Film...
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
Królewna i Łowca.
Wielki szacun za odwagę pójścia pod prąd. Nieatrakcyjnie nieogoleni aktorzy, brud, surowość, brak naciąganego mroku. Fantastyczne efekty specjalne - dawkowane dokładnie tak jak trzeba w danym momencie, idealna interakcja, integralna część wykreowanego świata, a nie popisy na siłę.
Wielki minus za brak konsekwencji, wybiórczy realizm. Za mało fenomenalnej Charlize Theron, makowa paninka ze Zmierzchu niespodziewanie daje radę, zwłaszcza w pierwszej części filmu. W drugiej scenariusz ją przerósł, w kulminacyjnym przemówieniu jest żałosna, nie jest gotowa do grania takich scen, zupełne dno, w Grze o Tron by ją wyśmiali.
Najlepiej zaś bawiłem się na napisach końcowych, zerżniętych z The Avengers - fenomenalna grafika.
Wielki szacun za odwagę pójścia pod prąd. Nieatrakcyjnie nieogoleni aktorzy, brud, surowość, brak naciąganego mroku. Fantastyczne efekty specjalne - dawkowane dokładnie tak jak trzeba w danym momencie, idealna interakcja, integralna część wykreowanego świata, a nie popisy na siłę.
Wielki minus za brak konsekwencji, wybiórczy realizm. Za mało fenomenalnej Charlize Theron, makowa paninka ze Zmierzchu niespodziewanie daje radę, zwłaszcza w pierwszej części filmu. W drugiej scenariusz ją przerósł, w kulminacyjnym przemówieniu jest żałosna, nie jest gotowa do grania takich scen, zupełne dno, w Grze o Tron by ją wyśmiali.
Najlepiej zaś bawiłem się na napisach końcowych, zerżniętych z The Avengers - fenomenalna grafika.
Wujo Macias pisze:To się całkowicie zgadzam, super obraz.
Fuj, mnie się zupełnie nie podobało. I nie wnikam w grę aktorską ( ), ale od samego widoku tipsowego farbowanego plastiku z rozdziawionymi jak u przygłupa ustami, robiło mi się niedobrze.
Ja tam się nie zachwycam fizycznością Deppa, ale nie wiedzieć czemu w Edwardzie Nożycorękim podobał mi się najbardziej
Maverick pisze:To ze potrafi wykreowac charakter granej przez siebie postaci.
I ten charakter zwykle można podsumować słowem - dziwak Zwykle na haju. Pokręcony mniej lub bardziej, ale zawsze dziwak.
Nie zmienia faktu, że go lubię, ale sorry, nie kupujęjego "mistrzowskiej gry aktorskiej". Po prostu wyspecjalizował się i opanował do perfekcji w tej dziedzinie, ale tego nie nazwałabym mistrzostwem.
Zwłaszcza w Dziewiątych Wrotach, Jeźdźcu bez głowy, Marzycielu, Sweeneyu Toddzie, Wrogach Publicznych, Turyście i na pewno taki sam będzie w The Lone Ranger. We wszystkich powyższych chodzi o dokładnie to samo co w Piratach i Edwardzie Nożycorękim - że gra zabawnego dziwaka, nic więcej.Alamakota pisze:dziwak Zwykle na haju. Pokręcony mniej lub bardziej, ale zawsze dziwak.
Jestem pierwszy do wyśmiewania napuszonych krytyków filmowych, ale na taką rozmowę o kinie podobnie jak oni ochoty nie mam.
czekałem tylko jak ktoś zaszufladkuje Deepa nie ma nic gorszego niż uogólnianie Alamakota, bo jak widzisz tyle ile ty masz argumentów za to tyle się znajdzie przeciw a nawet i więcej.
[ Dodano: 2012-06-08, 07:43 ]
shaman, może nie widziała tych pozycji jeszcze - daj jej czas zapewne nadrobi bo są to filmy godne uwagi... no może poza duetem z Panią Jolie-Pitt
[ Dodano: 2012-06-08, 07:43 ]
shaman, może nie widziała tych pozycji jeszcze - daj jej czas zapewne nadrobi bo są to filmy godne uwagi... no może poza duetem z Panią Jolie-Pitt
shaman pisze:Królewna i Łowca.
Wielki szacun za odwagę pójścia pod prąd. Nieatrakcyjnie nieogoleni aktorzy, brud, surowość, brak naciąganego mroku. Fantastyczne efekty specjalne - dawkowane dokładnie tak jak trzeba w danym momencie, idealna interakcja, integralna część wykreowanego świata, a nie popisy na siłę.
Wielki minus za brak konsekwencji, wybiórczy realizm. Za mało fenomenalnej Charlize Theron, makowa paninka ze Zmierzchu niespodziewanie daje radę, zwłaszcza w pierwszej części filmu. W drugiej scenariusz ją przerósł, w kulminacyjnym przemówieniu jest żałosna, nie jest gotowa do grania takich scen, zupełne dno, w Grze o Tron by ją wyśmiali.
Najlepiej zaś bawiłem się na napisach końcowych, zerżniętych z The Avengers - fenomenalna grafika.
bardzo się zgadzam! tylko mnie jednak panienka ze Zmierzchu irytowała od samego początku, więc łatwo sobie wyobrazić co przeżywałam z każdą kolejną sceną.
a jak Avengers? bo właśnie się wybieram.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Trochę odległe wspomnienie dla mnie, przykryte już paroma, ale dla mnie pozytywne.Mijka pisze:a jak Avengers?
Bynajmniej nie spartolone cukierkowatością i płycizną historii. Żarty interakcyjne między bohaterami na szczęście też nie dominowały. Z perspektywy czasu widzę, że irytowało mnie głównie to samo co w Królewnie i Łowcy - wybiórczy realizm. Bardzo przyjemnie się ogląda do momentu, kiedy jest sam realizm, wtedy świat wchłania widza, przyjemnie wierzy się w tę bajkę dla dorosłych, można dać się ponieść, można dobrze zrozumieć ten świat.
Rozpieszcza np. rozwiązanie "teamwork is the key" - w jednoczesnej walce, intrydze i naprawianiu statku w powietrzu mimo że mamy X herosów, muszą oni współpracować. Ba, Captain America zrobi z dwie rzeczy niedostępne dla Iron Mana, ale zaraz potem utknie na kwadrans w sytuacji, z której zajęty akurat Iron Man wyszedłby w oka mgnieniu. Logika, realizm, baby!
A pół godziny później z braku pomysłu jak zrobić kilka zwrotów akcji w końcowej bitwie, scenarzysta przyśpiesza, nie dopowiada bo mu wygodnie. I jak domek z kart.
[ Dodano: 2012-07-01, 14:14 ]
John Carter - jak przeczytałem o tym, że szefowa marketingu odeszła wraz ze swoją koncepcją na tydzień przed ruszeniem kampanii, że to miała być świadomie ryzykowna próba przełamania syndromu filmu o Marsie, od razu zachciało mi się obejrzeć - ale w 2D.
Ten film mógłby mieć jednak kampanię na miarę Harry'ego Pottera, a i tak byłby finansową klęską. Żałosna mieszanka Star Wars, Star Trek (sic!), Diuny (double sic!) i Drużyny Pierścienia (triple turbo sic!). Każda bez wyjątku rasa z filmu to debile, mimo że czerwoni i zieloni mają mega-zaawansowane maszyny, zmiennikształtni rządzą wszechświatem a koniki polne żyją pomiędzy nimi i nawet bitwę wygrać potrafią.
I byłaby w tym jakaś zabawnie naiwna prawda życiowa, że wszystko co potrafi myśleć abstrakcyjnie dąży do samounicestwienia, gdyby nie to że primo: żałosny, napisany na kolanie happy end w stylu "nie mam prawa wygrać, ale wygram bo tak" i secundo: puentę dopisałem sam, reżyser pewnie o niej nawet nie pomyślał.
Ja wiem, że idą ciężkie czasy dla miłośników kina hollywoodzkiego, zaraz nakręcą duble Blade Runnera, od nowa Spidermany, od nowa Batmany, po raz trzeci i czwarty wszystkie Indiany Jonesy i wszystko inne co powinniśmy oglądać w kółko w oryginale, a nie w zbeszczeszczonym sequelu. Bo się sprzeda. Przerażające jednak, że jako alternatywę producenci nie oferują czegoś nowego, pod prąd (tak jak wydawać by się mogło prostsze cywilizacje, czyli ludzkość dwie dekady temu), tylko zbitki kultowych dzieł.
Mainstreamowe kino polskie wciąż jest największym gniotem w historii na równi z kinematografią nigeryjską, ale jeśli amerykanie uprą się na mieszanie w jednym filmie klonów Jar Jar Binksa, nieubranego i bezmózgiego Neo z Matrixa i Xeny wojowniczej księżniczki tylko że naiwnej i na szpilkach, to szybko dołączą do tego zacnego grona.
[ Dodano: 2012-09-09, 00:32 ]
Ignorując zupełnie fakt, że forum zdechło, napiszę tu o filmie, który potrafił dostarczyć mi więcej rozrywki niż cokolwiek innego dzisiaj, a to już coś.
The Perfect Host. Prócz tytułu, więcej wiedzieć nie musicie, po prostu obejrzyjcie. Jego jakość dobitnie pokazuje jak ważny jest bardzo, ale to bardzo atrakcyjny scenariusz, idealnie trafiony casting i przynajmniej porządna realizacja oraz odrobina dobrego aktorstwa.
Dwie rzeczy z powyższych nigdy niestety nie zagościły do naszego kraju, co jest przyczyną permanentnego upadku polskiej kinematografii. Profesjonalny casting i błyskotliwy scenariusz.
Wojna Polsko Ruska...
W sobotę moja namówiła mnie na ten film...Po 10 minutach już czułem, że to był błąd, że się zgodziłem, ale postanowiłem wytrwale dotrzymać słowa, że go obejrzę z nią...I teraz tak, może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi w tym filmie? Jakiś motyw przewodni? Może nie dojrzałem do takiego kina, nie wiem, ale na prawdę w ogóle go nie zrozumiałem. Jeżeli to miał być świat przedstawiony w krzywym zwierciadle, czy coś, no to ok...
W sobotę moja namówiła mnie na ten film...Po 10 minutach już czułem, że to był błąd, że się zgodziłem, ale postanowiłem wytrwale dotrzymać słowa, że go obejrzę z nią...I teraz tak, może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi w tym filmie? Jakiś motyw przewodni? Może nie dojrzałem do takiego kina, nie wiem, ale na prawdę w ogóle go nie zrozumiałem. Jeżeli to miał być świat przedstawiony w krzywym zwierciadle, czy coś, no to ok...
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
-
- Bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: 21 kwie 2011, 15:08
- Skąd: Gryfice
- Płeć:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 214 gości