zdradzila mnie,ja chce wrocic a ona nie wie czego chce....
Moderator: modTeam
zdradzila mnie,ja chce wrocic a ona nie wie czego chce....
Witam,
szukalem i znalazlem kilka podobnych tematow lecz zaden mi jako nie pomogl...
to jest dosc dluga historia ale prosze o przeczytanie calosci bo naprawde mam powazny problem
wiec tak...zaczne od przeszlosci mojej i mojej dziewczyny. ja zanim poznalem Age mialem wsumie 1 jakis taki "powazniejszy" zwiazek ktory jednak trwal 3 miesiace i polegal wylacznie na calowaniu sie...ona do czasu liceum nie calowala sie nawet z nikim.poszla do liceum, poznala smak imprez i alkoholu i nie bylo imprezy zeby nie zaliczyla(jej sie wydawalo ze to ona zalicza facetow) paru facetow jednak wszystko to polegalo tylko i wylacznie na calowaniu sie. twierdzila ze to ja dowartosciowywalo bo ona byla zakompleksiona a Ci wszyscy nagle na nia zaczeli zwracac uwage, mowic mile slowka, calowac sie z nia...zreszta tak walsnie ja ja poznalem na swojej 18-stce. ona nie widziala w tym co robila nic zlego. jak sie "poznalismy" to juz z nikim sie nie calowala tylko czekala na mnie. ja szczerze mowiac choc pol imprezy z nia przebalowalem niebardzo pamietalem jak wyglada.i tak mijalismy sie na korytarzu(bo chodzilismy do tego samego liceum) i na poczatku nawet nie wiedzialem ze ja mijalem ale caly czas o niej myslalem choc to miala byc tylko przygoda. mijalismy sie i udawalismy ze sie nie znamy przez 2 miesiace.tzn pozniej jak ja zobaczylem i uswiadomilem sobei ze to ona to usmiechalismy sie do siebie:) ale zadne z nas nie podjelo zadnego ruchu. ja jeste niesmiala osoba i ciezko mi nawiazac nowa znajomosc bez nerwow itd...ona zas myslala ze ja jej w ogóle nie interesuje i uwazala ze jak cos do niej poczolem to ja musze zagadac.i tak przez 2 miesiace.
wszystko sie rozkrecila na sylwestra. ona byla gdzie indziej, ja gdzie indziej ale w mojej klasie byl kolega ktory znal jej kolegow z klasy i tam jakos przypadkiem ona wziela od swoich kolegow nr do mojego kolegi(zwile troche... )i napisala do niego zyczenia noworoczne. ja akurat siedzialem z nim bo djowalismy.a ze to sylwek to juz troche wypilem (jak sie okazalo ona tez i dlatego napisala) tresc smsa byla taka"czesc, wszystkiego najlepszego(blablabla)pozdrow Marka" no to ja za tel i odpisalem "dziekuje, wzajemnie"itd. itak sie zaczelo smsowanie. w szkole dalej sie mijalismy, wstydzilismy ale non stop pisalismy do siebie. jak sie dowiedzialm pozniej miedzy moja 18stka a sylwkiem byla na kilku imprezach ale z nikim nie zabalowala bo czekala na mnie.
wkoncu sie zaczelismy spotykac, byly ferie wiec odrazu tak w miare czesto do niej jezdzilem. zaczelismy sie nawet calowac ale nie bylismy oficjalnie para. ja nie chcialem sie zabardzo angazowac swiadomie uczuciowo bo ostatni ten 3 miesieczny moj zwiazek mimo ze byl bezwartosciowy to jednak dziewczyna mnie rzocila i mnie to bolalo chwile jednak szybko doszedlem do wniosku ze to nie byla milosc.ale jednak bolalo. wracajac do tematu...Aga w pewnym momencie dala mi do zrozumienia ze zaczyna jej to przeszkadzac ze sie spotykamy, calujemy a nie jestesmy razem.po prostu nie wiedziala na czym stoi.ja bylem zaurozony masakrycznie jednak pamietalem o tym zerwaniu wzesniejszym i balem sie zwiazku. jednak sie przemoglem,zaryzykowalem i "poprosilem ja o chodzenie".oczywiscie rzocila mi sie na szyje uradowana
na poczatku trudno bylo mi jej zaufac poprzez to co robila na imprezach wczesniej lecz z czasem zaufalem jej i uwerzylem jej w pelni.i bylismy ze soba 2 lata. bylo cudownie. caly czas dawalismy sobie do zrozumienia ze sie kochamy, ze bedziemy do konca zycia itd bo naprawde tak czolismy.nawet rozmawialismy o imionach naszych przyszlych dzieci dzieci(chcialismy miec 2blizniaczki i 1chlopca )zatrzymywalismy sie przy kazdym sklepie z sukniami slubnymi itd itd...
po maturach nasze drogi sie troszeczke rozeszly. uczylismy sie na 2 roznych kierunkach wiec oczywiste byloze nie pojdziemy razem na studia. ona zawsze marzyla o studiach w Legnicy bo tam byl kierunek na ktory zawsze chciala isc(to jest ok50km od naszego miejsca zamieszkania). ona zdawala matme, ja geografie...jednak dowiedzialem sie ze na tej uczelni na ktora ona chciala isc otworzyli grafike komputerowa(moje zamilowanie) i zeby sie tam dostac liczyly sie oceny ze swiadectwa a nie z matury wiec zlozylem czym predzej tam papiery...i wsumie tylko tam bo nie mialem innych perspektyw.mialo byc tak pieknie....ale rodzina a przede wszystkim jej kuzynka (ktora jest po ekonomii) namowila ja zeby zlozyla papiery do wroclawia(tez 50km odleglosci ale calkiem w druga strone) bo zawsze to jakas alternatywa jak by sie nie dostala dolegnicy, ze po ekonomii ma wicej mozliwosci niz po pedagogice itd.i w rezultacie Aga poszla studiowac do wrocka.oboje dziennie studiowalismy jednak ona tam a ja gdzie indziej.wsumie dzielilo nas 100km.widywalismy sie raz w tyg-przyjezdzalem jak moglem w srode po poludniu,zostawalem u niej na noc i w czwartek rano wracalem do legnicy.oczywiscie weekendy tez byly nasze.wszystko bylo cudownie.dalej sie kochalismy niesamowicie. nie stanelo to na nam na prezszkodzie a wrecz umocnilo nasz zwiazek.wtedy tak naprawde oboje zdalicmy sobie sprawe z tego ze to prawdziwe uczucie i ze zeczywiscie nie mozemy zyc bez siebie.
po pol roku ja oblalem studia a ona zmienila mieszkanie na studenckie bo lubila sie bawic, chodzic na imprezy itd. ja jej nie bronilem bo jej ufalem, kochalem ja i wiedzialem ze lubi sie bawic. zmienilem szkole na taka we wroclawi ale nie mialem wyboru i zeby nie isc do wojska musialem isc do szkoly policealnej zaocznej. jednak sie okazalo ze to pare metrow od jej mieszkania.mam strasznie konserwatywnych i stanowczych rodzicow i na poczatku zeby nocowac u niej na weekend musialm niezle sciemniac. jednak po pol roku sie juz przyzwyczaili. jednak nie bylo mowy o przeprowadzce, nawet jak powiedzialem ze bede pracowal i sam sie utrzymywal...wiec teraz widzielismy sie rzadziej bo tylko na weekendy. raz we wrocku raz u nas.ale jak sie juz moi rodzice przyzwyczaili ja juz zazolem kombinowac jak by sie tu przeprowadzic.bo dopiero od przyszlego roku bede szedl na studia do wroclawia i dopiero za rok oficjalnie bez zadnych grymasow bym sie mogl przeprowadzic.
byliśmy 2 lata i teraz przyznaje ze popadliśmy troche w rutyne(nie widzialem tego wczesniej).jak mowilem wczesniej ona lubila sie bawic a ja jak przyjezdzalem do niej chcialem caly weekend spedzic tylko z nia, nie wychodzic nigdzie, tylko z nia gadac, przytulac sie, kochac itd...
pewnego razu spotkalismy sie powiedziala ze chce przerwy. ze zwatpila w uczucie, ze niby cos sie miedzy nami zepsulo, ze boi sie ze za pare lat ulegnie pokusie bo ja jestm jej 1 chlopakiem, ze ma 20 lat i chce sie wybawic.mowila ze wie ze ja jej nie zabraniam ale jak chodzila beze mnie to sie prawie w ogóle nie bawila, bo caly czas myslala o mnie, ze ja jestem w domu a ona sie bawi, czula sie jak by mnie zdradzala-przynajmniej tak to argumentowala.no ja nic nie moglem na to poradzic...jesli tego chciala...mowila ze potrezbuje czasu.chcialem go jej dac.oczywiscie przy tym wszystkim niesamowicie plakala. jednak zlamalem sie i na nastepny dzien zaczolem ja prosic zeby wrocila w taki sposob ze pisalismy do siebie miliony smsow, ja caly czas mowilem ze ja kocham,ze chce byc z nia, ze nie moge spac,jesc, ze strasznei mi na niej zalezy i probowalem na sile troche wywiedziec sie co sie stalo ze tak decyzjie podjela. ona dawala mi nadizeje ale zaraz po tym mowila ze nie chce zwiazku,spotkalismy sie,zlapala mnie za reke jednak po sekundzie oznajmila ze to nic nie znaczy i tak przez kilka dni. ja juz nie moglem wytrzymac.zerwala ze mna w piatek a to wszystko sie rozgywalo przez weekend.doszedlem do wniosku ze nie ma sensu jej prosic bo tylko pogarszam swoja sytuacje i przestalem do niej pisac.
we wtorek była we wroclawiu i kiedy zadzwoniłem do niej powiedziala ze wszystko sobie przemyślała i chce byc ze mna. jednak na drugi dzien zaczely sie znowy schody bo zaczolem ja wypytywac dlaczego tak sie zachowuje,co wplynelo na to ze chciala przerwy(bo wsumie nie podala zadnego konkretnego powodu)i ona zaczela mowic ze tak naprawde sama nie wie czego chce,ze chyba nie chce byc w zwiazku, ze wrocila do mnie bo miala wyrzoty ze ja tak cierpie.ale przez jej decyzje strasznie sie zmienilem i zauwazylem wszystko to co jej niepasowalo.obiecalem jejze bede przyjezdzal na kazda impreze,ze bede zawsze kidy bedzi hciala ze zrobie dla niej wszystko ze sie zmienilem itd...
w piatek przyjechala do mnie, spedzilismy caly dzien ze soba.jednak pod koniec dnia nie chciala zebym ja pocalowal.troche mnie to zirytowalo bo niby bylismy razem,chcalem okazac jej uczucie a ona odwrocila glowe.nic jej nie powiedzialem ale dalem odczoc to troche po moim zachowaniu.w sobote mialem szkole wiec sie umowilismy ze bede spal u niej jak zwykle,ze zrobimy jakas andrzejkowa impreze u niej w mieszkaniu,zaprosi sie kogos a pozniej ewentualnie pojdzie na miasto.i bylo wszystko ok.impreza w domu byla,wszystko wporzadku ja wyszedlem na chwile z pokoju zeby na kompa zobaczyc i ona przyszla za mna, kucnela przy mnie, zazela plakac, tulic sie i powiedziala ze lpiej bedzie jak soie rozstaniemy definitywnie,ze zauwazyla ze sie zmienilem,ze jestem cudowny i zawsze dla niej taki bylem ale to nie chodzi o mnie tylko o nia, ze nie potrafi mi tego wytlumaczyc.
ja podejrzewalem zdrade po tym jej calym zachowaniu. bo czulem ze z jednej strony chce byc ze mna a z drugiej robi wszystko zebym to ja ja znienawidzil i dal jej spokuj bo tak bylo by latwiej.ale ja ja naprawde kocham. po kilku dniach napisal do mnie jej wspollokator.powiedzialem mu ze podejrzewam ze mnie zdradzila.on powiedzial ze bardzo prawdopodobne i opowiedzial mi cala historie:
z wtorku na srode(przed tym jak 1raz zerwala ze mna) ten wlasnie wspollokator (marcin) przyszedl do domu z imprezy z 2 kolegami ze studiow.Aga siedziala w kuchni ze wspolokatorka, pila winko itd i widac byloze troche zamula. jednak po chwili zmienila nastroj i bylo widac ze sie slini do jednego z tych gosci.dwuznaczne usmiechy,spojrzenia...jednak on nie wykazywal zainteresowania.ponoc wiedzial ze ma chlopaka a poza tym on jest kobieciazem.ale zauroczla sie w nim.na drugi dzien myslala o nim i dlatego zerwala ze mna, bo zwatpila.w poniedzialek byla na imprezei gdzie on byl.kolega mi mowil ze latala za nim jak nie wiadomo co.nawet ten koles powiedzial marcoinowi ze ona sie zachowywala jak 16letnia gowniara ale mimo ze niby nie wykazywal zainterasowania cala imprese flirtowali(wyzywajacy taniec,spojrzenia itd) i bawili sie caly czas razem. ona po tej imprezie pisala do niego smsy ale on nie odpisywal-wtedy wrocila do mnie(to byl wtorek). jednak w czwartek ten koles przyszedl do nich do mieszkania bo znowu imprezka byla.i znowu ponoc ona za nim latala.zaczely sie szeptania, rozmowy na osobnosci...jednak jak on sie dowiedzial ze znowu jestsmy razem to jej napisal smsa zeby dala sobie spokuj bo jest ze mna i ze on nie chce bo ona ma chlopaka.ona zle to zinterpretowala...on chcial zeby sie odczepila bo ma jej dosc a ona zerwala ze mna bo myslala ze to jedyna przeszkoda.Aga jest naprawde zarabista laska wiec koles sobie pomyslal ze czymu by nie.to jest typ kobieciarza wiec skoro ona chce to czemu ma jej nie przeleiec.
w poniedzialek dowiedziala sie ze on jest na imprezie iposzla tam.wiem ze sie calowali ale nie wiem kiedy.w piatek Aga pisala do mnie smsa zebym podal jej autobusy powrotne z wrocka.pisala przed 20.ja jej odpisalem i jakas za godz-dwie znowu cos napisalem ale nic nie odpisala.pisalem rano ale nic nie odpisala.w domu byla dopiero nastepnego dnia po poludniu.bo poznalem po opisie.byla rozweselona i rozmarzona.
kumpel napisal mi o tym wszystkim bo zobaczyl ich rano na przystanku razem bo w ta noc nikogo z mieszkancow nie bylo w domu wiec na pewno zostala na noc i nie wrocila zadnym z autobusem o ktoy mnie prosila a ze on widzial ich razem rano to wiadomo ze byli przez noc razem.zreszta jak do nich podszedl to straszni glupio sie im zrobilo.wiec na pewno cos sie wydarzylo.
Aga mi o niczym ni mowila i nie wie ze ja wiem. ale teraz od niej to wyciagnolem.przyznala sie ze sie z nim calowala ale zarzeka sie ze z nim nie spala.prosilem ja o szczerosc do bolu ale ona mowila ze to nie ona za nim biegala tylko ze razem jakos ku sobie sie mieli, ze nic ich nie laczy, ze nie chce z nim byc, ze juz nie wierzy w milosc,ze nie chce zwiazkow i zapewniala ze dopoki bylismy razem to mnie nie zdradzila(fizycznie)-nawet w tym okresie przejsciowym. ale moim zdaniem samo to ze myslala o nim, ze flirtowala itd to juz jest zdrada. tlumaczyla to ze nigdy nie widziala innych facetow i gdy go poznala to odrazu mu powiedzialaz e jest ze mna,ze mnie kocha i ze chce byc ze mna(kolega mowil ze on sie dowiedzial ze ma chlopaka dopiero jak sie 3 raz spotkali)ale akurat w to jej wierze.mowila ze w ten wieczor prawie nie rozmawiali ale jak sie rano obudzila to poczola ze o nim mysli czyli ze zwatpila w nasze uczocie i zerwala ze mna zeby byc fer wobec mnie i nie prowadzic podwojego zycia.ona uwaza ze w milosci nie powinno sie zwatpic i dlatego podjela taka decyzje.pozniej wrocila do mnie,ze niby z litosci...i nie dokonczylismy jeszce rozmowy
podsumowujac...przez 2 lata zapewniala mnie ze mnie kocha na zaboj, naprawde kazdy nam zwiazku zazdroscil,nawet pare dni przed naszym rozstaniem mowila ze kocha,rozmawialismy o przyszlosci itd. i w 1 chwili sie wszystko zmienilo. z tego co kolega mi mowil to ona za nim latala i to ona chciala cos od niego mimo ze on na poczaku nawet nie odpisywal na jej smsy i wtedy postanowila wrocic do mnie zeby z koms byc...(okrutne)jednak jak on dla jej nadzieje(tzn powiedzial to o powiedizla a ona zle to odebrala)to zerwala ze mna znowu zeby byc z nim.marcin mi mowil ze ten chlop nawet wkurzony byl na nia ze tak lata za nim,wkor**lo go to(cytat) pozniej denerwowalo go to ze do niego pisala,jakies pytania mu zadawala itd...jednym slowem gardzil nia ale po tym jak sie rozeszlismy postanowil ja zaliczyc bo wsumie ona mu sie pchala i on nic nie musial robic.jednak w ten wieczor co spali razem na pewno nie ona do niego zadzwonila zeby przyjechal bo ona chciala wracac do domu.on wiedizal ze chata jest wolna.
z drugiej strony po tym co Aga mi powiedziala to bylo tak ze zerwala ze mna bo gryzlo ja to co mi zrobila.chciala sprobowac wrocic ale myslala o nim i o tym co mi zrobila.mielismy sie spotkac zeby o tym pogadac jednak wczesniej przez gg od niej to wyciagnolem i powiedziala ze chce przelozyc spotkanie bo sama sie nienawidzi przez to co zrobila i nie mogla by mi teraz w oczy poparzec...czyli ze zaluje.
wiem ze mnie kocha ale mowi ze potrezbuje zasu zeby sobie to poukladac.nawet ten koles moeil ze ona caly czas sie wacha...ale ona nie chce wrocic poki co bo jak powiedziala nie chce mnie wiecej narazac na cierpienie.nie pomoglo to ze powiedzilem ze jestem w stanie jej wybaczyc itd...ona nie jest ponoc gotowa.i nie wie czego chce.z jednej strony chce byc ze mna ale z drugiej nie.wymysla rozne bezpodstawne argumeny zeby sama siebie przekonac ze decyzja o rozstaniu byla sluszna(ale ja je wszystkie oballem)zeby mnie wiecej nie ranic.nie pochowala moich zdjec,ciagle sa na wierzchu, ciagle o mnie(ponoc) mysli, na internecie nie usunela zdjec na ktorych jestsmy razem,nie uzunela opisow ze jest ze mna, za mnie kocha...
powiedzialem jej ze dam jej czas,ze bede czekal bo mi na niej zalezy i kocham ja mimo wszystko,ze mam nadzieje ze kiedys dojdzie do wniosku ze brakuje mnie w jej zyciu i ze chce byc ze mana.ona powiedziala ze teraz juz wie ze do takich wnioskow za jakis czaas dojdzie ale zarzeka sie ze nie chce wrocic do mnie chocby miala cierpiec i byc samotna do konca zycia.probuje ja kjakos przekanac ale....nie wiem czy to cos daje. teraz byly 2 dni bez odzewu-ani ja sie nie odezwalem ani ona. tylko ze ona sie nie odezwala dlatego bo nie chce mnie ranic(na tyle to ja juz znam)dzisiaj miala kolokwium i napisalem do niej zeby dala znac jak jej poszlo.zobzcymy czy odpisze.defakto w niedizele mamy sie sptkac dokonczyc rozmowe.
i teraz moje pytanie...co mam robic...?niby powiedziale ze dam jej czas ale to czekanie mnie wykancze.chce ja pociagnac za jezyk zeby mi powiedziala wszystko a pozniej powiem jej ze wiedzilem o tym.nie chce sie z nia klucic. kocham ja naprawde!!! i chce zrobic wszystko zeby do mnie wrocila. planuje jej dac pierscionek.mialem jej go kupic jako prezent na siweta.wiem ze to dla niej wczesniej duzo znaczylo-takie nieoficjalne zareczyny,tylko dla nas.ja o tym wiedzialem ale chcialem ja kompletnie zaskoczhyc i zrobic taki prezent na swieta.ale juz za pozno. planuje postawic wszystko na jedna karte i dac jej pierscionek w niedziele?tak mam zrobic?
bo nie wiem czy mam jej dac jeszce wiecejczasu,zeby sie wyszalala itd...ale boje sie ze nie wroci do mnie choc by chciala.wiem ze ja musze cos dzialac ale nie chce jej zrazic do mnie przez to.mowila ze nic nie czuje do tego goscia ale wiem ze sie widuja.mowila ze nie planuja zwiazku i nie chca sie angazowac w nic.
najgorsze jest to ze tan koles nawet nie zamierza sie zaangazowac.chce tylko ja wykorzystac...bo on sam mowi ze sie nie nadaje do zwiazkow i troche o nim mi opowiedzial jego kolega...
co mam robic? probowac z tym piersciankiem?
wiem ze to wsumie wyglada jednoznacznie...ze ona za nim latala, ona nie chce byc ze mna itd. ale uwierzcie mi ze ja dobrze znam i po tym w jaki sposob pisze, w jaki sie zachowuje wiem ze chce byc poniekad ze mna tylk o po prostu nie chce mnie wiecej ranic.wie ze zrobila mi swinstwo i zaluje tego i ona nie podejmie zadnyck krokow bo ja strasznie dreczy sumienie.i wiem o tym od jej wspollokatorow.nawet ten koles co z nim krecila to samo powiedzial.ale z kolei jak ja bede nalegal zabardzo to tez zle...
to co mam jej dac pierscionek?
szukalem i znalazlem kilka podobnych tematow lecz zaden mi jako nie pomogl...
to jest dosc dluga historia ale prosze o przeczytanie calosci bo naprawde mam powazny problem
wiec tak...zaczne od przeszlosci mojej i mojej dziewczyny. ja zanim poznalem Age mialem wsumie 1 jakis taki "powazniejszy" zwiazek ktory jednak trwal 3 miesiace i polegal wylacznie na calowaniu sie...ona do czasu liceum nie calowala sie nawet z nikim.poszla do liceum, poznala smak imprez i alkoholu i nie bylo imprezy zeby nie zaliczyla(jej sie wydawalo ze to ona zalicza facetow) paru facetow jednak wszystko to polegalo tylko i wylacznie na calowaniu sie. twierdzila ze to ja dowartosciowywalo bo ona byla zakompleksiona a Ci wszyscy nagle na nia zaczeli zwracac uwage, mowic mile slowka, calowac sie z nia...zreszta tak walsnie ja ja poznalem na swojej 18-stce. ona nie widziala w tym co robila nic zlego. jak sie "poznalismy" to juz z nikim sie nie calowala tylko czekala na mnie. ja szczerze mowiac choc pol imprezy z nia przebalowalem niebardzo pamietalem jak wyglada.i tak mijalismy sie na korytarzu(bo chodzilismy do tego samego liceum) i na poczatku nawet nie wiedzialem ze ja mijalem ale caly czas o niej myslalem choc to miala byc tylko przygoda. mijalismy sie i udawalismy ze sie nie znamy przez 2 miesiace.tzn pozniej jak ja zobaczylem i uswiadomilem sobei ze to ona to usmiechalismy sie do siebie:) ale zadne z nas nie podjelo zadnego ruchu. ja jeste niesmiala osoba i ciezko mi nawiazac nowa znajomosc bez nerwow itd...ona zas myslala ze ja jej w ogóle nie interesuje i uwazala ze jak cos do niej poczolem to ja musze zagadac.i tak przez 2 miesiace.
wszystko sie rozkrecila na sylwestra. ona byla gdzie indziej, ja gdzie indziej ale w mojej klasie byl kolega ktory znal jej kolegow z klasy i tam jakos przypadkiem ona wziela od swoich kolegow nr do mojego kolegi(zwile troche... )i napisala do niego zyczenia noworoczne. ja akurat siedzialem z nim bo djowalismy.a ze to sylwek to juz troche wypilem (jak sie okazalo ona tez i dlatego napisala) tresc smsa byla taka"czesc, wszystkiego najlepszego(blablabla)pozdrow Marka" no to ja za tel i odpisalem "dziekuje, wzajemnie"itd. itak sie zaczelo smsowanie. w szkole dalej sie mijalismy, wstydzilismy ale non stop pisalismy do siebie. jak sie dowiedzialm pozniej miedzy moja 18stka a sylwkiem byla na kilku imprezach ale z nikim nie zabalowala bo czekala na mnie.
wkoncu sie zaczelismy spotykac, byly ferie wiec odrazu tak w miare czesto do niej jezdzilem. zaczelismy sie nawet calowac ale nie bylismy oficjalnie para. ja nie chcialem sie zabardzo angazowac swiadomie uczuciowo bo ostatni ten 3 miesieczny moj zwiazek mimo ze byl bezwartosciowy to jednak dziewczyna mnie rzocila i mnie to bolalo chwile jednak szybko doszedlem do wniosku ze to nie byla milosc.ale jednak bolalo. wracajac do tematu...Aga w pewnym momencie dala mi do zrozumienia ze zaczyna jej to przeszkadzac ze sie spotykamy, calujemy a nie jestesmy razem.po prostu nie wiedziala na czym stoi.ja bylem zaurozony masakrycznie jednak pamietalem o tym zerwaniu wzesniejszym i balem sie zwiazku. jednak sie przemoglem,zaryzykowalem i "poprosilem ja o chodzenie".oczywiscie rzocila mi sie na szyje uradowana
na poczatku trudno bylo mi jej zaufac poprzez to co robila na imprezach wczesniej lecz z czasem zaufalem jej i uwerzylem jej w pelni.i bylismy ze soba 2 lata. bylo cudownie. caly czas dawalismy sobie do zrozumienia ze sie kochamy, ze bedziemy do konca zycia itd bo naprawde tak czolismy.nawet rozmawialismy o imionach naszych przyszlych dzieci dzieci(chcialismy miec 2blizniaczki i 1chlopca )zatrzymywalismy sie przy kazdym sklepie z sukniami slubnymi itd itd...
po maturach nasze drogi sie troszeczke rozeszly. uczylismy sie na 2 roznych kierunkach wiec oczywiste byloze nie pojdziemy razem na studia. ona zawsze marzyla o studiach w Legnicy bo tam byl kierunek na ktory zawsze chciala isc(to jest ok50km od naszego miejsca zamieszkania). ona zdawala matme, ja geografie...jednak dowiedzialem sie ze na tej uczelni na ktora ona chciala isc otworzyli grafike komputerowa(moje zamilowanie) i zeby sie tam dostac liczyly sie oceny ze swiadectwa a nie z matury wiec zlozylem czym predzej tam papiery...i wsumie tylko tam bo nie mialem innych perspektyw.mialo byc tak pieknie....ale rodzina a przede wszystkim jej kuzynka (ktora jest po ekonomii) namowila ja zeby zlozyla papiery do wroclawia(tez 50km odleglosci ale calkiem w druga strone) bo zawsze to jakas alternatywa jak by sie nie dostala dolegnicy, ze po ekonomii ma wicej mozliwosci niz po pedagogice itd.i w rezultacie Aga poszla studiowac do wrocka.oboje dziennie studiowalismy jednak ona tam a ja gdzie indziej.wsumie dzielilo nas 100km.widywalismy sie raz w tyg-przyjezdzalem jak moglem w srode po poludniu,zostawalem u niej na noc i w czwartek rano wracalem do legnicy.oczywiscie weekendy tez byly nasze.wszystko bylo cudownie.dalej sie kochalismy niesamowicie. nie stanelo to na nam na prezszkodzie a wrecz umocnilo nasz zwiazek.wtedy tak naprawde oboje zdalicmy sobie sprawe z tego ze to prawdziwe uczucie i ze zeczywiscie nie mozemy zyc bez siebie.
po pol roku ja oblalem studia a ona zmienila mieszkanie na studenckie bo lubila sie bawic, chodzic na imprezy itd. ja jej nie bronilem bo jej ufalem, kochalem ja i wiedzialem ze lubi sie bawic. zmienilem szkole na taka we wroclawi ale nie mialem wyboru i zeby nie isc do wojska musialem isc do szkoly policealnej zaocznej. jednak sie okazalo ze to pare metrow od jej mieszkania.mam strasznie konserwatywnych i stanowczych rodzicow i na poczatku zeby nocowac u niej na weekend musialm niezle sciemniac. jednak po pol roku sie juz przyzwyczaili. jednak nie bylo mowy o przeprowadzce, nawet jak powiedzialem ze bede pracowal i sam sie utrzymywal...wiec teraz widzielismy sie rzadziej bo tylko na weekendy. raz we wrocku raz u nas.ale jak sie juz moi rodzice przyzwyczaili ja juz zazolem kombinowac jak by sie tu przeprowadzic.bo dopiero od przyszlego roku bede szedl na studia do wroclawia i dopiero za rok oficjalnie bez zadnych grymasow bym sie mogl przeprowadzic.
byliśmy 2 lata i teraz przyznaje ze popadliśmy troche w rutyne(nie widzialem tego wczesniej).jak mowilem wczesniej ona lubila sie bawic a ja jak przyjezdzalem do niej chcialem caly weekend spedzic tylko z nia, nie wychodzic nigdzie, tylko z nia gadac, przytulac sie, kochac itd...
pewnego razu spotkalismy sie powiedziala ze chce przerwy. ze zwatpila w uczucie, ze niby cos sie miedzy nami zepsulo, ze boi sie ze za pare lat ulegnie pokusie bo ja jestm jej 1 chlopakiem, ze ma 20 lat i chce sie wybawic.mowila ze wie ze ja jej nie zabraniam ale jak chodzila beze mnie to sie prawie w ogóle nie bawila, bo caly czas myslala o mnie, ze ja jestem w domu a ona sie bawi, czula sie jak by mnie zdradzala-przynajmniej tak to argumentowala.no ja nic nie moglem na to poradzic...jesli tego chciala...mowila ze potrezbuje czasu.chcialem go jej dac.oczywiscie przy tym wszystkim niesamowicie plakala. jednak zlamalem sie i na nastepny dzien zaczolem ja prosic zeby wrocila w taki sposob ze pisalismy do siebie miliony smsow, ja caly czas mowilem ze ja kocham,ze chce byc z nia, ze nie moge spac,jesc, ze strasznei mi na niej zalezy i probowalem na sile troche wywiedziec sie co sie stalo ze tak decyzjie podjela. ona dawala mi nadizeje ale zaraz po tym mowila ze nie chce zwiazku,spotkalismy sie,zlapala mnie za reke jednak po sekundzie oznajmila ze to nic nie znaczy i tak przez kilka dni. ja juz nie moglem wytrzymac.zerwala ze mna w piatek a to wszystko sie rozgywalo przez weekend.doszedlem do wniosku ze nie ma sensu jej prosic bo tylko pogarszam swoja sytuacje i przestalem do niej pisac.
we wtorek była we wroclawiu i kiedy zadzwoniłem do niej powiedziala ze wszystko sobie przemyślała i chce byc ze mna. jednak na drugi dzien zaczely sie znowy schody bo zaczolem ja wypytywac dlaczego tak sie zachowuje,co wplynelo na to ze chciala przerwy(bo wsumie nie podala zadnego konkretnego powodu)i ona zaczela mowic ze tak naprawde sama nie wie czego chce,ze chyba nie chce byc w zwiazku, ze wrocila do mnie bo miala wyrzoty ze ja tak cierpie.ale przez jej decyzje strasznie sie zmienilem i zauwazylem wszystko to co jej niepasowalo.obiecalem jejze bede przyjezdzal na kazda impreze,ze bede zawsze kidy bedzi hciala ze zrobie dla niej wszystko ze sie zmienilem itd...
w piatek przyjechala do mnie, spedzilismy caly dzien ze soba.jednak pod koniec dnia nie chciala zebym ja pocalowal.troche mnie to zirytowalo bo niby bylismy razem,chcalem okazac jej uczucie a ona odwrocila glowe.nic jej nie powiedzialem ale dalem odczoc to troche po moim zachowaniu.w sobote mialem szkole wiec sie umowilismy ze bede spal u niej jak zwykle,ze zrobimy jakas andrzejkowa impreze u niej w mieszkaniu,zaprosi sie kogos a pozniej ewentualnie pojdzie na miasto.i bylo wszystko ok.impreza w domu byla,wszystko wporzadku ja wyszedlem na chwile z pokoju zeby na kompa zobaczyc i ona przyszla za mna, kucnela przy mnie, zazela plakac, tulic sie i powiedziala ze lpiej bedzie jak soie rozstaniemy definitywnie,ze zauwazyla ze sie zmienilem,ze jestem cudowny i zawsze dla niej taki bylem ale to nie chodzi o mnie tylko o nia, ze nie potrafi mi tego wytlumaczyc.
ja podejrzewalem zdrade po tym jej calym zachowaniu. bo czulem ze z jednej strony chce byc ze mna a z drugiej robi wszystko zebym to ja ja znienawidzil i dal jej spokuj bo tak bylo by latwiej.ale ja ja naprawde kocham. po kilku dniach napisal do mnie jej wspollokator.powiedzialem mu ze podejrzewam ze mnie zdradzila.on powiedzial ze bardzo prawdopodobne i opowiedzial mi cala historie:
z wtorku na srode(przed tym jak 1raz zerwala ze mna) ten wlasnie wspollokator (marcin) przyszedl do domu z imprezy z 2 kolegami ze studiow.Aga siedziala w kuchni ze wspolokatorka, pila winko itd i widac byloze troche zamula. jednak po chwili zmienila nastroj i bylo widac ze sie slini do jednego z tych gosci.dwuznaczne usmiechy,spojrzenia...jednak on nie wykazywal zainteresowania.ponoc wiedzial ze ma chlopaka a poza tym on jest kobieciazem.ale zauroczla sie w nim.na drugi dzien myslala o nim i dlatego zerwala ze mna, bo zwatpila.w poniedzialek byla na imprezei gdzie on byl.kolega mi mowil ze latala za nim jak nie wiadomo co.nawet ten koles powiedzial marcoinowi ze ona sie zachowywala jak 16letnia gowniara ale mimo ze niby nie wykazywal zainterasowania cala imprese flirtowali(wyzywajacy taniec,spojrzenia itd) i bawili sie caly czas razem. ona po tej imprezie pisala do niego smsy ale on nie odpisywal-wtedy wrocila do mnie(to byl wtorek). jednak w czwartek ten koles przyszedl do nich do mieszkania bo znowu imprezka byla.i znowu ponoc ona za nim latala.zaczely sie szeptania, rozmowy na osobnosci...jednak jak on sie dowiedzial ze znowu jestsmy razem to jej napisal smsa zeby dala sobie spokuj bo jest ze mna i ze on nie chce bo ona ma chlopaka.ona zle to zinterpretowala...on chcial zeby sie odczepila bo ma jej dosc a ona zerwala ze mna bo myslala ze to jedyna przeszkoda.Aga jest naprawde zarabista laska wiec koles sobie pomyslal ze czymu by nie.to jest typ kobieciarza wiec skoro ona chce to czemu ma jej nie przeleiec.
w poniedzialek dowiedziala sie ze on jest na imprezie iposzla tam.wiem ze sie calowali ale nie wiem kiedy.w piatek Aga pisala do mnie smsa zebym podal jej autobusy powrotne z wrocka.pisala przed 20.ja jej odpisalem i jakas za godz-dwie znowu cos napisalem ale nic nie odpisala.pisalem rano ale nic nie odpisala.w domu byla dopiero nastepnego dnia po poludniu.bo poznalem po opisie.byla rozweselona i rozmarzona.
kumpel napisal mi o tym wszystkim bo zobaczyl ich rano na przystanku razem bo w ta noc nikogo z mieszkancow nie bylo w domu wiec na pewno zostala na noc i nie wrocila zadnym z autobusem o ktoy mnie prosila a ze on widzial ich razem rano to wiadomo ze byli przez noc razem.zreszta jak do nich podszedl to straszni glupio sie im zrobilo.wiec na pewno cos sie wydarzylo.
Aga mi o niczym ni mowila i nie wie ze ja wiem. ale teraz od niej to wyciagnolem.przyznala sie ze sie z nim calowala ale zarzeka sie ze z nim nie spala.prosilem ja o szczerosc do bolu ale ona mowila ze to nie ona za nim biegala tylko ze razem jakos ku sobie sie mieli, ze nic ich nie laczy, ze nie chce z nim byc, ze juz nie wierzy w milosc,ze nie chce zwiazkow i zapewniala ze dopoki bylismy razem to mnie nie zdradzila(fizycznie)-nawet w tym okresie przejsciowym. ale moim zdaniem samo to ze myslala o nim, ze flirtowala itd to juz jest zdrada. tlumaczyla to ze nigdy nie widziala innych facetow i gdy go poznala to odrazu mu powiedzialaz e jest ze mna,ze mnie kocha i ze chce byc ze mna(kolega mowil ze on sie dowiedzial ze ma chlopaka dopiero jak sie 3 raz spotkali)ale akurat w to jej wierze.mowila ze w ten wieczor prawie nie rozmawiali ale jak sie rano obudzila to poczola ze o nim mysli czyli ze zwatpila w nasze uczocie i zerwala ze mna zeby byc fer wobec mnie i nie prowadzic podwojego zycia.ona uwaza ze w milosci nie powinno sie zwatpic i dlatego podjela taka decyzje.pozniej wrocila do mnie,ze niby z litosci...i nie dokonczylismy jeszce rozmowy
podsumowujac...przez 2 lata zapewniala mnie ze mnie kocha na zaboj, naprawde kazdy nam zwiazku zazdroscil,nawet pare dni przed naszym rozstaniem mowila ze kocha,rozmawialismy o przyszlosci itd. i w 1 chwili sie wszystko zmienilo. z tego co kolega mi mowil to ona za nim latala i to ona chciala cos od niego mimo ze on na poczaku nawet nie odpisywal na jej smsy i wtedy postanowila wrocic do mnie zeby z koms byc...(okrutne)jednak jak on dla jej nadzieje(tzn powiedzial to o powiedizla a ona zle to odebrala)to zerwala ze mna znowu zeby byc z nim.marcin mi mowil ze ten chlop nawet wkurzony byl na nia ze tak lata za nim,wkor**lo go to(cytat) pozniej denerwowalo go to ze do niego pisala,jakies pytania mu zadawala itd...jednym slowem gardzil nia ale po tym jak sie rozeszlismy postanowil ja zaliczyc bo wsumie ona mu sie pchala i on nic nie musial robic.jednak w ten wieczor co spali razem na pewno nie ona do niego zadzwonila zeby przyjechal bo ona chciala wracac do domu.on wiedizal ze chata jest wolna.
z drugiej strony po tym co Aga mi powiedziala to bylo tak ze zerwala ze mna bo gryzlo ja to co mi zrobila.chciala sprobowac wrocic ale myslala o nim i o tym co mi zrobila.mielismy sie spotkac zeby o tym pogadac jednak wczesniej przez gg od niej to wyciagnolem i powiedziala ze chce przelozyc spotkanie bo sama sie nienawidzi przez to co zrobila i nie mogla by mi teraz w oczy poparzec...czyli ze zaluje.
wiem ze mnie kocha ale mowi ze potrezbuje zasu zeby sobie to poukladac.nawet ten koles moeil ze ona caly czas sie wacha...ale ona nie chce wrocic poki co bo jak powiedziala nie chce mnie wiecej narazac na cierpienie.nie pomoglo to ze powiedzilem ze jestem w stanie jej wybaczyc itd...ona nie jest ponoc gotowa.i nie wie czego chce.z jednej strony chce byc ze mna ale z drugiej nie.wymysla rozne bezpodstawne argumeny zeby sama siebie przekonac ze decyzja o rozstaniu byla sluszna(ale ja je wszystkie oballem)zeby mnie wiecej nie ranic.nie pochowala moich zdjec,ciagle sa na wierzchu, ciagle o mnie(ponoc) mysli, na internecie nie usunela zdjec na ktorych jestsmy razem,nie uzunela opisow ze jest ze mna, za mnie kocha...
powiedzialem jej ze dam jej czas,ze bede czekal bo mi na niej zalezy i kocham ja mimo wszystko,ze mam nadzieje ze kiedys dojdzie do wniosku ze brakuje mnie w jej zyciu i ze chce byc ze mana.ona powiedziala ze teraz juz wie ze do takich wnioskow za jakis czaas dojdzie ale zarzeka sie ze nie chce wrocic do mnie chocby miala cierpiec i byc samotna do konca zycia.probuje ja kjakos przekanac ale....nie wiem czy to cos daje. teraz byly 2 dni bez odzewu-ani ja sie nie odezwalem ani ona. tylko ze ona sie nie odezwala dlatego bo nie chce mnie ranic(na tyle to ja juz znam)dzisiaj miala kolokwium i napisalem do niej zeby dala znac jak jej poszlo.zobzcymy czy odpisze.defakto w niedizele mamy sie sptkac dokonczyc rozmowe.
i teraz moje pytanie...co mam robic...?niby powiedziale ze dam jej czas ale to czekanie mnie wykancze.chce ja pociagnac za jezyk zeby mi powiedziala wszystko a pozniej powiem jej ze wiedzilem o tym.nie chce sie z nia klucic. kocham ja naprawde!!! i chce zrobic wszystko zeby do mnie wrocila. planuje jej dac pierscionek.mialem jej go kupic jako prezent na siweta.wiem ze to dla niej wczesniej duzo znaczylo-takie nieoficjalne zareczyny,tylko dla nas.ja o tym wiedzialem ale chcialem ja kompletnie zaskoczhyc i zrobic taki prezent na swieta.ale juz za pozno. planuje postawic wszystko na jedna karte i dac jej pierscionek w niedziele?tak mam zrobic?
bo nie wiem czy mam jej dac jeszce wiecejczasu,zeby sie wyszalala itd...ale boje sie ze nie wroci do mnie choc by chciala.wiem ze ja musze cos dzialac ale nie chce jej zrazic do mnie przez to.mowila ze nic nie czuje do tego goscia ale wiem ze sie widuja.mowila ze nie planuja zwiazku i nie chca sie angazowac w nic.
najgorsze jest to ze tan koles nawet nie zamierza sie zaangazowac.chce tylko ja wykorzystac...bo on sam mowi ze sie nie nadaje do zwiazkow i troche o nim mi opowiedzial jego kolega...
co mam robic? probowac z tym piersciankiem?
wiem ze to wsumie wyglada jednoznacznie...ze ona za nim latala, ona nie chce byc ze mna itd. ale uwierzcie mi ze ja dobrze znam i po tym w jaki sposob pisze, w jaki sie zachowuje wiem ze chce byc poniekad ze mna tylk o po prostu nie chce mnie wiecej ranic.wie ze zrobila mi swinstwo i zaluje tego i ona nie podejmie zadnyck krokow bo ja strasznie dreczy sumienie.i wiem o tym od jej wspollokatorow.nawet ten koles co z nim krecila to samo powiedzial.ale z kolei jak ja bede nalegal zabardzo to tez zle...
to co mam jej dac pierscionek?
Ostatnio zmieniony 11 gru 2007, 13:34 przez Merkus, łącznie zmieniany 1 raz.
Olej pierscionek... olej ja i jej nowego chlopaka... i zdaj sobie sprawe, ze sa jeszcze inne kobiety na swiecie, ktore bardziej nadaja sie na dziewczyne dla Ciebie. Np. takie, ktore wiedza czego chca. Masz za soba pierszy powazny zwiazek, teraz czas na nastepny (a raczej nastepne). Z tego co piszesz wynika, ze Agnieszka jest niedojzala emocjonalnie, zreszta tak jak ty. A doswiadczenia w relacjach damsko meskich opieraja sie wylacznie na waszych wspolnych przezyciach. Wiec nie dziw sie, ze zostawila Cie dla kogos nowego, kto wydaje sie jej ciekawszy dlatego, ze jest po prostu inny od Ciebie.
Ja po tym jak zdradzila mnie dziewczyna nie chce jej znac, i Tobie to samo radze co do Twojej ex. "Kiedy nadejda deszczowe dni, naucze sie przechodzic miedzy kroplami" - ot taki tekst wyciagniety z sieci, ale bardzo dobrze oddaje to, ze musisz sie dostosowac do nowej sytuacji, bo inaczej zmokniesz
Zapomnij o niej, zabij te chemie ktora krazy po Twoim ciele, a wszystko wroci do normy. Moja rada: baw sie, ale tak ja nigdy wczesniej. Rusz wreszcie tylek na imprezy, poznawaj nowe laski, podrywaj (skutecznie, jesli potrafisz, a jak nie to sie nauczysz), krec z jedna sztuka przez 2-3 dni i zerwij, lub ogranicz kontakt kontak, potem powtorka, na impreze, poderwac, pokrecic, i jeszcze raz. Zadnej dziewczyny tym nie skrzywdzisz, bedziesz mial z tego sporo zabawy i nowych doswiadczen, a co najlepsze, dojdziesz do wniosku, ze A. nie byla warta tego bys tak sie o nia zabijal. Ze juz nie wspomne o tym ile bedziesz mial nowych kolezanek
A teraz odejdz na pare minut od komputera, idz do biblioteki i wyporzycz "Gre" Neila Strausaa, moze troche przejzysz na oczy jakie potrafia byc kobiety i mezczyzni, i dlaczego straciles laske
Ja po tym jak zdradzila mnie dziewczyna nie chce jej znac, i Tobie to samo radze co do Twojej ex. "Kiedy nadejda deszczowe dni, naucze sie przechodzic miedzy kroplami" - ot taki tekst wyciagniety z sieci, ale bardzo dobrze oddaje to, ze musisz sie dostosowac do nowej sytuacji, bo inaczej zmokniesz
Zapomnij o niej, zabij te chemie ktora krazy po Twoim ciele, a wszystko wroci do normy. Moja rada: baw sie, ale tak ja nigdy wczesniej. Rusz wreszcie tylek na imprezy, poznawaj nowe laski, podrywaj (skutecznie, jesli potrafisz, a jak nie to sie nauczysz), krec z jedna sztuka przez 2-3 dni i zerwij, lub ogranicz kontakt kontak, potem powtorka, na impreze, poderwac, pokrecic, i jeszcze raz. Zadnej dziewczyny tym nie skrzywdzisz, bedziesz mial z tego sporo zabawy i nowych doswiadczen, a co najlepsze, dojdziesz do wniosku, ze A. nie byla warta tego bys tak sie o nia zabijal. Ze juz nie wspomne o tym ile bedziesz mial nowych kolezanek
A teraz odejdz na pare minut od komputera, idz do biblioteki i wyporzycz "Gre" Neila Strausaa, moze troche przejzysz na oczy jakie potrafia byc kobiety i mezczyzni, i dlaczego straciles laske
A gdy dorosne, chce zostac owocem jogobelli...
niepotrzebnie sie tak rozpisales
Merkus, tyle napisales o tej milosci, ze wreszcie czas ją sprawdzic. Jezeli rzeczywiscie kocha - przemysli i wroci, jezeli nie kocha - wiadomo. Zeby to sprawdzic potzrebujecie 'troche' czasu, zeby decyzji nie podjac pochopnie i za chwile znow przerabiac to samo...
jedna wazna rzecz - nie katuj jej. Tzn.: nie zmuszaj do niczego, daj jej troche pooddychac i zapomnij o pierscionku.
slusznie mloda - niech sie bawi, probuje wszystkiego. Jeden zwiazek w zyciu to glupota. Przekonasz sie, gdy znow sie zakochaszMerkus pisze:powiedziala ze chce przerwy. ze zwatpila w uczucie, ze niby cos sie miedzy nami zepsulo, ze boi sie ze za pare lat ulegnie pokusie bo ja jestm jej 1 chlopakiem, ze ma 20 lat i chce sie wybawic
WoW ale co, nago?Merkus pisze:tlumaczyla to ze nigdy nie widziala innych facetow
Merkus, tyle napisales o tej milosci, ze wreszcie czas ją sprawdzic. Jezeli rzeczywiscie kocha - przemysli i wroci, jezeli nie kocha - wiadomo. Zeby to sprawdzic potzrebujecie 'troche' czasu, zeby decyzji nie podjac pochopnie i za chwile znow przerabiac to samo...
jedna wazna rzecz - nie katuj jej. Tzn.: nie zmuszaj do niczego, daj jej troche pooddychac i zapomnij o pierscionku.
Merkus pisze:wymysla rozne bezpodstawne argumeny zeby sama siebie przekonac ze decyzja o rozstaniu byla sluszna(ale ja je wszystkie oballem)
po co obaliles? ona widac chce tego rozstania, tak po prostu. Przez takie obalanie i przekonywania pewnie ma dusznosci...Merkus pisze:probuje ja kjakos przekanac ale....nie wiem czy to cos daje
masz naprawde niewielkie szanse, to jest typowy tekst konczacy blizsza znajomosc...Merkus pisze:ale zarzeka sie ze nie chce wrocic do mnie chocby miala cierpiec i byc samotna do konca zycia
sztuką czego?Ardaniss pisze:krec z jedna sztuka przez 2-3 dni
Nemezis pisze:Merkus napisał/a:
tlumaczyla to ze nigdy nie widziala innych facetow
WoW ale co, nago?
o to chodzilo ze gdziekolwiek byla, na imprezie czy gdzies nawet nie widziala innych bo liczylem sie tylko ja
Nemezis pisze:Merkus napisał/a:
wymysla rozne bezpodstawne argumeny zeby sama siebie przekonac ze decyzja o rozstaniu byla sluszna(ale ja je wszystkie oballem)
Merkus napisał/a:
probuje ja kjakos przekanac ale....nie wiem czy to cos daje
po co obaliles? ona widac chce tego rozstania, tak po prostu. Przez takie obalanie i przekonywania pewnie ma dusznosci...
ale ja czuje ze ona wlasnie tego nie chce tak naprawde.
a wiem ze robi to tylko po to bo ma wyrzoty sumienia, a nie ze przestala mnie kochac
sluchajcie wiem ze pewnie bede tego zalowal co zrobie i co robie teraz. ale wiem tez ze ja kocham! i ja sobie bede "plol w brode" do konca zycia jak nie postaram sie, jak nie sprobuje jej odzyskac. pewnie ze nie chce jej meczyc tymi gadaniami dlatego zwracam sie do Was co moge zrobic zeby delikatnie przekonac ja z powrotem do siebie.
jezeli to o tym uczuciu to prawda, to nie przekonuj jej o niczym! Zapewnij tylko o swoich uczuciach, o tym, ze nic sie nie zmienilo.Merkus pisze:zeby delikatnie przekonac ja z powrotem do siebie.
Nic na sile - niby oklepany tekst, ale nawet sobie nie wyobrazasz jaki sluszny. Moj byly przekonywal mnie tak skutecznie, ze ja tylko bardziej sie upewnilam, ze sie dusze w tym zwiazku i chce go zakonczyc.
Ja bym na jej miejscu nie przyjela pierscionka - tylko by mnie to zirytowalo/rozzloscilo/zasmucilo itp....
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
Merkus pisze:
sluchajcie wiem ze pewnie bede tego zalowal co zrobie i co robie teraz. ale wiem tez ze ja kocham! i ja sobie bede "plol w brode" do konca zycia jak nie postaram sie, jak nie sprobuje jej odzyskac. pewnie ze nie chce jej meczyc tymi gadaniami dlatego zwracam sie do Was co moge zrobic zeby delikatnie przekonac ja z powrotem do siebie.
Tak, ale ona doskonale wie jakie masz uczucia i że przyszłość tego zwązku zależy tylko od niej. Gdyby chciała to byłaby z Tobą i nie byłoby tych problemów. Tak więc próżna Twoja walka - szkoda czasu i wysiłku. Możesz tylko dać jej czas, ograniczyć kontakt (ale nie na tyle by zapomniała) i poczekać:
1. albo przemyśli sprawę i wróci
2. albo definitywnie znajdzie innego.
Z tego co piszesz myślę, że ona zdała sobie sprawę, że najchętniej byłaby i z Tobą i jednocześnie bawiła się z innymi facetami (bo jest młoda, chce poznawać życie). Ale ona nie potrafi (co w sumie dobrze o niej świadczy) jednocześnie być w zwiazku i mieć kochanka(ów). Dlatego tak się teraz miota i nie potrafi jasno wyrazić tego co chce. Po prostu jeszcze niedojrzała, musi mieć czas by dojść do porządku z sobą samą i/lub się wybawić i wyszaleć.
Ja na Twoim miejscu bym ją zaskoczył - tak chociażby z ciekawości jej reakcji - i zaproponował właśnie luźny związek: jesteście razem, ale to nie przeszkadza wam obojgu flirtować z innymi.
Wiem... u Ciebie to nie przejdzie... ale takie zagranie pewnie wiele by wyjaśniło
popieram <browar>vilmon1980 pisze:Ja na Twoim miejscu bym ją zaskoczył - tak chociażby z ciekawości jej reakcji - i zaproponował właśnie luźny związek: jesteście razem, ale to nie przeszkadza wam obojgu flirtować z innymi.
ja wiem, ze ciezko jest sie kims 'dzielic', ale to moze Ci w pewien sposob pomoc
Nemezis pisze:Merkus napisał/a:
zeby delikatnie przekonac ja z powrotem do siebie.
jezeli to o tym uczuciu to prawda, to nie przekonuj jej o niczym! Zapewnij tylko o swoich uczuciach, o tym, ze nic sie nie zmienilo.
tu mi chodzilo o to co zrobic zeby ja na nowo poderwac. wiem ze ciaglym nekaniem nic nie wskuram-to juz zrozumialem.
jesli mowicie ze ten pierscionek to pomysl nie za rozsadny to odposzcze.
ale chcialbym ja tak powoli w sobie na nowo zafascynowac, zebym ja na nowo zainspirowal wtedy (tak mi sie wydaje) nawet ona nie bedzie wiedziala kiedy dojdzie do wniosku ze tak naprawde ze mna chce byc.
macie racje, zaproponuje jej luzny zwiazek,
szczerze mowiac dzisiaj o tym wlasnie zaczolem myslec.bo wtedy bede mogl sie do niej latwiej zblizyc.
bedzie to cholernie ciezkie dla mnie tym bardziej jak ja zobacze z tym frajerem...
a co zrobic jak sie nie zgodzi na taki zwiazek? co wtedy powiedziec? co zrobic, zaproponowac?
bo moj "plan" wyglada tak...chce z nia dokonczyc rozmowe a tym kolesiu. chce zobaczyc czy zeczywiscie powie mi prawde(tzn w zyciu mi sama na pewno nie powie ze to ona za nim lata) ale czy nie pomieni nic waznego/istotnego...itd. bo na gg prosilem ja zeby byla ze mna maxymalnie szczera, szczera do bolu bo najgorsza prawda z jej ust bedzie mnie 3 razy mniej bolala niz klamstwo,a i tak sie o tym dowiem predzej czy pozniej a to juz w ogóle bedzie zabojcze jak o tym mi powie ktos przypadkowy. pozniej chce jej powiedziec ze od jakiegos czasu wiedzialem o tym dlatego ja za jezyk ciagnolem.
bede probowal jej powiedziec jaki on jest, co ja moze spotkac itd.ale najpierw ostrzege ja ze nie mowiej jej tego po to zeby jego znienawidzila i wrocila do mnie, czy po to zeby sie odegrac czy cos w tym stylu, ze powiem jej to tylko dlatego bo mi na niej zalezy i nie zniosl bym jak by ja ktos skrzywdziel...
i jak sie zabrac to tego zeby jej to zaproponowac najzreczeniej.bo tez jak palne po takim przemowieniu prosto z mostu to tez niebardzo.jak najdelikatniej przejsc na ten temat jednoczesnie prezkonac ja do tego, zeby wiedziala ze nie bede nic na sile probowal robic, ze nie bede jej przekonywal i zeby podswiadomie sie czola bezpieczna itd
chyba powiem jej ze strasznie mi na tym zalezy bo chce od czasu do czasu z nia byc, ze pomoge sie jej zdecydowac, ze jej moze latwiej bedzie ale tez dlatego chce takiego zwiazku bo boje sie ze jak zerwiemy kontakty co predzej czy poziniej by nastapilo to ona nawet jak bedzie chciala wrocic do mnie do tego nie zrobi,bo np nie bedzie wiedziala czy ja mam kogos, czy dalej chce byc z nia,czy dalej ja kocham. tak powiedziec?
ale jak zejsc na ten temat jednoczesnie ja do tego przekonujac i zapewniajac ze to najlepsze co moze byc... bo obawiam sie ze moze nie chciec czegos takiego
bo naprawde najgorsze jest to ze on nia gardzi! chce ja tylko zaliczyc i to tyle...bo dowiedzialem sie co o niej mowil i co sadzi.on 2 razy probowal dac sobie spokuj bo napoczatku go wkor**la ze za nim latala, mowil ze zachowuje sie jak 16letnia gowniara, ze wkor**ia go i on nia "pomiata"...ale wkoncu kazdy by sie chcial przespac z moja Aga...
_____________________-
EDIT:
acha. bo mowiliscie ze pierscionek raczej odpada. a moze powiedziec jej ze wlasnie chcialem jej go dac na swieta, ze chcialem jej taka niespodzianke zrobic,ze wiem ze to by dla niej wiele znaczylo i dlatego zekalem na odpowiednia okazje...no ale ze teraz wyszlo jak wyszlo to nie ma sensu jej dawac bo pewnie i tak nie przyjmie? i wtedy zagadac o tym zwiazku
_______________
edit2:
Możesz tylko dać jej czas, ograniczyć kontakt (ale nie na tyle by zapomniała) i poczekać:
ja bardzo mam ograniczyc kontakt z nia?pisac do niej 2 razy e tyg co u niej itd? pytac sie tylko co u niej slychac czy samemu tez "chwilic" sie co u mnie?czy czekac az ona zapyta?
Z tego co piszesz myślę, że ona zdała sobie sprawę, że najchętniej byłaby i z Tobą i jednocześnie bawiła się z innymi facetami (bo jest młoda, chce poznawać życie). Ale ona nie potrafi (co w sumie dobrze o niej świadczy) jednocześnie być w zwiazku i mieć kochanka(ów). Dlatego tak się teraz miota i nie potrafi jasno wyrazić tego co chce.
dokladnie tak wlasnie chyba jest.bo ja jej mowilem ze moge jej zapewnic zabawe, ze na kazda impreze bede specjalnie przyjezdzal itd.i dlatego tez specjalnie ja zaproponowalem te andrzejki u niej. ale ona najwidoczniej sie albo bala ze jej sie spodoba to co jej proponuje dac i na 100%bedzie chciala byc ze mna bo nigdzie nie zdazylismy wyjsc bo zerwala albo caly czas gryzlo ja sumienie i nie potrafila by sie w ten dzien ze mna bawic...
Ostatnio zmieniony 11 gru 2007, 16:39 przez Merkus, łącznie zmieniany 5 razy.
Merkus pisze:ja wiem, ze ciezko jest sie kims 'dzielic', ale to moze Ci w pewien sposob pomoc
Zgadzam się. Teraz ona trzyma pałeczkę i wie, że wasz związek spoczywa w jej rękach, ale jakby zobaczyła, że ty też potrafisz tak jak ona, to w końcu przejrzała by na oczy i wiedziałaby czego chce.
Przeważnie dziewczyna, czy chłopak w takiej sytuacji w jakiej ona by się znalazła (znaczy zobaczyła, ze ty też potrafisz kogoś poderwać) w końcu by się opamiętała. Kochana osobę dostrzega się, jak się ją straci. Proponuję skorzystać z metody, wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
pisalem juz o tym. nie jestem w stanie jej w tej chwili znienawidzic,dac sobie spokoj, odwrocic sie i udawac ze sie nie znamy, ze nie bylo tych 2 zarabistych lat... kocham ja i dopoki nie bede wiedzial ze zrobilem wszystko co moglem zebysmy byli razem nie dam sobie z tym spokoju
bo kocha sie nie za cos tylko MIMO WSZYSTKO
i tu sie z Toba zgadzam w 100%
jednakze prosze Was o odniesienie sie do wczesniejszych postow. juz ustalilismy ze naprawde ja kocham i jej nie zostawie ot tak
bo kocha sie nie za cos tylko MIMO WSZYSTKO
Ona_Mika pisze:Kochana osobę dostrzega się, jak się ją straci.
i tu sie z Toba zgadzam w 100%
jednakze prosze Was o odniesienie sie do wczesniejszych postow. juz ustalilismy ze naprawde ja kocham i jej nie zostawie ot tak
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Zauwazyliscie, ze to jest juz taki klasyk jesli chodzi o tego typu posty - rozpisywanie wszystkiego, wrecz co do minuty?
Nawet jak wrocicie do siebie ona i tak Cie predzej czy pozniej zostawi. Ten typ. Jesli laska mowi "Ze nie wie czego chce" to w wiekszosci wypadkow nie chce osoby z ktora akurat jest.
Skonczcie to, po co sie meczyc?
I naucz sie zasad pisania "u" i "ó".
Nawet jak wrocicie do siebie ona i tak Cie predzej czy pozniej zostawi. Ten typ. Jesli laska mowi "Ze nie wie czego chce" to w wiekszosci wypadkow nie chce osoby z ktora akurat jest.
Skonczcie to, po co sie meczyc?
I naucz sie zasad pisania "u" i "ó".
"księżycówka, napisałem Ci priva"
tak trochę z boku, ale rozpier.dala mnie termin "wybawienie się" ;DD
piękna logika, swoją drogą, tłumaczenia swych postępków.
piękna logika, swoją drogą, tłumaczenia swych postępków.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
jednakze prosze Was o odniesienie sie do wczesniejszych postow. juz ustalilismy ze naprawde ja kocham i jej nie zostawie ot tak
Właśnie w odniesieniu do tego co pisałeś, zrób coś takiego na jej oczach, podrywaj panienki, niech ona zobaczy. Prawie każda od razu by poczuła zazdrość i to że może stracić faceta bo 'nie ona jedna na świecie' to na prawdę skutkuje. Nie kluć się z nią, zachowuj się jakbyście byli przyjaciółmi i rób tak jak pisałam, wtedy na pewno będzie wiedziała czego chce
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
tak tylko zeby nie zrobila mi wtedy na zlosc i nie poleciala specjalnie w ramiona jeszce innego. bo wsumie zrobila by to samo co ja.
a tak poza tym to nie wiem co zrobic zeby wyladowac z nia na tej samej imprezie. no w kazdym badz razie w niedziele sie wszystko rozstrzygnie.
jako dziewczyna podpowiedz mi jak delikatnie wejsc na temat luznego zwiazku, jak zaczac o tym gadac z nia i jak ja do tego przekonac
a tak poza tym to nie wiem co zrobic zeby wyladowac z nia na tej samej imprezie. no w kazdym badz razie w niedziele sie wszystko rozstrzygnie.
jako dziewczyna podpowiedz mi jak delikatnie wejsc na temat luznego zwiazku, jak zaczac o tym gadac z nia i jak ja do tego przekonac
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Streszczenie topiku <<<<<<<<<<<<<<<<<
Ja i moja dziewczyna mamy po 20 lat. Od 2 lat jesteśmy razem. Niestety od jakiegoś czasu nasz związek ogranicza odległość, a że ona jest typem imprezowiczki i ciągnie ją do facetów, więc kilka dni temu mnie zdradziła. Teraz rzcua mi typowe teksty, żebym dał jej spokój w stylu: nie chcę chyba być w związku. Powiedzcie czy mam jej dać pierścionek zaręczynowy?
NA CH*U*J PISZESZ RESZTE???
Najpospolitszy błąd. Nie kocha cie.
FlyingDuck: "Zakochany dowiaduje się ostatni nie dlatego że nie wie. Dlatego że nie chce wiedzieć"
Ja i moja dziewczyna mamy po 20 lat. Od 2 lat jesteśmy razem. Niestety od jakiegoś czasu nasz związek ogranicza odległość, a że ona jest typem imprezowiczki i ciągnie ją do facetów, więc kilka dni temu mnie zdradziła. Teraz rzcua mi typowe teksty, żebym dał jej spokój w stylu: nie chcę chyba być w związku. Powiedzcie czy mam jej dać pierścionek zaręczynowy?
NA CH*U*J PISZESZ RESZTE???
Merkus pisze:wiem ze mnie kocha
Najpospolitszy błąd. Nie kocha cie.
FlyingDuck: "Zakochany dowiaduje się ostatni nie dlatego że nie wie. Dlatego że nie chce wiedzieć"
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
Merkus pisze:wiec co proponujecie zebym zrobil? jak sie mam zachowac? proponowac ten luzny zwiazek?
Ja bym zaproponował. Ale to ja... a ja potrafię zapanować nad uczuciami. Teraz Ty musisz sobie uświadomić, czy dasz rade, czy podołasz ewentualnym konsekwencjom i zachowasz spokój?
Po prostu wspomniałbym jej mimochodem, żeby wreszcie dojrzała i jasno powiedziała czego chce i żeby NIE ŚCIEMNIAŁA (że niby nie wie czego chce, bo pewnie doskonale wie czego chce), bo Ty sobie rade dasz mimo, że ją kochasz, ale jeśli ona chce się bawić też z innymi facetami to Ty nie masz nic przeciwko takiemu układowi, byleby była z Tobą szczera. I dałbym jej czas do zastanowienia, żeby tylko od razu nic Ci nie odpowiedziała, tylko jak już będzie pewna swojej decyzji to ma się do Ciebie zgłosić. Jeśli się zgłosi to OK (widać coś dla niej znaczysz), jeśli nie... to zapomnij o niej (bo nic dla niej nie znaczyłeś). Proste.
FrankFarmer pisze:NA CH*U*J PISZESZ RESZTE???
napisalem tyle zeby Wam pokazac jak bardzo mi na niej zalezy, ze bylo cudownie,ze te 2lata byly najcudowniejszymi w zyciu,ze nie chce tak dalej, i jak bardzo sie kochalismy i ze kocham ja dalej,mimo wszystko i ze ona sie wacha,ze nie jest jeszcze nic definitywnie skonczone,ze istnieje jakas szansa tylko nie wiem jak ja najlepiej wykorzystac-i glownie po to napisalem to,zeby dostac jakas rade,jak sprobowac to odbudowac
i o to chodzi ze przez te 2 lata jej do nikogo nie ciagnelo oprocz mnie... na imprezach na ktorych byla beze mnie a ktos ja podrywal to nawet mowila ze jest ze mna zareczona zeby koles nawet nie probowal czegokolwiek dalej mowic...
mowila co mowila, ale teraz chce innego - ot co.
rozumiem ze sie chciales wygadac, ale nie potrzebnie cala biografie napisales, ja sie stralam ale wszystkiego n ie przebrnelam (po 15 minutach meczenia tekstu sie poddalam - dlugosc prawie jak trylogia ;/)
nic nie rob, odpusc sobie, ludzie sie zmieniaja, zmieniaja sie tez obiekty westchnien. chcesz to brnij w to dalej... ale bedzie jeszcze gorzej... pomysl jakie problemy z zaufaniem jej sie pojawia pozniej... niedomowienia, nie daj boze jeszcze zaczniesz drażyć temat, wypytywac - co? dlaczego? jak? albo wszystko w sobie dusic bedziesz - i tak zle i tak niedobrze...
rozumiem ze sie chciales wygadac, ale nie potrzebnie cala biografie napisales, ja sie stralam ale wszystkiego n ie przebrnelam (po 15 minutach meczenia tekstu sie poddalam - dlugosc prawie jak trylogia ;/)
nic nie rob, odpusc sobie, ludzie sie zmieniaja, zmieniaja sie tez obiekty westchnien. chcesz to brnij w to dalej... ale bedzie jeszcze gorzej... pomysl jakie problemy z zaufaniem jej sie pojawia pozniej... niedomowienia, nie daj boze jeszcze zaczniesz drażyć temat, wypytywac - co? dlaczego? jak? albo wszystko w sobie dusic bedziesz - i tak zle i tak niedobrze...
Merkus, spróbuj z tym moim sposobem wzbudzania zazdrości delikatnie, sam pewnie wiesz na ile możesz sobie pozwolić z kontaktem z innymi dziewczynami, żeby nie wybuchła wojna. Ja sama bym nie wytrzymała, żeby mój chłopak tak zrobił, a ja bym się wahała tak jak twoja kobietka. Ona teraz czuje, że stoi na pewnym gruncie, że wszystko zależy od niej. Spróbuj jej jakoś pokazać, że od ciebie też zależy wasza przyszłość. Jak będziesz tak tańczyć, jak ona zagra, to nic dobrego z tego nie wyniknie.l Szkoda, że ciężko wam razem w jednym miejscu się spotkać, żeby wykorzystać te chwyty, bo tak jest ciężko, bo przecież nie będziesz jej jakiś głupich smsów wysyłać, żeby wzbudzić zazdrość. Najważniejsze: tylko nie duś jej za bardzo, bo to wszystko zepsuje. Trzymam kciuki, ze Wam się uda, mam nadzieję, że to chwilowy kryzys
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
podziwiam Cie, bo ja mimo ze kocham bardzo mocno swoja dziwczyne nie umialbym wybaczyc, po prostu nie zniosl bym tego ze ktos inny ją dotykal calowal i piescil i zeby jeszcze ktos ją podrywal, nachalny byl lub cos, a ona by zadko mnie widywala i byla samotna to moze bym sie zastanawial. bez urazy ale z tego co piszesz to Twoja dziewczyna sie normalnie sk**wila i tyle.. sory za wyrazenie
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
mlodyok1 pewnie ze to ona tego chciala i moze jest tak jak mowisz.ja bym to troche inaczej nazwal, nie tak ostro ale rozumiem
a co do tego co robie to powiem Ci tak... jak szedlem sie z nia spotkac (jak miala ze mna 1 raz zerwac) to wiedzialem o tym ze chce to zrobic,tzn domyslalem sie ze o to chodzi ale z drugiej strony nie doposzczalem do siebie takiej mysli bo prezciez bylo tak dobrze. ale wiedzialem juz co jej powiem, wiedzialem jak sie zachowam. myslalem ze sie z nia pokluce albo jak mi powie ze zrywa to w ogóle nic nie powiem tylko wkor*ie sie, wstane zjeb*e w smietnik(bo mielismy sie spotkac w parku a tam przy kazdej lawce jest smietnik:) )i poporstu pojde i nie bede chcial jej znac. i bylem pewien ze tak zrobe.ale jek to uslyszalem to mnie zamurowalo...faktycznie nic nei powiedzialem ale po wszystkim poszlismy do mnie do domu, na obiad,pozniej do mojej babci razem pojechalismy itd...
co do zdrady to tez myslalem inaczej. w tym okresie przejsciowym rozmawialem z nia ze kiedy bedzie chciala wrocic to ja sie zgodze ale nie zniose zdrady.ze nie poradze sobie z tym i to bedzie niebybaczalne itd.i myslalem ze jak mnie zdradzi to ja znienawidze.a jak widzicie jest inaczej. bo jak to ktos wczesniej mi napisal "kochana osobe dostrzega sie dopiero gdy sie ja straci". w tej chwili wszystko jest dla mnie inne.zmienilem sie bardzo przez ta.ale wiem ze chce byc z nia. wiem ze ona tego zaluje cholernie i wie ze zle zrobila.
najwazniejsze ze zrozumiala i jest jej wstyd. byc moze niarazie nie chce byc ze mna przez to co jej mowilem o zdradzie, bo dosc mocno wtedy myslalem ze zdrada to koniec ostateczny
i powiem Ci ze na to co sie stalo wplynelo to ze ona studiuje dziennie, mieszka 50km ode mnie przez te 5 dni, na dodatek to jest mieszkanie studenckie wiec wiesz...non stop imprezy, nowi ludzie itd. ja nie moglem z nia zamieszkac przez moich rodzicow.jak wrocimy zrobie wszystko zeby z nia byc caly czas.bo sam mi powiedziala ze gdybym z nia mieszkal nie doszlo by do tego, bo czula sie samotna opuszczona (ble ble ble). no i ogromny wplyw na nia ma jej kolezanka z ktora ona mieszka w pokoju. bo ona jest sama,brzydka itd i przez to bardziej rozrywkowa.bo musi chodzic na imprezy,pic itd zeby jakis chlop z nia chcial pobalowac.a ze to przyjaciolki od liceum to Aga chce pokazac jej ze tez taka jest itd...poporstu wszyscy juz zauwazyli ze Aga jest inna jak jest ze mna czy sama a inna jest jak jest z kolezanka.ale Aga tego nie widzi.
no stalo sie co sie stalo,czasu nikt nie cofnie.trudno mi bedzie jej zaufac ale jak tylko pokaze ze moge jej zaufac, jak mi to tylko udowodni to bedzie ok! bo szczerosc jest najwazniejsza w zwiazku!!!!
a poki co wydaje mi sie ze wszystko idzie w dobrym kierunku.bo dowiedzialem sie ze nie widziala sie z nim od poniedzialku i nie kontaktuja sie ze soba juz. i ten chlop powiedzial ze nie jest nia zainteresowany w ogóle i ze ona go wkurza ja sie ciesze choc jeszce jej tego osobiscie nie powiedzial ale dal odczuc.
tylko teraz sie zastanaiwam...bo do niedzieli tylko 3 dni. moze przelozyc to spotkanie o jeszcze 1 tydz?albo zaproponowac spotkanie w tygodniu we wroclawiu u niej?wtedy ona moze zobaczy ze jednak mam jakis dystans do tej calej sprawy.moze sie stesknila, bo juz kilka dni sie z tym gosciem nie widziala i teraz nie ma sie do kogo odezwac, przytulic itd.i od wczoraj nie bede do niej sie odzywal jako pierwszy.nie bede pisal smsow,na gg itd.moze ona pierwsza wyjdzie wtedy z inicjatywa?co wy na to?poczekac jeszcze?
bo sama wczoraj mi powiedziala ze lepiej by bylo gdybyl dal jej zatesknic niz przypominac caly czas o tym ze ja wciaz kocham bo to ja krzywdzi i dziala na moja niekorzysc. powiedziala ze jest jej caly czas ciezko ale w ten sposob jej nie pomagam.mialem czesto opisy na gg ze ja kocham,ze cierpie itd(juz od paru dni nie mam)i powiedziala ze czula sie przez to osaczona bo kazdy jej mowil"widzialas jego opis?","kurde ale mu zalezy, ale sie stara","on Cie naprawde kocha"i mimo ze ja jej za czesto nie powtarzalem ze ja kocham to wszyscy wokol jej to powtarzali i czola sie jak by caly swiat byl przeciwko jej, ze wszyscy maja do niej pretensje ze nie jest ze ma tylko ona jedna nie...
napisalem jej tez ostatnio wieczorem ze przykro mi ze sie nie interesuje co u mnie, ze ona pierwsza do mnie nie napisze ze czuje sie jak bym jej juz nie obchodzil a w moim zyciu wydarzylo sie ostatnio troche a ja nawet nie wiem czy ona chce wiedziec co, ze ona nie wykazuje zadnej inicjatywy.zaczela sie tlumaczyc troche ze juz nie ma kasy na koncie, ze na gg jest tylko chwilke na kolezanki kompie, ze jak bym chcial zeby ona o tym wiedziala to sam bym jej napisal.ale ja napisalem ze mam wrazenie ze ona wcale nie chce tego wiedziec i ze zachowuje sie jak by chciala calkiem zerwac ze mna kontakt. i pozniej juz nic nie napisalem.ale najwazniejsze jest to ze nastepnego dnia z rana sama do mnie napisala,chciala pogadac, popytala sie co u mnie. czyli jednak chociaz troche jej zalezy(tak mysle)
a co do tego co robie to powiem Ci tak... jak szedlem sie z nia spotkac (jak miala ze mna 1 raz zerwac) to wiedzialem o tym ze chce to zrobic,tzn domyslalem sie ze o to chodzi ale z drugiej strony nie doposzczalem do siebie takiej mysli bo prezciez bylo tak dobrze. ale wiedzialem juz co jej powiem, wiedzialem jak sie zachowam. myslalem ze sie z nia pokluce albo jak mi powie ze zrywa to w ogóle nic nie powiem tylko wkor*ie sie, wstane zjeb*e w smietnik(bo mielismy sie spotkac w parku a tam przy kazdej lawce jest smietnik:) )i poporstu pojde i nie bede chcial jej znac. i bylem pewien ze tak zrobe.ale jek to uslyszalem to mnie zamurowalo...faktycznie nic nei powiedzialem ale po wszystkim poszlismy do mnie do domu, na obiad,pozniej do mojej babci razem pojechalismy itd...
co do zdrady to tez myslalem inaczej. w tym okresie przejsciowym rozmawialem z nia ze kiedy bedzie chciala wrocic to ja sie zgodze ale nie zniose zdrady.ze nie poradze sobie z tym i to bedzie niebybaczalne itd.i myslalem ze jak mnie zdradzi to ja znienawidze.a jak widzicie jest inaczej. bo jak to ktos wczesniej mi napisal "kochana osobe dostrzega sie dopiero gdy sie ja straci". w tej chwili wszystko jest dla mnie inne.zmienilem sie bardzo przez ta.ale wiem ze chce byc z nia. wiem ze ona tego zaluje cholernie i wie ze zle zrobila.
najwazniejsze ze zrozumiala i jest jej wstyd. byc moze niarazie nie chce byc ze mna przez to co jej mowilem o zdradzie, bo dosc mocno wtedy myslalem ze zdrada to koniec ostateczny
i powiem Ci ze na to co sie stalo wplynelo to ze ona studiuje dziennie, mieszka 50km ode mnie przez te 5 dni, na dodatek to jest mieszkanie studenckie wiec wiesz...non stop imprezy, nowi ludzie itd. ja nie moglem z nia zamieszkac przez moich rodzicow.jak wrocimy zrobie wszystko zeby z nia byc caly czas.bo sam mi powiedziala ze gdybym z nia mieszkal nie doszlo by do tego, bo czula sie samotna opuszczona (ble ble ble). no i ogromny wplyw na nia ma jej kolezanka z ktora ona mieszka w pokoju. bo ona jest sama,brzydka itd i przez to bardziej rozrywkowa.bo musi chodzic na imprezy,pic itd zeby jakis chlop z nia chcial pobalowac.a ze to przyjaciolki od liceum to Aga chce pokazac jej ze tez taka jest itd...poporstu wszyscy juz zauwazyli ze Aga jest inna jak jest ze mna czy sama a inna jest jak jest z kolezanka.ale Aga tego nie widzi.
no stalo sie co sie stalo,czasu nikt nie cofnie.trudno mi bedzie jej zaufac ale jak tylko pokaze ze moge jej zaufac, jak mi to tylko udowodni to bedzie ok! bo szczerosc jest najwazniejsza w zwiazku!!!!
a poki co wydaje mi sie ze wszystko idzie w dobrym kierunku.bo dowiedzialem sie ze nie widziala sie z nim od poniedzialku i nie kontaktuja sie ze soba juz. i ten chlop powiedzial ze nie jest nia zainteresowany w ogóle i ze ona go wkurza ja sie ciesze choc jeszce jej tego osobiscie nie powiedzial ale dal odczuc.
tylko teraz sie zastanaiwam...bo do niedzieli tylko 3 dni. moze przelozyc to spotkanie o jeszcze 1 tydz?albo zaproponowac spotkanie w tygodniu we wroclawiu u niej?wtedy ona moze zobaczy ze jednak mam jakis dystans do tej calej sprawy.moze sie stesknila, bo juz kilka dni sie z tym gosciem nie widziala i teraz nie ma sie do kogo odezwac, przytulic itd.i od wczoraj nie bede do niej sie odzywal jako pierwszy.nie bede pisal smsow,na gg itd.moze ona pierwsza wyjdzie wtedy z inicjatywa?co wy na to?poczekac jeszcze?
bo sama wczoraj mi powiedziala ze lepiej by bylo gdybyl dal jej zatesknic niz przypominac caly czas o tym ze ja wciaz kocham bo to ja krzywdzi i dziala na moja niekorzysc. powiedziala ze jest jej caly czas ciezko ale w ten sposob jej nie pomagam.mialem czesto opisy na gg ze ja kocham,ze cierpie itd(juz od paru dni nie mam)i powiedziala ze czula sie przez to osaczona bo kazdy jej mowil"widzialas jego opis?","kurde ale mu zalezy, ale sie stara","on Cie naprawde kocha"i mimo ze ja jej za czesto nie powtarzalem ze ja kocham to wszyscy wokol jej to powtarzali i czola sie jak by caly swiat byl przeciwko jej, ze wszyscy maja do niej pretensje ze nie jest ze ma tylko ona jedna nie...
napisalem jej tez ostatnio wieczorem ze przykro mi ze sie nie interesuje co u mnie, ze ona pierwsza do mnie nie napisze ze czuje sie jak bym jej juz nie obchodzil a w moim zyciu wydarzylo sie ostatnio troche a ja nawet nie wiem czy ona chce wiedziec co, ze ona nie wykazuje zadnej inicjatywy.zaczela sie tlumaczyc troche ze juz nie ma kasy na koncie, ze na gg jest tylko chwilke na kolezanki kompie, ze jak bym chcial zeby ona o tym wiedziala to sam bym jej napisal.ale ja napisalem ze mam wrazenie ze ona wcale nie chce tego wiedziec i ze zachowuje sie jak by chciala calkiem zerwac ze mna kontakt. i pozniej juz nic nie napisalem.ale najwazniejsze jest to ze nastepnego dnia z rana sama do mnie napisala,chciala pogadac, popytala sie co u mnie. czyli jednak chociaz troche jej zalezy(tak mysle)
Ostatnio zmieniony 13 gru 2007, 12:32 przez Merkus, łącznie zmieniany 1 raz.
- on-czyli-kto
- Zaglądający
- Posty: 24
- Rejestracja: 29 cze 2006, 00:43
- Skąd: Zdechlina
- Płeć:
Jednak rzecz mnie uderzyła w tym co napisałeś. Usprawiedliwiasz ją tym, że to mieszkanie studenckie, że ciągle nowi ludzie, że mieszka z brzydką koleżanką i tak dalej. I co z tego ? Tysiące ludzi jest w takiej sytuacji i nie wszyscy chadzają na boki. To nie jest powód.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Junak masz rację. Merkus, zrób tak jak tu napisałeś, przełóż spotkanie, sam nic nie pisz do niej, poczekaj na jej krok. Przestań ją w końcu usprawiedliwiać. Zrozum, że to jest tylko i wyłącznie jej wina, nie każdy ma takie zapędy do skoku w bok, bo 'musi się wyszumieć'
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 126 gości