agnieszka.com.pl • Jutro
Strona 1 z 1

Jutro

: 24 mar 2006, 21:04
autor: Mysiorek
Po dzisiaj jest jutro... które znowu okazuje się "dziś".
Planujemy dziś "jutro", "jutro" dopięte na ostatni guzik, budzimy się znowu "dziś". :|
Dziś to real. Jutro to taki matrix, chcemy żeby tak przebiegło, ale nie wszystko może wyjść.

Jak wychodzą Wam te plany "jutrzejsze"? Na ile jesteśmy w stanie pokierować przebiegiem wydarzeń, że plan wypełniamy? Że dzieje się to co chcemy? Na ile jesteśmy w stanie wpływać na przyszłość?
:)

: 24 mar 2006, 22:16
autor: Hyhy
Na przyszlosc nie jestesmy w stanie wplywac.
Bedziesz szedl. Zalozysz dobie ze o 9 wyjdziesz z domu.

8:57 schodzac po schodach zlamiesz noge, juz nie zejdziesz o 0 :)

A gdybys chcial napisac ze zjedziesz winda - jutro winda nie jezdzi :)


Mozesz cos kombinowac zeby bylo po twojej mysli, za rowno jutro jak i za 5 lat. Ale nie przewidzisz co bedzie nie? :)

: 24 mar 2006, 22:41
autor: Mysiorek
Hyhy pisze:Na przyszlosc nie jestesmy w stanie wplywac.

Ejże :) Chcesz wypić jutro Cole i ją pijesz. Zamierzasz wymalować ścianę albo wejść na forum i wchodzisz.
Gdyby nie było zamiaru to nie byłoby realizacji.

: 24 mar 2006, 23:20
autor: TFA
To wszystko jest bardzo zlozone, dywagujac nad tym monza zaklocic kontinuum czasoprzestrenne :D Ale ogolnie recz biorac mamy wplyw tylko na rzceczy proste, na zlozone niestety nie, gdybysmy na wszystko mieli wplyw zycie byloby latwe, zbyt latwe,a przy tym nudne. Tu mozna filozofowac i filozofowac.

: 24 mar 2006, 23:29
autor: Mysiorek
TFA pisze:Tu mozna filozofowac i filozofowac.

Noo... Chyba najlepszą myślą filozoficzną jest: "mam to w dupie".
Choć wiem, że każdy liczy, iż jutro będzie to i to i to... :D

: 24 mar 2006, 23:55
autor: ksiezycowka
Mysiorek pisze:ak wychodzą Wam te plany "jutrzejsze"?
Trenuje i coraz lepiej. Ja mam pierdołca na tym punkcie. Ja musze miec plan dnia zaplanowany dokłądnie jesli mam gdzies jechaci cos zrobic. I jak np wtedy bus mi zwieje o boże cały dzień do dupy, klnę jak szewc i mam ochote pół ludzkości wymordować <wsciekly>

[ Dodano: 2006-03-24, 23:57 ]
Ja nie moge po prostu wyjść i pojechac do księgarni po książke.
Musze mieć rozpiske wszystkich godzin np ok 10 bo o 8.30 musze wstac. Wszystkie mozliwe autobusy godziny, wyliczony czas na dojście, kupno, i oczywiscie mam wypisane godziny powrotne.
taki maly przykladzik.

: 25 mar 2006, 09:08
autor: ptaszek
oj, u mnie to bardzo kiepsko....
zanim położę się spać, obmyślam o której wstaję, kiedy wyjdę, co zrobię.

W praktyce wstaję o wiele później, po czym stwierdzam, że sobie parę spraw odpuszczę, a tego, co zostało, nie nadążam zrobić z różnych przyczyn (takich np. że siadam przed komputerem ;) ).... Dużo planów odkładam "na potem".

Walnę sobie grafik i będę musiała sama nad sobą bat trzymać <pejcz>

: 25 mar 2006, 09:44
autor: Lawrence
U mnie od 2,5 tygodnia [z wyjatkiem sobota/niedziela] plan wyglada nastepujaco:
1.Wstawanie
2.Bieganie
3.Cwiczonka fizyczne
4.Kapanie
5.Cwiczenie [jakies 2-2,5 godzinki] na instrumencie
6.Biblioteka - pisanie pracy MGR
7.Cwiczenie [jakies 2 godzinki] na instrumencie
8.Bieganie
9.Cwiczonka fizyczne
10.Kapanie
11.Spanie

: 25 mar 2006, 09:45
autor: Bash
Mysiorek, ostanio lubi poruszać tematy filozoficzne :]
Mysiorek pisze:Chyba najlepszą myślą filozoficzną jest: "mam to w dupie".

i chyba po części ja taki pogląd reprezentuje. Może trochę ignorancki ale jest mi z nim dobrze.

: 25 mar 2006, 10:12
autor: Yasmine
Kiedys jak bylam mala to.... zylam wedlug regulaminu, ktory sporzadzalam sobie na kazdy dzien :D. Teraz ciezko mi to idzie. Mowie sobie, ze jutro zrobie to i to, no i czasem nie wychodzi. Nie potrafie sie zabrac a niektore rzeczy, no bo "jutro" tez jest dzien. Wydaje mi sie ,ze zawsze bedzie czas. A czasem jest tak,ze cos jest na za miesiac. Zrobie to jutro. To jutro przeciaga sie do dnia poprzedzajacego te wazne wydarzenie i wtedy zaczynam panikowac :). Ale zauwazylam tez, ze kiedys bylam bardziej obowiazkowa, teraz czesto moj facet mowi, zebym dala spokoj, ze nie musi byc wszystko na dzis, ze jeszcze sie zrobi.

: 25 mar 2006, 12:39
autor: ksiezycowka
ptaszek pisze:zanim położę się spać, obmyślam o której wstaję, kiedy wyjdę, co zrobię.
O ja też. Już w łóżku jak usiłuje zasnąc i zawsze to że sobie plan obmyśle i powtórze mnie jakas uspokaja i rozluźnia ze łatwo i szybko zasypiam. <aniolek>

: 25 mar 2006, 14:32
autor: Koko
Mysiorek pisze:Jak wychodzą Wam te plany "jutrzejsze"?

Plany, plany ...

A nie lepiej przemyślenia --> działanie ?

Mysiorek pisze:Na ile jesteśmy w stanie wpływać na przyszłość?

Na tyle, ile pozwala nam świadomość pewnych przyczyn .. i potencjalnych skutków.

: 25 mar 2006, 18:05
autor: Andrew
Nigdy nie planuje w sensie zyciowym !
zawsze sie dzieje tak jak chce
ale..... ja też skromnym jestem <aniolek>

: 25 mar 2006, 19:19
autor: Kermit
jutro.... jade na gielde :D

: 25 mar 2006, 22:20
autor: złotooka kotka
Plany to mi sie zdarza robic, ale najczesciej w malym, baaardzo malym stopniu je realizuje, niestety :/
Moje plany sobie, a zycie sobie. Ale ostatnio sie staram poprawiac w tej kwestii. Powoli, ale idzie :D

: 26 mar 2006, 01:28
autor: fish
Nie wychodzą mi te plany ale cały czas mam nadzieję, żę coś takiego sie spełni.
Ostani raczej same informacje na "nie". Ale żyję dalej.

Myślę, że nie jestem w stanie pokierować tymi planami - już nie. Tyle co potrafiłem to zroiłem. Mogę jescze jakies durne "przykłady" swojej "chęci" składać ale to wszytko co mogę zrobić.

Nie wszystko jednak od nas zależy :(

: 26 mar 2006, 14:13
autor: Tyrese
A mi udaje się realizować plany na najblizsze dni, szczególnie wtedy jak mam dużo rzeczy do zrobienia.

: 26 mar 2006, 16:45
autor: Hyhy
Co innego zrobic kupe a co innego ukladac z kims zycie :)

Sory za taki swinski przyklad ale to wlasnie mialem na mysli, ze na rzeczy najwazniejsze niezalezne od nas nie mamy wplywu mozemy sie starac probowac, polowa zalezy od drugiej strony i od... przeznaczenia? Co sie fiszu stalo?

: 26 mar 2006, 22:18
autor: Nibeneth
ja nawet nie probuje planowac, bo i tak nic z tego nie wyjdzie, zyje wiec "spontanicznie" ;)

[ Dodano: 2006-03-26, 22:19 ]
np. dziasiaj mialam zaplanowane napisanie pracy dla kogos, od ranca a jak bylo ?? poszlam na obiad do babci, potem z kumplem do kina i na spacer a teraz siedze na necie a praca nawet nieruszona <wsciekly>

: 27 mar 2006, 19:51
autor: szopen
jakbysmy nic nie planowali to jakos by ciezko bylo cokolwiek zrobic :) Moj plan jest taki ze w tygodniu chodze do rpacy i staram sie nie przemeczac, i to mi w zasadzie sie udaje, zwlaszcza to ostatnie a na weekend mam zwykle plan zeby sie opierniczac :)
Gorzej jak mam zaplanowane na jutro cos co wymaga wysilku czy poswiecenia, ale dzisiaj jestem z siebie dumny bo zaplanowalem ze zaczne biegac troche no i 40 minut truchtalem:) Ciekawe czy jutro tez sie uda :)
Ja nie moge po prostu wyjść i pojechac do księgarni po książke.
Musze mieć rozpiske wszystkich godzin np ok 10 bo o 8.30 musze wstac. Wszystkie mozliwe autobusy godziny, wyliczony czas na dojście, kupno, i oczywiscie mam wypisane godziny powrotne.

Kobity ;d <browar>

: 27 mar 2006, 19:58
autor: Imperator
Jutro - jakieś będzie jutro. Ale coraz bardziej jestem przekonany, że nie ma tego dobrego co wczoraj było fajne a jutro może się spier.dolić w trzy dupy. Trudno. I tak będę starał się żyć, jakby "jutro" miało być jakieś KONKRETNE. Bo inaczej strach sparaliżuje nogi i bał będę się wyjść z domu.

: 27 mar 2006, 19:58
autor: lizaa
planuje...planuje...na kazdy dizen plan mam taki sam: usmiechac sie:d tylko czasami udaje mi sie:d

: 29 mar 2006, 14:02
autor: Mona
Mysiorek pisze:Planujemy dziś "jutro", "jutro" dopięte na ostatni guzik, budzimy się znowu "dziś"

Reasumując - jutro nie istnieje :)

Mysiorek pisze:Gdyby nie było zamiaru to nie byłoby realizacji.

Ale to już jest "dzisiaj" :)

Mnie przeważnie udaje się zrobić to, co zaplanowałam. Jednak nie jestem w stanie określić tego, czy jutro zrobię to, o czym myślę teraz, że zrobię. Niby dużo zależy od nas, ale jak w nocy np. zawali się dach mojego domu, to zapewne będę robiła coś innego od tego, co było zaplanowane...

: 02 kwie 2006, 15:10
autor: Pan Zet
A mi rzadko udaje sie realizowac te "male" plany ale odziwo czesto i tak wychodzi na lepiej. <aniolek>

taka mala dygresja.
Jak przeczytalem temat to przypoamniala mi sie moja koleznka jak wstala na imprezie i juz bylo kolo 2 i z tekstem" dzis jest jutro a jutro jest dzis, dzis" ciagle sie z tego smieje. Ale jej sie nie dziwie kiedys ona chciala kupowac dyskietki na wage w papierniczym. <pijaki>

: 03 kwie 2006, 20:40
autor: ..::WdOwA::..
Mysiorek pisze:Jak wychodzą Wam te plany "jutrzejsze"?

E, ja tam nic nie planuję, bo nigdy nie wiem czy będzie to JUTRO. Jak to w tym haśle: żyj tak, jakby ten dzień miał być ostatni. Mów tak, jakby to słowo miało być ostatnie...
Mysiorek pisze:przebiegiem wydarzeń, że plan wypełniamy? Że dzieje się to co chcemy?

To jest pojęcie względne. mozemy wybierać kierunek stuidów myśląc o przyszłosci, ale czy tak naprwde dane nam będzie być kim chcemy, czy dane nam będzie zdac egzamin, czy dane nam będzie dostać sie? Na to wpływu nie mamy. Moze to i lepiej?

: 03 kwie 2006, 20:52
autor: Wstreciucha
Plany ustepuja miejsca mojemu celowi. Mam cel ... plan zmienia sie tak czesto , ze tak naprawde mozna mowic o jego braku. Kiedys zylam bardzo dynamicznie , mialam mnostwo planow wielotorowych bo dotyczacych roznych dziedzin mojego zycia. Teraz glownym zalozeniem jest "byc lepsza" - w swietle tego plany nie maja wiekszego znaczenia.

: 03 kwie 2006, 23:19
autor: Sir Charles
Mysiorek pisze:Jak wychodzą Wam te plany "jutrzejsze"? Na ile jesteśmy w stanie pokierować przebiegiem wydarzeń, że plan wypełniamy? Że dzieje się to co chcemy? Na ile jesteśmy w stanie wpływać na przyszłość?


Wiadomo, że bardzo dużo rzeczy wydarza się przypadkiem. I często nas to zniechęca, bo doswiadczanie braku wpływu na własne życie działa przecież cholernie demotywująco. Ważne jest nie by realizować założenia, ale by realizować postawione cele. Tak jak dla Syzyfa bezsensowna praca była okrutną karą, tak - przez analogię - wydaje mi się, że nie ma wiele lepszych stanów ducha niż ten, który osiągamy realizując cel poprzez pracę. Zakochanie, upojenie, faza narkotykowa - to wszystko są działania chemiczne. Tu chodzi o coś więcej. O poczucie, że przynajmniej w części mogę być producentem, scenarzystą i reżyserem tego, co następnie ogladnę na wielkim ekranie swojego wzroku.

Pamiętam mój egzamin wstępny na studia poprzedzony całoroczną, wytężoną pracą. Cotygodniowe przedzieranie się przez kolejną porcję materiału. Fakty, daty dzienne, bitwy, terminy, życiorysy, szczegóły różnych traktatów i konstytucji. Pamiętam, że gdy poznałem moje wysokie miejsce na liście przyjetych byłem po prostu niewypowiedzianie szczęśliwy. Bo nagle zrozumiałem, że ciężką pracą można i że da się rzeczywiście osiągnąć to, czego się pragnie.

Dzisiaj mam kilka kolejnych celów z tej najwyższej półki. I wiem, że nawet jeśli jutro spadnie deszcz, ja zlecę ze schodów, ucieknie mi autobus, a mój kumpel okaże się gnidą, to na te rzeczy zasadniczo nie mam wpływu. Ale mam wpływ na to kim będę, co osiągnę i jaka będzie jakość mojego kontaktu ze światem w przyszłości. Tak się składa, że patentowane lenie, nawet jeśli mają w cholerę kasy, to jednak zazwyczaj ich życie jest po prostu piekielnie proste, nudne i naprawdę nie do pozazdroszczenia. Nudzi mnie nicnierobienie, tyle :)

: 04 kwie 2006, 12:23
autor: jabłoń
Moje cele:


1) zrozumieć czym jest moralność (nie wystarczy instynktownie działać fair, trzeba to jeszcze sobie uświadomić)
2) być moralną
3) starać się jakos "przekazać" ww. innym
4) udowodnić nieśmiertelność duszy czyli zakochać sie <aniolek>