Dzindzer pisze:np. przez internet
warte funta kłaków, niestety
W prawdziwie podyplomówki trzeba zainwestować i czas i pieniądze.
Jasna sprawa, podrzucanie dzieciaka rodzicom cały nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale nikt nie powiedział ,że życie będzie fair
Po prostu czasami nie można sobie pozwolić, by wypaść z obiegu, by robić długą przerwę od pracy. To "system naczyń połączonych". Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Córka siostry mej kobiety jest u dziadków (po siedemdzięsiątce), bo oboje pracują. Ona odbiera ją po 15-tej i bierze do siebie. Da się? Da. Tyle że nie jest to model doskonały. Ale taki ,niestety, nie istnieje i istnieć nie będzie. Osobiście preferowałbym żłobek, bo swej matce na głowę potomka też bym nie zwalał. Inna sprawa, że pewnie i tak raczej średnio by była zadowolona z tego faktu. Życie.
Co do gnuśnienia - każdą sytuację, gdy pracuje tylko jedna strona, a druga się opieprza w domu, uważam za chorą. Nieróbstwa nienawidzę. Sprecyzujmy - nieróbstwem nie jest i nigdy nie było siedzenie na macierzyńskim (czy tacierzyńskim, bo i taki istnieje), bo to zupełnie inna para kaloszy.