Karmiące mamusie
Moderator: modTeam
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
Mnie raczej widokiem karmiąca matka nie zabije. Ostatnio w miejscu publicznym - dworzec - zszokowała mnie inne zachowanie. Mianowicie całowanie ciężarnej w brzuch na powitanie.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Szkoda, że tylko niektóre osoby tutaj zauważyły, iż napisałam np.: "m.in. stworzone".
No, ale każdy zauważa to, co dla niego najważniejsze i wygodne.
Niektórzy piszą tutaj tak, jakby karmienie trwało conajmniej do 18 roku życia dziecka.
Jakie poświęcenie, skoro karmienie jest jak sranie: naturalne?
Co ma indentyczny skład, jaki ma mleko matki?
Kobieta chce być matką, to jest nią w 100% albo nie rodzi dziecka, proste. Co innego, gdy kobieta nie ma mleka, ale to skrajne przypadki. Kobieta z reguły nie ma mleka, bo za rzadko przystawia noworodka do piersi i następuje odstawienie i butla.
Dzin, cycki przy karmieniu bolą wówczas, gdy dziecko jest źle przystawione do piersi
No, ale każdy zauważa to, co dla niego najważniejsze i wygodne.
Niektórzy piszą tutaj tak, jakby karmienie trwało conajmniej do 18 roku życia dziecka.
Jakie poświęcenie, skoro karmienie jest jak sranie: naturalne?
Andrew pisze:ten sam postęp nastąpił .
Co ma indentyczny skład, jaki ma mleko matki?
Kobieta chce być matką, to jest nią w 100% albo nie rodzi dziecka, proste. Co innego, gdy kobieta nie ma mleka, ale to skrajne przypadki. Kobieta z reguły nie ma mleka, bo za rzadko przystawia noworodka do piersi i następuje odstawienie i butla.
Dzin, cycki przy karmieniu bolą wówczas, gdy dziecko jest źle przystawione do piersi
Ostatnio zmieniony 12 cze 2011, 19:39 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
czepiasz sie juz teraz ...
co dasz jesc dziecku takiemu któremu juz cyca nie podasz - podpowiem ci samo swinstwo i to swinstwo mniejsze albo wieksze bedzie jadało mniej wiecej czesciej lubo zadziej do czasu swego zgonu - wiec o co te całe halo o matczynym mleku z cyca ? sama pomysl ...
Mozesz dac , ale nie musisz i nic sie dziecku nie stanie
Czy dziecko karmione czy nie - z cyca - nie odbija sie to w zadnym razie na jego puzniejszym rozwoju jak emocjonalnym , tak inteligentnym i wreszcie zdrowotnym ! Tu byc moze roznie
takie karmione od małosci z butelki moze byc bystrzejsze , zdrowsze itd. od takiego co nawet mleko matki do 4 roku zycia pociagło . tyle na temat .
Mona - ja zauwazyłem owe "miedzy innymi "
co dasz jesc dziecku takiemu któremu juz cyca nie podasz - podpowiem ci samo swinstwo i to swinstwo mniejsze albo wieksze bedzie jadało mniej wiecej czesciej lubo zadziej do czasu swego zgonu - wiec o co te całe halo o matczynym mleku z cyca ? sama pomysl ...
Mozesz dac , ale nie musisz i nic sie dziecku nie stanie
Czy dziecko karmione czy nie - z cyca - nie odbija sie to w zadnym razie na jego puzniejszym rozwoju jak emocjonalnym , tak inteligentnym i wreszcie zdrowotnym ! Tu byc moze roznie
takie karmione od małosci z butelki moze byc bystrzejsze , zdrowsze itd. od takiego co nawet mleko matki do 4 roku zycia pociagło . tyle na temat .
Mona - ja zauwazyłem owe "miedzy innymi "
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:czepiasz sie juz teraz ...
Nawet zgadzam się
Andrew pisze:co dasz jesc dziecku takiemu któremu juz cyca nie podasz
Piwo
Andrew pisze:wiec o co te całe halo o matczynym mleku z cyca ?
No właśnie, o co, skoro trzeba po prostu wywalić cyca i dać nażreć się dziecku, a nie jojczeć o tym publicznie? Może czas zacząć podglądać zwierzęta
Jak nie cyca, to butlę i też nie trzeba o tym publicznie. Nie ma wyrzutów sumienia, to nie piszę o tym, tylko robię swoje.
Andrew pisze:takie karmione od małosci z butelki moze byc bystrzejsze , zdrowsze itd. od takiego co nawet mleko matki do 4 roku zycia pociagło
Racja, bo do 4 roku życia, to nie byłoby zdrowo.
Andrew pisze:tyle na temat .
Dla mnie także, w kwestii j/w, chyba że ktoś poprosi o instrukcję przystawiania malucha do cyca, to ja służę.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
piwo ? tu tez musisz uwazac jakie !
ostatnio byla afera jak w browaze scają do kadzi z piwem - nie powiem jaki browar
ostatnio byla afera jak w browaze scają do kadzi z piwem - nie powiem jaki browar
Ostatnio zmieniony 12 cze 2011, 20:02 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:Ale tak jedno pytanie - jaki jest kurna problem ściągnąć mleko i dawać je dziecku?
Podobno przy ściąganiu pokarmu ból jest większy. No i jest tak jakoś nieprzyjemnie. W końcu to tylko maszyna, a nie istota ludzka, która ma swoje tempo ssania.
Dzindzer pisze:Jakoś nie widzi mi sie znoszenie bólu kilka razy dziennie.
Możliwe że teraz tak mówisz, ale może wcale tak źle nie będzie. Dziecko pokochasz bezwarunkową miłością i taki ból będzie dla Ciebie pryszczem, bo będziesz chciała dać swojemu maleństwu jak najlepszy pokarm. A wiadomo że mleko matki jest najlepsze.
Dziecka nie planuję. Ni zakładam z góry, ze jeśli będzie to karmienie będzie torturą. Ale jeśli będzie dla mnie źródłem cierpień to dziecko dostanie butelkę.
Pewnie, ze będę chciała dac mu jak najlepszy pokarm. Jeśli mniej bolesne będzie dla mnie ściąganie pokarmu to będę ściągała. Ja mam bardzo wrażliwe piersi.
W pierwszej kolejności bym chciała karmić cycem, jak nie to karmić butelka mlekiem z mojej piersi, a na końcu kupnym mlekiem.
Jak będzie to nie wiem.
Pewnie, ze będę chciała dac mu jak najlepszy pokarm. Jeśli mniej bolesne będzie dla mnie ściąganie pokarmu to będę ściągała. Ja mam bardzo wrażliwe piersi.
W pierwszej kolejności bym chciała karmić cycem, jak nie to karmić butelka mlekiem z mojej piersi, a na końcu kupnym mlekiem.
Jak będzie to nie wiem.
Jak krótko, to żaden. Jak dłużej, to mleko z reguły zanika.księżycówka pisze:Ale tak jedno pytanie - jaki jest kurna problem ściągnąć mleko i dawać je dziecku?
Moje dziecko 3 dni było w inkubatorze. Pielęgniarki karmiły strzykawką po palcu. Ssać piersi nie chciało potem. Przyszło 6 położnych - jedna po drugiej. Każda wchodziła z takim samym tekstem jak Mona: "Bo źle przystawiane". Żadnej się nie udało przystawić. Wychodziły z tekstem: "Trzeba próbować, bo nie ma tak, żeby się nie dało". Świetnie, tylko jak? Ściągałam mleko i podawałam butelką. Było za mało, trzeba było dokarmiać. Mleko stopniowo zanikło. I tyle było mojego karmienia - cały miesiąc. Co dwie godziny dziecko wyło, bo było głodne. Ciągle niedojedzone. Jak przeszłam na mleko modyfikowane, przestało płakać.
Szkoda, że nie trafiłam w szpitalu na specjalistów klasy Mysiorka. Zapewne losy mojego dziecka potoczyłyby się inaczej. Ponieważ jako wyrodna matka nie karmiłam piersią, zostanie mordercą, półgłówkiem i ze szpitala przez 10 lat nie wyjdzie.
Swoją drogą presja na matki jest potworna: "karmić, karmić, karmić naturalnie, bo jak nie, to co to za matka". Co słabsza psychicznie mleko traci od samego tego stresu.
Ze skrajności w skrajność. Najpierw była moda na karmienie butelką, teraz moda na karmienie piersią. Która robi inaczej - wykluczona społecznie normalnie.
[ Dodano: 2011-06-13, 14:38 ]
No i są oczywiście jeszcze takie przypadki, jak np. mojej mamy. Leki na serce wykluczały karmienie piersią. Cały pokarm był wypalony. Oczywiście mogła się poświęcić i nie brać leków, zejść po jakimś tygodniu, ale myślała - idąc tokiem rozumowania Mysiorka - o swojej dupie kosztem dupy swojego dziecka. Jednego i drugiego.
Zanim się gębę otworzy, to się myśli. Bo przykrość można komuś zrobić. I nie chodzi tu o mnie, ale o inne matki, które wystarczająco w dupę od społeczeństwa dostają, że nie karmią naturalnie.
Czytam nieraz opowieści w pismach dla młodych rodziców, jak to kobiety walczyły o to, żeby ich dziecko było karmione naturalnie. Batalię stoczyły jakby o Powstanie Warszawskie chodziło, a przynajmniej tak odbierają swoje zasługi w tej kwestii. I nic to, że jednej powycinali pół piersi, bo mimo zakazu lekarza, karmiła. Torbiel na torbieli wycinali 3 godziny. Musiała karmić, bo jak nie karmiła, to się czuła niepotrzebna jako matka. Horror!
Stosunek torby do korby.
mrt pisze:Stosunek torby do korby.
Amen.
Moje też było w inkubatorze.
mrt pisze:Co dwie godziny dziecko wyło, bo było głodne
Tylko co dwie? To niejadek, bo noworodka karmi się na żądanie nawet co 15-20 minut
Piguły miały rację, tymbardziej, że miałaś mleko i nie mam pojęcia dlaczego mleko ściągałaś, a nie dziecko ssało. Ssanie powoduje produkcję mleka... Gdybyście wpadli w rytm karmienia, to dziecko na pewno nie płakałoby. Ale to już nieważne i ja dalej nie widzę powodu, dla którego nie karmiłaś dziecka piersią.
Ale to Twoja sprawa, a problem zawsze można znaleźć.
Lepsze byłoby: nie chciałam karmić, to nie karmiłam. Krótka piłka i przynajmniej logiczne.
Ja nie oceniam, bo to nie moja sprawa, w jaki sposób karmiłaś / karmisz dziecko, ale wściekam się, gdy szuka się problemu tam, gdzie go nie ma, no i pewnie moje doświadczenie z 3 dzieci też robi swoje, dlatego wiem, że gdy jest tylko 1 kropla mleka w cycu, to będzie ich więcej. Pielęgniarki miały zasrany obowiązek pokazać Tobie jak karmić i powiedzieć, co zrobić, żeby karmić i ja nie odpuściłabym im.
mrt pisze:Musiała karmić, bo jak nie karmiła, to się czuła niepotrzebna jako matka
Taki przypadek psychiatra powinien zbadać.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2011, 20:17 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Pierwszą dobę po urodzeniu dziecka miałam, nazwijmy to, spokój. Miałam cesarskie cięcie więc o ruszaniu się, nie mówiąc już o karmieniu nie było mowy. W drugiej dobie, jak już się trochę rozruszałam, dziecko do piersi pomagały mi przystawiać pielęgniarki. Były bardzo miłe i pomocne, przychodziły za każdym razem gdy słyszały płacz dziecka, pomagały odpowiednio przystawić dziecko i same wkładały mu ssutek do buzi, niestety gdy tylko wychodziły mały wypluwał pierś a ja w żaden sposób nie potrafiłam włożyć mu jej w ten sposób by się "zassał". Mąż usiłował mi pomóc, ale również z marnym skutkiem, więc znowu przychodziła pielęgniarka i znowu wkładała małemu ssutek do buzi. W trzeciej dobie cierpliwość pielęgniarki opuściła i od jednej z nich usłyszałam, że mogłabym się już wreszcie nauczyć przystawiać dziecko do piersi bo na oddziale są też inne mamy, którym trzeba pomóc, nie tylko ja. Ta wypowiedź zmroziła mi krew w żyłach, przestraszyłam się nie na żarty, bałam się, że moje dziecko będzie płakać z głodu i nikt mi nie pomoże go nakarmić. Mimo, że byłam jeszcze obolała zaczęłam próbować karmić w każdej pozycji jaka tylko przyszła mi do głowy i wreszcie w czwartej dobie znalazłam odpowiednią (diabelsko niewygodną ale skuteczną) pozycję- ależ byłam z siebie dumna ;D Ta moja wypowiedź ma na celu pokazanie, że karmienie dziecka mimo że tak naturalne wcale nie jest proste. W szpitalu brakowało mi wsparcia ze strony personelu. Gdyby któraś z pielęgniarek powiedziała: Spokojnie, wiele młodych mam ma z tym problem, jesteśmy tu po to, żeby Ci pomóc. Dasz radę. Na pewno się nauczysz" czuła bym się o wiele lepiej. Zamiast tego strzeliła do mnie takim tekstem, że chciałam z tamtąd uciekać.
Druga sprawa jaką chciałam poruszyć to taka, że położna na wizycie domowej zapewniała mnie, że dziecka do szóstego miesiąca życia nie należy ani dokarmiać ani nawet dopajać, wystarczy mu tylko karmienie piersią na żądanie. Posłuchałam się grzecznie i dziecko dostawało tylko pierś. Jak patrzę na to z perspektywy czasu jestem pewna, że mojemu dziecku sama pierś nie wystarczała. Jego drzemki w ciągu dnia nie trwały dłużej niż 40 min i to od samych narodzin, poza tym bardzo dużo mi płakał i to bardzo głośno. Nie dopuszczałam do siebie wtedy myśli, że było po prostu głodne. Dwa tygodnie przed ukończeniem sześciu miesięcy postanowiliśmy z mężem zacząć oduczać małego od piersi, ale mały nas przechytrzył i odstawił się od piersi sam, z dnia na dzień nie chciał ssać. Gdy dostawał już tylko butelkę zaszły widoczne zmiany w jego zachowaniu, drzemki wydłużyły się nawet do 3 godzin a gdy nie spał był radosny i nie płakał.
Każda kobieta jest inna. Pokarm jednej jest treściwy i pożywny, innej nie. dziś żałuję, że tak długo dawałam dziecku pokarm, którym on być może wcale nie zaspakajał głodu.
Czasem warto się wyciszyć, nie słuchać mamy, położnej, tylko siebie i swojego rozsądku
Druga sprawa jaką chciałam poruszyć to taka, że położna na wizycie domowej zapewniała mnie, że dziecka do szóstego miesiąca życia nie należy ani dokarmiać ani nawet dopajać, wystarczy mu tylko karmienie piersią na żądanie. Posłuchałam się grzecznie i dziecko dostawało tylko pierś. Jak patrzę na to z perspektywy czasu jestem pewna, że mojemu dziecku sama pierś nie wystarczała. Jego drzemki w ciągu dnia nie trwały dłużej niż 40 min i to od samych narodzin, poza tym bardzo dużo mi płakał i to bardzo głośno. Nie dopuszczałam do siebie wtedy myśli, że było po prostu głodne. Dwa tygodnie przed ukończeniem sześciu miesięcy postanowiliśmy z mężem zacząć oduczać małego od piersi, ale mały nas przechytrzył i odstawił się od piersi sam, z dnia na dzień nie chciał ssać. Gdy dostawał już tylko butelkę zaszły widoczne zmiany w jego zachowaniu, drzemki wydłużyły się nawet do 3 godzin a gdy nie spał był radosny i nie płakał.
Każda kobieta jest inna. Pokarm jednej jest treściwy i pożywny, innej nie. dziś żałuję, że tak długo dawałam dziecku pokarm, którym on być może wcale nie zaspakajał głodu.
Czasem warto się wyciszyć, nie słuchać mamy, położnej, tylko siebie i swojego rozsądku
Mleko kobiece jest trochę cięższe od wody i dlatego dziecko często chce jeść, a modyfikowane zapycha żołądek noworodka, dlatego maluch śpi dłużej i tylko taka jest różnica.
Dla laika: jak pomiędzy kroplówką z masą super wartości, a białym pieczywem, którym można tylko zapchać kichy.
Dla laika: jak pomiędzy kroplówką z masą super wartości, a białym pieczywem, którym można tylko zapchać kichy.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
No chyba nie tylko zapycha żołądek ale i dostarcza substancji odżywczych. Dla Ciebie to "tylko" taka różnica między jednym mlekiem a drugim, dla mnie nie taka znowu "tylko". Ogromna przemiana z ciągle płaczącego dziecka do spokojnego, radosnego przy którym można było wypocząć nie jest dla mnie bez znaczenia.
aniania pisze:Ogromna przemiana z ciągle płaczącego dziecka do spokojnego, radosnego przy którym można było wypocząć nie jest dla mnie bez znaczenia
Spokojniejsze, bo najedzone, ale tylko czymś sztucznym
Już wyżej napisałam o tym, ze warto byłoby czasami podglądać zwierzęta... Ciekawe, czy wśród zwierzaków zobaczyłybyśmy matki, które dopiero co urodziły, a już wypoczywają. No chyba że pomiędzy karmieniami
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Cóż Ty za poglądy szerzysz? To, że kobieta została matką to już nie ma prawa do odpoczynku bo ma dziecko? No bez przesady. A tak drążąc temat sztucznego jedzenia to co my dorośli możemy dziś takiego naturalnego zjeść czy wypić? W tym względzie świat nie zmierza ku lepszemu, w tym co spożywamy jest coraz więcej chemii i szlak wie czego jeszcze i to wszystko przenika też do mleka kobiecego więc nie dajmy się już tak bardzo zwariować
aniania pisze:To, że kobieta została matką to już nie ma prawa do odpoczynku bo ma dziecko?
Ma prawo, ale nie kosztem dziecka i nie próbuj przekonywać mnie już, ze fast food jest zdrowszy od jabłka, czy zwykłego buraka. Od nas zależy, po co sięgniemy / co wybierzemy.
Bez odbioru, paradoksalnie, anianiu.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2011, 23:32 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
To też zapewne większość mam wypoczywa gdy jej maleństwo śpi. W moim przypadku początkowo było to nie możliwe bo zanim zdążyłam zamknąć oczy mały już budził się z płaczem.
W dzisiejszych czasach nie tylko fast food jest niezdrowy. Ostatni przykład z telewizji i cała afera z bakterią E coli. Podałaś przykład jabłka. Czy uważasz, że jest wolne od "chemii"? Myślisz, że sadownicy nie chrzczą swoich sadów jakimiś opryskami, żeby im jabłka nie robaczywiały, nie gniły i żeby to jabłko mogło poleżeć w magazynie przez rok, do następnych zbiorów? Owoce i warzywa są zdrowe już chyba tylko z nazwy.
Rozgadałam się trochę zbaczając z tematu, ale... niech już będzie
W dzisiejszych czasach nie tylko fast food jest niezdrowy. Ostatni przykład z telewizji i cała afera z bakterią E coli. Podałaś przykład jabłka. Czy uważasz, że jest wolne od "chemii"? Myślisz, że sadownicy nie chrzczą swoich sadów jakimiś opryskami, żeby im jabłka nie robaczywiały, nie gniły i żeby to jabłko mogło poleżeć w magazynie przez rok, do następnych zbiorów? Owoce i warzywa są zdrowe już chyba tylko z nazwy.
Rozgadałam się trochę zbaczając z tematu, ale... niech już będzie
aniania pisze:Ostatni przykład z telewizji i cała afera z bakterią E coli. Podałaś przykład jabłka. Czy uważasz, że jest wolne od "chemii"? Myślisz, że sadownicy nie chrzczą swoich sadów jakimiś opryskami, żeby im jabłka nie robaczywiały, nie gniły i żeby to jabłko mogło poleżeć w magazynie przez rok, do następnych zbiorów? Owoce i warzywa są zdrowe już chyba tylko z nazwy.
No i paradoksalnie jedząc taką chemię w "zdrowej" żywności i potem karmiąc dziecko przez pierś przekazujemy ją dalej. To ma być zdrowsze?
Ogólnie też nie rozumiem co to za kult karmienia piersią się zrobił a jednocześnie narzeka się że kobiety w miejscach publicznych "wyjmują wymiona" i ku odrazie innych karmią dziecko (a szukać odosobnionego miejsca nie sposób w wielu miejscach, bo dziecko WYJE, co rodzi kolejne komentarze że albo wyrodna matka, albo nie umie się nim odpowiednio zająć, albo niech dzieciak się już sam zamknie, przecież inni nie muszą tego słuchać). A przecież takie dziecko na piersi to i co 15-20 minut może chcieć jeść. Niby jest możliwość odciągania pokarmu, ale co jak się pokarm w butle skończy bo mały ma akurat spory apetyt? Jedynie "wyciągnąć wymiono" i wykarmić...
Żeby karmić na żądanie, musi żądać. Nie żądał. Znaczy żądał - strzykawki z szybko lecącym, wygodnie mlekiem. Mimo usiłowań prawie wszystkich położnych z oddziału, piersi nie chciał. Widocznie nie miały trójki dzieci, żeby na podstawie doświadczenia potrafiły to zrobić.Mona pisze:Tylko co dwie? To niejadek, bo noworodka karmi się na żądanie nawet co 15-20 minut
Lekarka powiedziała mi, że owszem, są dzieci, które choćby miały zdechnąć z głodu, ssać z piersi nie chcą i koniec. I mimo stosów książek nie ma na to narady. Kiedyś karmiono w zamian niebieskim mlekiem, teraz modyfikowanym.
Swoją drogą wulgaryzacja języka dotyczącego karmienia ma się w najlepsze. Przestaję się dziwić ludziom, że tak reagują na publiczne karmienie, skoro niedobrze się robi od samego sformułowania "ciągnąć cyca". Ale to już kwestia wrażliwości językowej.
Patrząc na gehennę moich koleżanek, które albo karmią na żądanie, albo właśnie próbują odstawić, zaczynam się naprawdę cieszyć, że mam ten problem z głowy. Jedna z dzieckiem właśnie wylądowali u pani psycholog, bo nie ma mowy o odstawieniu. Mała jest nerwowa, budzi się z wrzaskiem w nocy, udaje niemowlaka itd. Jak widać, nie zawsze wszystko, co związane z naturalnym karmieniem, jest takie świetne. Druga koleżanka, która karmi na żądanie, nie śpi już 2 lata. I też nie ma mowy o odstawieniu.
Nie wiem, być może kiedyś był inny gatunek dzieci i matek.
Sadze ze kiedys nie podchodzono do dziecka jak do jaja. To ze sie niemowlaka karmi na zadanie to rozumiem, ale 2 letnie dziecko? Nie mam z dziecmi doswiadczenia ale uwazam ze juz przynajmniej od roku dziecko jest w stanie byc karmione o stalych porach, a nie na zadanie. A 2 letnie to juz bankowo. Pomijam fakt ze 2 letnie to juz raczej nie powinno byc karmione piersia.
Po prostu kobiety za wszelka cene pewnie chca byc idealnymi mamusiami i tyle. Fiu bzdziu widac chocby po tym jak ubieraja dzieci. Same lataja w krotkich rekawkach, a dziecku na leb czapka i szalik najlepiej.
Po prostu kobiety za wszelka cene pewnie chca byc idealnymi mamusiami i tyle. Fiu bzdziu widac chocby po tym jak ubieraja dzieci. Same lataja w krotkich rekawkach, a dziecku na leb czapka i szalik najlepiej.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2011, 15:05 przez Maverick, łącznie zmieniany 1 raz.
Mój mały miał pół roku kiedy zaczęliśmy go karmić na godziny. Najpierw dostawał butelkę co dwie godziny potem co 3, czasem rzecz jasna przerwy między karmieniami wydłużały się ze względu na dłuższą drzemkę.
Moje dziecko jest jeszcze malutkie, ale nie jestem zwolenniczką poświęcania się dla dziecka, gdyż uważam, że ono tego poświęcenia nie oczekuje i nie rozumie. Załóżmy taką sytuację, że kobieta poświęci swoją pracę zawodową na rzecz siedzenia w domu z dzieckiem, spędza z dzieckiem cały swój czas, wszystko mu podporządkowuje i po co? Po to by jako nastolatek zarzucił owej poświęcającej się mamie, że niczego w życiu nie osiągnęła, nabawiła się za to wielkiego tyłka od siedzenia na kanapie. Na nic wtedy tłumaczenie, "zrobiłam to dla Ciebie synu".
Dzieci potrzebują naszej opieki i miłości ale nie dajmy się w tym zatracić, każdemu przyda się trochę zdrowego egoizmu. Dzieci kiedyś dorosną i odejdą, założą własne rodziny, i co wtedy?
Moje dziecko jest jeszcze malutkie, ale nie jestem zwolenniczką poświęcania się dla dziecka, gdyż uważam, że ono tego poświęcenia nie oczekuje i nie rozumie. Załóżmy taką sytuację, że kobieta poświęci swoją pracę zawodową na rzecz siedzenia w domu z dzieckiem, spędza z dzieckiem cały swój czas, wszystko mu podporządkowuje i po co? Po to by jako nastolatek zarzucił owej poświęcającej się mamie, że niczego w życiu nie osiągnęła, nabawiła się za to wielkiego tyłka od siedzenia na kanapie. Na nic wtedy tłumaczenie, "zrobiłam to dla Ciebie synu".
Dzieci potrzebują naszej opieki i miłości ale nie dajmy się w tym zatracić, każdemu przyda się trochę zdrowego egoizmu. Dzieci kiedyś dorosną i odejdą, założą własne rodziny, i co wtedy?
Maverick pisze:Same lataja w krotkich rekawkach, a dziecku na leb czapka i szalik najlepiej.
Też mnie to lekko drażni. Ale co zabawniejsze, zawsze uważałam że ja to dziecko będę hartować, niech się przyzwyczaja do temperatury, nie będę przegrzewać, opatulać w lato pięcioma warstwami ubranek. Ale w miarę jak czas mija to moje myślenie już nie jest takie niezachwiane. Już wkradają się myśli "a czy aby mu nie było za zimno?", których nie chcę, ale się pojawiają, bo przecież chcę żeby był zdrowy i szczęśliwy i nie zagrzany ale też nie zziębnięty. A taki mały to Ci nie powie "tato zimno mi" albo wręcz przeciwnie.
Poczekaj do osądów jak będziesz miał własnego dzieciaka, bo możesz się zdziwić.
mrt pisze:Oho! Zaraz gromy na mnie spadną, że dziecko do żłobka będzie chodzić jak skończy rok...
A niby z jakiej racji? To chyba nie forum nawiedzonych babek, które ostatnio odwiedzam i czytam. Co do żłobka to i odstawia się dziecko w wieku pół roku. Twoja decyzja, innym nic do tego.
aniania pisze:Moje dziecko jest jeszcze malutkie, ale nie jestem zwolenniczką poświęcania się dla dziecka, gdyż uważam, że ono tego poświęcenia nie oczekuje i nie rozumie.
Szczęśliwa matka to i szczęśliwe dziecko. Jeśli siedząc w domu matka czuje się nieszczęśliwa to to uczucie mimowolnie wpłynie na wszystkich domowników.
Bzdura. Modyfikowane jest treściwsze i bardziej kaloryczne, a nie zapychające.Mona pisze:Mleko kobiece jest trochę cięższe od wody i dlatego dziecko często chce jeść, a modyfikowane zapycha żołądek noworodka, dlatego maluch śpi dłużej i tylko taka jest różnica.
Nie ucz laików, jak sama pokręciłaś. I to podwójnie.Mona pisze:Dla laika: jak pomiędzy kroplówką z masą super wartości, a białym pieczywem, którym można tylko zapchać kichy.
Żadne z tych mlek nie zapycha. Modyfikowane jest treściwsze i tyle - na dłużej wystarcza. To raz. A dwa - Jak białym pieczywem zapchasz kichy to szybciej zgłodniejesz niż jak kroplówką z masą super wartości.
Do tego: Mleko matki nigdy nie będzie tak treściwe i z taką zawartością składników witaminizujących i odżywczych jak modyfikowane. Najlepszy dowód: dzieci na mleku modyfikowanym mają brać dodatkowo tylko witaminę D, dzieci na mleku matki przynajmniej D i K. Bo mleko matki jest słabsze niż modyfikowane, szczególnie że z samym odżywianiem matek różnie bywa, a dziecko generalnie je w mleku to, co zjadła matka.
Jedyna przewaga mleka matki nad mlekiem modyfikowanym jest taka, że daje większą odporność i wyraźnie zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii pokarmowej. Z tym że z tą odpornością różnie bywa, bo na wirusy często rady nie ma niezależnie od rodzaju mleka. Co do alergii: niestety, prawda. I dlatego wolałabym, żeby moje dziecko było na moim mleku jak najdłużej, bo w dobie wszechogarniającej alergii wszystkich na wszystko lepiej żeby dziecko ponosiło jak najmniejsze ryzyko.
Co do więzi emocjonalnej - sranie w banie, bo to zależy, z której strony patrzeć. Rzadko kiedy dzieci się odstawia bezboleśnie. Czasem odstawienie wywołuje taką traumę, że terapeuta wkracza od wczesnego dzieciństwa.
Maverick pisze:Sadze ze kiedys nie podchodzono do dziecka jak do jaja. To ze sie niemowlaka karmi na zadanie to rozumiem, ale 2 letnie dziecko? Nie mam z dziecmi doswiadczenia ale uwazam ze juz przynajmniej od roku dziecko jest w stanie byc karmione o stalych porach, a nie na zadanie. A 2 letnie to juz bankowo. Pomijam fakt ze 2 letnie to juz raczej nie powinno byc karmione piersia.
Po prostu kobiety za wszelka cene pewnie chca byc idealnymi mamusiami i tyle. Fiu bzdziu widac chocby po tym jak ubieraja dzieci. Same lataja w krotkich rekawkach, a dziecku na leb czapka i szalik najlepiej.
Prawda jakie to wszystko logiczne i bez żadnego poświęcenia
Mav, w nagrodę dostaniesz dziecko na wychowanie
Innym niektórym tutaj wypowiadającym się Paniom już tylko współczuję...
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Wróć do „Dziecko, wychowanie, sprawy rodzinne”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość