Postautor: shinne09 » 21 paź 2010, 14:43
Witam.
Pisałam kiedyś na tym forum, w temacie o nieregularnych miesiączkach. Otóż okazało się, że mam zespół policystycznych jajników... I niedoczynność tarczycy.
Zaczęło się od tych właśnie nieregularnych okresów, nadmiernego owłosienia, tycia bez przyczyn i dużymi trudnościami z utratą wagi, tendencje do suchej skóry np. na łokciach (endokrynolog powiedziała, że to typowe przy niedoczynności).
Na dobrą sprawę ostatnią miesiączkę miałam w grudniu 2009, wczesniej oczywiscie albo co 2 miesiące okresy, albo co pół roku, i bardzo obfite krwawienia i do tego straszne boleści... Poszłam do lekarza w maju, bo okres nie przychodził i zaczynałam się denerwować. Babka zrobiła mi badanie i najpierw stwierdziła obecność jakiejś "maleńkiej nadżereczki", ale stwierdzila, ze to maleństwo i nie ma sie czym przejmować. (Aha, zapomniałam dodać, że od kwietnia cały czas plamiłam).
Później wysłała mnie na pobieranie krwi mniej wiecej we wrzesniu (TSH trochę za wysokie, Testosteron też lekko podwyższony, Progesteron w dolnej granicy normy), i robiła mi usg dopochwowe dwa razy. Stwierdziła, że mam policystyczność jajników, i niedoczynność tarczycy (kazała mi iść z tą tarczycą do endokrynologa-byłam, stwierdził niedoczynność, kazał schudnąć, i brać euthyrox codziennie na czczo)).
Gin przepisała mi Diane35, ale nie mogłyśmy ustalić w którym dniu cyklu jestem, więc kazała mi zacząć brać jak najszybciej. Gdy zaczęłam brać pierwsze opakowanie nadal plamiłam (od kwietnia plamienie się utrzymywało cały czas, w lipcu wystąpiło jakieś tam krwawienie, ale nie byłam pewna czy to był okres. Dodatkowo po praktycznie każdym stosunku występowało małe krwawienie, jakby coś było ciągle "uszkadzane").
Babka powiedziała, że jak skończę brać pigułki z pierwszego blistra, powinno wystąpić krwawienie, i w 1. dniu tego krwawienia mialam zacząć nastepne opakowanie (żeby działały też antykoncepcyjnie). Plamienie nie ustąpiło, krwawić zaczęłam przy jakiejś 16-17 tabletce, czyli mniej więcej 10 października.
Skończyłam to opakowanie w piątek 15.10. i cały czas krwawię, od jakichś 4-5 dni bardzo obficie, wszystko mnie boli, czuję się jak zwłoki... Dzwoniłam do niej, bo jestem w innym mieście (studiuję) i pytałam co mam w związku z tym wszystkim zrobić. Kazała mi wykupić drugie opakowanie, zrobić 7 dni przerwy (działanie anty radziła mi na razie sobie odpuścić) i zwiększyć dawkę Diane35, czyli jedna rano, druga wieczorem.
Nie wiem czy to dobry pomysł, 7-dniowa przerwa konczy mi sie w tę sobote...
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć... Mój chłopak mówi, żebym zmieniła lekarza, bo to i tak duża dawka hormonów, po której i tak czuje się fatalnie. A gdzie jeszcze zwiększyć...
W mojej rodzinie nie było chyba podobnego problemu (przynajmniej nic o tym nie wiem). Naczytałam się, że problemy z zajściem w ciąże mogą być, że bezpłodność, że zwiększone ryzyko nowotworu błony śluzowej macicy... Wystraszylam sie, troche załamałam, i nie wiem co mam dalej robić... Nie wiem czy zaufać tej babce czy zmienić lekarza?
Czy mógłby mi ktoś coś doradzić? Może spotkaliście się z podobnym problemem.
Pozdrawiam.
"Twój uśmiech to jedyne o czym dziś marzę"