowczas, iz: "Seks to nie tylko zaspokojenie swoich potrzeb fizjologicznych; a ludzie, ktorzy go tak traktuja to impotenci emocjonalni, bez kregoslupa moralnego". Nie przytoczylem dokladnych cytatow, ale sens zostal zachowany. Pomyslalem, w porzadku, dobrze, ze tak mysli. I od tego momentu, zaczely sie dziac naprawde dziwaczne rzeczy. Pewnego razu, zniknela na tydzien bez slowa. Nie odpisywala na smsy, nie byo jej w domu; nie wiedzialem, co sie z Nia dzieje. Formalnie nie bylismy ze sobą, wiec - oprocz lekkiego zmieszania i typowego infantylnego 'focha', nie zareagowalem jakos specjalnie. W koncu wrocila. Stwierdzila, ze "Nie moze mi powiedziec gdzie byla, ale na pewno nie u zadnego faceta". Pare dni pozniej wygadala sie, ze Jej Eks wyslal jej bukiet roz. Skojrzaylem, ze wrocila dokladnie w momencie, gdy okazalo sie, iz Krzyś "zdradzal Ja" z wieloma innymi dziewczynami - Ona nie chce miec zas z Nim juz nic wspolnego. Kazdy niech teraz wyciagnie wlasne wnioski z tej sytuacji. Ja juz to zrobilem swego czasu. Szkoda, ze za pozno.
Zaczelismy znow swietnie sie dogadywac. Bylo naprawde fajnie. Spedzalismy ze soba w zasadzie 24 godziny na dobe. W koncu, nie wiem kto to pierwszy wowczas powiedzial, ale wyszlo na to, ze się "kochamy". Zaczalem jej pomagac w szkole, martwic sie o Nia, zalezalo mi. Czy sie odwdzieczala? W sensie emocjonalnym, jak najbardziej tak. Ale to wszystko. Pozniej zobaczycie, ze ta dziewczyna byla raczej z gatunku lejdi "duzo gadam, nic nie robie". Planowalismy wspolny wyjazd na wakacje, chcielismy wiele rzeczy robic razem. "Kocham Cie" - z jej ust, padalo niemal codziennie. Wszystko znow zaczelo sie psuc, od momentu 'Imienin' (nie wnikajmy, malo istotne). Dostalem cynk, ze moze cos byc nie tak. Na poczatku nie uwierzylem. Poniewaz wszystko wydawalo mi sie w porzadku, biorac pod uwage Nasze spotkania. Ale postanowilem sprawdzic jej reakcje, w momencie gdy ujawnie jej, czego sie dowiedzialem. Byla niepokojaca. Inteligentna osoba, bierze pod uwage, kazde wypowiedziane slowo, poniewaz diabel tkwi w szczegolach. Postaralem sie tak wlasnie zagrac, wiec gdy przeanalizowalem ponizszy dialog miedzy Nami, zaczalem miec watpliwosci.
- I tak dalbym Ci ta prace do szkoly, ktora Ci mialem napisac. Nawet jesli, to czego sie dowiedzialem (owy cynk), to bylaby prawda.
- Tak, naprawde? Dalbys mi ta prace mimo wszystko? Kochany jestes.
Powoli tracilem do Niej zaufanie, stalem się przewraziwiony. W mojej opinii - zasadnie, mialem powody. Nastepne dni daly mi duzo do myslenia. Okazalo sie bowiem, ze jej byly chlopak, znow zaczyna sie wtracac. Odczulem, ze naprawde ostro gosciu maltretuje jej kresomozgowie. Chociaz caly czas sie zarzekala, ze ma go w dupie. Spektakularnie przy mnie odbierala od Niego telefony i kwitowala rozmowe w stylu 'censored'. Chociaz - jak zwykle - dziwne zdarzenia z jej udzialem, daly mi do myslenia. Zniknela raz na 24 godziny. Nic takiego. Nie przykladalbym do tego wiekszej wagi, gdyby nie jeden szczegol. Doslownie chwile wczesniej rozmawiala ze mna, zegnajac mnie slowami: "Zaraz wracam". Wrocila dokladnie po 24h, tlumaczac sie pozniej, ze usnela razem z siostrami (nom, i spala 24h), w mieszkaniu wysiadl prad - a jej komorka nie byla naladowana - dlatego nie doszedl moj sms. Od razu sie skapnalem, ze to banalne klamstwo. Zwlaszcza, ze doskonale wiedzialem, iz ma kilka (4, 5) roznych numerow telefonow komorkowych. Po prostu wyciagnela karte i wlozyla inna. Drugie zycie? Trzecie zycie? Najfajniejsze jest jeszcze to, ze nastepnego dnia pod wieczor powiedziala, ze widziala sie ze swoim bylym, bo do Niej przyjechal. Jak zapytalem kiedy to bylo? Odpowiedziala z poczatku - 'Wczoraj' (czyli wtedy dokladnie, kiedy zniknela na 24h). Spytalem - "He, Wczoraj?". Wowczas sie zreflektowala i powiedziala 'Eee, dzisiaj'.
Tutaj dochodzimy juz prawie do sedna sprawy. Dlatego, ze wkroczyl na arene moj 'cynk'. Tylko w innej, bardziej namacalnej formie. Pogadalem z jej kolezanka, ktora caly czas mi dawala do zrozumienia, ze 'cos jest nie tak'. I to bylo najgorsze. Za nic w swiecie nie moglem od Niej wyciagnac zadnych konkretnych informacji. Zaslanialo sie dziewcze tekstem "Nie chce stracic przyjaciolki". Po co w takim razie, cokolwiek wspominala? Po co irytujace sugestie? Chore. W koncu zastosowalem prowokacje. Powiedzialem, ze wszystkiego sie dowiedzialem i udalem przed wyzej wymieniona kolezanka zdolowanego. Opowiedziala mi wowczas historie z zycia wzieta, na swoj temat. Mowila o wlasnych doswiadczeniach - kiedyś zostala zdradzona i bolalo tak bardzo "jakby ktos Ci wbil noz w serce". Teoretycznie sprawa jest jasna, biorac pod uwage kontekst, okolicznosci. Ale nie do konca. Brakowalo zelaznych dowodow. Zreszta, chcialem sie wszystkiego dowiedziec od mojej dziewczyny. Doceniam szczerosc i odwage. Tchorzostwa nienawidze. Stalem sie wybitnie bezczelny, naprawde niemily. Wyslalem jej pare smsow z pytaniem, co to ma znaczyc? Nie chciala sie do niczego przyznac. Udala zupelnie zieloną. W koncu, aby sprawa byla jednoznaczna (mialem taki zamysl), spreparowalem czesc rozmowy z jej kolezanka. Wiem, ze to swinstwo, ale dopialem swego. Popelnilem blad? Zachowalem sie jak dran? Nie wiem. Pewnie tak. Mam wyrzuty sumienia. Czytajac ta sfabrykowana rozmowe powiedziala, ze jestem 'nienormalny', a ona teraz jedzie do 'Krzysia' (jej byly). Dodala to ze zlosci. Lecz jednoczesnie sie 'sprzedala'. Musze przyznac, ze po tym fakcie padlo z mojej strony wiele mocnych slow pod jej adresem. Nie pozostala mi dluzna. W koncu, pomyslalem, trudno. Zycie. I olalem sprawe. Nie pierwsza, nie ostatnia. Bylo troche ciezko, ale trzeba byc twardym. Napisalem jej jeszcze tylko jednego smsa i na tym skonczylem 'znajomosc'.
Ale to nie koniec. Sprawa sie ciagnela dalej. Zaczela pisac po jakims czasie wiadomosci, dzwonic, wysylac rozności na Gadu. Meczylo mnie to. W koncu doszlo do tego, ze powiedzialem jej po mesku 'censored do Krzysia, nie chce miec z Toba nic wspolnego'. Nic nie dalo. Na zmiane albo mnie obrazala, albo przepraszala; mowila, zebym dal jej szanse, obiecywala, ze sie zmieni, ze chce o Nim zapomniec, iz "pogonila" go juz dawno temu. Kolezanki namawialy mnie na to, abym sie zastanowil. Przemyslalem sprawe - i zrobilo mi sie jej po prostu zal. Dziewczyna wygladala na taka, ktorej naprawde zalezy i zaluje tego, co zrobila. Nie podjalem w tym czasie jeszcze do konca decyzji, wiec decyzja wkrotce 'podjela sie za mnie'. O tym za moment. Postanowilem byc troche bardziej sympatyczny dla Niej, niz dotychczas. Wpadlem na pomysl wiec, aby wyslac jej fajnego Smsa, na poprawe humoru. Nie mialem jak (zerowe srodki na karcie), wiec postanowilem skorzystac z Jej konta na stronie jednego z operatorow komorkowych. Kiedys dala mi haslo i powiedziala - "korzystaj kiedy chcesz". Zalogowalem sie tej strone, chcac wyslac wiadomosc. Patrze, a tam kilka smsków pod jakis nieznany dla mnie numer. Niektore z Nich zawieraly bardzo interesujaca tresc, sugerujaca blizsza 'znajomosc'. Ciekawe, prawda? Tez sie nad tym zastnowilem i postanowilem zadzwonic na ten nr. Odebral jakis gosciu, ktory to okreslil sie mianem "Krzysia". Teraz juz wszystko raczej bylo jasne. Nie napisalem jej nic o tej rozmowie. Weszla na gg okolo 20. Zagadalem, podpuscilem ja, aby napisala w opisie zamiast "Kocham Cie Misiu" (Jak zawsze miala), "Kocham Cie [moje imie]". Nie zrobila tak. Pociagnalem sprawe dalej i postanowilem powiedziec wprost, co jest grane i przy okazji uswiadomic ja, jak slaba jest klamczucha. Tego Wam jeszcze nie powiedzialem, ale kilka dni wstecz wymyslila sobie, ze ukradli jej telefon. Najzabawniejsze bylo to, ze po tej niby kradziezy dzwonila do mnie; slychac bylo charakterystyczny dzwiek komorki w sluchawkach jak gadalismy przez skype, etc. Wiedzialem, ze ma telefon, ale idiotycznie klamie. Wracajac... Wlaczylem skype i zaczelismy gadac. Na poczatku wkleilem jej ten nr telefonu, na ktory wysylala te smsy. Zapytala sie: "Coz to za numer". Odpowiedzialem: "Myslalem, ze to Twoj numer, dostaje jakieś dziwne sygnaly". "Nie, nie znam tego numeru" - uciela. Powiem Wam, ze nagle zrobila sie bardzo malomowna, zmieszana i chyba smutna, chociaz przykryla wszystko smiechem. Moze przeczuwala co sie swieci? Chcialem, aby w koncu postawila sprawe jasno. Juz wspominalem - cenie szczerosc i odwage. Umiem sie przyznac do porazki, bledu. Jesli to moja wina - przyjme konsekwencje na siebie. Tymaczasem, po chwili znow mi sie zrobilo jej zal. Lituje się zawsze nad takimi istotami, a potem dostaje za swoje. To chyba jedna z najgorszych moich wad. Zmienilem temat, na pare minut. Pogadalismy o glupotach. W koncu jednak zapytalem, dlaczego nie wysyla do mnie od kilku dni smsow, tylko pisze na gg, albo skype. Powiedziala "Przeciez wiesz, ze ukradli mi telefon". Odpowiedzialem, ze w taki razie, skoro jej ukrali to skad dzwonila do mnie jakis czas temu? Zmieszala sie. I odpowiedziala (dokladny cytat): "Eee... Bo mam karte a nie mam telefonu, o!" - z wyraznym zadowoleniem w glosie.
W tym momencie myslalem, ze padne ze smiechu na padłoge. Wkleilem jej tylko jeszcze tresc tych smsow i zapytalem czy ma mi cos do powiedzenia. Odpowiedziala tylko 'Nie...'. Poczekalem jeszcze pare chwil milczac. Moze wpadnie jej do glowy jakas wymowka? Ale nie wpadla. Dopiero pozniej na Gg, uznala, ze to numer do kolegi - Grzesia. A nie do jej bylego faceta - Krzysia. Niezle. Grzesiu, Krzysiu, Stasiu. A gdzie te frazesy o wiernosci i tak dalej? Skonczylem to w swoim stylu - mniejsza juz o to, bo mnie znienawidzicie. Chcialbym uslyszec Wasze opinie na Jej, na moj temat. Cos zrobilem zle? Czy to moglo wyjsc? Czy moze od poczatku ten zwiazek byl skazany na porazke? Ludzie mi mowia, ze dobrze, iz sie tak wczesnie skapnalem o co chodzi i na jaka osobe trafilem. Lepiej po paru miesiacach, niz po paru latach. Co sadzicie, o takich osobach? Dzieki za wytrwalosc w czytaniu
Ta historia wcale nie jest "nie z tej ziemi".
O zdradach i nieuczciwości było już tu wiele. Wiem, wiem każdy chce być potraktowany indywidualnie, ale ... po co?
Po co chcesz się w tym babrać?
Tak dobrze się stało, że się dowiedziałeś w miarę wcześnie. Mniej nerwów zjadłeś, a te resztki zostaw już na następny raz i o sprawie zapomnij.
Będzie oki, bo widać, że myślisz. Choćbyś już mógł przestać...
O zdradach i nieuczciwości było już tu wiele. Wiem, wiem każdy chce być potraktowany indywidualnie, ale ... po co?
Po co chcesz się w tym babrać?
Tak dobrze się stało, że się dowiedziałeś w miarę wcześnie. Mniej nerwów zjadłeś, a te resztki zostaw już na następny raz i o sprawie zapomnij.
Będzie oki, bo widać, że myślisz. Choćbyś już mógł przestać...
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
krem na zmarszczki w mojej głowie.
Nic nie zrobiles zleshi pisze:Cos zrobilem zle?
Ze same nie wiedza czego chca. Ze niedorosły do tego, zeby byc w zwiazkushi pisze:Co sadzicie, o takich osobach?
Ona wydaje mi sie byc jakas malolata, nie ma sensu tego ciagnac dalej. Dobrze, ze to skonczyles. Ty niepotrzebnie sie nad nia uzalales.shi pisze:Chcialbym uslyszec Wasze opinie na Jej, na moj temat.
Zapomnij o niej, nie pisz, nie dzwon, olej, zyj pelnia zycia - carpe diem!
"Dobrze widzi się tylko sercem. To, co ważne jest niewidoczne dla oczu."
LauRKa
LauRKa
Moze i racja; to zwykla opowiesc. Choc dla mnie byla wybitnie nietypowa. Mialem juz rozne historie, ale kogos tak zapartego i zaklamanego jak ona, jeszcze nie spotkalem. Czy mysle? Tak. Ale teraz to chyba juz raczej w kontekscie tego, czy moglem popelnic jakis blad.
Pewnie masz racje. Choc nie rozumiem juz w tym momencie tej sytuacji zupelnie. Jak mozna komus mowic, ze sie go kocha, blagac, zeby wrocil, a potem na boku romansowac z kims innym? Dla mnie to jest troche bez sesnu.Ona wydaje mi sie byc jakas malolata, nie ma sensu tego ciagnac dalej. Dobrze, ze to skonczyles. Ty niepotrzebnie sie nad nia uzalales.
shi pisze:Cos zrobilem zle?
Gorzej... beznadziejnie! A cóż to jest za "związek" na kilkaset km przez internet? Twój i tylko twój błąd i niedojrzałość i może głupota. Dziewczyna sie tobą pobawiła, bo miała problemy ze swoim chłopakiem KRZYSIEM, a tobie sie wydawało nie wiadomo co! To ty sobie narobiłeś głupich nadziei, a ona po prostu jest wredną, nikczemną, sprytną i przebiegłą graczką. Choć niedoskonałą.
shi, nie wiem, po co czekałeś na jej kłamstwa, jeśli już doszło do tego, że blefowałeś z dobrym wynikiem, czy wręcz czytałeś sms-y, które wysyła? Miałeś wszystko podane na tacy, a to Ty kajałeś się
Tedowe 30 %
shi pisze:Co sadzicie, o takich osobach?
Tedowe 30 %
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Nie rozumiem. To cytat z filmu?Tedowe 30 %
Mona, cenie szczerość i odwage. Poza tym, chcialem wiedziec, po jaką cholera mi zawraca gitare, skoro kilka razy postanowilem sobie dac spokoj. Ale Ona zawsze wracala z krzykiem, placzem, blaganiem, obelgami - na zmiane. Nie rozumiem, na co to komu? Ja juz po prostu bylem zmeczony i chcialem urwac kontakt.
shi pisze:Nie rozumiem. To cytat z filmu?
Nie, Ted, to użytkownik tego forum i wg Jego teorii, tylko 70% kobiet, to kobiety nadające się do życia, a reszta, to szmiry
shi pisze:Poza tym, chcialem wiedziec, po jaką cholera mi zawraca gitare, skoro kilka razy postanowilem sobie dac spokoj.
Zawracała Tobie gitarę, bo to Ty tak naprawdę nie dawałeś jej spokoju.
shi pisze:Nie rozumiem, na co to komu?
Na nic, taki charakter
shi pisze:Ja juz po prostu bylem zmeczony i chcialem urwac kontakt.
Tak trzymaj <browar>
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Ja nie dawalem jej spokoju? Jak? Mnie to od jakiegos czasu wybitnie meczylo. Ani razu się do Niej nie odezwalem. Sama się wpychala. Nie rozumiem co masz na mysli, Mona W sumie, jak teraz na to patrze, to przychodzi mi do glowy mysl, ze byc moze robila to z premedytacja. Moze chciala, zebym na bialym koniu, przyjechal pod jej dom i wyspiewal serenade, zeby poczula sie dowartosciowana? Interesuje sie psychologia, takie rzeczy bardzo kreca mnie z punktu widzenia dalszej i glebokiej analizy Ale pewnie moje rozumowanie jest bledne. Pozdrawiam Mona
Hah, bardzo ładna historia shi
Właściwie nie ma co komentować i radzić poza tym, że w tej sytuacji zerwanie kontaktu jest jednym sensownym ruchem z Twojej strony.
Ta dziewczyna jest albo wyjątkowo głupia albo po prostu niedojrzała kompletnie.
Niewarta Ciebie w najmniejszej mierze.
Żyj dalej i traktuj to jak dziwny epizod w swoim życiu po prostu...
Pozdro!
Właściwie nie ma co komentować i radzić poza tym, że w tej sytuacji zerwanie kontaktu jest jednym sensownym ruchem z Twojej strony.
Ta dziewczyna jest albo wyjątkowo głupia albo po prostu niedojrzała kompletnie.
Niewarta Ciebie w najmniejszej mierze.
Żyj dalej i traktuj to jak dziwny epizod w swoim życiu po prostu...
Pozdro!
Nikt mnie nie zachęca, gadać jednak będę, bo mi się tak chce, że wytrzymać nie zdolen jezdem.
Heh, dziewczyna znalazła sobie naiwnego, który był jej potrzebny jak było jej smutno, źle, kiedy chciała się wypłakać. Naiwny wziął i się zakochał. Dziewczyna pomyliła uczucia sympatii z miłością. A kiedy u niej wszystko zaczęło się układać odstawiła naiwnego bo nie był jej już potrzebny.
A teraz ten naiwny rozpacza że tak się wkręcił w coś, o czym wolałby zapomnieć. Zdarza się, nie Ty jeden nie ostatni.
A teraz ten naiwny rozpacza że tak się wkręcił w coś, o czym wolałby zapomnieć. Zdarza się, nie Ty jeden nie ostatni.
Marissa sadze, ze masz racje Nie liczac ostatnich dwóch zdań. Ja po pierwszych ekscesach, chcialem sobie dać spokój. Tylko, ze ona mi wciąż zawracała gitarę. Zreszta, to chyba nie do konca bylo tak. Nie ciagnela ode mnie kasy, nie ryczla mi do ucha, nie zalila się. Nie dalem sie wykorzystac w zaden, powazny sposob. Tym bardziej, to dla mnie malo zrozumiale.
A naiwny to faktycznie jestem/bylem Minelo. Dobra nauczka na przyszlosc. Jedynie moge dziękować Bogu, ze tak szybko sie połapałem.
Evestrum, mnie sie wydaje, ze ona jest wielka egoistka. Kumpel mi radzil, ja trzymac jako 'fuck friend', ale to ponizej mojej godnosci
A naiwny to faktycznie jestem/bylem Minelo. Dobra nauczka na przyszlosc. Jedynie moge dziękować Bogu, ze tak szybko sie połapałem.
Evestrum, mnie sie wydaje, ze ona jest wielka egoistka. Kumpel mi radzil, ja trzymac jako 'fuck friend', ale to ponizej mojej godnosci
shi pisze:Nie ciagnela ode mnie kasy
A gdzie ja napisałam o kasie
shi pisze:nie ryczla mi do ucha, nie zalila się
Czy kobieta jak jej źle jest, to musi ryczeć w ucho?
Jak źle to się ciągnie do ludzi którzy i pogłaszczą i pomartwią się itp bzdety.
shi pisze: Nie dalem sie wykorzystac w zaden, powazny sposob
Dałeś się wykorzystać. Byłeś jej kiedy ona tego chciała.
shi pisze: Tylko, ze ona mi wciąż zawracała gitarę.
Bądź mężczyzną, do cholery i powiedz "dość"
shi pisze:Kumpel mi radzil, ja trzymac jako 'fuck friend', ale to ponizej mojej godnosci
Zmień kumpla w takim razie
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
Rzeczywiście, dziewczyna pobawiła się autorem w bardzo niewyszukany sposób. Wiązankę z naganami pod adresem kłamczuchy sam autor już spisał w długaśnym poście i poprzednicy przyklasnęli, toteż ja chciałabym przyglądnąć się temu pod innym kątem. Zwróciłam uwagę na to, że shi'owi chyba bardziej zależało na udanym śledztwie, preparowaniu dowodów, inwigilacji przyjaciółki kłamczuchy i przyłapaniu jej na gorącym uczynku niż na samej dziewczynie, na byciu z nią. Zamiast potoku uczuć, wyrażających zawód miłosny, Twój post przybrał kształt sporządzonego przez wypranego z emocji funkcjonariusza policji protokołu. Tak jakby podniecało Cię samo szpiegowanie, sprawdzanie dziewczyny i dodawało Ci skrzydeł to, że okazałeś się być bardziej sprytnym, przebiegłym, przewidującym i może nawet bardziej przewrotnym niż ona! A do tego jeszcze pytasz nas, czy zrobiłeś wszystko wystarczająco perfekcyjnie, czy nie uciekł Ci jakiś detal. Tak! Zagrałeś swoją sztukę po mistrzowsku! I może dlatego to tak bardzo mnie razi.
A to całe blefowanie, podpytywanie, podpuszczanie, preparowanie, słowem - kłamstwa w Twoim wykonaniu wcale nie są lepsze
A to całe blefowanie, podpytywanie, podpuszczanie, preparowanie, słowem - kłamstwa w Twoim wykonaniu wcale nie są lepsze
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Czy ja wiem, czy bylem na kazde jej zawolanie. Ja raczej taki nie jestem i tak nie wynika z tego, co napisalem. W zasadzie, to bylo zupelnie odwrotnie.
Marissa... Zauwaz, ze wszystko pisze w czasie przeszlym Ja tylko dziele sie z Wami moimi wrazaniami z przeszłosci Chcialem tez poznac rozne opinie, chciałem abyscie coś powiedzieli na Jej temat, na temat takich osob Pozdrawiam.Bądź mężczyzną, do cholery i powiedz "dość"
shi pisze:Chcialem tez poznac rozne opinie, chciałem abyscie coś powiedzieli na Jej temat, na temat takich osob Pozdrawiam.
Piszesz pracę doktorską na ten temat?
Co Ci to da? Po co?
Przejechałeś się, o Niej zapomnij, a naukę zostaw na przyszłe lata. Cześć Pieśni.
Poza tym, kto wie jak to było naprawdę, może zaproś Ją do dyskusji?
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
krem na zmarszczki w mojej głowie.
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
Czy ja wiem, czy bylem na kazde jej zawolanie. Ja raczej taki nie jestem i tak nie wynika z tego, co napisalem. W zasadzie, to bylo zupelnie odwrotnie.
Acha, czyli to Ty ją wystawiłeś! ;DD Kurcze, my chyba istotnie dzisiaj mamy problemy z czytaniem
Marissa pisze:Wiesz... Ludzie zwykle piszą tutaj bo mają problem. A Twój temat po co jest? Pochwalić się chciałeś czymś? Że tak łatwo coś odkryłeś?
Bo tak, jak pisałam jara go to...
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Wiec w Twoim mniemaniu, mialem po prostu przymknac na to oko? I dac sobie przyprawiac rogi? Heh...jamaicanflower pisze:Zwróciłam uwagę na to, że shi'owi chyba bardziej zależało na udanym śledztwie, preparowaniu dowodów, inwigilacji przyjaciółki kłamczuchy i przyłapaniu jej na gorącym uczynku niż na samej dziewczynie, na byciu z nią.
Masz racje. Jestem niemal prawnikiem. To widac, prawda? Heh... Generalnie, to ja mam problemy z wyrazaniem uczuc. Moze dlatego to tak zabrzmialo. A poza tym, sprawa jest juz dosc odlegla w czasie. Zdazylem ochlonac i przemyslec sobie wszystko pare razy.jamaicanflower pisze:Zamiast potoku uczuć, wyrażających zawód miłosny, Twój post przybrał kształt sporządzonego przez wypranego z emocji funkcjonariusza policji protokołu.
Nie, nie, ja pytalem o to w innym kontekscie. Pytanie nie zakladalo tego, czy wykonalem dobrze plan szpiegowania, ale czy nie popelnilem zadnego bledu - czy to przeze mnie, stalo sie jak sie stalo - czyli, ze mnie 'zdradzila'.jamaicanflower pisze:A do tego jeszcze pytasz nas, czy zrobiłeś wszystko wystarczająco perfekcyjnie, czy nie uciekł Ci jakiś detal. Tak! Zagrałeś swoją sztukę po mistrzowsku! I może dlatego to tak bardzo mnie razi.
W milosci i na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone. Zreszta... Juz pytalem o to - mialem spokojnie patrzec, jak mna kreci? Ty bys tak zrobil, gdybys mial duze watpliwosci i pytania? Pewnie zapytalbys dziewczyne, co o tym sadzi, zgadza sie? Tak tez zrobilem. Jej odpowiedziec, a raczej jej forma, daly mi sporo do myslenia. Opisalem to w tekscie...jamaicanflower pisze:A to całe blefowanie, podpytywanie, podpuszczanie, preparowanie, słowem - kłamstwa w Twoim wykonaniu wcale nie są lepsze
[ Dodano: 2007-05-15, 16:28 ]
O rany, to nie tak jak sadzicie. Wczoraj siedziałem z kumplem przy piwie. Rozmawialismy na rozne tematy. On w pewnym momencie stwierdzil, ze glupio zrobilem i powinienem zalowac, ze tak sie skonczylo z moja Eks. Nie chcialem sie niczym pochwalic, heh. Chcialem Was zapytac o opinie. Jak kolegow, czy znajomych. Moze ja zle zrobilem? Moze we mnie tkwi problem? Moze powinienem byl dac jej szanse? Napisaliscie juz, ze bylem przewrazliwiony. Zgoda. Ale czy nie mialem do tego podstaw. Postawcie sie w mojej sytuacji... Kolezanka mi niedawno powiedziala, ze angazuje sie w zwiazki ze zlymi osobami, ze kreca mnie kobiety o takim 'ekscentrycznym' charakterze, a potem mam za swoje. Moze o to chodzi? Stad temat.
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
shi pisze:Wiec w Twoim mniemaniu, mialem po prostu przymknac na to oko? I dac sobie przyprawiac rogi? Heh...
Więc W Twoim mniemaniu, są tylko dwa wyjścia z sytuacji - dać sobie przyprawić rogi, albo zjechać w dół po równi pochyłej w ślad za nieuczciwą frajerką? "Nie rozmawiaj nigdy z idiotą, bo najpierw ściągnie Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem" - Z podpisu LatającejKaczuci nebo Ciekawskiego (użytkownicy tegoż forum). I dlatego właśnie, że brudziłeś ręce w tej zafajdanej sprawie, że dałeś się wodzić za nos i sposób, w jaki wszystko rozegrałeś, nie uważam, byś mógł być w pełni usatysfakcjonowany ostatecznym rozrachunkiem.
shi pisze:Masz racje. Jestem niemal prawnikiem. To widac, prawda? Heh... Generalnie, to ja mam problemy z wyrazaniem uczuc. Moze dlatego to tak zabrzmialo. A poza tym, sprawa jest juz dosc odlegla w czasie. Zdazylem ochlonac i przemyslec sobie wszystko pare razy.
Nie, nie widać, żeś niemal prawnikiem. Mieliśmy tu jednego i ten potrafił nadzwyczaj obiektywnie przedstawić sytuację i prześwietlić różne punkty widzenia problemu. Poza tym, mimo, że, jak piszesz, zdajesz relację na chłodno, to dziewczyna w Twej opowieści jest szkalowana nieustanna, za to nie znajduję tam żadnych minimalnych choćby Twoich wątpliwości, co do tego, czy zachowałeś się godnie i na poziomie. Dlaczego tak jednostronnie, skoro sprawa maglowana wielokrotnie i przemyślana przez Ciebie?
W milosci i na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone. Zreszta... Juz pytalem o to - mialem spokojnie patrzec, jak mna kreci? Ty bys tak zrobil, gdybys mial duze watpliwosci i pytania? Pewnie zapytalbys dziewczyne, co o tym sadzi, zgadza sie? Tak tez zrobilem. Jej odpowiedziec, a raczej jej forma, daly mi sporo do myslenia. Opisalem to w tekscie...
Przy nazwie użytkownika masz znaczek określający płeć, dla ułatwienia podany nawet w odpowiednim kolorku: dla chłopczyka mamy śliczny niebieski, dla dziewczynki - niezwykle twarzowy róż. Sprawa mojej płci została więc wyjaśniona, panie niemal prawniku
Pytasz, co ja bym zrobiła? Jestem z natury dumna, przede wszystkim zbyt dumna, by babrać się tym fałszem, użytym przez Ciebie. Ja wyłożyłabym kawę na ławę, a przy braku dobrej woli partnera i następnej dość zastanawiającej sytuacji skończyłabym związek, bo nie chcę żyć z kimś, do kogo nie mam zaufania. W ogóle co to za związek, w którym ciągle muszę patrzeć partnerowi na ręce, gdzie w każdym jego słowie doszukuję się oznak zdrady, to chore!
[ Dodano: 2007-05-15, 16:52 ]
Acha - czy mogłeś coś zrobić, by została? A po co coś robić, nawracać, prostować, nie lepiej znaleźć normalną dziewczynę, która wie, czego chce i od początku jest jasne, że dopóki jest z Tobą, dopóty...jest z Tobą? Po co kogokolwiek, a zwłaszcza partnera budować, lepić? On sam ma chcieć, Ty możesz co najwyżej pomagać. Odrzuciła Twoją pomoc, czas iść dalej.
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Witaj uważam ,że tytuł Twojego wątku powinien być "Historia jak najbardziej z tej źiemi"
Kurcze człowiek ma taki alarm w podświadomośći ,a walczy ,a się łudzi:
-też częśto z nic nie wartą kobietą próbowałem coś zrobić ,bo może coś wskuram ,coś zmienię...
-dziś już wiem najlepiej szybko "do widzenia powiedzieć"-jest wiele wartośćiowych i samotnych wartych mego zainteresowania... (uwaga: faceci też nie święci)
cyt. Cos zrobilem zle?
Ja ogólnie uważam ,że dobrze wybrnąłeś z sytuacji 4/6 p.
-ale pamiętaj by z kobietami nieco inaczej rozmawiać -rozmawiaj z nią jak z kobietą ,a nie przyjaciółką-bo było trochę takich elementów...
A i nie troszcz się zbytnio one czekaj ,i dostrzegą w Tobie faceta i same zaczną się o Ciebie troszczyć i Ciebie podziwiać-wtedy i ty okaż jej trochę troski w męskim wydaniu... he,he,he
cyt. Czy to moglo wyjsc?
Genieralnie NIE ,ale oczywiście gdybyś się uparl to może TAK-tylko po co Tobie taka kobieta, z takim charakterem,sposobem postępowania-ktos taki matka Twoich dzieci NIEEEE...
cyt. Czy moze od poczatku ten zwiazek byl skazany na porazke?
TAK
Zauroczyłeś sie po prostu ,widocznie ładna była i pozornie w porządku...
TAK-chyba ,że chciałbyś zostać najlepszym jej chłopakiem pokonać rywali -i przeprowadzić wielka batalię ,której celem było by to ,że swoim przykładem ,siłą charakteru -sprawiłbyś ,żeby ta kobieta zmieniła się na lepsze -to można między bajki włóżyć...
cyt. Ludzie mi mowia, ze dobrze, iz sie tak wczesnie skapnalem o co chodzi i na jaka osobe trafilem. Lepiej po paru miesiacach, niz po paru latach. Co sadzicie, o takich osobach? Dzieki za wytrwalosc w czytaniu...
Tym razem ludzie maja rację...
cyt. Dzieki za wytrwalosc w czytaniu...
Czytałem ,z zaciekawieniem-samo życie...
POZDRAWIAM
shi pisze:Ona: "Nienawidzi ludzi zdradzajacych, nie jest w stanie tego zaakceptowac".
Skoro tak twierdzi to: z psychologicznego punktu widzenia zdrada nie jest jej obca...shi pisze:"Seks to nie tylko zaspokojenie swoich potrzeb fizjologicznych; a ludzie, ktorzy go tak traktuja to impotenci emocjonalni, bez kregoslupa moralnego". Nie przytoczylem dokladnych cytatow, ale sens zostal zachowany. Pomyslalem, w porzadku, dobrze, ze tak mysli.
Ona tak mowi ,a co myśli to już inna prawa...shi pisze:Mowila o wlasnych doswiadczeniach - kiedyś zostala zdradzona i bolalo tak bardzo "jakby ktos Ci wbil noz w serce".
Rozmowa poszła na zle tory nie roznawiaj z nowymi dziewczynami na takie tematy,po prostu je ucinaj...
Takie dyskusje zmierzają w takim kierunku,że będzie robiła sobie z Ciebie swojego psychoterapeutę i męską przyjaciółkę...shi pisze:Nie pierwsza, nie ostatnia. Bylo troche ciezko, ale trzeba byc twardym. Napisalem jej jeszcze tylko jednego smsa i na tym skonczylem 'znajomosc'.
DOSKONALE I PO MĘSKU
Ale to nie koniec. Sprawa sie ciagnela dalej. Zaczela pisac po jakims czasie wiadomosci, dzwonic, wysylac rozności na Gadu. Meczylo mnie to. W koncu doszlo do tego, ze powiedzialem jej po mesku 'censored do Krzysia, nie chce miec z Toba nic wspolnego'. -JESZCZE BARDZIEJ PO MESKU OPRÓCZ TEGO censored...
Nic nie dalo.
Nic nie dalo -dało tym bardzie zacznie uderzeć widząc Twoją siłę i zdecydowanie... Tym tekstem paradoksalnie "urosłeś w jej oczach"-stałeś się wyzwaniem...
Na zmiane albo mnie obrazała, albo przepraszala; mowila, zebym dal jej szanse, obiecywala, ze sie zmieni, ze chce o Nim zapomniec, iz "pogonila" go juz dawno temu.
Niezdecydowana gówniara, a jej słowa tu nic nie znaczą-dziś pogoniła jutro pódzie z nim do łóżka...shi pisze:W tym momencie myslalem, ze padne ze smiechu na padłoge. Wkleilem jej tylko jeszcze tresc tych smsow i zapytalem czy ma mi cos do powiedzenia. Odpowiedziala tylko 'Nie...'. Poczekalem jeszcze pare chwil milczac. Moze wpadnie jej do glowy jakas wymowka? Ale nie wpadla. Dopiero pozniej na Gg, uznala, ze to numer do kolegi - Grzesia. A nie do jej bylego faceta - Krzysia. Niezle. Grzesiu, Krzysiu, Stasiu. A gdzie te frazesy o wiernosci i tak dalej? Skonczylem to w swoim stylu - mniejsza juz o to, bo mnie znienawidzicie. Chcialbym uslyszec Wasze opinie na Jej, na moj temat. Cos zrobilem zle? Czy to moglo wyjsc? Czy moze od poczatku ten zwiazek byl skazany na porazke? Ludzie mi mowia, ze dobrze, iz sie tak wczesnie skapnalem o co chodzi i na jaka osobe trafilem. Lepiej po paru miesiacach, niz po paru latach. Co sadzicie, o takich osobach? Dzieki za wytrwalosc w czytaniu
Kurcze człowiek ma taki alarm w podświadomośći ,a walczy ,a się łudzi:
-też częśto z nic nie wartą kobietą próbowałem coś zrobić ,bo może coś wskuram ,coś zmienię...
-dziś już wiem najlepiej szybko "do widzenia powiedzieć"-jest wiele wartośćiowych i samotnych wartych mego zainteresowania... (uwaga: faceci też nie święci)
cyt. Cos zrobilem zle?
Ja ogólnie uważam ,że dobrze wybrnąłeś z sytuacji 4/6 p.
-ale pamiętaj by z kobietami nieco inaczej rozmawiać -rozmawiaj z nią jak z kobietą ,a nie przyjaciółką-bo było trochę takich elementów...
A i nie troszcz się zbytnio one czekaj ,i dostrzegą w Tobie faceta i same zaczną się o Ciebie troszczyć i Ciebie podziwiać-wtedy i ty okaż jej trochę troski w męskim wydaniu... he,he,he
cyt. Czy to moglo wyjsc?
Genieralnie NIE ,ale oczywiście gdybyś się uparl to może TAK-tylko po co Tobie taka kobieta, z takim charakterem,sposobem postępowania-ktos taki matka Twoich dzieci NIEEEE...
cyt. Czy moze od poczatku ten zwiazek byl skazany na porazke?
TAK
Zauroczyłeś sie po prostu ,widocznie ładna była i pozornie w porządku...
TAK-chyba ,że chciałbyś zostać najlepszym jej chłopakiem pokonać rywali -i przeprowadzić wielka batalię ,której celem było by to ,że swoim przykładem ,siłą charakteru -sprawiłbyś ,żeby ta kobieta zmieniła się na lepsze -to można między bajki włóżyć...
cyt. Ludzie mi mowia, ze dobrze, iz sie tak wczesnie skapnalem o co chodzi i na jaka osobe trafilem. Lepiej po paru miesiacach, niz po paru latach. Co sadzicie, o takich osobach? Dzieki za wytrwalosc w czytaniu...
Tym razem ludzie maja rację...
cyt. Dzieki za wytrwalosc w czytaniu...
Czytałem ,z zaciekawieniem-samo życie...
POZDRAWIAM
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
mac79 pisze:shi napisał/a:
Mowila o wlasnych doswiadczeniach - kiedyś zostala zdradzona i bolalo tak bardzo "jakby ktos Ci wbil noz w serce".
Rozmowa poszła na zle tory nie roznawiaj z nowymi dziewczynami na takie tematy,po prostu je ucinaj...
Takie dyskusje zmierzają w takim kierunku,że będzie robiła sobie z Ciebie swojego psychoterapeutę i męską przyjaciółkę...
Czytałeś z zaciekawieniem, lecz nie dość uważnie - na takie tematy shi rozmawiał z przyjaciółką swej dziewczyny.
Wszystkie te teorie o niedozwolonych tematach są przesadzone, bo my chcemy mieć w facecie i psychoterapeutę, i przyjaciela i faceta. Wszystko w odpowiednich proporcjach, a będzie dobrze. <browar>
Niepotrzebnie chłopcy próbujecie nawracać, a przecież dziewczyny mają swój rozum i jeżeli nie zechcą użyć go na Waszą i być może także własną korzyść, to niczego nie zdziałacie. Nic na siłę. Bo po co?
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Kolezanka mi niedawno powiedziala, ze angazuje sie w zwiazki ze zlymi osobami, ze kreca mnie kobiety o takim 'ekscentrycznym' charakterze, a potem mam za swoje. Moze o to chodzi?
Wręcz doskonale Ci powiedziała koleżanka. Tylko o to w tym chodzi. Pytanie - dlaczego masz pociąg do pokręconych kobiet ?
BTW. Co Ci się w niej spodobało ? Wygląd ? Charakter ? Emocjonalność? Czy to, że to ona za Tobą aktywnie latała... najpewniej ?
Widzę, że temat bena się już skończył, to w tym samym nastroju niektóre osoby skoczyły tutaj.
Nie dziwię sięshi, że uważał tą historię za "nie z tej Ziemi". Kobieta, którą kochasz kłamie?! No, kłamie i to jak widać dość często, skoro inni mówią, że to "z tej Ziemi". Nie podoba mi się to, że też ją okłamywałeś. Chociaż może dzięki temu znasz całą historię. Podejrzewam, że gdybym swojego czasu postąpił jak Ty, może byłoby mi łatwiej w pewnym momencie.
Relacja jest bez uczuć? Mnie się zdaje, że shi wciąż coś tam do niej czuje. Nic wielkiego, ale wciąż... Tego typu opis może być "reakcją obronną". Dobra, jak już dochodzi do takich słów, to się lepiej wycofać niż ryzykować tłumaczenie się z tego. ;-)
Co do dziewczyny, zastanawiam się, czy nie przytoczyć tu kobiecej praktyczności. Niektóre momenty tej historii są co najmniej niejasne. Reakcję na sfabrykowana rozmowę można różnie interpretować. Może to był początek końca?
Yyyy, Twoje teorie...
Nie dziwię sięshi, że uważał tą historię za "nie z tej Ziemi". Kobieta, którą kochasz kłamie?! No, kłamie i to jak widać dość często, skoro inni mówią, że to "z tej Ziemi". Nie podoba mi się to, że też ją okłamywałeś. Chociaż może dzięki temu znasz całą historię. Podejrzewam, że gdybym swojego czasu postąpił jak Ty, może byłoby mi łatwiej w pewnym momencie.
Relacja jest bez uczuć? Mnie się zdaje, że shi wciąż coś tam do niej czuje. Nic wielkiego, ale wciąż... Tego typu opis może być "reakcją obronną". Dobra, jak już dochodzi do takich słów, to się lepiej wycofać niż ryzykować tłumaczenie się z tego. ;-)
Co do dziewczyny, zastanawiam się, czy nie przytoczyć tu kobiecej praktyczności. Niektóre momenty tej historii są co najmniej niejasne. Reakcję na sfabrykowana rozmowę można różnie interpretować. Może to był początek końca?
mac79 pisze:Skoro tak twierdzi to: z psychologicznego punktu widzenia zdrada nie jest jej obca...
Yyyy, Twoje teorie...
jak jedna osoba nie widzi sensu bycia razem, to związek nie ma podstaw do istnienia.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 219 gości