Potrzebuje pomocy!
Moderator: modTeam
niewielka ile masz lat? Bo ja widze ze ostatnio pojawilo sie sporo osob w wieku 20 lat i sa zamezni i zonaci
A tak swoja droga - ja chyba nie zaufam zadnej kobiecie do konca, dlaczego, wlasnie censored nie wiem ale czuje jakies zlo
A tak swoja droga - ja chyba nie zaufam zadnej kobiecie do konca, dlaczego, wlasnie censored nie wiem ale czuje jakies zlo
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Hyhy pisze:tak swoja droga - ja chyba nie zaufam zadnej kobiecie do konca, dlaczego, wlasnie censored nie wiem ale czuje jakies zlo
ale +1 dla ciebie <browar>
niewielka pisze:ale to przez takich facetów jak wy,bo uważacie ze jeśli powiecie "kocham cie" to wystarczy a to nie wystarczy
Skoro takie cos doswiadczylas to moze trza bylo szukac kogos innego...
niewielka pisze:kobieta powinna czuć ze jest kobietą u boku swojego faceta a nie szukac szczęścia gdzie indziej,i jest mi przykro że nie jestem taka super dla mojego faceta no ale cóż,róznie to w życiu bywa,a życie nie jest takie cukierkowe jak wam sie wydaje
Kto kocha ten sprawia ze kobieta czuje sie jak kobieta I nie ma dyskusji
W sumie indywidualna kwestia...ale wszystko sprowadza sie do postaci ze sie chce jak najlepiej dla swojego szczescia... <browar>
Jedyne co mnie gryzie wtych twoich postach to to ze przyznajesz sie bez zenady ze "bawilas" sie za plecami swojego faceta...troche to dziwne ze tak latwo ci to przychodzi skoro teraz jestescie malzenstwem...
Jedyna nadzieja w tym ze teraz juz tak nie robisz
Ja w kazdym badz razie jak najdalej od takich panien - niestety
Haro wez wyluzu bo
Haro pisze:Jakim prawem mnie osadzasz, co? Gowno o mnie wielkie wiesz. Nie wiesz jaki jestem, co robie dla swojej ukochanej zeby czula sie dobra i doceniona wiec nie rzucaj pod moim adresem takich hasel, bo sobie tego nie zycze.
tutaj pokazales ze sie tylko kluczisz a nie prowadzisz dyskusje...
I rozbawiles mnie przy tym nieprzecietnie
Haro pisze:bo robisz z siebie posmiewisko. Nie widzisz tego?
A tutaj zalecialo dziecinada... :lol:
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
Hyhy pisze:niewielka ile masz lat?
27
idas pisze:Jedyne co mnie gryzie wtych twoich postach to to ze przyznajesz sie bez zenady ze "bawilas" sie za plecami swojego faceta...troche to dziwne ze tak latwo ci to przychodzi skoro teraz jestescie malzenstwem...
bo to było i mineło
jak zwykły żelek...taka pusta w środku...
Trzymaj sie Haro, nie słuchaj durnych porad /vide Niewielka/ i po prostu bądź sobą. Nie zmieniaj się na siłę w stylu za mało twardy/za miękki czy inne censored muje, tylko zachowuj się normalnie, a wszystko będzie git. Kontynuuj swoje zainteresowanie, pasje itepe.
Poza tym z tych postów widać, że swą kobietę darzysz dużym szacunkiem i zrozumieniem. A to ogromna zaleta, a nie wada. Trzymaj się, pozdrawiam
CyA!
Poza tym z tych postów widać, że swą kobietę darzysz dużym szacunkiem i zrozumieniem. A to ogromna zaleta, a nie wada. Trzymaj się, pozdrawiam
CyA!
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Ano cóż poradzić - zawsze person o "nienachalnej inteligencji" było więcej, niż normalsów, co zrobić...(vide 2 powyższe posty nt. mojej skromnej osoby) poza tym kiedyś miałem pecha, teraz nie dopuszczę już do takiej sytuacji - proste.
3m się Haro!
3m się Haro!
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Nie wiem o co chodzi, ale widze, ze Niewielka ma jakies problemy ze swoim zyciem czy czymkolwiek. Przekwitasz kobieto? Bo widze, ze kazdy komentarz n.t. twoich postow czy czegokolwiek odbierasz jak atak i szczerzysz kly. Daj sobie na wstrzymanie, ok?
Ted: dziekuje bardzo za rade, z cala pewnoscia bardzo mi sie przydadza... Szczegolnie teraz... <3m_się>
Ted: dziekuje bardzo za rade, z cala pewnoscia bardzo mi sie przydadza... Szczegolnie teraz... <3m_się>
Haro pisze:Nie wiem o co chodzi, ale widze, ze Niewielka ma jakies problemy ze swoim zyciem czy czymkolwiek. Przekwitasz kobieto? Bo widze, ze kazdy komentarz n.t. twoich postow czy czegokolwiek odbierasz jak atak i szczerzysz kly. Daj sobie na wstrzymanie, ok? Nie rozumiem
przeczytaj co sam piszesz i zauważ ze robisz dokładnie to samo
jak zwykły żelek...taka pusta w środku...
Haro pisze:(...) A ty plujesz jadem (...)
niewielka pisze:atam gadasz,coś ci sie zdaje bo rośniesz
Gdybym byl zlosliwy to napisalbym co tobie jeszcze rosnie, bo ma bardzo duzo miejsca na rozrost...
Moze wiec przestaniesz offtopicowac i przeniesiesz te dyskusje na priva? Tam, gdzie bede mogl cie zwyczajnie zignorowac?
niewielka pisze:to ze jeszcze moge urosnąć w szerz to wiem,i jakos to mi nie przeaszkadza
Haro pisze:Gdybym byl zlosliwy to napisalbym co tobie jeszcze rosnie
Hehehe, albo juz dawno przestalo... <eee...>
wracajac do tematu: dziekuje wszystkim za rady. Z kazdej postaram sie co wyniesc i sprawic, aby moj zwiazek przetrwal. Bo wiem, ze przetrwa. Walcze o to Za jakis czas napisze Wam jak sie sprawy potoczyly. Trzymajcie kciuki! <3m_się>
Można się zmienić dla dziewczyny. Ja np. staram się nie złościć, nie krzyczeć. Bardzo źle jej się to kojarzy (z ojcem, który tylko umie krzyczeć) i boi się, że ja będę taki sam później. Nie przeszkadza to jednak stanowczo i dobitnie sprezentować własne zdanie.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Myślę, że te zmiany dotyczą ludzi w pewnym wieku, bo trzydziestolatek raczej się nie zmieni tak łatwo dla swojej dziewczyny Za duzo nawyków, parę lat przyzwyczajeń więcej Albo pasują do siebie od razu, albo może być bardzo trudno. Może po prostu człowiek szybciej się zastanawia, czy umówić się z dopiero co poznanym na kolację, czy nie. Jesli krzyczy, a ja krzyku nie lubię, to cała reszta nie pomoże, bo i tak się nie umówię, chyba że poznaliśmy się w pracy i krzyczeli wszyscy, bo było wysokie ciśnienie Ale to już usprawiedliwiają okoliczności i to, w jaki sposób krzyczał
Wlasnie rzecz polega na tym, ze kiedys to JA bylem inny. Teraz sam to zauwazylem (po tej powaznej rozmowie) i zdecydowalem sie zmienic... a w zasadzie nie zmienic, lecz wrocic do zachowania kiedys, takiego jakim bylem dawniej. I wlasnie to chce Jej pokazac, ze zmienilem sie pod tym wzgledem. I potrafilem to zrobic jednego dnia
Haro pisze:Drani, a nie idiotow ktorzy sa przesadnie zazdosni, zachowuja sie przez to jak idioci i nie zawsze dotrzymuja zlozonego slowa...
<browar> Wydaje mi się jednak że jestes dla niej trochę za miękki To że będziesz jakby to powiedzieć bardziej "surowy" nie znaczy że jej nie szanujesz i nie kochasz.
To znowu ja, odzywam sie w tym topicu po obrzydliwie ciezkim w moim zyciu okresie. Obiecalem napisac co i jak, wiec... prosze bardzo, Kochani:
Minely okolo 3 miesiace od momentu naszej rozmowy. Obiecalem sie zmienic, zachowywac jak dawniej i tak bylo. Szkoda, ze tylko z jednej strony. Moja dziewczyna w dalszym ciagu zachowywala sie tak jak wczesniej. Podchodzila do mnie z dystansem, a nawet traktowala gorzej niz swoich znajomych. Dochodzilo nawet do takich sytuacji, kiedy nie widzialem Jej caly tydzien i nic... Kiedy w takim razie miala zauwazyc moja zmiane? Nie wiem... Cale jednak szczescie - zauwazyla. I pomimo tego zachowywala sie dalej tak samo. Punkt wrzenia jednak wystapil u mnie po pewnej nieprzyjemnej sytuacji. Wyjechala do swoich znajomych na weekend, nie widzielismy sie rowny bity tydzien. Kiedy chcialem Ja odebrac z dworca (razem z tesciem) ta, przez telefon, powiedziala mi, ze nie chce zebym przyjezdzal, bo nie chce mnie na razie widziec. Po co mam przyjezdzac, skoro sytuacja bedzie odrobine "nieprzyjemna". Kiedy powiedzialem, ze "Mimo wszystko chcialbym Ja odebrac, bo okropnie tesknilem przez te kilka dni" zaczela mnie opierdzielac. Znikad znalazla jakies chore jazdy, zaczela krzyczec, ze "Moge zapomniec o tym, ze nie bede tam do nich jezdzila" itp. Zdziwko, bo nawet takie cos mi przez usta nie przeszlo. Powiedzialem, ze jest przewrazliwiona i powinna sie opanowac a nie zachowywac jak dziecko. Przyjechalem po Nia. Na powitanie dostalem od Niej calusa w policzek (najgorszy buziak jakeigo w zyciu dostalem... suchy, zimny, obcy), plecak w dlon i kilka "cieplych" slow. Przywitalem ja slodkim "Witaj w domu Kochanie". A ta nic Po sekundzie powiedzialem "Ja tez sie ciesze, ze Cie widze", na co Ona "A z czego tu sie cieszyc..." i poszla przywitac sie z Ojcem. Po tej sytuacji juz nie moglem, postanowilem postawic sprawe jasno. Nie moge byc traktowany jak szmata, nie moge byc traktowany jak najgroszy smiec. Skoro widzi moja zmiane to niech zaryzykuje normalne zachowanie a nie mnie krzywdzi. Ja tez mam serce, ktore nie mozna ranic. Ja tez mam uczucia. I pomimo tego, ze kocham ja nad swoje wlasne zycie, tak musze wiedziec czego od zycia chce. Postawilem Jej warunek: daje Jej dwa tygodnie odpoczynku, na przemyslenia. Po powrocie chce, aby byla pewna wszystkiego. Czy mnie kocha, czy chce ze mna dalej byc. Jesli mnie kocha i zaryzykuje normalne zachowanie to bedzie bardzo szczesliwa dziewczyna. Jesli nie, to odejde z Jej zycia i juz nigdy nie wroce. Bedzie mogla o mnie zapomniec, o tym, ze kiedykolwiek spotka mnie na miescie. O slowie, pocieszeniu, dotyku. O mnie...
Jeszcze jedna przykra sytuacja, aby pokazac Wam jakie Ona ma do mnie podejscie. W miedzyczasie odbyla sie jej 18-stka. Bylo super, nietrzezwo itp. Jednak po osiemnastce, kiedy chcialem zaprosic Ja do mnie do domu, obejrzec sobie film, porozmawiac, powyglupiac, ta odmowila. Powiedziala, ze ma okropnie duzo nauki, i nawet nie wie za co sie na poczatku zbrac. Rzecz jasna uwierzylem. Czemu mialbym nie? Powiedzialem, ze skoro tak to okej, zobaczymy sie kiedy indziej. Pozniej okazalo sie, ze jednak na nauke poswiecila bardzo malo czasu. Ustawila sie ze znajomymi u siebie w domu i ogladali filmy z 18-tki, wyglupiali itp. itd. Dowiedzialem sie tego od swojego kumpla, ktory rowniez u Niej byl. Moja dziewczyna zapytana na GG dlaczego nie oklamala i nie powiedziala prawdy (a wie, ze brzydze sie klamstwem) przez 30minut nawet slowem nie chciala sie odezwac. Wymigiwala sie od rozmowy, powiedziala, ze nie ma teraz czasu bo oglada film. Na moje argumenty typu "Nie zasluguje na klamstwa, ale z cala pewnoscia zasluguje na jakies wytlumaczenia" mowila "Nie mam czasu teraz na rozmowe!" albo "Jestem zajeta". Zajeta filmem, ktory lecial w TV i nie mogla go zapauzowac Ta rozmowa byla dla mnie wazna i tak dlugo cisnalem, az z Niej wydusilem. Podczas rozmowy wkurzala sie na mnie za to, ze kaze Jej sie tlumaczyc, za to, ze ja szantazuje. Wymyslala akie argumenty, ze az mi sie rece zalamaly. Krzyczala (mozna poznac po "!!!!!!" na koncu zdan), wkurzala sie, na moje "Chcialbym wiedziec dlaczego mi nie powiedzialas" rzucala teksty "Nie bedziesz mi rozkazywal co mam robic", "Nie pozwole, zeby ktokolwiek mnie kiedykolwiek szantazowal" itp. idiotyzmy. Bylem po prostu w szoku i nie wiedzialem jak sie po tej rozmowie pozbierac...
... Dzisiaj mija czas Jej zastanawiania i wewnetrznej rozmowy z wlasnym "Ja". Dzisiaj, o 17, bede wiedziec wszystko. Bede wiedziec, czy moje marzenia legna w gruzach, czy moze dalej bede szczesliwym czlowiekiem. Niestety, po SMS'ie jaki dzisiaj dostalem ("Ja nigdy nie bede w 100% pewna czy dobrze robie") jestem gotow na najgorsze. Coz, widocznie Bog chcial, abym cierpial
Po powrocie, po rozmowie, napisze co i jak...
Minely okolo 3 miesiace od momentu naszej rozmowy. Obiecalem sie zmienic, zachowywac jak dawniej i tak bylo. Szkoda, ze tylko z jednej strony. Moja dziewczyna w dalszym ciagu zachowywala sie tak jak wczesniej. Podchodzila do mnie z dystansem, a nawet traktowala gorzej niz swoich znajomych. Dochodzilo nawet do takich sytuacji, kiedy nie widzialem Jej caly tydzien i nic... Kiedy w takim razie miala zauwazyc moja zmiane? Nie wiem... Cale jednak szczescie - zauwazyla. I pomimo tego zachowywala sie dalej tak samo. Punkt wrzenia jednak wystapil u mnie po pewnej nieprzyjemnej sytuacji. Wyjechala do swoich znajomych na weekend, nie widzielismy sie rowny bity tydzien. Kiedy chcialem Ja odebrac z dworca (razem z tesciem) ta, przez telefon, powiedziala mi, ze nie chce zebym przyjezdzal, bo nie chce mnie na razie widziec. Po co mam przyjezdzac, skoro sytuacja bedzie odrobine "nieprzyjemna". Kiedy powiedzialem, ze "Mimo wszystko chcialbym Ja odebrac, bo okropnie tesknilem przez te kilka dni" zaczela mnie opierdzielac. Znikad znalazla jakies chore jazdy, zaczela krzyczec, ze "Moge zapomniec o tym, ze nie bede tam do nich jezdzila" itp. Zdziwko, bo nawet takie cos mi przez usta nie przeszlo. Powiedzialem, ze jest przewrazliwiona i powinna sie opanowac a nie zachowywac jak dziecko. Przyjechalem po Nia. Na powitanie dostalem od Niej calusa w policzek (najgorszy buziak jakeigo w zyciu dostalem... suchy, zimny, obcy), plecak w dlon i kilka "cieplych" slow. Przywitalem ja slodkim "Witaj w domu Kochanie". A ta nic Po sekundzie powiedzialem "Ja tez sie ciesze, ze Cie widze", na co Ona "A z czego tu sie cieszyc..." i poszla przywitac sie z Ojcem. Po tej sytuacji juz nie moglem, postanowilem postawic sprawe jasno. Nie moge byc traktowany jak szmata, nie moge byc traktowany jak najgroszy smiec. Skoro widzi moja zmiane to niech zaryzykuje normalne zachowanie a nie mnie krzywdzi. Ja tez mam serce, ktore nie mozna ranic. Ja tez mam uczucia. I pomimo tego, ze kocham ja nad swoje wlasne zycie, tak musze wiedziec czego od zycia chce. Postawilem Jej warunek: daje Jej dwa tygodnie odpoczynku, na przemyslenia. Po powrocie chce, aby byla pewna wszystkiego. Czy mnie kocha, czy chce ze mna dalej byc. Jesli mnie kocha i zaryzykuje normalne zachowanie to bedzie bardzo szczesliwa dziewczyna. Jesli nie, to odejde z Jej zycia i juz nigdy nie wroce. Bedzie mogla o mnie zapomniec, o tym, ze kiedykolwiek spotka mnie na miescie. O slowie, pocieszeniu, dotyku. O mnie...
Jeszcze jedna przykra sytuacja, aby pokazac Wam jakie Ona ma do mnie podejscie. W miedzyczasie odbyla sie jej 18-stka. Bylo super, nietrzezwo itp. Jednak po osiemnastce, kiedy chcialem zaprosic Ja do mnie do domu, obejrzec sobie film, porozmawiac, powyglupiac, ta odmowila. Powiedziala, ze ma okropnie duzo nauki, i nawet nie wie za co sie na poczatku zbrac. Rzecz jasna uwierzylem. Czemu mialbym nie? Powiedzialem, ze skoro tak to okej, zobaczymy sie kiedy indziej. Pozniej okazalo sie, ze jednak na nauke poswiecila bardzo malo czasu. Ustawila sie ze znajomymi u siebie w domu i ogladali filmy z 18-tki, wyglupiali itp. itd. Dowiedzialem sie tego od swojego kumpla, ktory rowniez u Niej byl. Moja dziewczyna zapytana na GG dlaczego nie oklamala i nie powiedziala prawdy (a wie, ze brzydze sie klamstwem) przez 30minut nawet slowem nie chciala sie odezwac. Wymigiwala sie od rozmowy, powiedziala, ze nie ma teraz czasu bo oglada film. Na moje argumenty typu "Nie zasluguje na klamstwa, ale z cala pewnoscia zasluguje na jakies wytlumaczenia" mowila "Nie mam czasu teraz na rozmowe!" albo "Jestem zajeta". Zajeta filmem, ktory lecial w TV i nie mogla go zapauzowac Ta rozmowa byla dla mnie wazna i tak dlugo cisnalem, az z Niej wydusilem. Podczas rozmowy wkurzala sie na mnie za to, ze kaze Jej sie tlumaczyc, za to, ze ja szantazuje. Wymyslala akie argumenty, ze az mi sie rece zalamaly. Krzyczala (mozna poznac po "!!!!!!" na koncu zdan), wkurzala sie, na moje "Chcialbym wiedziec dlaczego mi nie powiedzialas" rzucala teksty "Nie bedziesz mi rozkazywal co mam robic", "Nie pozwole, zeby ktokolwiek mnie kiedykolwiek szantazowal" itp. idiotyzmy. Bylem po prostu w szoku i nie wiedzialem jak sie po tej rozmowie pozbierac...
... Dzisiaj mija czas Jej zastanawiania i wewnetrznej rozmowy z wlasnym "Ja". Dzisiaj, o 17, bede wiedziec wszystko. Bede wiedziec, czy moje marzenia legna w gruzach, czy moze dalej bede szczesliwym czlowiekiem. Niestety, po SMS'ie jaki dzisiaj dostalem ("Ja nigdy nie bede w 100% pewna czy dobrze robie") jestem gotow na najgorsze. Coz, widocznie Bog chcial, abym cierpial
Po powrocie, po rozmowie, napisze co i jak...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: JamesFew i 372 gości