moon pisze:Ja tam przy tej diecie sobie pozwolilam jeszcze na tydzien kebabow pizzy i lodow np. i jeszcze 1 kg schudlam wtedy ;DD
Brat mial racje ze jak raz na jakis czas sie "zapomne" to organizm nawet nie poczuje i szybciutko strawi i nic sie nie odlozy.

no właśnie - od czasu do czasu można sobie pozwolić na jakąś bombę kaloryczną,a nasz organizm o niej "zapomni". tak samo nie wolno się załamywać i przerywać dietę, jeśli raz się wyłamiemy i zjemy np. kaloryczną pizzę. jeden taki wybryk nie zniweczy przecież efektów długotrwałego odchudzania.
Yasmine pisze:E tam, ja ćwiczę 5 razy w tygodniu (po półtorej lub 2 godziny), czasem 6 nawet i nie umieram, mało tego, w ogóle nie czuje sie jakoś zmęczona

.
o matko,ja bym zdechła

moon pisze:Ale Ty jestes kulturystka

No a poza tym to lubisz ;P
a ja nie lubię i raczej to się nie zmieni

. nie lubię sportu, próbowałam się do niego bezskutecznie przekonać. mogę narzucić sobie dyscyplinę i trenować silną wolę, ale prawda jest taka, że ja się do tego ZMUSZAM

. ostatnio czytałam artykuł o tym, że potrzeba uprawiania sportu jest uwarunkowana biologicznie - np. dzieci, które nie lubią ruchu, nawet ze świadomością tego, jak bardzo jest on zdrowy, mogą się zmusić do aktywności fizycznej, ale i tak nie będą tego lubić i pewnie, kiedy rodzice spuszczą z nich oko, szybko sobie tę aktywność odpuszczą. z drugiej strony dziecko, które jest jakby "nadaktywne", ograniczane w tym zakresie przez zaniepokojonych rodziców, i tak znajdzie jakiś sposób,by rozładować nadmiar energii. jeśli ta teoria jest prawdziwa, to ja należę na pewno do tej pierwszej grupy. wiem, że to niefajnie, bo nie można przecież leżeć cały czas na kanapie(czego też nie robię, bo nawet bez uprawiania sportu, można żyć aktywnie), ale chyba naprawdę pozostanę przy bardzo długich spacerach np.(wiem, że to śmieszne

), bo nie mam siły się zmuszać. to tyle, musiałam się uzewnętrznić, ale żeby nie było - nie jest to dla mnie jakiś wielki problem.