Moje początki naturystyczne

Chciałam wam opowiedzieć jak zostałam naturystką. Troszkę o sobie: mam 24 lata, mieszkam od dzieciństwa w Krakowie i tam obecnie uczęszczam na uczelnie, z wiadomych powodów nie powiem jaką.

Mówią że jestem ładna i zgrabna, troszkę nieskromnie ale chciałam abyście wiedzieli. Ma to swoje następstwa na plaży. A stało się to w roku 2004, na pięknym zalewie w Kryspinowie.
Od kilku lat plażowaliśmy i kąpaliśmy się na tym wodnym akwenie z rodziną, znajomymi rodziny jak również ze znajomymi z podwórka. Przez wakacje jest tam organizowanych sporo różnych imprez, w których warto wziąść udział.

Ale do rzeczy. Po drugiej stronie zalewu gdzie my przeważnie bawiliśmy znajduje się plaża dla naturystów, zawsze wytężałam wzrok, aby dostrzec tych „golasów”, podniecało mnie takie przebywanie wśród innych bez ubrania, ale nie mogłam się odważyć, aby tam dojść a nie mówiąc już żeby usiąść i rozebrać się, chociaż nieraz byłam w samych majtusiach, przeważnie z koleżankami, raz przy rodzicach i znajomych zdjęłam biustonosz to mi się od taty dostała niezła bura i chciał mnie wyrzucić na drugą stronę zalewu bo tam są tacy „zboczeńcy”!!

Tragedia osobista była powalająca. Nawiasem mówiąc sporo jest dziewczyn opalających się topless, no ale tatuś był nieugięty.

Był to dobry bodziec, aby w końcu zrobić pierwsze kroki do świata golasów. Na początek nie mówiąc nikomu, ubrana w przysłowiowy fartuszek szkolny spacerowałam wokoło zalewu i stało się, postawiłam kroki na plaży naturystyczej, dość szybko się poruszałam i „niewiele widziałam”. Kilku nagich chłopców nie wiedząc skąd się wzięli zrobiło na mnie takie wrażenie piorunujące, że dalej idąc miałam tak nisko głowę, iż naprawdę cudem nie ryłam nosem po piasku. Powiedziałam sobie, to bezsensu tak się zachowywać, mam już swoje lata i widziałam nagiego chłopaka, więc z powrotem mała. Chodziłam tak może z 10 razy, w końcu zauważyłam wszystkich i wszystko, co chciałam, ludzie też mnie zauważyli i chyba uznali za jakąś dziwaczkę. Na ten dzień miałam dość wrażeń.

Na następną sobotę postanowiłam już tam zostać i w pełni cieszyć się opalaniem nago.
Minął tydzień i rozlało się nam niebo, myślałam, że mnie poskręca i żałowałam, że nie zrobiłam tego jak tam byłam. Przyszedł upragniony czas inauguracji. Wybrałam się o ósmej rano myśląc, że nikogo jeszcze nie będzie, ale byłam w błędzie, mówię wam. Tłoczno na szczęście jeszcze nie było, więc wybrałam sobie miejsce w takim lekkim grajdołku, poznałam je i upatrzyłam na swoje podczas moich pielgrzymek przez plaże. Byłam mocno zdeterminowana, ale uwierzcie, że to nie jest proste za pierwszym razem, powoli obserwując okolice, zwracając uwagę na każdy poruszający się źdźbeł trawy, każde chrząknięcie kogoś niedaleko rozbierałam się, aż doszłam do ostatniego elementu rozbieranki i w tedy się troszkę zacięłam. Usiadłam sobie na ręczniku, obserwując plażowiczów, jakież moje zdziwienie było, chodzili i kąpali się już niektórzy. Długo trwało moje rozbieranie. Zobaczyłam nagich ludzi, kobiety i mężczyźni, pomyślałam „ty głupia teraz albo nigdy, przecież tego chciałaś”, rozebrałam się do reszty i jak struś schowałam głowę w piasek. Z czasem oswoiłam się z tą myślą, że jestem zupełnie bez ubranka, wśród ludzi, którzy też nie mają odzieży wierzchniej. Nastał spokój w mojej główce.

Przebywałam na plaży do samego wieczora. Poznałam wiele nowych osób, każdy chętnie zemną rozmawiał, oglądali mnie i ja ich oglądałam, to było bardzo ekscytujące i byłam bardzo zadowolona. Resztę wakacji spędziłam na plaży z „golasami”.

Mam nowe przyjaźnie i plany na te wakacje w gronie naturystów.
Rodzina, no cóż, co się usłuchałam od taty to moje, z tym nie będę się dzielić, ale uważam, że warto spędzać czas tak jak to lubimy i polecam NATURYZM!!
Pozdrawiam wszystkich Naturystów.

Autor: Zagorzała zwolenniczka opalania bez ubrania

Pozostałe opowiadania:

Pokrewne artykuły