jak odzyskać kobiete-kiedy zawinilem.teraz ona ma już nowego
Moderator: modTeam
jak odzyskać kobiete-kiedy zawinilem.teraz ona ma już nowego
czesc. powiedzcie mi wprost.....czy jest szansa odzyskac kobietę, którą straciłem dlatego, że zapatrzony byłem w moją byłą....
zraniłem ją tym, i chociaż na codzień starałem się, na pierwszy plan wyszło to że ona poczuła się najzwyklej zdradzona emocjonalnie tym - że poczułą że rozmyślam o byłej.........
zaczęły się kłótnie o byle co. ja denerwowałem się, że ona wchodzi w tak intymne sekrety..bo pamieć o byłej była dla mnie koszmarnie trudnym przeżyciem - gdyż 4 lata walczyłem o tamten związek.
można powiedzieć że byłem uzależniony od tamtej chorej sytuacji. choć zdawałem sobie sprawę, że nigdy już z do byłej nie powróce - bo wyszła za mąż.
natomiast moja "obecna" kobieta wyczuła to...i tam naprawde razem wykończyliśmy NAS...ciągłymi kłótniami, wypominaniem.
od tamtej pory minęły 4 miesiące.ona sobie znalazła dość szybko nowego. postanowiła też zagrac na mojej ambicji i pokazać się z nim, jaka jest zakochana i w ogóle....właśnie mimochodem dowiedziałęm się że pojechali na wakacje. my na nasze nie zdążyliśmy..
zdołowałem się, tymbardziej, że tamten ma pewne atuty których nie mam ja.tak myśle.może to głupie, ale prawdopodobnie jest dziany, stać go na wiele, zaproponował jej rozrywkę na wysokim poziomie.
więc po prostu nie wiem co zrobić. od 4 miesięcy zbieram się w sobie - co zrobić żeby zawalczyć o ten związek.
o ile - na początku uważałem że ona byłą wyłącznie winna, teraz wszystko we mnie dojrzało. i wiem, że nie tyle ja jestem w 100% odpowiedzialny za wszystko - bo jednak to ja rozpocząłem rozpad tego = moja dziewczyna odkryła moją korespondencje z ex.
była strasznie zaborcza, twierdziała że mnie kocha i że nie może beze mnie żyć, natomiast ciągle jazdy, wypomninanie i odnoszenie się do tego co odkryła, zniszczyły nasze poczucie bezpieczeństwa w tym związku....
teraz dojrzałem, wiem że narobiłem mnóstwo drobnych ale dotkliwych głupst - stawiałem się, twierdziłem że to jej wina, ośmieszałem ją, że ma przestać ciągle drążyć.
słowem....ona zrobiła wiele na pokaz by mi udowodnić że sobie może znaleźć kogos innego - być może lepszego ode mnie.
natomiast ja te 4 miesiące spędziłem na pracy nad sobą, swoim charakterem, wziąłem się za siebie. myśle że jestem teraz innym człowiekiem.
tylko nie wiem co zrobić, czy mam szansę ją odzyskać..............
proszę o jakieś pomysły.jak to widzicie
ps. ona w pewnym momencie powiedziala ostentacyjnie ze mnie juz nie kocha. przestala walczyć, byla zimna. ja tego nie zinterpretowalem poprawnie. zaczalem sie stawiać, olewać. jednym słowem pozwolilem by odeszla.........
zraniłem ją tym, i chociaż na codzień starałem się, na pierwszy plan wyszło to że ona poczuła się najzwyklej zdradzona emocjonalnie tym - że poczułą że rozmyślam o byłej.........
zaczęły się kłótnie o byle co. ja denerwowałem się, że ona wchodzi w tak intymne sekrety..bo pamieć o byłej była dla mnie koszmarnie trudnym przeżyciem - gdyż 4 lata walczyłem o tamten związek.
można powiedzieć że byłem uzależniony od tamtej chorej sytuacji. choć zdawałem sobie sprawę, że nigdy już z do byłej nie powróce - bo wyszła za mąż.
natomiast moja "obecna" kobieta wyczuła to...i tam naprawde razem wykończyliśmy NAS...ciągłymi kłótniami, wypominaniem.
od tamtej pory minęły 4 miesiące.ona sobie znalazła dość szybko nowego. postanowiła też zagrac na mojej ambicji i pokazać się z nim, jaka jest zakochana i w ogóle....właśnie mimochodem dowiedziałęm się że pojechali na wakacje. my na nasze nie zdążyliśmy..
zdołowałem się, tymbardziej, że tamten ma pewne atuty których nie mam ja.tak myśle.może to głupie, ale prawdopodobnie jest dziany, stać go na wiele, zaproponował jej rozrywkę na wysokim poziomie.
więc po prostu nie wiem co zrobić. od 4 miesięcy zbieram się w sobie - co zrobić żeby zawalczyć o ten związek.
o ile - na początku uważałem że ona byłą wyłącznie winna, teraz wszystko we mnie dojrzało. i wiem, że nie tyle ja jestem w 100% odpowiedzialny za wszystko - bo jednak to ja rozpocząłem rozpad tego = moja dziewczyna odkryła moją korespondencje z ex.
była strasznie zaborcza, twierdziała że mnie kocha i że nie może beze mnie żyć, natomiast ciągle jazdy, wypomninanie i odnoszenie się do tego co odkryła, zniszczyły nasze poczucie bezpieczeństwa w tym związku....
teraz dojrzałem, wiem że narobiłem mnóstwo drobnych ale dotkliwych głupst - stawiałem się, twierdziłem że to jej wina, ośmieszałem ją, że ma przestać ciągle drążyć.
słowem....ona zrobiła wiele na pokaz by mi udowodnić że sobie może znaleźć kogos innego - być może lepszego ode mnie.
natomiast ja te 4 miesiące spędziłem na pracy nad sobą, swoim charakterem, wziąłem się za siebie. myśle że jestem teraz innym człowiekiem.
tylko nie wiem co zrobić, czy mam szansę ją odzyskać..............
proszę o jakieś pomysły.jak to widzicie
ps. ona w pewnym momencie powiedziala ostentacyjnie ze mnie juz nie kocha. przestala walczyć, byla zimna. ja tego nie zinterpretowalem poprawnie. zaczalem sie stawiać, olewać. jednym słowem pozwolilem by odeszla.........
Szkoda, że zdałeś sobie sprawę z tego tak późno. Skoro ona poznała już kogoś to wydaje mi się, że jesteś już na przegranej pozycji. na pewno bolało ją to i znalazła sobie pocieszenie, nie widze w tym nic dziwnego, skoro ty wciąż myślałeś o byłej.
Z drugiej strony mineły "tylko" 4 m-ce. Jeżeli byłeś dla niej kimś więcej może być szansa, że nie wywietrzałeś jej całkowicie z głowy. Spróbuj raz, powiedz jej to co nam tutaj napisałeś. Jeżeli się nie uda, więcej razy próbowac nie warto, bo to niczego nie zmieni. Pamiętaj, czas działa na Twoją niekorzyść.
Tylko dlaczego musiały minąć aż 4 m-ce
Z drugiej strony mineły "tylko" 4 m-ce. Jeżeli byłeś dla niej kimś więcej może być szansa, że nie wywietrzałeś jej całkowicie z głowy. Spróbuj raz, powiedz jej to co nam tutaj napisałeś. Jeżeli się nie uda, więcej razy próbowac nie warto, bo to niczego nie zmieni. Pamiętaj, czas działa na Twoją niekorzyść.
Tylko dlaczego musiały minąć aż 4 m-ce
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
- PoznanPawelek
- Bywalec
- Posty: 57
- Rejestracja: 18 maja 2007, 09:19
- Skąd: Poznań
- Płeć:
darek_29, latwo sie mowi...ale daj sobie spokoj...w/g mnie szanse masz nikle, na Twoim miejscu bym sie cieszyl ze zdobylem nowe doswiadczenie i w nastepny zwiazek wkroczysz z wieksza determinacja i poszanowaniem wartosci drugiego czlowieka.
Musimy zniesc wiele bolu i zawodu, ale zazwyczaj potem kazdy kolejny zwiazek jest bardziej trwaly i dojrzalszy.
wszystko przed Toba, bedzie dobrze i nie sadze aby ten "odgrzewany kotlet" Ci znow smakowal.
Musimy zniesc wiele bolu i zawodu, ale zazwyczaj potem kazdy kolejny zwiazek jest bardziej trwaly i dojrzalszy.
wszystko przed Toba, bedzie dobrze i nie sadze aby ten "odgrzewany kotlet" Ci znow smakowal.
Skromna dziewczyna nigdy nie goni za mężczyznami;
tak jak pułapka na myszy nie ściga myszy.
Wybierz towarzyszkę życia z rozmysłem. Od tej jednej decyzji będzie zależeć dziewięćdziesiąt procent twojego szczęścia lub nieszczęścia.
tak jak pułapka na myszy nie ściga myszy.
Wybierz towarzyszkę życia z rozmysłem. Od tej jednej decyzji będzie zależeć dziewięćdziesiąt procent twojego szczęścia lub nieszczęścia.
darek_29 pisze:czesc. powiedzcie mi wprost.....czy jest szansa odzyskac kobietę, którą straciłem dlatego, że zapatrzony byłem w moją byłą....
W twojej sytuacji nie sądze.
darek_29 pisze:zraniłem ją tym, i chociaż na codzień starałem się, na pierwszy plan wyszło to że ona poczuła się najzwyklej zdradzona emocjonalnie tym - że poczułą że rozmyślam o byłej.........
No i nic dziwnego że w takiej sytuacji nie czuła się komfortowo.
darek_29 pisze:choć zdawałem sobie sprawę, że nigdy już z do byłej nie powróce - bo wyszła za mąż.
Więc trzeba było się pogodzić z faktami.
darek_29 pisze:ona w pewnym momencie powiedziala ostentacyjnie ze mnie juz nie kocha. przestala walczyć, byla zimna. ja tego nie zinterpretowalem poprawnie. zaczalem sie stawiać, olewać. jednym słowem pozwolilem by odeszla.........
Myślę że zinterpretowałeś to poprawnie.
darek_29 pisze:i wiem, że nie tyle ja jestem w 100% odpowiedzialny za wszystko
Ale tak na 99% jesteś.
darek_29 pisze:ona sobie znalazła dość szybko nowego. postanowiła też zagrac na mojej ambicji i pokazać się z nim, jaka jest zakochana
Może po prostu jest zakochana.
darek_29 pisze:ona zrobiła wiele na pokaz by mi udowodnić że sobie może znaleźć kogos innego - być może lepszego ode mnie.
No i znalazła.
W opisanej sytuacji ja bym sobie odpuścił walkę o ten związek, który zresztą już minął, bo jesteś na przegranej pozycji. Tutaj już nie ma o co walczyć a ty nadal mamisz się jakimiś złudzeniami. Będąc w związku z dziewczyną myślałeś obsesyjnie o poprzedniej dziewczynie, ponieważ nie wyleczyłeś się z tamtej "miłości". Zapewne myślałeś że ta poprzednia dziewczyna to ta jedyna a tu zonk - wyszła za mąż za innego. Być może ta następna dziewczyna była wzięta żeby zapomnieć o poprzedniej. W końcu taki układ przestał jej odpowiadać, czemu zresztą trudno się dziwić. Pozostaje ci szukać innej dziewczyny, ale najpierw warto dać sobie czas, żeby pogodzić się z faktami, a zwłaszcza ze stratą tamtej dziewczyny, która to wyszła za mąż, bo inaczej znowu historia się powtórzy. Wchodząc w związki nie wolno żyć przeszłością.
Tamta dziewczyna wychodząc za mąż chyba dała jasno do zrozumienia że nie jest dla ciebie, a jeżeli chodzi o tą ostatnią to nawet gdyby ciebie przyjęła to twoja pozycja w związku byłaby bardzo niepewna, lepiej zacząć od nowa.
sometimes saying nothing says all
neo7 pisze:W opisanej sytuacji ja bym sobie odpuścił walkę o ten związek, który zresztą już minął, bo jesteś na przegranej pozycji. Tutaj już nie ma o co walczyć a ty nadal mamisz się jakimiś złudzeniami. Będąc w związku z dziewczyną myślałeś obsesyjnie o poprzedniej dziewczynie, ponieważ nie wyleczyłeś się z tamtej "miłości". Zapewne myślałeś że ta poprzednia dziewczyna to ta jedyna a tu zonk - wyszła za mąż za innego. Być może ta następna dziewczyna była wzięta żeby zapomnieć o poprzedniej. W końcu taki układ przestał jej odpowiadać, czemu zresztą trudno się dziwić. Pozostaje ci szukać innej dziewczyny, ale najpierw warto dać sobie czas, żeby pogodzić się z faktami, a zwłaszcza ze stratą tamtej dziewczyny, która to wyszła za mąż, bo inaczej znowu historia się powtórzy. Wchodząc w związki nie wolno żyć przeszłością.
Zwykle nie zgadzam się z wypowiedziami neo7 ale w tym przypadku ma 100% racji. Nie warto dalej walczyć, ona Cię nie kocha, daj jej spokój i pozwól jej być szczęśliwą ze swoim mężem.
I daj sobie czas na poukładanie wszystkiego w głowie zanim wejdziesz w nowy związek.
macie sporo racji. nawet prawie 100%..............jednak serce nie sluga.........
faktycznie opowiadająć moją historię powiedzialem o tym jaki bylem zly i ze to wszystko przeze mnie. natomiast nie jest tak do konca. moja dziewczyna byla bardzo zaborcza. rozsypywalo sie tak po trochu wszystko. nie dogadalismy sie wtedy kiedy trzeba bylo usiasc na wprost i wszystko z siebie wyrzucic......
ja dla niej nie bylem taki zly. opiekowalem się nią, pożycie seksualne bylo naprawde na dobrym poziomie i z tego bylismy usatysfakcjonowani. natomiast ona dotknela w pewnym momencie tego mojego sekretu z przeszlosci................i po dotknieciu to explodowalo...
wiem ze zachowalem sie jak palant...........bo dalem jej do zrozumienia calkiem niechcący że coś jest nie tak...np. gdy moja ex. wchodzila na gg, ja bralem laptopa i siadalem w drugim pokoju żeby zobaczyć czy ta moja ex. się do mnie odezwie. tak naprawde bylem szczesliwy z moją kobietą, ale ta cholerna przeszlosc, jeszcze raz mnie doganiala i deptala mi moje życie.
gdyby jednak wszystko było ok między nami, gdyby ona była bardziej wyrozumiala, mnie zazdrosna, mniej prowokowała te scysje.ja nigdy bym sie nie odważył odebrać telefonu od ex. czy pogadać z nią na gg..............po prostu ta kontrola moich poczynań zaczęła mi wychodzić bokiem. czułem się osaczony. bo ona ciągle mnie oskarżała o nielojalność.........
a ja chcialem zapomnieć o ex. o niczym innym nie marzyłem od 3 lat...........a tu moja obecna swoim zachowaniem ciągle mi przypominała że ktoś tam jest "we mnie"..............
wiem że moje szanse są nikłe, wiem, że facet z którym ona jest ma silne "karty". i pewnie dał jej wiecej potrzebnych jej uniesień w ciągu 4 miesięcy niż ja przez rok.
w każdym razie ja jestem zdeterminowany żeby jej pokazać że dojrzałem. naprawde przemyślałem swoje błedy to że byłem czasem oschły, arogancki, zbyt pewny siebie, popełniałem różne gafy. ale w głębi - kochałem ją i ona to czuła, że jestem dobrym facetem, który dla niej może sie postarać. fakt faktem że w pewnym momencie przestałem o siebie dbać, bo byłem zajęty innymi sprawami - dla nas wtedy priorytetowymi jak zdrowie. bo ona przechodziła ciężką chorobę. i w tym czasie dawałem z siebie wiele
natomiast teraz, odkryłem w sobie siłe, wziąłem się za siebie. schudlem w ciagu 3 miesiecy 17 kg. mam motywacje, wiem że tak naprawde każdą kobietę można odzyskać tylko trzeba być lepszym, mieć jej do zaproponowania więcej tego czego ona szuka niż ma obecnie. do tego musi dojsc jeszcze pare czynników - przede wszystkim jej chęć.
i tutaj mam problem, bo wtedy odpuściłem centralnie. dziś sytuacja wygląda tak, że ona pokazowo mnie olewa, tzn. do tej pory tylko raz spróbowałem nawiązać z nią kontakt - ale popełniłem znowu błędy - bo podczas rozmowy obarczyłem ją całkowitą odpowiedzialnością za rozpad związku.
teraz jednak wiele we mnie zmieniłem, jestem innym człowiekiem, bardziej świadomym, wydaje mi się że o ile uda mi się to jej pokazać - wtedy drobnymi kroczkami mogę coś wydeptać. wiem też że ona euforycznie podchodzi do nowych znajomości. pewnie ten wyjazd do ciepłych krajów z NIM, doda mu znowu plusów, ale z drugiej strony chcę zawalczyć, chce wykorzystać wszystkie swoje atuty, o których ona wcześniej nie wiedziała.
i teraz pytanie....czy coś próbować na jej urodziny i potem 2 tyg. na naszą rocznicę poznania....
może po prostu na początku ją przekonam do swojej osoby jako do przyjaciela, a z czasem kiedy mi zaufa od początku, może ją zdobęde tym wszystkim czego mi zabrakło wcześniej. powtarzam MAM MOTYWACJĘ, zaliczyłem już w życiu sporo porażek, i wiem jak smakuje gorycz odrzucenia. ale chcę POWALCZYĆ O TĄ KOBIETĘ, chcę jej pokazać że moja ex. nie stanowi już dla niej żadnego zagrożenia - bo ona tak odczuwała wcześniej.
pozdrawiam Darek
faktycznie opowiadająć moją historię powiedzialem o tym jaki bylem zly i ze to wszystko przeze mnie. natomiast nie jest tak do konca. moja dziewczyna byla bardzo zaborcza. rozsypywalo sie tak po trochu wszystko. nie dogadalismy sie wtedy kiedy trzeba bylo usiasc na wprost i wszystko z siebie wyrzucic......
ja dla niej nie bylem taki zly. opiekowalem się nią, pożycie seksualne bylo naprawde na dobrym poziomie i z tego bylismy usatysfakcjonowani. natomiast ona dotknela w pewnym momencie tego mojego sekretu z przeszlosci................i po dotknieciu to explodowalo...
wiem ze zachowalem sie jak palant...........bo dalem jej do zrozumienia calkiem niechcący że coś jest nie tak...np. gdy moja ex. wchodzila na gg, ja bralem laptopa i siadalem w drugim pokoju żeby zobaczyć czy ta moja ex. się do mnie odezwie. tak naprawde bylem szczesliwy z moją kobietą, ale ta cholerna przeszlosc, jeszcze raz mnie doganiala i deptala mi moje życie.
gdyby jednak wszystko było ok między nami, gdyby ona była bardziej wyrozumiala, mnie zazdrosna, mniej prowokowała te scysje.ja nigdy bym sie nie odważył odebrać telefonu od ex. czy pogadać z nią na gg..............po prostu ta kontrola moich poczynań zaczęła mi wychodzić bokiem. czułem się osaczony. bo ona ciągle mnie oskarżała o nielojalność.........
a ja chcialem zapomnieć o ex. o niczym innym nie marzyłem od 3 lat...........a tu moja obecna swoim zachowaniem ciągle mi przypominała że ktoś tam jest "we mnie"..............
wiem że moje szanse są nikłe, wiem, że facet z którym ona jest ma silne "karty". i pewnie dał jej wiecej potrzebnych jej uniesień w ciągu 4 miesięcy niż ja przez rok.
w każdym razie ja jestem zdeterminowany żeby jej pokazać że dojrzałem. naprawde przemyślałem swoje błedy to że byłem czasem oschły, arogancki, zbyt pewny siebie, popełniałem różne gafy. ale w głębi - kochałem ją i ona to czuła, że jestem dobrym facetem, który dla niej może sie postarać. fakt faktem że w pewnym momencie przestałem o siebie dbać, bo byłem zajęty innymi sprawami - dla nas wtedy priorytetowymi jak zdrowie. bo ona przechodziła ciężką chorobę. i w tym czasie dawałem z siebie wiele
natomiast teraz, odkryłem w sobie siłe, wziąłem się za siebie. schudlem w ciagu 3 miesiecy 17 kg. mam motywacje, wiem że tak naprawde każdą kobietę można odzyskać tylko trzeba być lepszym, mieć jej do zaproponowania więcej tego czego ona szuka niż ma obecnie. do tego musi dojsc jeszcze pare czynników - przede wszystkim jej chęć.
i tutaj mam problem, bo wtedy odpuściłem centralnie. dziś sytuacja wygląda tak, że ona pokazowo mnie olewa, tzn. do tej pory tylko raz spróbowałem nawiązać z nią kontakt - ale popełniłem znowu błędy - bo podczas rozmowy obarczyłem ją całkowitą odpowiedzialnością za rozpad związku.
teraz jednak wiele we mnie zmieniłem, jestem innym człowiekiem, bardziej świadomym, wydaje mi się że o ile uda mi się to jej pokazać - wtedy drobnymi kroczkami mogę coś wydeptać. wiem też że ona euforycznie podchodzi do nowych znajomości. pewnie ten wyjazd do ciepłych krajów z NIM, doda mu znowu plusów, ale z drugiej strony chcę zawalczyć, chce wykorzystać wszystkie swoje atuty, o których ona wcześniej nie wiedziała.
i teraz pytanie....czy coś próbować na jej urodziny i potem 2 tyg. na naszą rocznicę poznania....
może po prostu na początku ją przekonam do swojej osoby jako do przyjaciela, a z czasem kiedy mi zaufa od początku, może ją zdobęde tym wszystkim czego mi zabrakło wcześniej. powtarzam MAM MOTYWACJĘ, zaliczyłem już w życiu sporo porażek, i wiem jak smakuje gorycz odrzucenia. ale chcę POWALCZYĆ O TĄ KOBIETĘ, chcę jej pokazać że moja ex. nie stanowi już dla niej żadnego zagrożenia - bo ona tak odczuwała wcześniej.
pozdrawiam Darek
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
przeczytaj jego wypowiedzi jeszcze raz. Mi na pierwszy rzut oka tez sie tak wydawalo...pani_minister pisze:Cieszy mnie jednak fakt, że teraz nie uważasz już, że wina była po stronie tej "chorobliwie zazdrosnej" kobiety
taa jassne...darek_29 pisze:faktycznie opowiadająć moją historię powiedzialem o tym jaki bylem zly i ze to wszystko przeze mnie.
ta historia wcale nie zmienila Ciebie. Ty sie tylko i wylacznie usprawiedliwiasz i ciagle oskarzasz swoja byla
"całkiem niechcacy"? Ty chyba masz nie pokolei w glowie, skoro uwazasz, ze takie perfidne zachowanie bylo niechcacy...darek_29 pisze:wiem ze zachowalem sie jak palant...........bo dalem jej do zrozumienia calkiem niechcący że coś jest nie tak...np. gdy moja ex. wchodzila na gg, ja bralem laptopa i siadalem w drugim pokoju żeby zobaczyć czy ta moja ex. się do mnie odezwie.
ale najgorsze jest to, ze JA OBRAZASZ:
darek_29 pisze:wiem, że facet z którym ona jest ma silne "karty"
niby ją kochasz, a uwazasz, ze jest niesamowicie pusciutka, skoro poleciala na kase...?darek_29 pisze:tamten ma pewne atuty których nie mam ja.tak myśle.może to głupie, ale prawdopodobnie jest dziany, stać go na wiele, zaproponował jej rozrywkę na wysokim poziomie.
puknij sie w czolo chyba czujesz sie gorszy od tego kolesia (albo bardziej prawdopodobne - jestes gorszy) i przez to jestes najzwyczajniej zazdrosny...
i chyba tylko dlatego chcesz ja odzyskac, a chec tą podsyca fakt, ze tamten jest lepszy i z nim pewnie jest szczesliwadarek_29 pisze:wiem jak smakuje gorycz odrzucenia.
i to jest priorytet? a nie to, ze chcesz jej pokazac, ze ja kochasz...?darek_29 pisze:chcę jej pokazać że moja ex. nie stanowi już dla niej żadnego zagrożenia
Ty wcale jej nie kochasz tylko chcesz, zeby Twoj "plasterek" na ex do Ciebie wrocil
Zycze niepowodzenia (szkoda dziewczyny)
Nemezis, jestes taka zajebiscie kumata i wszystko i wszystkich umiesz wypunktować i najlepiej wszystko wiesz, oczywiscie po przeczytaniu 2 razy.
cóż ja nie umiem polemizować z takimi argumentami. w pewnych masz racje w pewnych nie, w pewnych po połowie. co do tego - to zależy mi na niej - tak po prostu. jasne że przemawia przeze mnie ból straconej szansy, tego że pojawił się ktoś.......
nie obrażam jej, że np. poleciała na kasę - bo tak nie jest.ona sama potrafi na siebie zarobić. natomiast mialem z tym kolesiem nieprzyjemną rozmowe przez telefon i takie są moje wnioski na jego temat. czy czuje sie gorszy od niego ? pewnie w tym sensie że on może być przy niej a ja nie- wiec w tym sensie tak jestem gorszy od niego. bo ona mu zaufała do tego stopnia że nie przyjmuje sensownych argumentów. jej wystarczyło że on jest rozrywkowy - właśnie pojechali do Turcji. a ona cały rok myślała o wyjeździe, a ja po prostu czekałem na odpowiednie warunki - bo wcześniej jej zdrowie na to nie pozwalało.
co do niego, cóż opinia mojej przyjaciółki jest taka - że każda by na niego poleciała. bo wygladą na takiego co umie poderwać. i tylko tyle moge powiedzieć. poza tym w rozmowe telefonicznej jak tylko zajarzył że to ja dzwonie.....zakwestionował moją urodę - coś tam powiedział niemiłego - co miało go chyba podbudować - i dlatego twierdze że jest pustym narcyzem. co oczywiscie nie przeszkadza mu sie lansować.
i sory, że tak oceniam tego gościa, masz racje - on jest lepszy bo ma wszystko co na czym mi zależy
ps. a co do mojej poprzedniej ex. i tego jak psuła mi życie - to nie oceniaj mnie ok ? bo nie rozumiesz po prostu jak to wyglądało i tyle. jasne że łatwo jest powiedzieć, zapomnieć. tylko że jeszcze jest coś wiecej - czasem w środku człowieka.i to żyje swoim życiem. a to że moje zachowanie było "perfidne" - bo wziąłem laptopa i poszedłem z ciekawości zobaczyć czy znowu moja ex. bedzie klepała chore gadki o powrocie. to powiem tak....ciągneło mnie do niej i gdybym to wtedy umiał pokonać to byłbym teraz szcześliwym człowiekiem. w życiu nie ma tylko koloru czarnego i tylko białego - są szarości. były plusy i minusy. jedna mnie kochała krótko, druga udawała że kocha. to udawanie było bardziej bolesne i trwało 3,4 lata. łapałem się na to bardzo długo, do tego stopnia że wykończyło to mój zwiazek na ktorym mi zależało.
ja z całą siłą ukrywałem to w sobie, ten sekret mojej byłej, która mnie co jakiś czas drążyła na różne sposoby. była wyrafinowana bardzo. niezwykła manipulantka. i co wiecej bylismy związani przeszłością, pewnym sytuacjami intymnymi - tym że ona poroniła dziecko. dlatego tak silnie emocjonalnie na nią reagowałem. i na tym właśnie ucierpiała moja ówczesna kobieta. niestety to było poza moimi siłami tak prosto z mostu się ode tego odgrodzić.
pół roku w ogóle nie umiała moja wczesniejsza dotrzeć.ale potem wystarczyła bardzo uczynnie przekazana wiadomość o jej ślubie - i wszystko we mnie wybuchło od nowa. choć wiedziałem że to tylko złudzenie i przeszłość. to każdy kto coś czuł....nie umiałby tego unieść tak łatwo
dlatego nie oceniaj mnie.im człowiek starszy tym wiecej szarości widzi w codzienności a nie tylko to jest DOBRE A TO ZŁE.
cóż ja nie umiem polemizować z takimi argumentami. w pewnych masz racje w pewnych nie, w pewnych po połowie. co do tego - to zależy mi na niej - tak po prostu. jasne że przemawia przeze mnie ból straconej szansy, tego że pojawił się ktoś.......
nie obrażam jej, że np. poleciała na kasę - bo tak nie jest.ona sama potrafi na siebie zarobić. natomiast mialem z tym kolesiem nieprzyjemną rozmowe przez telefon i takie są moje wnioski na jego temat. czy czuje sie gorszy od niego ? pewnie w tym sensie że on może być przy niej a ja nie- wiec w tym sensie tak jestem gorszy od niego. bo ona mu zaufała do tego stopnia że nie przyjmuje sensownych argumentów. jej wystarczyło że on jest rozrywkowy - właśnie pojechali do Turcji. a ona cały rok myślała o wyjeździe, a ja po prostu czekałem na odpowiednie warunki - bo wcześniej jej zdrowie na to nie pozwalało.
co do niego, cóż opinia mojej przyjaciółki jest taka - że każda by na niego poleciała. bo wygladą na takiego co umie poderwać. i tylko tyle moge powiedzieć. poza tym w rozmowe telefonicznej jak tylko zajarzył że to ja dzwonie.....zakwestionował moją urodę - coś tam powiedział niemiłego - co miało go chyba podbudować - i dlatego twierdze że jest pustym narcyzem. co oczywiscie nie przeszkadza mu sie lansować.
i sory, że tak oceniam tego gościa, masz racje - on jest lepszy bo ma wszystko co na czym mi zależy
ps. a co do mojej poprzedniej ex. i tego jak psuła mi życie - to nie oceniaj mnie ok ? bo nie rozumiesz po prostu jak to wyglądało i tyle. jasne że łatwo jest powiedzieć, zapomnieć. tylko że jeszcze jest coś wiecej - czasem w środku człowieka.i to żyje swoim życiem. a to że moje zachowanie było "perfidne" - bo wziąłem laptopa i poszedłem z ciekawości zobaczyć czy znowu moja ex. bedzie klepała chore gadki o powrocie. to powiem tak....ciągneło mnie do niej i gdybym to wtedy umiał pokonać to byłbym teraz szcześliwym człowiekiem. w życiu nie ma tylko koloru czarnego i tylko białego - są szarości. były plusy i minusy. jedna mnie kochała krótko, druga udawała że kocha. to udawanie było bardziej bolesne i trwało 3,4 lata. łapałem się na to bardzo długo, do tego stopnia że wykończyło to mój zwiazek na ktorym mi zależało.
ja z całą siłą ukrywałem to w sobie, ten sekret mojej byłej, która mnie co jakiś czas drążyła na różne sposoby. była wyrafinowana bardzo. niezwykła manipulantka. i co wiecej bylismy związani przeszłością, pewnym sytuacjami intymnymi - tym że ona poroniła dziecko. dlatego tak silnie emocjonalnie na nią reagowałem. i na tym właśnie ucierpiała moja ówczesna kobieta. niestety to było poza moimi siłami tak prosto z mostu się ode tego odgrodzić.
pół roku w ogóle nie umiała moja wczesniejsza dotrzeć.ale potem wystarczyła bardzo uczynnie przekazana wiadomość o jej ślubie - i wszystko we mnie wybuchło od nowa. choć wiedziałem że to tylko złudzenie i przeszłość. to każdy kto coś czuł....nie umiałby tego unieść tak łatwo
dlatego nie oceniaj mnie.im człowiek starszy tym wiecej szarości widzi w codzienności a nie tylko to jest DOBRE A TO ZŁE.
no sory, ale co z tego, ze przyznajesz sie do bledu, skoro w tym, co napisales dajesz do zrozumienia, ze to i tak jej wina...?
w zwiazku jedna z najgorszych rzeczy jest zazdrosc, zwlaszcza, gdy pojawia sie problem ex jednego z partnerow. Mialam kiedys faceta, z ktorym bylam dlugi czas i na ktorym mi bardzo zalezalo. Ja wiedzialam, ze na poczatku zwiazku bylam tylko plasterkiem po jego ex. Pozniej to sie zmienilo, bylam ta jedyna. Ale to wszystko przez co przeszlam zabijalo mnie po trochu, a jego ex wracala - i choc juz tylko w mojej glowie to mialam swiadomosc tego, ze juz wtedy zaczelismy budowac zwiazek na toksycznych fundamentach. No i... wypalilo sie.
W odroznieniu do Ciebie moj byly nie dal mi nigdy takich wyraznych powodow do zazdrosci, nie byl az tak perfidny jak Ty.
I tak bez zadnych zlosliwosci - daj sobie spokoj. Upewnij sie, ze wyleczyles sie dokladnie z uczuc do ex, a tej dziewczynie (jezeli jest szansa zejscia sie) zaoszczedz nerwow, a jezeli ona postanowila, ze nic wiecej nie bedzie miedzy Wami to jej juz nie irytuj.
przyklad? kogo jeszcze tak "wypunktowalam"?darek_29 pisze:wszystko i wszystkich umiesz wypunktować i najlepiej wszystko wiesz
a i owszem, chyba az za bardzo....darek_29 pisze:przemawia przeze mnie ból straconej szansy, tego że pojawił się ktoś....
to nie jest zaden kontrargument.darek_29 pisze:sama potrafi na siebie zarobić
tylko sie nie dziw, ze byla nieprzyjemna. Gdybys byl na jego miejscu tez nie bylbys milutkidarek_29 pisze:natomiast mialem z tym kolesiem nieprzyjemną rozmowe przez telefon
w zwiazku jedna z najgorszych rzeczy jest zazdrosc, zwlaszcza, gdy pojawia sie problem ex jednego z partnerow. Mialam kiedys faceta, z ktorym bylam dlugi czas i na ktorym mi bardzo zalezalo. Ja wiedzialam, ze na poczatku zwiazku bylam tylko plasterkiem po jego ex. Pozniej to sie zmienilo, bylam ta jedyna. Ale to wszystko przez co przeszlam zabijalo mnie po trochu, a jego ex wracala - i choc juz tylko w mojej glowie to mialam swiadomosc tego, ze juz wtedy zaczelismy budowac zwiazek na toksycznych fundamentach. No i... wypalilo sie.
W odroznieniu do Ciebie moj byly nie dal mi nigdy takich wyraznych powodow do zazdrosci, nie byl az tak perfidny jak Ty.
I tak bez zadnych zlosliwosci - daj sobie spokoj. Upewnij sie, ze wyleczyles sie dokladnie z uczuc do ex, a tej dziewczynie (jezeli jest szansa zejscia sie) zaoszczedz nerwow, a jezeli ona postanowila, ze nic wiecej nie bedzie miedzy Wami to jej juz nie irytuj.
Nemezis, brakuje Ci obiektywizmu w ocenie tego co napisalem. mi podobnie brakuje optymizmu,ale staram się jak najwierniej napisać. nie obwiniam jej. po prostu wiem, że nadmierna kontrola wywołuje np. potrzebe kłamania. to wynika z psycholgicznych uwarunkowań. dla przykładu - poszedłem sobie na piwo ze znajomymi w tym z 2 koleżankami które znałem dużo wczesniej niż moją dziewczynę. kiedy ona sie o tym dowiedziała - a była wówczas u rodziców 60 km ode mnie. zrobiła mi scene, że ją zdradzam. to chyba nie jest fair prawda ? ja sam sobie wyznaczam granice i wiem że moja dziewczyna sie dla mnie liczyła niebywale. a to że ona rozumiała poczucie bezpieczeństwa w związku jako kontrolowanie moich poczynań na każdym kroku i nakręcała się za każdym razem coraz bardziej. to musiało wybuchnąć.
natomiast tak jak mnie oceniasz. mówiąc perfidnie. to żałosne, nie znasz naszych relacji, i nawet moje słowa - stonowane Cie nie przekonują - jesteś po prostu uprzedzona,bo miałaś "niby" podobną sytuację. tymczasem ja nie jestem Twoim facetem i mój związek był inny niż Twój. więc oceniaj obiektywnie fakty, bo emocji nie jesteś w stanie zrozumieć, a to emocje tym wszystkim kierowały
natomiast tak jak mnie oceniasz. mówiąc perfidnie. to żałosne, nie znasz naszych relacji, i nawet moje słowa - stonowane Cie nie przekonują - jesteś po prostu uprzedzona,bo miałaś "niby" podobną sytuację. tymczasem ja nie jestem Twoim facetem i mój związek był inny niż Twój. więc oceniaj obiektywnie fakty, bo emocji nie jesteś w stanie zrozumieć, a to emocje tym wszystkim kierowały
-
- Zaglądający
- Posty: 21
- Rejestracja: 06 maja 2007, 16:23
- Skąd: stąd :P
- Płeć:
Jak poczytałam te twoje pościki to stwierdziłam ze był to toksyczny związek i uważam ze - całe szczęście ze już się zakończył...nie próbuj się usprawiedliwiać bo sam stwierdzasz ze wina jest także (czy też całkowicie) twoja uważam ze musisz dać sobie trochę czasu żeby "zapomnieć" o tamtych dziewczynach i wejść w nowy związek ale już z nastawieniem ze kochasz tą obecną dziewczynę i nie mając przed nią zdanych sekrecików...
...
jezeli dawales mocne podstawy do tego, by Cie kontrolowala to sie nie dziw, ze to robila. No i wlasnie te podstawy zmuszaly Cie do klamstwa. Co do tego, ze zrobila Ci scene to rzeczywiscie zachowala sie nie fair. Tylko pomysl dlaczego to zrobila? Zwykle powodem jest brak zaufania, a w tym wypadku dlaczego Ci nie ufala...?darek_29 pisze:wiem, że nadmierna kontrola wywołuje np. potrzebe kłamania.
Nie chce w tym miejscu jej usprawiedliwiac, bo rzeczywiscie jej nie znam, a wiem, ze istnieja chorobliwie zazdrosni ludzie.
Nasuwa mi sie mianowicie jedna rzecz - dlaczego chcesz do niej tak bardzo wrocic? Ja wiem, ze serce nie sluga, ale rozum tez czasami powinien zabierac glos. Skoro ona byla chorobliwie zazdrosna, kontrolowala Cie na kazdym kroku, sprawiala, ze klamales jej, byla bardzo zaborcza, zniszczyla poczucie bezpieczenstwa w Waszym zwiazku, "wykonczyliscie sie ciaglymi klotniami i wypominaniem", robi Ci do tej pory przykrosc (pokazujac jak bardzo jest zakochana w tamtym i olewajac Cie) to sam pomyśl - po co to wszystko? Ludzie sie tak latwo nie zmieniaja, a tworzac toksyczny zwiazek wypalilibyscie sie...
Masz racje - nie jestem obiektywna, podobnie jak i Ty i wszystkie inne osoby, ktore byly w podobnej do mojej albo Twojej sytuacji. Masz racje w jeszcze jednej kwestii - jest wiele szarych i niejasnych rzeczy na tym swiecie, a nie tylko dobre i zle i wlasnie dlatego tacy, ktorych sytuacja nie jest jasna radza sie innych na forum. Poznales moja subiektywna opinie i pewnie poznasz jeszcze subiektywne opinie innych, ale to jak zakonczy sie ta cala sytuacja zalezy tylko od Ciebie.
nie linczujcie mnie....ale tak sie zastanawialem........jakiego ona faceta szuka..i sprofilowalem nas wszystkich jej bylych........i wyszlo tak:
- ona nigdy nie tworzyla dlugotrwalego zwiazku - jeden najdluzszy 3letni byl z facetem z majętnego domu, ktory nigdy do pracy nie pojdzie bo jest rentieriem - ma kilka kamienic i z tego żyje. byli ze sobą 2 razy. zerwali ze sobą głownie dlatego że on nie umial zapomnieć jej tego - że wyjechała bez niego do USA.
- w USA poznala wlasciciela kasyna, zareczyła sie z nim. życie lux -jak sie pewnie domyslacie. i o nim wiem tyle - ze jak ogladalismy wspolnie fotki - to jak sobie o nim przypomniala to rozplakala sie. nie dostala wizy powrotnej do USA i tak to sie wszystko zakonczylo.
- potem byl powrót do tego rentiera w polsce - skonczylo sie tym ze on ją zamykał w domu, bo ona nieodpowiedzialnie sie zachowywala po alkoholu - co też ja mialem okazje zobaczyc - awanturowala sie o byle co a rano nie pamietala.lekko jej odbijalo
- potem bylo 7 miesiecy przerwy i padlo na mnie
z nich wszystkich jakos tak można powiedzieć że byłem zwyklym pracującym czlowiekiem - do wszystkiego dochodzilem sam. mialem tez charakter podobny do niej - ambitny i choc umielismy świetnie ze sobą gadać to tarcia były. ja jestem osobą ktora dąży do długotrwalych relacji, ona nie potrafila na poczatku powiedzieć nic na temat swoich uczuć, potem jakby piorunek trafiona zaczęła wyznawać po 4 miesiącach że kocha, mnie to strasznie dziwiło - jak tak można, tak nagle. i po jakims krótkim czasie, okupionym tymi jej zazdrościami i wręcz chorobyliwym kochaniem - bo tak to widze - ze ona mnie kochała tak na zabój, tak gwałtownie - nie powiem imponowało mi to,ale nie przewidzialem że tak gwałtowana fala tak gwałtownie może opaść
przeżylismy razem jej chorobę - i w tym upatrywałem umocnienia naszego związku -ale mylilem się. ona odreagowala
- poznala obecnego.wlasciwie nie wiem jak. chyba przez GG. na koniec naszej znajomosci - o czym jeszcze nie wiedzialem - bo jednak sypialismy ze sobą, mielismy jakies relacje - ona po 2 tygodniach powiedziala ze sie w nim zakochala.........ot tak sobie
z obserwacji - wiem że to głupie,ale znowu majętny chłopak, widziałem u niej jego BMW 525 - takie coś kosztuje 230 tyś. a on w moim wieku ok.28 lat. i przede wszystkim uderzył mnie ten jego telefon - taka bezczelność i pewność siebie. myśle że to jej zaimponowało - to że facet jest bezpretensjonalny, bezczelny, tym swoim hojrackim zachowaniem pokazuje jej swoją wartość (nadmuchany balon)- a ona tego potrzebowała- potrzebowała bo zawsze obracała się w towarzystwie biznesmenów, niby z "klasą" a tak naprawde ona chyba nie umiała utrzymać ciepłych relacji. tak po prostu emocjonalnych, takiego stałego zaangażowania.
słowem wszystkie jej związki były krótkie, burzliwe, gdyż jej charakter jest dość ciężki. ja nie wiem jaki jestem w porównaniu z jej innymi - ale po prostu nastawilem się na pracę nad tym związkiem - jak coś nie szło -to chciałem rozmawiać, tłumaczyłem. nie robiłem z niej księżniczki - a tak robili wszyscy moi poprzednicy i pewnie ten następca, włącznie z jej ojcem. jej sie wszystko należało.
raz, kiedy nie dostawała wypłaty, a tylko zasiłek chorobowy, wymknęło się jej, że "poszuka sobie faceta z kasą"......... to niby taki sygnał dla mnie.....który wtedy nic nie znaczył..........
ale nie oszukujmy się kasa, to możliwości, ja nie mogłem jej zaproponować czegoś takiego jak właściciel kasyna z Atlantic City - no co mogłem - to jedynie własną pracą coś.ale to nieporównywalne.
nie mówie też że ona jest osobą która leci na kase, bo tak nie jest. jest ambitna, pracowita. ale słowo pieniądze- kupować - to było jedno z częściej padajacych słów z jej ust. a pochodzi z normalnej rodziny tak jak ja. bez jakiś ekscesów - typu basen w domu.ale raczej biedni nie jesteśmy.
to tyle słowem zastanowienia. tak sie tylko zastanawiam dlaczego tak szybko powiedziała że tego nowego kocha - czy żeby mi coś udowodnić, wiem że ona strasznie odczuwała obecność mojej ex.- choć tak naprawde to był też temat zastępczy. bo ta ex mieszka w innym kraju i tak naprawde to tliło się tylko we mnie. a tylko pare faktów - w tym ślub przenikneło gdzieś poza mnie. poprzez moje wzburzenie.
jednym słowem zastanawiam się jak podjąć tą walkę, wydaje mi się, że skoro tak ostentacyjnie podchodzi do mnie - z taką wrogością to jakieś uczucia w środku w niej są. jakiś zawód. dla niej to ja zawiniłem na 100%. nie dałem jej odczuć że jest tą jedyną.a ona potrzebowałą czułości zrozumienia. i to dostała ode mnie,ale w ograniczonym zakresie.
natomiast jestem prawie pewny - że ten obecny, dość łatwo wyartykułował wszystko na mój temat. wmówił jej że skoro ją "zdradzałem" z byłą to byłem gnojem, że ona była przeze mnie opuszczona. słowem to była woda na jej młyn. ona to łyknęła. a poza tym koleś miał inne argumenty żeby wysadzić mnie ze siodła......no i po 2 tygodniach zakochanie........no choćby nie wiem co.....chemia.....rozumiem...........ale co jest napędem skoro to już 4 miesiące....wyjazd do Turcji. atrakcyjne wakacje.ile takich atrakcji można zaliczyć w roku... a życie to proza, codzienna praca, na tym sie buduje relacje - na tym jak jest na codzień a nie na tym jak od świeta się wyjeżdża w ciepłe kraje prawda ?
sory za te słowa, jakaś tak refleksa gorycz mnie wzięła, porównanie do innych jej ex. ale wiem, że dopóki nie zrozumiem jej emocji, nie uda mi się. narazie bym chcial przywrócić z nią stopę przyjacielską - ona wie że moge być dobrym przyjacielem, sama to podkreślała.jedynie narazie jest jakaś bariera między nami - która ona celowo postawiła. może też być tak że to wszystko to jest gra. obliczona na to żebym ja sie denerwował - tak jak jej status na gg...który celowo ustawila - ze jest w Turcji, pije,bawi się, tańczy i hula...a wczesniej nigdy nie mogłem dojrzeć statusu bo byłem zablokowany a dla nieznajomych miała wyłączoną możliwość obejrzenia statusu..
może to celowa gra. może nienawiść, tak szybko może zmienić się w pozytywne odczucia. nie od dzis wiadomo, że 1/3 związków się kończy przez kogoś innego. mój też sie tak skończył. tak naprawde za szybko, zbyt pochopnie i zbyt głałtownie zareagowaliśmy. tak naprawde nie bylo nawet pożegnalnej rozmowy. nawet 30 minut wyjaśnienia. tylko tekst na gg, że ona sie z kimś spotyka itp itd.......no i wtedy ja sie uniosłem, a mogłem pojechac do nie niej.a caly miesiac sie nie odzywalem............
- ona nigdy nie tworzyla dlugotrwalego zwiazku - jeden najdluzszy 3letni byl z facetem z majętnego domu, ktory nigdy do pracy nie pojdzie bo jest rentieriem - ma kilka kamienic i z tego żyje. byli ze sobą 2 razy. zerwali ze sobą głownie dlatego że on nie umial zapomnieć jej tego - że wyjechała bez niego do USA.
- w USA poznala wlasciciela kasyna, zareczyła sie z nim. życie lux -jak sie pewnie domyslacie. i o nim wiem tyle - ze jak ogladalismy wspolnie fotki - to jak sobie o nim przypomniala to rozplakala sie. nie dostala wizy powrotnej do USA i tak to sie wszystko zakonczylo.
- potem byl powrót do tego rentiera w polsce - skonczylo sie tym ze on ją zamykał w domu, bo ona nieodpowiedzialnie sie zachowywala po alkoholu - co też ja mialem okazje zobaczyc - awanturowala sie o byle co a rano nie pamietala.lekko jej odbijalo
- potem bylo 7 miesiecy przerwy i padlo na mnie
z nich wszystkich jakos tak można powiedzieć że byłem zwyklym pracującym czlowiekiem - do wszystkiego dochodzilem sam. mialem tez charakter podobny do niej - ambitny i choc umielismy świetnie ze sobą gadać to tarcia były. ja jestem osobą ktora dąży do długotrwalych relacji, ona nie potrafila na poczatku powiedzieć nic na temat swoich uczuć, potem jakby piorunek trafiona zaczęła wyznawać po 4 miesiącach że kocha, mnie to strasznie dziwiło - jak tak można, tak nagle. i po jakims krótkim czasie, okupionym tymi jej zazdrościami i wręcz chorobyliwym kochaniem - bo tak to widze - ze ona mnie kochała tak na zabój, tak gwałtownie - nie powiem imponowało mi to,ale nie przewidzialem że tak gwałtowana fala tak gwałtownie może opaść
przeżylismy razem jej chorobę - i w tym upatrywałem umocnienia naszego związku -ale mylilem się. ona odreagowala
- poznala obecnego.wlasciwie nie wiem jak. chyba przez GG. na koniec naszej znajomosci - o czym jeszcze nie wiedzialem - bo jednak sypialismy ze sobą, mielismy jakies relacje - ona po 2 tygodniach powiedziala ze sie w nim zakochala.........ot tak sobie
z obserwacji - wiem że to głupie,ale znowu majętny chłopak, widziałem u niej jego BMW 525 - takie coś kosztuje 230 tyś. a on w moim wieku ok.28 lat. i przede wszystkim uderzył mnie ten jego telefon - taka bezczelność i pewność siebie. myśle że to jej zaimponowało - to że facet jest bezpretensjonalny, bezczelny, tym swoim hojrackim zachowaniem pokazuje jej swoją wartość (nadmuchany balon)- a ona tego potrzebowała- potrzebowała bo zawsze obracała się w towarzystwie biznesmenów, niby z "klasą" a tak naprawde ona chyba nie umiała utrzymać ciepłych relacji. tak po prostu emocjonalnych, takiego stałego zaangażowania.
słowem wszystkie jej związki były krótkie, burzliwe, gdyż jej charakter jest dość ciężki. ja nie wiem jaki jestem w porównaniu z jej innymi - ale po prostu nastawilem się na pracę nad tym związkiem - jak coś nie szło -to chciałem rozmawiać, tłumaczyłem. nie robiłem z niej księżniczki - a tak robili wszyscy moi poprzednicy i pewnie ten następca, włącznie z jej ojcem. jej sie wszystko należało.
raz, kiedy nie dostawała wypłaty, a tylko zasiłek chorobowy, wymknęło się jej, że "poszuka sobie faceta z kasą"......... to niby taki sygnał dla mnie.....który wtedy nic nie znaczył..........
ale nie oszukujmy się kasa, to możliwości, ja nie mogłem jej zaproponować czegoś takiego jak właściciel kasyna z Atlantic City - no co mogłem - to jedynie własną pracą coś.ale to nieporównywalne.
nie mówie też że ona jest osobą która leci na kase, bo tak nie jest. jest ambitna, pracowita. ale słowo pieniądze- kupować - to było jedno z częściej padajacych słów z jej ust. a pochodzi z normalnej rodziny tak jak ja. bez jakiś ekscesów - typu basen w domu.ale raczej biedni nie jesteśmy.
to tyle słowem zastanowienia. tak sie tylko zastanawiam dlaczego tak szybko powiedziała że tego nowego kocha - czy żeby mi coś udowodnić, wiem że ona strasznie odczuwała obecność mojej ex.- choć tak naprawde to był też temat zastępczy. bo ta ex mieszka w innym kraju i tak naprawde to tliło się tylko we mnie. a tylko pare faktów - w tym ślub przenikneło gdzieś poza mnie. poprzez moje wzburzenie.
jednym słowem zastanawiam się jak podjąć tą walkę, wydaje mi się, że skoro tak ostentacyjnie podchodzi do mnie - z taką wrogością to jakieś uczucia w środku w niej są. jakiś zawód. dla niej to ja zawiniłem na 100%. nie dałem jej odczuć że jest tą jedyną.a ona potrzebowałą czułości zrozumienia. i to dostała ode mnie,ale w ograniczonym zakresie.
natomiast jestem prawie pewny - że ten obecny, dość łatwo wyartykułował wszystko na mój temat. wmówił jej że skoro ją "zdradzałem" z byłą to byłem gnojem, że ona była przeze mnie opuszczona. słowem to była woda na jej młyn. ona to łyknęła. a poza tym koleś miał inne argumenty żeby wysadzić mnie ze siodła......no i po 2 tygodniach zakochanie........no choćby nie wiem co.....chemia.....rozumiem...........ale co jest napędem skoro to już 4 miesiące....wyjazd do Turcji. atrakcyjne wakacje.ile takich atrakcji można zaliczyć w roku... a życie to proza, codzienna praca, na tym sie buduje relacje - na tym jak jest na codzień a nie na tym jak od świeta się wyjeżdża w ciepłe kraje prawda ?
sory za te słowa, jakaś tak refleksa gorycz mnie wzięła, porównanie do innych jej ex. ale wiem, że dopóki nie zrozumiem jej emocji, nie uda mi się. narazie bym chcial przywrócić z nią stopę przyjacielską - ona wie że moge być dobrym przyjacielem, sama to podkreślała.jedynie narazie jest jakaś bariera między nami - która ona celowo postawiła. może też być tak że to wszystko to jest gra. obliczona na to żebym ja sie denerwował - tak jak jej status na gg...który celowo ustawila - ze jest w Turcji, pije,bawi się, tańczy i hula...a wczesniej nigdy nie mogłem dojrzeć statusu bo byłem zablokowany a dla nieznajomych miała wyłączoną możliwość obejrzenia statusu..
może to celowa gra. może nienawiść, tak szybko może zmienić się w pozytywne odczucia. nie od dzis wiadomo, że 1/3 związków się kończy przez kogoś innego. mój też sie tak skończył. tak naprawde za szybko, zbyt pochopnie i zbyt głałtownie zareagowaliśmy. tak naprawde nie bylo nawet pożegnalnej rozmowy. nawet 30 minut wyjaśnienia. tylko tekst na gg, że ona sie z kimś spotyka itp itd.......no i wtedy ja sie uniosłem, a mogłem pojechac do nie niej.a caly miesiac sie nie odzywalem............
wlasnie, za przeproszeniem, 'gownem' ja obrzuciles
Pozwole sobie wypunktowac
Czlowiek zakochany tak nie robi - to raz.
Dwa - jezeli nic nie ubarwiles to ta laska GROSZA nie jest warta...
Trzy - cos czuje, ze szybko Ci przejdzie "bol" po rozstaniu...
Cztery - tak sie rozpisales na jej temat, ze teraz masz sam co poczytac. Wiec czytaj, czytaj, czytaj to moze wyczytasz to wszystko, co dostrzegaja w Twojej pisaninie inni i dojdziesz moze do konstruktywnych wnioskow.
Pozwole sobie wypunktowac
Czlowiek zakochany tak nie robi - to raz.
Dwa - jezeli nic nie ubarwiles to ta laska GROSZA nie jest warta...
Trzy - cos czuje, ze szybko Ci przejdzie "bol" po rozstaniu...
Cztery - tak sie rozpisales na jej temat, ze teraz masz sam co poczytac. Wiec czytaj, czytaj, czytaj to moze wyczytasz to wszystko, co dostrzegaja w Twojej pisaninie inni i dojdziesz moze do konstruktywnych wnioskow.
eh nie taką miałem intencje. po prostu chcialem dojść do tego kogo ona sama szuka w swoim życiu. nie ubarwialem. nie moge też powiedzieć, że ją interesuje kasa. NIE. ale jakoś tak sie stało, że zawsze ma majętnego faceta. jej koleżanka właśnie bierze ślub - nie mają z mężem nawet TV bo im niepotrzebny. kochają się. on jest lekarzem zarabia naprawde skromnie i liczy się u nich uczucie. a ta moja.ja sam nie wiem. no pieniądze były często tematem głównym z jej strony. aż mnie to raziło czasem. ale to wina rodziców- oni tacy jakby ze słomą w butach,i myślą że kasa wszystko załatwi na tym świecie. tacy małostkowi, chcący pokazać światu że wiecej srają niż dupą sięgają...............eh
ale nie to jest moim celem. ja sie po prostu boje ze ten obecny właśnie tą bezkompromisowością jej zaimponował. tym że pogardził mną, oczernił mnie. i że to jest taki mentalny typ - zgodny z jej oczekiwaniami. bo ona taka by chciała też być. a ona jest bardziej podobna do mnie - stąd te tarcia. oboje bylismy ambitni, uwielbialismy mieć racje, udowadniać sobie. taka rywalizacja, ale do czasu........ja wiedziałem że potrzeba kompromisu - ona już nie.
a dlaczego ją KOCHAM NADAL ? myślę, że targają nią sprzeczne emocje. nie umiała sobie poradzić z sytuacją, tak naprawde może ja tego nie rozumiałem - ale ona NA SERIO NIE UMIALA WYTRZYMAĆ TEJ SYTUACJI I SOBIE WMAWIAŁA ŻE JEST TĄ DRUGĄ. nakręcała się do granic możliwości. a ona trafił na podatny grunt.obszmacił mnie w jej oczach, i powiedział że ja na nią nie zasługuje............. a jaka była geneza....tylko to że ja gdzieś tam w sobie miałem cierpiące wspolmnienia o mojej ex. która mnie wyrolowała centralnie. i tak naprawdę byłem cały czas tą słabszą, podatną osobą, tą walczącą................i tą cieszącą się że wreszcie mam kogoś normalnego - bo jako kobieta ta "obecna" naprawde nic dodać nic ująć. naprawdę była ok. dlatego chce powalczyć. i musze coś wymyśleć
ps. ja dostrzegam na chłodno wady moje i jej.naprawde jestem obiektywny ale KOCHAM
ale nie to jest moim celem. ja sie po prostu boje ze ten obecny właśnie tą bezkompromisowością jej zaimponował. tym że pogardził mną, oczernił mnie. i że to jest taki mentalny typ - zgodny z jej oczekiwaniami. bo ona taka by chciała też być. a ona jest bardziej podobna do mnie - stąd te tarcia. oboje bylismy ambitni, uwielbialismy mieć racje, udowadniać sobie. taka rywalizacja, ale do czasu........ja wiedziałem że potrzeba kompromisu - ona już nie.
a dlaczego ją KOCHAM NADAL ? myślę, że targają nią sprzeczne emocje. nie umiała sobie poradzić z sytuacją, tak naprawde może ja tego nie rozumiałem - ale ona NA SERIO NIE UMIALA WYTRZYMAĆ TEJ SYTUACJI I SOBIE WMAWIAŁA ŻE JEST TĄ DRUGĄ. nakręcała się do granic możliwości. a ona trafił na podatny grunt.obszmacił mnie w jej oczach, i powiedział że ja na nią nie zasługuje............. a jaka była geneza....tylko to że ja gdzieś tam w sobie miałem cierpiące wspolmnienia o mojej ex. która mnie wyrolowała centralnie. i tak naprawdę byłem cały czas tą słabszą, podatną osobą, tą walczącą................i tą cieszącą się że wreszcie mam kogoś normalnego - bo jako kobieta ta "obecna" naprawde nic dodać nic ująć. naprawdę była ok. dlatego chce powalczyć. i musze coś wymyśleć
ps. ja dostrzegam na chłodno wady moje i jej.naprawde jestem obiektywny ale KOCHAM
Darek_29 ! Każdy popełnia błędy, to normalne. Wiesz co spieprzyłeś, więc najlepsze co możesz zrobić to wyciągnąć wnioski i będąc bogatszym w nowe doświadczenia staniesz się lepszym człowiekiem.
Co do Twojej dziewczyny, to wydaje mi się że jesteście z zupełnie innej bajki. Jeżeli to co opisałeś w swoich postach ma odbicie w rzeczywistości to nawet gdybyś nieba jej przychylił to i tak cała para pójdzie w gwizdek. Dla niej ważna jesy kasa i nowy dres-wagon, a dla Ciebie uczucie. Zrobiłeś źle, to fakt, ale ja nie chciał bym takiej dziewczyny, dla której samochody, lans i cyferki na koncie to cały świat.
Co do Twojej dziewczyny, to wydaje mi się że jesteście z zupełnie innej bajki. Jeżeli to co opisałeś w swoich postach ma odbicie w rzeczywistości to nawet gdybyś nieba jej przychylił to i tak cała para pójdzie w gwizdek. Dla niej ważna jesy kasa i nowy dres-wagon, a dla Ciebie uczucie. Zrobiłeś źle, to fakt, ale ja nie chciał bym takiej dziewczyny, dla której samochody, lans i cyferki na koncie to cały świat.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Junak, to nie jest tak do końca. nie moge powiedzieć że to sie tylko dla niej liczy. ale jest to ważne. że można gdzieś wyjechać, wyjść. kiedys podczas jej choroby jezdzilem do niej na weekend do domu jej rodziców. zdażało się że zostawałem na 2 dni u moich rodziców. no i mialem klopot np. z ciuchami - bo do rodziców tylko zabieralem podstawe sprawy takie jak bielizna, koszulki. ale byla zima i nie chcialo mi sie taszczyć walizki swetrów itp......a zresztą mialem to w dupie - moja kobieta była poważnie chora, nie nie myslalem o strojeniu.
- a jej rodzice do niej tekst walą i co ona potem powtarzala...że ja caly czas w tym samym swetrze chodze. bo 2 dni pod rząd go założyłem - z braku garderoby w domu rodziców.............eh to taki glupi mały przykład.ale ja nie zwracałem wtedy uwagi na ubiór - byłem posrany że coś jej sie stanie. i tylko na tym sie skupialem.
i tu jest taka po prostu różnica między mną a tym picusiem z BMW......jak zobaczylem to fryzurka swieżo z katalogu, bezczelny usmiech, bezczelna gadka taka arogancja - jakby on cały świat miał u stóp - zero pokory. chcialbym go widzieć gdyby musiał się zmierzyć z taką extremalną sytuacją podczas jej choroby jak ja.....pewnie wtedy by jej nie chciał
tzn. ja nie myśle ze liczy się dla niej kasa w połączeniu z uczuciam. ale lepiej pewnie mieć te środki niż nie mieć. zamiast wakacji nad polskim morzem można Dominikane prawda ? przeżycia całkiem inne.a ona po prostu byłą świrnięta na punkcie zwiedzania świata.
ps. przypomniało mi się też że na gwiazdke dostała ode mnie perfumy. wybrałem je specjalnie z dziewczyną mojego brata - fakt mamy inny gusty niż ona...kiedy jej je podarowałem usłyszałem oschłe dziękuje ale że zapach jej nie odpowiada............ale używała.....
później wyjechałem za granicę z firmy i na bezcłówce moglem kupić jej perfumy - ale świadomie zrezygnowałem - bo co będe sie narzucał. jak przyjechałem to mimo że podarunków miałem całe 2 torby. ona do mnie gadke - że ona liczyła na perfumy, że powinienem wiedzieć że ona lubi Hugo i że ona nic nie chce ode mnie w takim razie.............
i tu jest całe te myślenie....że niby ona pokrzywdzona ale to ja dostawałem cięgi. niby to ja ją zdradziłem - bo moja ex. sie odezwała i poczułem jakiś niepokój w środku.ale to ja cierpiałem wewnątrz, choć wiem że ona jako egocentryczka nie umiała tego znieść - tylko ona na 1 miejscu, tylko dla niej paść u stóp............
a mimo to pracowałem nad naszym związkiem, nie byłem takim konformistą, nie zgadzałem się z wszystkim - jak coś uważałem za zbędne, niedbre to jasno komunikowałem i to się jej podobało
- a jej rodzice do niej tekst walą i co ona potem powtarzala...że ja caly czas w tym samym swetrze chodze. bo 2 dni pod rząd go założyłem - z braku garderoby w domu rodziców.............eh to taki glupi mały przykład.ale ja nie zwracałem wtedy uwagi na ubiór - byłem posrany że coś jej sie stanie. i tylko na tym sie skupialem.
i tu jest taka po prostu różnica między mną a tym picusiem z BMW......jak zobaczylem to fryzurka swieżo z katalogu, bezczelny usmiech, bezczelna gadka taka arogancja - jakby on cały świat miał u stóp - zero pokory. chcialbym go widzieć gdyby musiał się zmierzyć z taką extremalną sytuacją podczas jej choroby jak ja.....pewnie wtedy by jej nie chciał
tzn. ja nie myśle ze liczy się dla niej kasa w połączeniu z uczuciam. ale lepiej pewnie mieć te środki niż nie mieć. zamiast wakacji nad polskim morzem można Dominikane prawda ? przeżycia całkiem inne.a ona po prostu byłą świrnięta na punkcie zwiedzania świata.
ps. przypomniało mi się też że na gwiazdke dostała ode mnie perfumy. wybrałem je specjalnie z dziewczyną mojego brata - fakt mamy inny gusty niż ona...kiedy jej je podarowałem usłyszałem oschłe dziękuje ale że zapach jej nie odpowiada............ale używała.....
później wyjechałem za granicę z firmy i na bezcłówce moglem kupić jej perfumy - ale świadomie zrezygnowałem - bo co będe sie narzucał. jak przyjechałem to mimo że podarunków miałem całe 2 torby. ona do mnie gadke - że ona liczyła na perfumy, że powinienem wiedzieć że ona lubi Hugo i że ona nic nie chce ode mnie w takim razie.............
i tu jest całe te myślenie....że niby ona pokrzywdzona ale to ja dostawałem cięgi. niby to ja ją zdradziłem - bo moja ex. sie odezwała i poczułem jakiś niepokój w środku.ale to ja cierpiałem wewnątrz, choć wiem że ona jako egocentryczka nie umiała tego znieść - tylko ona na 1 miejscu, tylko dla niej paść u stóp............
a mimo to pracowałem nad naszym związkiem, nie byłem takim konformistą, nie zgadzałem się z wszystkim - jak coś uważałem za zbędne, niedbre to jasno komunikowałem i to się jej podobało
darek_29 pisze:Kiedy jej je podarowałem usłyszałem oschłe dziękuje ale że zapach jej nie odpowiada............ale używała.
Nawet gdybym dostał najgorszy prezent świata ( powiedzmy różowy sweterek z Enrique Iglesiasem ) od obcej mi osoby to nie zachwał bym się w ten sposób. Trzeba uszanować to, że ktoś Ci coś daje, nawet jeżeli nie przypadło Ci to do gustu. Nie mówiąc już o tym, że to TY jej je dałeś, a nie ktoś obcy.
darek_29 pisze:Że ja caly czas w tym samym swetrze chodze. bo 2 dni pod rząd go założyłem - z braku garderoby w domu rodziców
No to jest akurat śmieszne. Bez komentarza.
Wiesz, nie znam dokładnie Twojej historii bo wiadomo że na forum w klikudziesięciu zdaniach podsumować pewien okres swojego życia nie jest łatwo, ale odnosze intensywne wrażenie, że wy naprawde jesteście z innej bajki. Skoro imponują jej wystrojeni kolesie, wporządku. Nie jedna dziewczyna na pewno by chciała żeby ktoś sie nią opiekował kiedy jest poważnie chora, akurat "bling" nie dla wszystkich jest priorytetem.
Żeby było jasne, nie chce Cie głaskać bo sam też dałeś Jazzu i nie byłeś wporządku. Fakt że otwarcie przyznajesz sie do winy przemawia jednak na Twoją korzyść. Myślę że dla was obojga lepiej będzie jak wasze drogi sie rozejdą. Ona będzie miała eleganta w BMW ( ku uciesze jej rodziców ) a ty będziesz miał kogoś dla kogo liczy się coś więcej niż materia. Amen
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
dwa światy - może fakt. ale przecinające się w wielu miejscach.
chcę zawalczyć o nią.
jeżeli pokonam jej awersję - która jest sama z siebie dość sztuczna to myśle, że uda mi się wejść na wyższe poziomy zaangażowania ponownie.
ona czuje się skrzywdzona.wiele kobiet daje szanse swoim facetom ponownie - gdy coś w sobie zmienili.tak mi się wydaje. a jej reakcja w udowadnianie jak jej jest dobrze z tym facetem, wręcza taka przesadna, no i tak agresja - w stos. do mnie - to coś za tym musi być. w każdym razie cała masa uczuć ukrytych za tym murem. gdybym był zupełnie obcy, to reagowała by obojętnie. a tak ma kompleks - tej drugiej - i ona myśli sobie tak.....................
- skoro on mnie nie chciał, a myślał o jakiejś lasce która go rzuciła, to może ja jestem nic nie warta. skoro tak piękna, inteligentna a on wybierał kogoś innego ciągle." - ona może tak myśleć i to jest klucz do calej mojej akcji - żeby odwrócić to myślenie i pokazać że jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZA................wtedy ten cały gość może się tak szybko rozpłynąć jak sie się pojawił..........uczucia, relacje - to jest to co kieruje kobietami
ja postaram się nadać bieg wruszeniom od nowa. ale całkiem w nowy sposób.zaciekawię ją sobą od nowa
chcę zawalczyć o nią.
jeżeli pokonam jej awersję - która jest sama z siebie dość sztuczna to myśle, że uda mi się wejść na wyższe poziomy zaangażowania ponownie.
ona czuje się skrzywdzona.wiele kobiet daje szanse swoim facetom ponownie - gdy coś w sobie zmienili.tak mi się wydaje. a jej reakcja w udowadnianie jak jej jest dobrze z tym facetem, wręcza taka przesadna, no i tak agresja - w stos. do mnie - to coś za tym musi być. w każdym razie cała masa uczuć ukrytych za tym murem. gdybym był zupełnie obcy, to reagowała by obojętnie. a tak ma kompleks - tej drugiej - i ona myśli sobie tak.....................
- skoro on mnie nie chciał, a myślał o jakiejś lasce która go rzuciła, to może ja jestem nic nie warta. skoro tak piękna, inteligentna a on wybierał kogoś innego ciągle." - ona może tak myśleć i to jest klucz do calej mojej akcji - żeby odwrócić to myślenie i pokazać że jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZA................wtedy ten cały gość może się tak szybko rozpłynąć jak sie się pojawił..........uczucia, relacje - to jest to co kieruje kobietami
ja postaram się nadać bieg wruszeniom od nowa. ale całkiem w nowy sposób.zaciekawię ją sobą od nowa
-
- Zaglądający
- Posty: 12
- Rejestracja: 05 sie 2007, 14:12
- Skąd: ssssssssssss
- Płeć:
witaj darek
mam wrażenie że Twoje życie to ciągła walka o Twoje byłe Kobiety...
dlaczego tak sie dzieje? zastanów sie nad tym....... czy ty musisz być odtrącany, by kochac? lubisz sie tak ranic? jakbyś nie wierzył, że zasługujesz na miłosc zwyczajną... wiesz co? ja bym nie chciała być z kimś kogo wiecznie muszę kopac, zeby mnie pragnął
nie wiem, może sie mylę: mam wrażenie, że Twoi rodzice nie dali Ci dużo miłości. wiecznie musiałeś im udawadniac, ze na nią zasługujesz. poza tym to chyba model sztywnej rodziny. bez odwagi do zmian. zastanów sie nad tym.
życie dlatego jest piękne bo jest ciekawe. a jest ciejkawe bo nie możemy go przekalkulowac.
rada? zacznij od siebie. pozwól sobie na błędy. na improwizację. i pozwól sobie na miłośc. jest równie ciekawa jak zabieganie o nią...
mam wrażenie że Twoje życie to ciągła walka o Twoje byłe Kobiety...
dlaczego tak sie dzieje? zastanów sie nad tym....... czy ty musisz być odtrącany, by kochac? lubisz sie tak ranic? jakbyś nie wierzył, że zasługujesz na miłosc zwyczajną... wiesz co? ja bym nie chciała być z kimś kogo wiecznie muszę kopac, zeby mnie pragnął
nie wiem, może sie mylę: mam wrażenie, że Twoi rodzice nie dali Ci dużo miłości. wiecznie musiałeś im udawadniac, ze na nią zasługujesz. poza tym to chyba model sztywnej rodziny. bez odwagi do zmian. zastanów sie nad tym.
życie dlatego jest piękne bo jest ciekawe. a jest ciejkawe bo nie możemy go przekalkulowac.
rada? zacznij od siebie. pozwól sobie na błędy. na improwizację. i pozwól sobie na miłośc. jest równie ciekawa jak zabieganie o nią...
czarodziejka
tzn. ja kochałem jak bylismy razem. ona też kochała. a walka o poprzednią - fakt zaczęła się jak byłem mlody i glupi i mialem 23 lata. to była walka o byłą z góry przegrana - bo ona mnie nie kochała.
a teraz ? teraz jest inaczej - to ja zawiniłem.dotarło to do mnie za późno. ale w sumie dobrze że taki katalizator zmian wystąpił. dorosłem przez to.
wiem że w teorii psychologii jest coś takiego jak relacja "kata i ofiary". w tej sytuacji to ja jestem takim "katem" a ona "ofiarą"........często po ustatniu przyczyn, ofiara wraca do kata.
ja chciałbym żeby to zjawisko w naszym przypadku zadziałało jako pozytyw. mam nadzieje że zrozumieliscie o co mi chodzi.
ona jest zła na mnie, odwróciła się ode mnie, reaguje na mnie z agresją i znalazła kogoś innego. manifestuje to ciągle tak na pokaz. ale równie dobrze z tej złości może mi się udać ją przełamać. zobaczy że przyznaje się do błędu, wszystko zrozumiałem, omówimy to na spokojnie.i może narodzi się jakaś sympatia
i o to będe sie starał
a teraz ? teraz jest inaczej - to ja zawiniłem.dotarło to do mnie za późno. ale w sumie dobrze że taki katalizator zmian wystąpił. dorosłem przez to.
wiem że w teorii psychologii jest coś takiego jak relacja "kata i ofiary". w tej sytuacji to ja jestem takim "katem" a ona "ofiarą"........często po ustatniu przyczyn, ofiara wraca do kata.
ja chciałbym żeby to zjawisko w naszym przypadku zadziałało jako pozytyw. mam nadzieje że zrozumieliscie o co mi chodzi.
ona jest zła na mnie, odwróciła się ode mnie, reaguje na mnie z agresją i znalazła kogoś innego. manifestuje to ciągle tak na pokaz. ale równie dobrze z tej złości może mi się udać ją przełamać. zobaczy że przyznaje się do błędu, wszystko zrozumiałem, omówimy to na spokojnie.i może narodzi się jakaś sympatia
i o to będe sie starał
moze nakrecala sie, dlatego, ze bylo jej to na reke...?darek_29 pisze:ale ona NA SERIO NIE UMIALA WYTRZYMAĆ TEJ SYTUACJI I SOBIE WMAWIAŁA ŻE JEST TĄ DRUGĄ. nakręcała się do granic możliwości. a ona trafił na podatny grunt.
chyba nie podobales sie rodzicom tej panienki tak calosciowo... Oni jak widac niestety maja na nia duzy wplyw, a pamietaj, ze z rodzicami nie wygrasz. Jak oni tez maja fiola na punkcie pieniedzy to w porownaniu z tym kolesiem wypadniesz bardzo blado... Jezeli rodzice Cie przekreslili, to panienka bedzie im posluszna i nie bedzie chciala ich zawiesc wracajac do Ciebie... Przykre, ale niektorzy wlasnie tacy sa... Swoja droga to, ze Ci to powtorzyla bylo chamskie z jej strony...darek_29 pisze:a jej rodzice do niej tekst walą i co ona potem powtarzala...że ja caly czas w tym samym swetrze chodze. bo 2 dni pod rząd go założyłem
dziewczyna jest chamskadarek_29 pisze:kiedy jej je podarowałem usłyszałem oschłe dziękuje ale że zapach jej nie odpowiada............ale używała.....
to niezbyt dobre podejcie... poza tym do normalnosci zdecydowanie 'troche' jej brakuje...darek_29 pisze:ja gdzieś tam w sobie miałem cierpiące wspolmnienia o mojej ex. która mnie wyrolowała centralnie. i tak naprawdę byłem cały czas tą słabszą, podatną osobą, tą walczącą................i tą cieszącą się że wreszcie mam kogoś normalnego - bo jako kobieta ta "obecna" naprawde nic dodać nic ująć. naprawdę była ok. dlatego chce powalczyć. i musze coś wymyśleć
Ty chyba lubisz pakowac sie w toksyczne zwiazki... Wez daj sobie troche odetchnac, odetnij sie od wspomnien z przeszlosci (od tej panienki i wczesniejszej ex) i dopiero jak atmosfera w Twoim umysle i sercu sie oczysci, znajdz sobie kogos naprawde normalnego.
Junak pisze:Dla niej ważna jesy kasa i nowy dres-wagon, a dla Ciebie uczucie.
dlaczego jak kobieta sie z kims rozstanie i jej nowy jest bogatszy od poprzedniego to mówi sie, że dla kasy jest z tamtym.
Jakis kiepski sposób leczenia kompleksów własnych czy co
darek_29 pisze:i tu jest taka po prostu różnica między mną a tym picusiem z BMW......jak zobaczylem to fryzurka swieżo z katalogu, bezczelny usmiech, bezczelna gadka taka arogancja - jakby on cały świat miał u stóp - zero pokory
ale cie zazdrośc zzera, ale jego pieniadze cie draznia
Dzindżer, nie rób ze mnie hipokryty.
- jak jej starzy miesiąc mysleli ile i jak dać lekarzowi w szpitalu w łape zamiast zająć się córką i częściej przyjeżdżać ? to co to jest ?
- jak jej stara sie dowiedziala ze kupuje drugie mieszkanie, to pracując w urzędzie miasta posprawdzali wszystko, żeby dowiedzieć się ile moja rodzina ma działek, domów itp
Ja nie mówie że ona nie ma uczuć, że jest materialistką. ja powiedziałem że ma to dla niej znaczenie.
Czy jestem zazdrosny ? tak, w takim ludzkim normalnym odczuciu - że ona po tygodniu powiedziała że go kocha, a mi po 4 miesiącach.......i jeszcze sam nie byłem tego pewny czy rzecziwiście tak gwałtowne "oświadczenie" wytrzyma próbe czasu.
Mi to lata ile on ma $$. Chodzi o sam fakt jego zachowania - on pozwolił sobie do mnie zadzwonić gdy napisalem jej smsa. był bardzo bezczelny, pewny siebie, wręcz chamsko mnie chciał potraktować - nie udało mu się tylko dlatego że jestem typem WYGADANEGO i szybko odwróciłem sytuację i zmusiłem go do obrony. skończyło się że to on coś tam wystękał, dostał ode mnie ciętą riposte i może dzięki temu nabierze do mnie szacunku - bo myślal sobie na podstawie zdjeć które u niej zobaczył - że wejdzie na mnie i mnie zjedzie. nie udało mu się. jedyne co mu się udało to wyrwanie panny, która była emocjonalnie roztrzęsiona, potrzebowała wsparcia - a zarazem nie umiała po nie NORMALNIE SIEGNĄĆ ode mnie.
zresztą to jest bez sensu żeby sie sugerować kogoś majątkiem. żeby mi się udało ponownie z nią być - to ja muszę być lepszy w każdym calu - muszę umieć wzbudzić w niej pozytywne emocje, uczucia. cała reszta się nie liczy
- jak jej starzy miesiąc mysleli ile i jak dać lekarzowi w szpitalu w łape zamiast zająć się córką i częściej przyjeżdżać ? to co to jest ?
- jak jej stara sie dowiedziala ze kupuje drugie mieszkanie, to pracując w urzędzie miasta posprawdzali wszystko, żeby dowiedzieć się ile moja rodzina ma działek, domów itp
Ja nie mówie że ona nie ma uczuć, że jest materialistką. ja powiedziałem że ma to dla niej znaczenie.
Czy jestem zazdrosny ? tak, w takim ludzkim normalnym odczuciu - że ona po tygodniu powiedziała że go kocha, a mi po 4 miesiącach.......i jeszcze sam nie byłem tego pewny czy rzecziwiście tak gwałtowne "oświadczenie" wytrzyma próbe czasu.
Mi to lata ile on ma $$. Chodzi o sam fakt jego zachowania - on pozwolił sobie do mnie zadzwonić gdy napisalem jej smsa. był bardzo bezczelny, pewny siebie, wręcz chamsko mnie chciał potraktować - nie udało mu się tylko dlatego że jestem typem WYGADANEGO i szybko odwróciłem sytuację i zmusiłem go do obrony. skończyło się że to on coś tam wystękał, dostał ode mnie ciętą riposte i może dzięki temu nabierze do mnie szacunku - bo myślal sobie na podstawie zdjeć które u niej zobaczył - że wejdzie na mnie i mnie zjedzie. nie udało mu się. jedyne co mu się udało to wyrwanie panny, która była emocjonalnie roztrzęsiona, potrzebowała wsparcia - a zarazem nie umiała po nie NORMALNIE SIEGNĄĆ ode mnie.
zresztą to jest bez sensu żeby sie sugerować kogoś majątkiem. żeby mi się udało ponownie z nią być - to ja muszę być lepszy w każdym calu - muszę umieć wzbudzić w niej pozytywne emocje, uczucia. cała reszta się nie liczy
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
chłopie, daj sobie spokój z nią, ewidentnie nie pasujecie do siebie i nie potrafiliście się dogadać. Po co Ci taki związek? Masochista jakiś? Nie lepiej poszukac sobie innej kobiety, z którą będziesz się lepiej dogadywać bez jakiś bzdurnych spięć i nie będzie Ci robić takich jazd?
Fakt, nie byłeś bez winy i dobrze, ze starasz się poprawić, ale przeszłość powineneś zostawić w spokoju. Wyluzuj.
Fakt, nie byłeś bez winy i dobrze, ze starasz się poprawić, ale przeszłość powineneś zostawić w spokoju. Wyluzuj.
eh.to nie takie proste. serce nie sługa. a rozum też podpowiada że to moja wina.
ja na samym początku naruszełem JEJ ZAUFANIE, POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA. stało się w takim newralgicznym okresie kiedy ona zachorowała poważnie. mimo mojej troskliwości - na pierwszy plan wybijał się brak zaufania - aż to explodowało. nikomu nie muszę tłumaczyć - że kobieta która boi się o swoje życie, reaguje emocjoanlnie na wszystko, drobne sygnały potrafią przełożyć się na gwałtowne reakcje. i tak było - wtedy nie do opanowania.
jej najlepsza koleżanka powiedziała mi że powinienem się cieszyć że tak sie stało że się rozstaliśmy. ale jej koleżanka nie zna naszych intymnych relacji, nie wiem jak dobrze nam się rozmawiało w gruncie rzeczy, bliskość była cudowna. wiem to - BO JEDYNĄ PRZESZKODĄ WTEDY BYŁ BRAK ZAUFANIA - CIĄGŁE ODNOSZENIE SIĘ DO MOJEJ BYŁEJ - ŻE DLA NIEJ ZROBIŁEM WIECEJ. itp
a teraz ? ona kogoś poznała. wiec bilans w jakimś sensie się wyzerował. ja wycierpiałem wiele. oczyściłem swoje podwórko z poprzedniej EX.
a różnica między tymi dwoma kobietami jest taka - że poprzednia EX. mnie nie kochała, tylko udawała, poza tym była wiele lat związana z kims innym
a ta ostatnia - kochała mnie,razem przeżylismy szpital, mielismy wspólne poglądy, zakochalismy się w sobie.
dlatego chce zawalczyć. nie poddam się. wiem też że ona nie potrafi aż tak głebokich relacji ułożyć sobie z kimś - dlatego jako osobą która jednak z nią miała pewne przeżycia intymne w głębszym zakresie - ze mam szanse.
i tylko musze dojść do punktu w którym mnie wysłucha. zaaprobuje moje argumenty
ja na samym początku naruszełem JEJ ZAUFANIE, POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA. stało się w takim newralgicznym okresie kiedy ona zachorowała poważnie. mimo mojej troskliwości - na pierwszy plan wybijał się brak zaufania - aż to explodowało. nikomu nie muszę tłumaczyć - że kobieta która boi się o swoje życie, reaguje emocjoanlnie na wszystko, drobne sygnały potrafią przełożyć się na gwałtowne reakcje. i tak było - wtedy nie do opanowania.
jej najlepsza koleżanka powiedziała mi że powinienem się cieszyć że tak sie stało że się rozstaliśmy. ale jej koleżanka nie zna naszych intymnych relacji, nie wiem jak dobrze nam się rozmawiało w gruncie rzeczy, bliskość była cudowna. wiem to - BO JEDYNĄ PRZESZKODĄ WTEDY BYŁ BRAK ZAUFANIA - CIĄGŁE ODNOSZENIE SIĘ DO MOJEJ BYŁEJ - ŻE DLA NIEJ ZROBIŁEM WIECEJ. itp
a teraz ? ona kogoś poznała. wiec bilans w jakimś sensie się wyzerował. ja wycierpiałem wiele. oczyściłem swoje podwórko z poprzedniej EX.
a różnica między tymi dwoma kobietami jest taka - że poprzednia EX. mnie nie kochała, tylko udawała, poza tym była wiele lat związana z kims innym
a ta ostatnia - kochała mnie,razem przeżylismy szpital, mielismy wspólne poglądy, zakochalismy się w sobie.
dlatego chce zawalczyć. nie poddam się. wiem też że ona nie potrafi aż tak głebokich relacji ułożyć sobie z kimś - dlatego jako osobą która jednak z nią miała pewne przeżycia intymne w głębszym zakresie - ze mam szanse.
i tylko musze dojść do punktu w którym mnie wysłucha. zaaprobuje moje argumenty
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Dzindzer pisze:Junak pisze:Dla niej ważna jesy kasa i nowy dres-wagon, a dla Ciebie uczucie.
dlaczego jak kobieta sie z kims rozstanie i jej nowy jest bogatszy od poprzedniego to mówi sie, że dla kasy jest z tamtym.
Dżindżer, chłopak sam pisał że nawet podczas gdy byli ze sobą kasa była najważniejszym tematem, więc stąd taki wniosek. Wcale nie uważam że darek_29 był ok wobec niej i on też ponosi dużą część winy za to co sie stało ale skoro dla jego byłej kasa jest aż tak ważna, a on nie może jej tego dać, to wiadome jest że nic z tego nie wyjdzie. Jej będzie lepiej z kimś innym i jemu też. <browar>
Wcale nie uważam, że jeżeli następca jest bogatszy, to ten poprzedni zawinił tylko tym, że był biedniejszy.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 81 gości