Mam 18 lat, moja dziewczyna 16. Poznalismy sie ponad rok temu, przez gg. Ja mieszkam w Toruniu, ona w Warszawie (tak, wiem, zaraz będziecie pisać, że związki na odległość są do bani...) Jesteśmy już razem 8 miesięcy, widujemy się raz w miesiącu na 2-3 dni. Rozmawialiśmy o tym i wystarcza nam to, bo przynajmniej mamy też czas dla rodziny, znajomych, własne sprawy. Ale nie o to tutaj chodzi. Mamy problem z jej rodzicami. Mają po 44 lata, I chyba nie mogą zrozumieć, że ich córka znalazła sobie kogoś, kogo kocha. Akceptuja nasz związek, bo przecież pozwalają mi do niej przyjeżdzać ( co prawda w drugą strone się nie zgadzają...), ale...
No właśnie... Uważają, że kiedy jestem u niej, powinniśmy siedzieć jakieś 2 m od siebie z "rekami na kolanach"... Nie potrafią zrozumiec, że my też chcemy sobie okazać trochę czułości itp. I nie chodzi mi tutaj o nic poważnego - ot, zwykłe głaskanie, całowanie. Nadal pamiętam wyraz twarzy jej mamy, kiedy przyłapała moją dziewczynę, kiedy głaskała mnie po brzuchu podczas oglądania filmu. Nie, to nie wyglądało, jakby chciała mi zrobić przyjemność, bo nie miałem ani rozpiętego rozporka (bo byłem w jeansach) ani nawet pasek nie był ruszony... Po prostu włożyła rękę pod koszulke i zaczęła mnie drapać bpo brzuszku
Kolejną sprawą jest to , że wszystkie rzeczy związane z naszym związkiem załątwiają beze mnie... Jeśli chcą jej zrobić porządne kazanie, to zawsze wtedy, kiedy ja jestem pod prysznicem. I potem jak wychodzę, dowiaduje się od mojej dziewczyny, że rodzice ją opieprzyli za to, że się całujemy np. Cholernie sie z tym czuję, a nic na to nie poradziliśmy, choć próbowaliśmy już chyba wszystkiego...
Ma ktoś z Was jakiś sprawdzony sposób, aby "ujażmić" rodziców ?