Żebractwo
: 21 cze 2006, 17:59
Ostatnio miałem troche styczności z różnej maści żebrakami.
Wczoraj idę se z Lubą po plantach i zaczepia nas jakaś babka. Mówi, że jest bezdomna i zbiera na jedzenie albo, żeby dać na jakieś żarło. NO to ja mówię "hmm, niech będzie, idziemy do sklepu, coś pani kupię". No i tak idziemy, idziemy. Ta babka jakoś tak dziwnie szła. Łapa jej prawa taka odchylona jakby w stronę mojej kieszeni. Pilnowałem kątem oka, żeby mi nie zajebała czegoś. Idziemy tak idziemy i w końcu poczułem od niej woń alkoholu. Wkur.wiłem się i powiedziałem "nic pani nie kupię, bo czuję alkohol. albo picie albo jedzenie!"
Moja dziewczyna mi zaczęła mówić, że nie wiadomo jaka jest sytuacja, itp. Ale przecież kurna, prosta piłka - albo żebrasz prosto na picie, albo pijesz za swoje i nie żebrasz o jedzenie. Nie toleruję oszukiwania!
Druga sytuacja: siedzę se w robocie i coś robię przy kompie. Nagle wchodzi do nas baba jakaś i zaczyna żebrać o parę groszy. Zero odzewu od ludzi. Mówi raz drugi - i nic. Trzeci - nic. W końcu powiedziała z fochem "szkoda dla was cierpliwości". Nosz kur.wa mać! Ale miała tupet. Chciałem jej normalnie zajebać krzesłem za bezczelność.
Wiem, że jest dużo potrzebujących, tym którym nie wyszło, nie potrafili - ok, niech se pojedzą. Ale nie będę tolerował różnej maści oszustów, którzy żebrzą niby na jedzenie. Albo - albo. Prędzej żulowi dam na jabola jeśli poprosi "dorzuć że pan do wina" niż jakiemuś popierdoleńcowi, który chce "na jedzenie, bo ni ma". Gorzej jak czuć od niego alkohol.
Rzekłem.
Wczoraj idę se z Lubą po plantach i zaczepia nas jakaś babka. Mówi, że jest bezdomna i zbiera na jedzenie albo, żeby dać na jakieś żarło. NO to ja mówię "hmm, niech będzie, idziemy do sklepu, coś pani kupię". No i tak idziemy, idziemy. Ta babka jakoś tak dziwnie szła. Łapa jej prawa taka odchylona jakby w stronę mojej kieszeni. Pilnowałem kątem oka, żeby mi nie zajebała czegoś. Idziemy tak idziemy i w końcu poczułem od niej woń alkoholu. Wkur.wiłem się i powiedziałem "nic pani nie kupię, bo czuję alkohol. albo picie albo jedzenie!"
Moja dziewczyna mi zaczęła mówić, że nie wiadomo jaka jest sytuacja, itp. Ale przecież kurna, prosta piłka - albo żebrasz prosto na picie, albo pijesz za swoje i nie żebrasz o jedzenie. Nie toleruję oszukiwania!
Druga sytuacja: siedzę se w robocie i coś robię przy kompie. Nagle wchodzi do nas baba jakaś i zaczyna żebrać o parę groszy. Zero odzewu od ludzi. Mówi raz drugi - i nic. Trzeci - nic. W końcu powiedziała z fochem "szkoda dla was cierpliwości". Nosz kur.wa mać! Ale miała tupet. Chciałem jej normalnie zajebać krzesłem za bezczelność.
Wiem, że jest dużo potrzebujących, tym którym nie wyszło, nie potrafili - ok, niech se pojedzą. Ale nie będę tolerował różnej maści oszustów, którzy żebrzą niby na jedzenie. Albo - albo. Prędzej żulowi dam na jabola jeśli poprosi "dorzuć że pan do wina" niż jakiemuś popierdoleńcowi, który chce "na jedzenie, bo ni ma". Gorzej jak czuć od niego alkohol.
Rzekłem.