Rok 2012
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
Rok 2012
Długo zastanawiałam się nad tym, czy założyć ten temat, bo ja ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do "końców świata", których już było przecież kilka. Jednak coraz częściej docierają do mnie wieści (znajomi, książki) o tym, co może wydarzyć się w 2012 roku. Powiem, że zaczynam się bać. Już samo to, że w grudniu 2012 układ planet ma być taki sam, jak w czasie dobrze Nam znanego potopu, nie brzmi dobrze.
Rok 2012 nie ma być rokiem, w czasie którego Ziemia przestanie istnieć (koniec świata), ale już sama wizja potopu, nie nastraja optymistycznie i wiadomo, że zginęłaby wtedy ogromna masa ludzi.
Linki dot. tematu -
http://pl.wikipedia.org/wiki/2012
http://hotnews.pl/artnauka-221.html
http://www.nautilus.org.pl/article.php?articlesid=137
Co Wy o tym sądzicie?
Rok 2012 nie ma być rokiem, w czasie którego Ziemia przestanie istnieć (koniec świata), ale już sama wizja potopu, nie nastraja optymistycznie i wiadomo, że zginęłaby wtedy ogromna masa ludzi.
Linki dot. tematu -
http://pl.wikipedia.org/wiki/2012
http://hotnews.pl/artnauka-221.html
http://www.nautilus.org.pl/article.php?articlesid=137
Co Wy o tym sądzicie?
Ostatnio zmieniony 21 lip 2006, 16:00 przez Mona, łącznie zmieniany 2 razy.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
każdego z nas czeka koniec świata - gdy zamknie oczy i kiedyś zejdzie z tego padołu. "Innego końca świata nie będzie", jak podśpiewywał staruszek, przywiązując pomidory....
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Wystarczy jedno - bzdurka Już tych końców świata miało być kilkanaście Jedyny logicznie prawodopodobny to koniec świata jaki można zaobserwować oglądając film "Ostatni Brzeg" (polecam , przy okazji. Wstrząsający)
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Coz, czytalem o tym duzo, cieszy mnie ze to nie jest kolejna religijna przepowiednia niczym niepodparta, co mozemy zrobic ? tylko czekac, ale ciekawe ze sie o tym nigdzie glosno nie mowi. Osobiscie smieszy mnie troche dokladna data 21 grudnia i godz 11:11 a czemu nie 11:15 ? skad mozna tak dokladnie wiedziec, przeciez takich rzeczy nie da sie okreslic nawet z dokladnoscia do miesiaca a co dopiero godziny i to jeszcze takiej "symbolicznej godziny" 11:11, troche przykoloryzowane moim zdaniem.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
Mona, postaram się trochę Ciebie uspokoić
Więc tak.
Jednym z argumentów przemawiających za tym, że to ma być koniec świata jest 21 grudnia 2012 roku - ostatni dzień w kalendarzu Majów. Majowie, twórcy cywilizacji, która nagle się rozpadła, "zniknęła bez śladu" a ich opuszczone miasta pochłonęła dżungla. To zniknięcie, oraz tajemniczość Majów bardzo pobudza wyobraźnię XXI-wiecznych ludzi. Prawda jest taka, że opuścili miasta ze względu na choroby, głód, które były spowodowane "przeludnieniem" miast i niewykształconą dostatecznie gospodarką rolną, niewystarczającą do zapewnienia ciągłości dynamicznego rozwoju wielkich miast (wg szacunków w Tikal mieszkało nawet 200 tysięcy osób). Ale do rzeczy - KALENDARZ MAJÓW. Majowie, tak jak i inne cywilizacje Ameryki Południowej (szczególnie Inkowie), oddawali cześć Słońcu, Księżycowi oraz gwiazdom, uznając je za bogów. Poświęcali więc gros swojego potencjału naukowego na badanie zjawisk astronomicznych. Tak więc kasta kapłanów, najwyższa kasta społeczna w hierarchii Majów, spędziła w sumie kilkaset lat na śledzeniu ruchów ciał niebieskich, osiągając w tym zadziwiającą perfekcję - ich świątynie były budowane wg zasad rządzących kosmosem i służyły do dokładnego obliczania wędrówek ciał niebieskich po nieboskłonie. Rzeczywiście wielkim osiągnięciem ich myśli astronomicznej jest dostrzeżenie pewnego zjawiska w 2012 roku - rzadka koniunkcja planet w Układzie Słonecznym zdarzająca się raz na tysiąclecia. Majowie, będąc w sumie prymitywną kulturą, dorobili sobie do tego bajeczkę o końcu świata, uznając takie zjawisko za "przyjście bogów" czy cokolwiek innego
Pseudonaukowcy, wizjonerzy i wróżbici wspominają też o zmianie aktywności Słońca, i oddziaływaniu pola magnetycznego na biegunowość Ziemi. Rzeczywiście, takie rzeczy się już w historii Ziemi zdarzały i powodowały np. epoki lodowcowe. Tylko jednego Ci nasi wróżbici zdają się nie widzieć: takie zmiany nie dzieją się nagle, lecz są procesem trwającym całe tysiąclecia. Za dużo hollywoodzkich filmów katastroficznych w stylu "Pojutrze", gdzie stumetrowa fala zalewa Nowy Jork i wdziera się w głąb lądu...
Więc oto głos racjonalisty
Więc tak.
Jednym z argumentów przemawiających za tym, że to ma być koniec świata jest 21 grudnia 2012 roku - ostatni dzień w kalendarzu Majów. Majowie, twórcy cywilizacji, która nagle się rozpadła, "zniknęła bez śladu" a ich opuszczone miasta pochłonęła dżungla. To zniknięcie, oraz tajemniczość Majów bardzo pobudza wyobraźnię XXI-wiecznych ludzi. Prawda jest taka, że opuścili miasta ze względu na choroby, głód, które były spowodowane "przeludnieniem" miast i niewykształconą dostatecznie gospodarką rolną, niewystarczającą do zapewnienia ciągłości dynamicznego rozwoju wielkich miast (wg szacunków w Tikal mieszkało nawet 200 tysięcy osób). Ale do rzeczy - KALENDARZ MAJÓW. Majowie, tak jak i inne cywilizacje Ameryki Południowej (szczególnie Inkowie), oddawali cześć Słońcu, Księżycowi oraz gwiazdom, uznając je za bogów. Poświęcali więc gros swojego potencjału naukowego na badanie zjawisk astronomicznych. Tak więc kasta kapłanów, najwyższa kasta społeczna w hierarchii Majów, spędziła w sumie kilkaset lat na śledzeniu ruchów ciał niebieskich, osiągając w tym zadziwiającą perfekcję - ich świątynie były budowane wg zasad rządzących kosmosem i służyły do dokładnego obliczania wędrówek ciał niebieskich po nieboskłonie. Rzeczywiście wielkim osiągnięciem ich myśli astronomicznej jest dostrzeżenie pewnego zjawiska w 2012 roku - rzadka koniunkcja planet w Układzie Słonecznym zdarzająca się raz na tysiąclecia. Majowie, będąc w sumie prymitywną kulturą, dorobili sobie do tego bajeczkę o końcu świata, uznając takie zjawisko za "przyjście bogów" czy cokolwiek innego
Pseudonaukowcy, wizjonerzy i wróżbici wspominają też o zmianie aktywności Słońca, i oddziaływaniu pola magnetycznego na biegunowość Ziemi. Rzeczywiście, takie rzeczy się już w historii Ziemi zdarzały i powodowały np. epoki lodowcowe. Tylko jednego Ci nasi wróżbici zdają się nie widzieć: takie zmiany nie dzieją się nagle, lecz są procesem trwającym całe tysiąclecia. Za dużo hollywoodzkich filmów katastroficznych w stylu "Pojutrze", gdzie stumetrowa fala zalewa Nowy Jork i wdziera się w głąb lądu...
Więc oto głos racjonalisty
Spodziewane wydarzenia w Polsce
* Ukończenie pierwszego etapu II linii warszawskiego metra (B-9 Rondo Daszyńskiego - B-15 Dworzec Wileński).
Rotfl
A co do końca świata? Nie wiem, ale będą to moje 34 urodziny i nie życzę sobie żadnych ekscesów w ten dzień
Wraz z końcem ostrzeżenia, niski poziom moderacji uprawiany przez użytkownika Maverick będzie napiętnowany w delikatniejszej już formie.
Mona pisze:damian24 pisze:lecz są procesem trwającym całe tysiąclecia.
Sądzisz, że ten proces nie trwa już i to od dawna?
Trwa, od milionów lat
Od ocieplenia do oziębienia...i tak w kółko. Aktualnie jesteśmy na etapie ocieplania klimatu, który zaczął się bodajże jakieś 20 000 lat temu. Trochę go przyspieszamy emitując gazy do atmosfery, ale bez przesadnej paniki
Wczorajszej nocy istoty pozaziemskie przeslaly mi fotografię ilustrującą dramatyczne wydarzenia które mają zakończyć istnienie naszego świata w 2012 roku. Osoby niepełnoletnie i o słabych nerwach proszone są o oglądanie tego zdjecia z szeroko zamkniętymi oczami KLIK .
Końców świata było tylu ilu szalonych astrologów czy wizjonerów. Naginanie faktów, subiektywna interpretacja pewnych zdarzeń, szokujaca wiadomosc w gazecie traktujacej o Paranormaliach, powazniejsze media podaja to jako ciekawostke i iii jesli to to zostaje wysylane jako łańcuszek na GG to musi byc prawda ;] W 2010 roku ten temat bedzie tak popularny, ze glupi amerykanie beda wydawac swoje ostatnie pieniądze na...zapasy zywnosci^^ Po tym magicznym dniu cala afera ucichnie, ktos odkryje ze jednak zle zinterpretowano Majów i koniec bedzie 2020.
Prawda jest taka, ze kazdy ma swoj koniec.
Końców świata było tylu ilu szalonych astrologów czy wizjonerów. Naginanie faktów, subiektywna interpretacja pewnych zdarzeń, szokujaca wiadomosc w gazecie traktujacej o Paranormaliach, powazniejsze media podaja to jako ciekawostke i iii jesli to to zostaje wysylane jako łańcuszek na GG to musi byc prawda ;] W 2010 roku ten temat bedzie tak popularny, ze glupi amerykanie beda wydawac swoje ostatnie pieniądze na...zapasy zywnosci^^ Po tym magicznym dniu cala afera ucichnie, ktos odkryje ze jednak zle zinterpretowano Majów i koniec bedzie 2020.
Prawda jest taka, ze kazdy ma swoj koniec.
damian24 pisze:Rzeczywiście wielkim osiągnięciem ich myśli astronomicznej jest dostrzeżenie pewnego zjawiska w 2012 roku - rzadka koniunkcja planet w Układzie Słonecznym zdarzająca się raz na tysiąclecia. Majowie, będąc w sumie prymitywną kulturą, dorobili sobie do tego bajeczkę o końcu świata, uznając takie zjawisko za "przyjście bogów" czy cokolwiek innego
Głos racjonalisty jest nieco zbyt stronniczy, z tego to względu, że tak jak i głosy innych racjonalistów uważa, że właśnie oto osiągamy apogeum rozwoju ludzkości. Żeby było śmieszniej - tak się składa, że nawet wysoko stoimy tylko i wyłącznie pod względem technologicznym, a cała reszta porządnie kuleje. Państwo Majów powinno stanowić wzór dla dzisiejszych przywódców - państwo troszczące się o obywateli, wręcz wzorowe i doskonale zorganizowane. Jedynym mankamentem jest fakt składania ofiar z ludzi - czyli dość brutalnych rytuałów religijnych. Poza tym nie było w cywilizacji Majów aspektu funkcjonowania państwa, który byłby gorszy pod jakimkolwiek względem od obecnych. Wręcz przeciwnie - był dużo lepszy.
Współcześni astronomowie nie posiadają nawet części wiedzy starożytnych dotyczącej kosmosu. Nic dziwnego - trzymając się kurczowo ram nauki odrzucającej wszystko co nieznane, a mogące prowadzić do poznania - robią postępy w niezwykle wolnym tempie.
Bajeczka o "końcu świata" również nie jest do końca zmyślona, ale po kolei - wszyscy spodziewają się, że w trzy dni obrócimy się w pył i po wszystkim, podczas gdy wiele starożytnych przekazów wskazuje na to, iż mają się rozpocząć zmiany: mające raczej podłoże duchowe, aniżeli skrywające potworny kataklizm.
Zawsze byłem przeciwnikiem powszechnie panującej ślepej wiary w naukę. Nauka była omylna i jest nadal, więc nie uważam jej za żaden wyznacznik. Nie łykam także każdej bajeczki, jaką ktoś chce mi wcisnąć na dany temat. Ten świat skrywa tak wiele tajemnic, które aż się proszą o odkrycie, lecz są one najzwyczajniej w świecie ignorowane. Z prostego powodu - nie pasują do obrazu kreowanego przez naukę. Nie przeczę oczywiście prawom fizyki (choć jak wiadomo teoria względności Einsteina okazuje się błędna - aktualnie jest weryfikowana przez grupę naukowców), choć i te płatają figle. Przykładów jest mnóstwo. Akurat amatorsko fascynuję się starożytnymi kulturami oraz tzw. para-nauką, czyli innym spojrzeniem na świat. Nie zmienia to postaci rzeczy, że niektóre "znane" nam zjawiska już na pierwszy rzut oka "trącą myszką".
Pseudonaukowcy, wizjonerzy i wróżbici wspominają też o zmianie aktywności Słońca, i oddziaływaniu pola magnetycznego na biegunowość Ziemi. Rzeczywiście, takie rzeczy się już w historii Ziemi zdarzały i powodowały np. epoki lodowcowe. Tylko jednego Ci nasi wróżbici zdają się nie widzieć: takie zmiany nie dzieją się nagle, lecz są procesem trwającym całe tysiąclecia. Za dużo hollywoodzkich filmów katastroficznych w stylu "Pojutrze", gdzie stumetrowa fala zalewa Nowy Jork i wdziera się w głąb lądu...
Oczywiście, jednak za bardzo generalizujesz. Opcji jest bardzo wiele. Musiałbyś jednak na ten temat poczytać, bo de facto koniec świata zapowiedział co najwyżej Patrick Geryl, autor książki "Proroctwo Oriona na 2012 rok".
Mona pisze:Rok 2012 nie ma być rokiem, w czasie którego Ziemia przestanie istnieć (koniec świata), ale już sama wizja potopu, nie nastraja optymistycznie i wiadomo, że zginęłaby wtedy ogromna masa ludzi.
Z potopem jest bardzo ciekawa sprawa - bazując na znanych nam tekstach, jak np. Biblia, hinduska Mahabharata, czy jedna z najstarszych ksiag: Księga tzw. Indian Hopi, plemienia rdzennie mieszkającego w Ameryce Północnej, wyciągamy wnioski, że miały miejsce już co najmniej 2 potopy. Są również wskazówki - moim zdaniem dość przekonujące - że potopy zdarzają się cyklicznie, tak jak i zagłada ludzkości, a może raczej: oczyszczenie. Księga RA mówi o tym, że ludzkość powstaje po każdym oczyszczeniu, kiedy to staczając się na skraj zepsucia, odradza się w bólach, aby być może tym razem obrać właściwą ścieżkę. Można tak w nieskończoność, więc z chęcią rozwieję wasze wątpliwości co do symboliki roku 2012
Nigdy nie dyskutuj z idiotą - najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
Ja przez 5 lat po oglądnięciu programu naukowego, żyłam ze świadomoscią że w 2003 udeży w ziemie kometa. Okazuje się, ze to wszytsko stek bzdur i niepotrzebne zawracanie sobie głowy... Bo co ma być to będzie i tak tego nie unikniemy... Co lepsi zdążą się tylko wyspowiadać...
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
paula19 pisze:Ja przez 5 lat po oglądnięciu programu naukowego, żyłam ze świadomoscią że w 2003 udeży w ziemie kometa.
Ciekawe jaki to byłl program naukowy... chyba pseudonaukowy...
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Oto mamy rok 2006 i osoby wierzące w kolejne przepowiednie wieszczące rychły koniec świata.
Takie coś nazywa się "Ciemnogród".
Proponuję pójść dalej i w czasie burzy wystawiać gołe zadki przez okno celem odpędzenia Szatana.
Ja sam przeżyłem już chyba z 10 końców świata, z czego 4 czy 5 w ciągu jednego roku. Jeden koniec świata więcej albo mniej - mi to bez różnicy.
Takie coś nazywa się "Ciemnogród".
Proponuję pójść dalej i w czasie burzy wystawiać gołe zadki przez okno celem odpędzenia Szatana.
Ja sam przeżyłem już chyba z 10 końców świata, z czego 4 czy 5 w ciągu jednego roku. Jeden koniec świata więcej albo mniej - mi to bez różnicy.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
-
- Zaglądający
- Posty: 14
- Rejestracja: 17 lip 2006, 18:11
- Skąd: Krakow
- Płeć:
Cynik pisze:Takie coś nazywa się "Ciemnogród".
Kogo nazywasz ciemnogrodem i kto tu wierzy?
Temat był poddany dyskusji, jak każdy inny, jak np. "czy można zajść w ciążę przez ubranie?"
Ciemnogród, to wtedy, gdy nie pytasz, nie próbujesz rozwikłać, a wierzysz ślepo.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 171 gości