Mi chodzi o to, że wybór też jest dobrem (chociaż akurat jak patrzę na niektórych co mogą wybierać, to mi się za Pilchem przypomina jak wielkim ustrojem był feudalizm

)
Tutaj już nie chodzi Mysior o sztuczne granice, ograniczenia, limity itp. Tutaj chodzi o konkretną sprawę. Niektórzy rodzice regularnie piją razem z - powiedzmy szesnastoletnimi - dziećmi piwo czy wino do obiadu czy kolacji. I chociaż sztywna i narzucona konstrukcja, która ma na celu chronić wszelkie dobra, tzn kodeks karny przewiduje przestępstwo rozpijania małoletniego, to jednak jakakolwiek próba podjęcia przez prokuraturę postępowania w takiej sprawie jest - przyznasz kompromitacją. Bo nie o to chodzi.
A jeżeli o aborcję chodzi to chyba osobistość, wyjątkowość takiego przezycia, konieczności podjęcia takiej decyzji jest właśnie na tyle atypowa, że niemożliwym jest ująć ją w jakiekolwiek prawne ramy.
Matka (i ojciec oczywiście) musi przede wszystkim wiedzieć - czytać, oglądać zdjęcia i w konkretnym przypadku podjąć decyzję typu: "Czy początek człowieka, który ma np serce, a nie ma mózgu (nie wiem czy to możliwe, prenatologiem nie jestem) jest dobrem o większej wartości niż życiowa szansa półrocznego stypendium za granicą? Czy też może o mniejszej..?