Wiem ze tak brzmi. A slady i tak ma, bo latwo u niej o siniaki. No ale sorry winnetou. Jest rowno uprawnienie. Jak mnie leje (najczesciejb ez powodu, a w ogóle to nie ma powodu do tego by kogos bic) to w pewnym momencie mnie szlag jasny bierze, ze dlaczego niby ja jako silniejszy mam sobie pozwolic na to by ona mnie bezczelnie bila? Co ona sobie mysli, ze jest slabsza to mnei nie boli? Jak nie chce dostac niech sama nie bija! Zaleznosc tak banalnie prosta ze nawet pies by sie nauczyl. I nie mowie o tym ze mi liscia strzeli, bo to sie nei zdarza, a nawet to bym przezyl. Ale to jak sie rzuca z szewska pasja w oczach, wbija pazury w szyke, drapie, albo inaczej leje. No sorki, ale blizn ja nie chce miec. Wiec jak juz przekroczy pewna granice to dziala impuls. Dostaje 2, 3 szybkie, potem wkurzenie w niej wzrasta, wiec jeszcze 1 sybki konczy sprawe. A i tak nei ma tak zle bo obrywa jej sie najczesciej w rece ktorymi wlasnie przymierzala sie do ataku

W brzuch bym jej raczej nie uderzyl, bo moglbym jej krzywde zrobic, poza tym zwijala by sie pol godziny a mi nie o to chodzi. Nie jestem chlopcem do bicia, to zle?