Nie można mieć wszystkiego w miłości

Znajomość pomiędzy mną i Anetą zaczeła się dawno temu, obydwoje byliśmy już na stałe połączeni z innymi osobami, jednak los polączyl nas i teraz zyjemy w dwóch światach. Świecie rodzinnym i świecie kochanków.

Zaczelo sie od imprezy parapetowej, nasz wspólny znajomy oblewal nowe mieszkanie. Wspaniala kolezenska atmosfera, impreza rozkrecala sie powoli i wtedy poczulem caly czas spojrzenie pewnej dziewczyny, znalem ją, ale zaczela mnie ona coraz bardziej intrygowac, coraz bardziej interesowac, chcialem ją poznac blizej. Jedyną rzeczą, którą moglem jej zaimponowac to taniec. Odczulem, ze jej wlaśnie o to chodzi. Taniec to ukryte marzenia. Niespelnione nadzieje. Poprosilem ją do tanca, raz., drugi, po pewnym czasie, zacząlem szeptac jej do ucha - "Noc taka piekna!... Ach czemuz ty nie jesteś ze mną?..."
- Ogromne bylo jej zdziwienie, uśmiechnela sie tylko
- Odwzajemnilem jej uśmiech
- Nie mozna miec wszystkiego, trzeba byc cierpliwym
- Cierpliwośc to cnota ludzi wielkich
- A ja taki jestem, przynajmniej za takiego sie uwazam.
Nic nie odpowiedziala, tylko sie uśmiechnela. A potem pomyślalem sobie, ze jestem bardzo zarozumialy.
Jednakze caly czas szeptalem jej do ucha, czule slówka. Bylo cudownie, trzymac ją tak blisko siebie, ocierac sie o nią.
- Jesteś szalona, "niegrzeczna", pelna fantazji( szeptalem jej ). Twoje zniewalające zmysly, intymne ruchy... wrecz, mnie podniecają.
- Powiedziala przestan, bo przestane z tobą tanczyc
- Na chwile przestalem, ale dalej tanczyliśmy

Grala wolna piosenka, gdy tak mocno przytulila sie do mnie, kurczowo sie trzymaliśmy, wrecz stopieni w jedno. Czulem jakbyśmy plyneli pośród delfinów, w cieplym morzu. Fale przyjemnie draznią ciala, trzymamy sie pletw, przylegamy do gladkiej skóry naszych morskich przyjaciól. W dole tetniąca kolorami i zyciem rafa koralowa. Raj na ziemi. Tak czulem sie tancząc, przepraszam plynąc po parkiecie razem z Nią. Byliśmy na imprezie fizycznie, lecz nasze dusze szybowaly splecione ponad drewnianą mozaiką. To nie byl normalny taniec. Znów blisko, serce bije coraz szybciej, krew przetacza sie przez nasze gorące ciala niczym tajfun, nie potrafimy juz zapanowac nad pewnymi odruchami - tak na siebie dzialamy, gdy jesteśmy przy sobie. Twoje zmarszczone powieki, blyszczące oczy, póluśmiech, rózowe policzki, przykryte wlosami wzburzonymi wiatrem, które az kuszą by je odgarnąc i jeszcze przy okazji musnąc platki twych uszu i przesunąc palcami po gladkiej szyi, jedwabna skóra twych dloni i aksamit twych ramion, hmmmm......, czarna spódniczka z koronką.

Tak wplywasz na mnie. Policzek przy policzku, noga przy nodze, moje palce turlają sie po Twych uniesionych do góry rekach. Jakze mily w dotyku jest material bluzeczki, jakie cudowne cialo kryje pod sobą i jakze wspaniale je eksponuje. Caly czas tanczyliśmy policzek przy policzku, tylko pomiedzy nimi byly twe wlosy, chcialem poczuc Twoją skóre, odgarnąlem wlosy i chcialem ponownie sie do niego przytulic. I wtedy stalo sie. Pamietam jak przez mgle - calowalem twoje zachwycające rózowiutkie usta. Gorące, slodkie, soczyste. Spijaliśmy slodycz naszych ust.

Czulem jakbyśmy w środku grudnia znaleLli sie na lące, pelnej kwiatów, ponad nami blekitne letnie niebo. Wokól nas kolorowe motyle. W powietrzu unosila sie atmosfera beztroski. Trzymalem Cie w mych ramionach. Blisko Ciebie, czulem mocno bijące serce - bylaś taka namietna. PóLniej, znów sie calowaliśmy objeci. Oplotlaś mnie swymi gladkimi rekoma, muskalem Twe atlasowe policzki, szyje. Ach cóz to byl za pocalunek... Tak jak wino uderzylo nam do glowy, tak pocalunek spowodowal, ze jesteśmy upojeni sobą. Lewitujemy w innej rzeczywistości. Tak piekną kobiete jak Ty moge calowac bez konca i nigdy nie trafie po raz drugi w to samo miejsce twojego fenomenalnego aksamitnego ciala. Tak duzo magii doznajemy w tancu ze sobą, zatracamy sie, a przeciez do niedawna byliśmy tylko znajomymi. Wlaśnie byliśmy... Teraz jesteśmy szalonymi kochankami.

Autor: SuperFacet

Pozostałe opowiadania:

Pokrewne artykuły