depresja???
Moderator: modTeam
-
- Bywalec
- Posty: 49
- Rejestracja: 27 gru 2005, 15:48
- Skąd: warszawa
- Płeć:
depresja???
Mieliscie moze depresje...Jak tak to czy udalo sie wam z niej wyjsc..?
Czy jednak trzeba skorzystac z pomocy psychiatry w jej wyleczeniu...?
Czy jednak trzeba skorzystac z pomocy psychiatry w jej wyleczeniu...?
rozpoznałem kiedyś w sobie objawy depresji... po tym jak mnie pewna kobietka potraktowała... a jak wyszedłem? zapytałem się samego siebie... co ja jestem... facet z jajami czy mamisynek... i pomogło
no... to było w ogromnym skrócie, aż tak łatwo nie było
wziąłem się za siebie i tyle - nie siedziałem w domu tylko się ruszałem, znalazłem coś nowego co mógłbym robić - aż do czasu gdy nie miałem czasu rozczulać się nad sobą
podejrzewam że wiele zależy od najbliższych i okoliczności - czy znajdziesz przyjaciela, trudno radzić gdy nie wiem nic o Tobie ani o Twoich problemach
czy potrzeba psychiatry? nie wiem, zależy od człowieka - jeśli ma silny charakter, poradzi sobie, jeśli jest już głęboko "zakopany" to zdecydowanie polecałbym wizytę albo szczerą rozmowę z kimś do kogo masz zaufanie, z kimś kto podejmie za ciebie jakieś kroki by ci pomóc
inna rada - zakochać się
i jeszcze jedna - po części uratowało mnie poczucie humoru - więc uśmiechać się jak najczęściej
p.s.
dowcip, jaki opowiadam sobie gdy jest mi źle:
Rozmowa między wieżą kontrolną a pilotem:
- halo, wieża? tu lot 766, mamy awarię dwóch silników...
- halo, tu wieża, lot 766? zrozumiałem, skreślam...
zawsze potem uśmiecham się kpiąco do problemów i idę dalej. może i Tobie to pomoże?
no... to było w ogromnym skrócie, aż tak łatwo nie było
wziąłem się za siebie i tyle - nie siedziałem w domu tylko się ruszałem, znalazłem coś nowego co mógłbym robić - aż do czasu gdy nie miałem czasu rozczulać się nad sobą
podejrzewam że wiele zależy od najbliższych i okoliczności - czy znajdziesz przyjaciela, trudno radzić gdy nie wiem nic o Tobie ani o Twoich problemach
czy potrzeba psychiatry? nie wiem, zależy od człowieka - jeśli ma silny charakter, poradzi sobie, jeśli jest już głęboko "zakopany" to zdecydowanie polecałbym wizytę albo szczerą rozmowę z kimś do kogo masz zaufanie, z kimś kto podejmie za ciebie jakieś kroki by ci pomóc
inna rada - zakochać się
i jeszcze jedna - po części uratowało mnie poczucie humoru - więc uśmiechać się jak najczęściej
p.s.
dowcip, jaki opowiadam sobie gdy jest mi źle:
Rozmowa między wieżą kontrolną a pilotem:
- halo, wieża? tu lot 766, mamy awarię dwóch silników...
- halo, tu wieża, lot 766? zrozumiałem, skreślam...
zawsze potem uśmiecham się kpiąco do problemów i idę dalej. może i Tobie to pomoże?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
zy jednak trzeba skorzystac z pomocy psychiatry w jej wyleczeniu...?
Jesli to naprawde depresja anie chandra czy dołki to leki i terapia sa niezbedne.
Jak tak to czy udalo sie wam z niej wyjsc..?
Nie mam objawów od dłuzszego czasu [3 miesiace] i sie ciesze jak diabli, ale nie moge powiedzieć, ze z tego wyszłam. To czas pokaże. Poza tym ja nie miałam az tak bardzo długo trawającego stanu i powaznego jak np jedna z osob, które sa mi bliskie. Ona choruje juz 6-7 lat i szczerzemowiac to ja konca nie widze u niej tego

Ja mialam lekką depresje...chociaż dla mnie wydawała się bardzo mocna
Poradziłam sobie sama..ale wynika to chyba z tego,że jestem dość mocna i doświadczona psychicznie...
...trwało to u mnie prawie 3 lata...czynniki były różne np. problemyy w domu i sercowe...powiem tylko,że pomogło mi branie tabletek dziurawca...
Poradziłam sobie sama..ale wynika to chyba z tego,że jestem dość mocna i doświadczona psychicznie...
...trwało to u mnie prawie 3 lata...czynniki były różne np. problemyy w domu i sercowe...powiem tylko,że pomogło mi branie tabletek dziurawca...
moon pisze:Jesli to naprawde depresja anie chandra czy dołki to leki i terapia sa niezbedne.
no nie wiem moon... lekarz rozpoznał u mnie depresję, nigdy nie brałem żadnych leków przeciwdepresyjnych i udało mi się
moon pisze:Nie mam objawów od dłuzszego czasu [3 miesiace] i sie ciesze jak diabli, ale nie moge powiedzieć, ze z tego wyszłam. To czas pokaże. Poza tym ja nie miałam az tak bardzo długo trawającego stanu i powaznego jak np jedna z osob, które sa mi bliskie. Ona choruje juz 6-7 lat i szczerzemowiac to ja konca nie widze u niej tego
też znam osobę która choruje i końca nie widać mimo leczenia - czyli zataczamy jedno wielkie koło z powrotem do siły czyjejś psychiki?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
-
- Bywalec
- Posty: 49
- Rejestracja: 27 gru 2005, 15:48
- Skąd: warszawa
- Płeć:
...
Ja normalnie funkcjomuje..Tylko mam czasto doly..mysli samobojcze spie czesto i brak koncemtracji...To moze byc depresja?Ten stan z przerwami jzu trwa z 4 lata..
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ja przytocze swoja historie.Od siedmiu lat walcze z depresja. W wieku jedenastu lat mialam pierwsza mysl samobojcza. Sporo z was stwierdzi, zem walnieta zapewne albo cos. Razem z lekarzami w ciagu lat wyciagnelismy wniosek, ze byla w tym duza wina mego ojca, ktory, gdy mialam 6 lat wyjechal do USA. Powiecie: co z tego, duzo dzieci tak ma. Po pierwsze: kazde z nich cierpi, nawet gdy tego nie okazuje(widzialam na wlasne oczy).Po drugie:zalezy od predyspozycji. Moja matka cierpiala na depresje poporodowa po urodzeniu mnie przez dwa lata. Wiec sa rodzinne predyspozycje. Ojciec niedawno przyznal sie do posiadania czasem'dziwnych stanow samopoczucia'. Oboje z ojcem mamy wrodzona wade(skrocone sciegna Achillesa-nie wykonamy pelnego sklonu-tzw.choroba Friedricha, ktora jest uwazana za chorobe nerwowa)wiec to tez moze byc predyspozycja. Zjadlam swoj share tabletek, wyplakalam sie u paru lekarzy i nauczycieli. Najgorsze sa cwoki, ktore mowia:'nie ma czegos takiego-depresja nie istnieje'a ciebie to boli, bo wiesz co czujesz. Depresja jest nieustanna walka ze soba, nauczylam sie kontrolowac ataki paniki. Nie objawiaja sie one na zewnatrz niczym, to zyje w glowie. Nie jest to schizofrenia, lekarze nazywaja to zespolem lekowym. Ogarnia Cie strach, sam nie wiesz przed czym. Do tej pory odczuwam absurdalny strach o osoby, ktore kocham,a ktorego odczuwanie zaczelo sie kiedy mialam osiem lat. Musze np. wiedziec gdzie dokladnie jest moj maz inaczej zaczynam powoli panikowac, co nie ma efektow widocznych co prawda ale jest uciazliwe.
Wspolnym nakladem lekarzy: prof.M.Slizewskiego(psychiatry-neurologa,swietnego rozmowcy-7 lat sluchania moich wynurzen),jego syna(technik EEG,neurolog),niedawno tez prof.Kluz,pani ginekolog z Bialegostoku i pewnej psycholog z Augustowa.Jezeli ktos ma wiec problem i mieszka w tych okolicach, to sa lekarze do ktorych nalezy sie zwrocic.
Nigdy nie pytaj sie swiata:'czemu ja?', znajdz kogos, kto ci pomoze, najpierw rodzine,kogos bliskiego a poniej lekarza. Z tym trzeba dzialac szybko bo raz zasadzona mysl moze wykielkowac czynem. Jak idzie sie domyslic nie lubie o tym mowic ale moze to komus pomoze. Ja do tej pory czasem biore Bioxetin, bardzo rzadko juz Clonazepam czy Relanium. Mysle, ze duzo energii czerpie z tego, ze jestem kochana i mam wsparcie. Nie wstydze sie tego, co przeszlam i co przechodze nadal. Niektorzy lecza sie cale zycie. Ja mam nadzieje, ze nie bede musiala. Wiem, ze paru ignorantom temat wyda sie smieszny i przesadzony. Nie cieszcie sie zbytni, to dotyka w mniejszym lub wiekszym stopniu 3 z 4 ludzi na swiecie.
Walczcie o swoje zdrowie psychiczne. Nawet sami ze soba.
Wspolnym nakladem lekarzy: prof.M.Slizewskiego(psychiatry-neurologa,swietnego rozmowcy-7 lat sluchania moich wynurzen),jego syna(technik EEG,neurolog),niedawno tez prof.Kluz,pani ginekolog z Bialegostoku i pewnej psycholog z Augustowa.Jezeli ktos ma wiec problem i mieszka w tych okolicach, to sa lekarze do ktorych nalezy sie zwrocic.
Nigdy nie pytaj sie swiata:'czemu ja?', znajdz kogos, kto ci pomoze, najpierw rodzine,kogos bliskiego a poniej lekarza. Z tym trzeba dzialac szybko bo raz zasadzona mysl moze wykielkowac czynem. Jak idzie sie domyslic nie lubie o tym mowic ale moze to komus pomoze. Ja do tej pory czasem biore Bioxetin, bardzo rzadko juz Clonazepam czy Relanium. Mysle, ze duzo energii czerpie z tego, ze jestem kochana i mam wsparcie. Nie wstydze sie tego, co przeszlam i co przechodze nadal. Niektorzy lecza sie cale zycie. Ja mam nadzieje, ze nie bede musiala. Wiem, ze paru ignorantom temat wyda sie smieszny i przesadzony. Nie cieszcie sie zbytni, to dotyka w mniejszym lub wiekszym stopniu 3 z 4 ludzi na swiecie.
Walczcie o swoje zdrowie psychiczne. Nawet sami ze soba.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
Ja nie wiem czy mialam depresje, ale mialam bardzo dziwny okres w swoim zyciu . Zaczal sie po tym jak po 7 latach moja milosc powiedziala mi zegnaj - nie chce Cie. I zapoczatkowal sie stan samopoczucia ktory wydawal mi sie meka. Odreagowaniem bylo przesuwanie limitow wytrzymalosci swojego psychicznego i fizycznego stanu. Przedstawienie tutaj szczegolow to dla mnie ogromne przelamanie sie na jakie nie jestem chyba gotowa, powiem tylko ze tak potrafilam "dac czadu" ze o malo sie nie wykonczylam. Kto mi pomogl ? Najwspanialsza osoba stapajaca po tej ziemi - moja mama. Wyciagnela do mnie reke kiedy bylam na dnie i nigdy nie zwatpila w to ze jestem dobra. Moja "wewnetrzna resocjalizacja" trwa, zaczynam odbudowywac swoj swiat na nowo bo stracilam doslownie wszystko. W takich stanach paradoksalnie najbardziej pomagaja nam ludzie, ktorych czesto uwazamy za "swoich wrogow" . Z perspektywy czasu zaluje ze nie udalam sie do specjalisty.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
- Julia Kulpa
- Zaglądający
- Posty: 14
- Rejestracja: 06 sty 2006, 21:12
- Skąd: z marsa
- Płeć:
Julia Kulpa pisze:teraz wiem że to nie wymówka.
osoba majaca deprasje moze sprawiac wrazenie ze to wymowka, ale z regoly nie jest.
W moim przypadku zaczalem szukac zaczepki w domu i wyzywac na kompli o beznadzieje rzeczy. Ale oni wszyscy rozumieja

"polakom gratulujemy .... mnie
"

Ja chorowałam na depresję od 11.2003 do 5.2004. Wiem, że niektórzy chorują dużo dłużej, ale moje 3 ostatnie miesiące depresji były depresją bardzo głęboką - istnym piekłem na ziemi. Zaczęłam leczenie od latania po izbach przyjęć i doraźnych konsultacji, zaczęłam od leków, które nie pomagały, a mój stan dalej się pogłębiał. Potem skierowano mnie do Centrum Psychoterapii, zaczęłam terapię kiedy byłam w stanie, kiedy nie rozumiałam już co ludzie do mnie mówią, mimo że mówili normalnym tempem. Jak łatwo się domyślić, terapia nic nie dała, a ja dalej się dobijałam. W końcu trafiłam do lekarza, pod opieką którego jestem do dziś (niestety nadal jestem pod kontrolą psychiatry, aktualnie mam nawrót nerwicy
). Po 1.5 miesiąca leczenia różnymi lekami, w końcu trafiliśmy lek, który pomógł. A ja byłam od dawna w stanie, że jedynym moim marzeniem było przerwać tą mękę i zmienić miejsce bytowania... Na szczęście lek zadziałał w ciągu 2 tygodni i od tej pory w miarę normalnie funkcjonuje. Na razie nie zanosi się na nawrót, ale leki nadal biorę niestety. Próbowaliśmy z lekarzem odstawiać w październiku, ale nie dałam rady 
Em
a ja sie sama wyleczylam z depresji bez zadnych lekow, swinstw, szpitali psychiatrycznych czy podcietych zyl... lekarstwo jest banalnie proste i ogolno dostepne
szkoda ze tak malo ludzi chce z niego korzystac : usmiech,usmiech i jeszcze raz usmiech! no i pozytywne spojrzenie na zycie... ale caly czas trzeba pracowac nad ta trudna sztuka interpretowania wszystkich negatywnych wydarzen na swoja wlasna korzysc 
Gdzie jestescie przyjaciele moi? Odplyneli w sinej mgle... Kogo to obchodzi kiedy boli?
Tylko Ciebie... kiedy idzie zle
Tylko Ciebie... kiedy idzie zle
Ja ostatnio mam napady wewnętrznego niepokoju. Wczoraj mnie naprzykład wzieło w południe i trzyma do teraz. Czuej jakieś lęk, czuje ciągle strach przed śmiercią i mysle o niej. Nie wiem o co chodzi i skąd sie to wzieło. Zanim sie zaczęła szkoła kilka miechów przesiedziałem w czterech ścianach i było dobrze. w ogóle nie moge skupić na nauce w takcih stanach. Nic mi sie niechce. Od kilky tygodni mnie tak czasami łapie na kilka, rzadziej kilkanaście godzin. Nicgdy wcześniej nie miałem takich napadów strachu.
- ..::WdOwA::..
- Pasjonat
- Posty: 244
- Rejestracja: 08 mar 2006, 08:27
- Skąd: Stąd:D
- Płeć:
Czasem trzeba iść z tym do specjalisty, ale jesli mozna należy poprosić o pomoc kogośą bliskiego, przyjaciela moze. Mimo, iż nie czuje sie wewnetrznej ochoty do rozmów dobrze robi wygadac sie. Wtedy mozna uniknąć pogłebienia stanu, a nawet odwiedzin u lekarza... to tez kwestia charakteru. jesli ma sie silny charakter łatwiej jest sobie poradzic ze stanem i problemami. Jak słaby... zalecam od razu lekarza...
Augusto pisze:Wczoraj mnie naprzykład wzieło w południe i trzyma do teraz
Idz do lekarza zanim to sie rozwinie w cos powaznego. Poza tym nagle zmieniles srodowisko i przyzwyczajasz sie. Ale stan paniki lub leku trwajacy tak dlugo nie jest normalny. Jak dla mnie takie stany sa bardzo ciezkie do przetrwania, szczegolnie jesli akurat jestem sama w domu. Zrob cos z tym, zanim Ci sparalizuje zycie.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
- _normalna_
- Uzależniony
- Posty: 362
- Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
- Skąd: Katowice Miasto
- Płeć:
Augusto pisze:Ja ostatnio mam napady wewnętrznego niepokoju. Wczoraj mnie naprzykład wzieło w południe i trzyma do teraz. Czuej jakieś lęk, czuje ciągle strach przed śmiercią i mysle o niej.
nie chce Cię straszyć ale może to być początek choroby psychicznej np. schizofrenii....
tak się zaczęło u mojego znajomego powinieneś udać się do specjalisty....
_normalna_ pisze:nie chce Cię straszyć ale może to być początek choroby psychicznej np. schizofrenii....
To nie strasz. Bo to najgorsze co mozna robic. Zadna schizofrenia. Schizofrenicy widza i slysza i im sie wydaje. Strach przed smiercia nie jest schizofrenia.
A ty do lekarza i nie czekaj na nawroty. A zreszta- co tobie mowic, jak my juz mowimy pare miesiecy. I widzisz, ze dobrze mowilismy bo sie rozwija.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 67 gości