Wracać czy zostać?
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
Wracać czy zostać?
Mam mętlik w głowie. Nie wiem co robić tak po prawdzie.
Wczoraj okazało się, że moja znajoma opuszcza Polskę w kwietniu. I tym samym w Olsztynie zwalnia się jedno miejsce pracy w biurze, w firmie w której dodatkowo mój ojciec pracuje. Płaca to pewnie 1200 netto - a więc jak na olsztyńskie warunki nawet nieźle. I pewnie mam możliwość zatrudnienia się tam. Wróciłabym do mamy, więc wynagrodzenie byłoby całe dla mnie na życie, na ciuchy, kosmetyki.
Ale tutaj żal mi zostawiać Warszawy. Przyzwyczaiłam się do samodzielności - chociaż rodzice mi również kasę dawali. Niemniej Warszawa ma to coś, ten "life warszawski"... I chociaż tutaj tak naprawde wszystkiego musiałam sobie odmawiać, to mam jakieś wątpliwości z powrotem do domu. Nie do takiego życia jestem przyzwyczajona... Tzn nie do oszczędzania, do odmawiania sobie "drobnych" przyjemności". Praca którą mi teraz mogą załatwić w Olsztynie jest kusząca - normalna praca, od 8 do 16, biurowa... A w Warszawie co mam? Nic tak naprawde.
Ale właśnie dziwie się że mam jakieś wątpliwości, boje się zdecydować. Boje się że będę zawsze żałować, jeśli wyjadę, ale też z drugiej strony tutaj nie widze możliwości zarabiania takich pieniędzy żeby było mnie na wszystko stać, tak jak w domu.
Poradzi mi ktoś?
Wczoraj okazało się, że moja znajoma opuszcza Polskę w kwietniu. I tym samym w Olsztynie zwalnia się jedno miejsce pracy w biurze, w firmie w której dodatkowo mój ojciec pracuje. Płaca to pewnie 1200 netto - a więc jak na olsztyńskie warunki nawet nieźle. I pewnie mam możliwość zatrudnienia się tam. Wróciłabym do mamy, więc wynagrodzenie byłoby całe dla mnie na życie, na ciuchy, kosmetyki.
Ale tutaj żal mi zostawiać Warszawy. Przyzwyczaiłam się do samodzielności - chociaż rodzice mi również kasę dawali. Niemniej Warszawa ma to coś, ten "life warszawski"... I chociaż tutaj tak naprawde wszystkiego musiałam sobie odmawiać, to mam jakieś wątpliwości z powrotem do domu. Nie do takiego życia jestem przyzwyczajona... Tzn nie do oszczędzania, do odmawiania sobie "drobnych" przyjemności". Praca którą mi teraz mogą załatwić w Olsztynie jest kusząca - normalna praca, od 8 do 16, biurowa... A w Warszawie co mam? Nic tak naprawde.
Ale właśnie dziwie się że mam jakieś wątpliwości, boje się zdecydować. Boje się że będę zawsze żałować, jeśli wyjadę, ale też z drugiej strony tutaj nie widze możliwości zarabiania takich pieniędzy żeby było mnie na wszystko stać, tak jak w domu.
Poradzi mi ktoś?
Marissa pisze:Płaca to pewnie 1200 netto - a więc jak na olsztyńskie warunki nawet nieźle.
Marissa pisze:wynagrodzenie byłoby całe dla mnie na życie, na ciuchy, kosmetyki.
Marissa pisze:Nie do takiego życia jestem przyzwyczajona... Tzn nie do oszczędzania, do odmawiania sobie "drobnych" przyjemności". Praca którą mi teraz mogą załatwić w Olsztynie jest kusząca - normalna praca, od 8 do 16, biurowa... A w Warszawie co mam? Nic tak naprawde.
Marissa pisze:tutaj nie widze możliwości zarabiania takich pieniędzy żeby było mnie na wszystko stać, tak jak w domu.
"Babcia Weatherwax nigdy się nie gubiła.
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
Ale właśnie, to dlaczego się boję powrócić do domu? Dlaczego mam jakąś blokadę i się waham? Przez żal, przez sentyment do miasta w którym "dorosłam"?
A może - wiem znów sama sobie odpowiadam, boje się że znów będę prowadzić takie życie jak dawniej - dom, praca, dom, żadnego spotykania się z ludźmi (a więc marne szanse są na to że kogoś nowego bym zapoznała), żadnych rozrywek, żadnych imprez, bo w końcu Olsztyn to zadupie. Tam nic nie ma.
A może - wiem znów sama sobie odpowiadam, boje się że znów będę prowadzić takie życie jak dawniej - dom, praca, dom, żadnego spotykania się z ludźmi (a więc marne szanse są na to że kogoś nowego bym zapoznała), żadnych rozrywek, żadnych imprez, bo w końcu Olsztyn to zadupie. Tam nic nie ma.
Marissa pisze:Niemniej Warszawa ma to coś, ten "life warszawski"
eee a co to ten life warszawski ? smrod, halas i syf ? ja bym sie nie zastanawial tylko wracal na mazurki bez zastanowienia. Warszawiacy tylko szukaja okazji zeby sie wyrwac z tego syfu na weekend na mazury itd. a Ty sie jeszcze zastanawiasz czy wracac ? ale zauwazylem ze to typowe wsrod "emigrantow" w wawie. Miejscowi uciekaja za miasto, a przyjezdni sie wawka podniecaja.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
TFA pisze:eee a co to ten life warszawski ? smrod, halas i syf ? ja bym sie nie zastanawial tylko wracal na mazurki bez zastanowienia.
To właśnie znajomi, imprezki, wychodzenie na przepyszne kawy do kawiarń, ogólnie to ludzie. W Olsztynie tego nie ma... Olsztyn to jedna wielka dziura, gdzie łosi tylko brakuje na ulicach...
Kurde, nienawidze niezdecydowania
Jestem beznadziejna...
Skoro lubisz takie klimaty to zostan, jak dla mnie to Olsztyn ma wlasnie ciekawsze klimaty, turystyka, jeziora, kupa ludzi, w dodatku miasto studenckie. A Wawa jest dla mnie mdla i zbyt ze tak powiem rozciagnieta w terenie i przytlaczajaca. W zasadzie to tylko nowy swiat jest dla mnie ciekawy, ale nie na moja kieszen.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
TFA pisze: A Wawa jest dla mnie mdla i zbyt ze tak powiem rozciagnieta w terenie i przytlaczajaca.
A mi się Wawa podoba, ma coś w sobie, chociaż nie powiem warszawiacy potrafią wkur.wić człowieka swoim chamstwem, złośliwością i "pędem do celu po trupach". A Olsztyn... to Olsztyn - potencjał niewykorzystany niestety. Mamy jeziora, ale olsztyńska turystyka kuleje od wielu lat. Infrastruktura jest do du.py bardziej niż w innych miastach, komunikacja miejska... aż dziwo że istnieje.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
A czemu tak jest?Marissa pisze:A w Warszawie co mam? Nic tak naprawde.
Ja b ym si enie ruszyla chyba ze na np pol roku zrobic moze jakis kurs doswiadczenie lykanac jesli chodzi o prace biurowa i tu wracac.
Dla mnie takie cos [mam troche skrzywione podejscie] byloby takim przyznaniem sie do porazki przed rodzina, przyjaciolmi, znajomymi. Takim "tak, mieliscie racje".
Marissa ja znam osoby w Wawie zarabiajace 1200 netto utrzymujace sie same [grosza od rodzicow nie biora], placace czesne za studia i chodzace np na dodatkowy angielski czy kurs tanca czy fitness itp. I nie narzekaja tak jak Ty...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
moon pisze:Marissa ja znam osoby w Wawie zarabiajace 1200 netto utrzymujace sie same [grosza od rodzicow nie biora], placace czesne za studia i chodzace np na dodatkowy angielski czy kurs tanca czy fitness itp. I nie narzekaja tak jak Ty...
Tylko że ja nie wiem - brak mi wiary w siebie? Że mogę znaleźć niezłą pracę za te 1200 tutaj. To by mi wystarczyło i na życie i na czesne. Czy narzekam? Możliwe
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Moze dlatego nie mozesz znalezc nic tutaj.Marissa pisze:brak mi wiary w siebie?
W Warszawie nie da sie zyc dla samych jej urokow. Tu niestety zeby miec jakies szanse potrzeba jakiegos zdeterminowania, jakiejs szkoly, jakiegos doswiadczenia nawet malego, duzej dozy elstycznosci. A to tylko szanse. Bo nie mowie o naprawde dobrej pracy.
Bywa. Pelno tu jest pracy tak naprawde - za 600-700 zł na reke. Powiedzmy ze wg mnie przynajmniej te 1200-1500 zł to gorna granica tych niskich plac do ktorych najlatwiej sie dopchac.TFA pisze:W Wawie robota za 1200 to chyba nie problem
[ Dodano: 2007-03-11, 23:30 ]
Potem juz sa naprawde duze schody. Tu juz w gre wchodza znajomosci, duze doswiadczenie, profesjonalizm jakis, fach, jakies kursy i umiejetnosci itd itd.
Czuć na kilometr większy pociąg do Warszawy, stąd na Twoim miejscu bym została. Niezawsze warto robić to co jest rozsądniejsze, to coś jeszcze musi być zgodne z naszymi oczekiwaniami. Najważniejsze, by żyć w zgodzie z samym sobą.
Lepiej popełnić błąd i dostać po tyłku niż nie popełnić błędu i załować czegoś całe życie.
Lepiej popełnić błąd i dostać po tyłku niż nie popełnić błędu i załować czegoś całe życie.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
- Candy Killer
- Uzależniony
- Posty: 431
- Rejestracja: 17 sie 2005, 17:14
- Skąd: wro
- Płeć:
no tak to sie wydaje ze latwo znalezc dobrze platna prace,ale to juz chyba tak jak pisze moon..po znajomosci lub jak naprawde jestes dobry w tym co robisz masz wyksztalcenie wyzsze itd.
Marrisa...co Ci po hajlajfie warszawskim skoro ani pracy ani nic..Jezeli w olsztynie masz szanse to jedz tam,nabierzesz jakiegos doswiadczenia zarobisz na siebie,mozesz oszczedzic i wyjechac znowu do wawy i z jakims juz dosiwadczeniem szukac pracy.
Ja moge mowic jedynie za siebie..nie lubie warszawy...ogolnie nie lubie duzych miast..wyjatki stanowia londyn,glasgow i barcelona ale ciagnie nas cos do nich ..moze wlasnie ta wolnosc..inny styl zycia itd,ale jesli nie ma tam mozliwosci zarobku to po co sie meczyc?zawsze mozna tam wrocic:)
Marrisa...co Ci po hajlajfie warszawskim skoro ani pracy ani nic..Jezeli w olsztynie masz szanse to jedz tam,nabierzesz jakiegos doswiadczenia zarobisz na siebie,mozesz oszczedzic i wyjechac znowu do wawy i z jakims juz dosiwadczeniem szukac pracy.
Ja moge mowic jedynie za siebie..nie lubie warszawy...ogolnie nie lubie duzych miast..wyjatki stanowia londyn,glasgow i barcelona ale ciagnie nas cos do nich ..moze wlasnie ta wolnosc..inny styl zycia itd,ale jesli nie ma tam mozliwosci zarobku to po co sie meczyc?zawsze mozna tam wrocic:)
FOLIO --> www.beautifullyexecuted.deviantart.com
natasza pisze:Czuć na kilometr większy pociąg do Warszawy
pospieszny czy osobowy ?
[ Dodano: 2007-03-12, 11:15 ]
Ja mysle ze tu chodzi o zwykly strach przed doroslym zyciem w Warszawie autorka sie dobrze bawila za pieniadze rodzicow, a teraz boi sie odpowiedzialnosci i rozstania z tym pieknym okresem "probnym" pelnym wolnosci i zabawy, co rodzice zapewniali. Jesli sie myle to przepraszam.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
TFA pisze:Ja mysle ze tu chodzi o zwykly strach przed doroslym zyciem w Warszawie autorka sie dobrze bawila za pieniadze rodzicow, a teraz boi sie odpowiedzialnosci i rozstania z tym pieknym okresem jakim sa studia. Jesli sie myle to przepraszam.
Strach, strachem, boje się to prawda.
Z jednej strony fajnie mi tutaj, w Warszawie - w końcu sama zdecydowałam się o przeprowadzce do Warszawy, o rozpoczęciu studiów tutaj, a rodzice dawali, dają kasę nawet jeśli tego nie potrzebowałam i nie chciałam A wracając do Olsztyna, do domu... ukróciłabym to, pomogłabym im finansowo, bo planują dom wybudować. I w końcu zajęłabym się swoim "rozwojem": zajęłabym się zdrowiem, poszłabym na kurs włoskiego. Same plusy...
- Candy Killer
- Uzależniony
- Posty: 431
- Rejestracja: 17 sie 2005, 17:14
- Skąd: wro
- Płeć:
no a studia? bedziesz dojezdzac czy rzucisz czy jak ?
FOLIO --> www.beautifullyexecuted.deviantart.com
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
Ja bym na to tak nie patrzyła.Sir Charles pisze:Dalszy intensywny rozwój + dobrze opłacana, intensywna eksploatacja swojej osoby w dalszej perspektywie? Czy zatrzymanie się, zadbanie o siebie, rozwój umiarkowany + odciążenie rodziców?
No i ja wolałabym wrócić do Olsztyna. Czy ktoś Ci broni tam pracować, a i tak szukać pracy w Warszawie? Szybciej złapiesz pracę już pracując niż jako bezrobotna. Zresztą rynek pracy do nas sie nie dostosuje, to my musimy być elastyczni. Skoro praca jest w Olsztynie, to jedź do Olsztyna, bo szkoda czasu. i zamiast bawić się za forse rodziców, to już lepiej wysęp na kursy.
mrt pisze:Czy ktoś Ci broni tam pracować, a i tak szukać pracy w Warszawie?
Też ostatnio wpadłam na ten pomysł, tzn rano po przespaniu się z tym moim dylematem. Zdobyłabym nowe doświadczenia, bo w końcu to normalna praca biurowa, a nie jakiś tam telemarketing. Kurs włoskiego - moje nowe marzenie żeby go rozpocząć... Tutaj w tym czasie nierealne do spełnienia, a w Olsztynie jak najbardziej. Tak samo z podróżami.
I czy jest coś złego w dofinansowaniu rodzinnej inwestycji w postaci domu?
Tylko nie rozumiem mojego "strachu przed powrotem"
Mówisz tak niepewnie o tych zaletach, że stawiam dalej na zostanie w Wawie. Jesteś młoda, na powroty do domu i bycie ustatkowanym przyjdzie czas - wtedy gdy sama będziesz tego chciała. W Wawie też możesz próbować rozszerzać horyzonty, kto powiedział, że nie? Wszędzie potrzeba czasu na odnalezienie się, na lepsze i gorsze chwile. A jeszcze jak rodzice mogą Cię wspierać finansowo? Nad czym tu się zastanawiać? :-)
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
Mrt - nie mam żadnych kursów, jedynie studia
Natasza no właśnie nie wiem czy to jest ustatkowanie się. Od rodziców nie chce ciągnąć w nieskończoność kasę bo oni sami za dużo nie mają. I kiedy od nich dostaję kasę, czuję się źle, nieudacznikiem, więc tego też ciągnąć nie chce. Ale o ironio, gdybym pozostała w Warszawie to oni dalej by mi ją dawali, nawet jeśli tego bym nie chciała.
Natasza no właśnie nie wiem czy to jest ustatkowanie się. Od rodziców nie chce ciągnąć w nieskończoność kasę bo oni sami za dużo nie mają. I kiedy od nich dostaję kasę, czuję się źle, nieudacznikiem, więc tego też ciągnąć nie chce. Ale o ironio, gdybym pozostała w Warszawie to oni dalej by mi ją dawali, nawet jeśli tego bym nie chciała.
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 340 gości