Miłość nieodzajemniona

Mam na imie Michał, lat 22. Postanowilem napisac pare slow na temat milosci nieodwzajemnionej. Przezylem ostatnio cos takiego i tak jak mowisz nie chcialbym by to spotkalo nawet mojego najgorszego wroga.

Moja "przygoda" trwala prawie rok, dziewczyna traktowala mnie jak "kolo zapasowe" na wypadek gdyby tamtem drugi z niej zrezygnowal. Gdy bylismy obok siebie bylo wspaniale, az chcialo sie zyc i czulem ze zyje ale gdy tylko sie rozjezdzalismy wszystko gdzies rozplywalo sie w jednej chwili. Poczatkowo wierzylem ze ta walka z wiatrakami cos da i ze na pewno dzieki temu ze przeciez jestem lepszy niz on (taki byl wtedy moj tok myslenia teraz wiem ze nigdy nie mozna tak oceniac sytuacji) wygram ta batalie i zdobede jej milosc (zasluze na nia) wtedy jeszcze nie zdawalem sobie sprawy jak bardzo sie mylilem.

Dziewczyna byla specyficzna. Odzywala sie gdy byla sama czula sie samotna i potrzebowala mnie bo dobrze wiedziala ze zawsze sie odezwe i zawsze jej pomoge. Tak bylo i dlatego dlugo dlugo kusila mnie tymi ochlapami uczucia tak subtelnie ze nie zdolalem sie od niej oderwac. Na szczescie do czasu. W pewnym momencie doszedlem do wniosku ze to jest destrukcja mojego zycia ze powoli trace wszystko i nad wszystkim kontrole. W koncu po bardzo dlugiej walce z soba samym zrozumialem ze nie ma to sensu i po roku walki naprawde prawie heroicznej udalo mi sie zakonczyc to samemu, oderwac sie od niej i odejsc nie odwracajac sie juz nigdy. Najgorsze bylo pozostawienie pytan na ktore wiem, ze nigdy nie otrzymam odpowiedzi.

Musialem zrozumiec ze jakims niepojetym dla mnie biegiem wydarzen mimo ze wygrywalem kazda bitwe nie wygram tej wojny. Przecialem line ktora sciagala mnie na dno. I postanowilem sobie ze przestaje szukac milosci ze nie zalezy mi juz niech sie dzieje co chce. Ale los bywa przewrotny i pare miesiecy po tych wydarzeniach milosc znalazl mnie zupelnie niespodziewanie gdy wlasciwie przestalem wierzyc w to ze mozna jeszcze ozywic moje podziurawione serce. Byc moze to co napisalem wiekszego znaczenia nie ma ale moze pomoze paru ludziom ktorzy tona i nie wiedza co zrobic:) Najwazniejsze to zrozumiec samego siebie i przede wszystkim nie bac sie samotnosci ktora nadchodzi (ale tylko na chwile) po bolesnych rozstaniach i co jeszcze wazniejsze nikomu nie wolno popadac w przyzwyczajenie i poddawac sie stagnacji bo nie ma nic gorszego niz rutyna w milosci:)

Autor: Michal

Pozostałe opowiadania:

Pokrewne artykuły