księżycówka pisze:Nie zauważyłam jakoś szczególnie. Nie kłapanie każdemu kto się napatoczy o swoim życiu seksualnym wydaje mi się za to normalne.pracocholik pisze:czemu te osoby za wszelką cenę starają się to ukryć?
Nie mówię o osobach "zupełnie obcych". Skupmy się na tych, z którymi łączy nas jakaś relacja. I wyobraź sobie, że znam przynajmniej kilka takich, które podobne doświadczenia mają za sobą. Dziwnym trafem żadna z nich nie wyraża się o nich pozytywnie.
Notabene, odbyłem przed chwilą ciekawą rozmowę na ten temat z kimś, kto choćby z racji wieku ma większe doświadczenie życiowe niż większość tutaj piszących, a mimo tego nie jest osobą "o bardzo staromodnych poglądach". I doszedłem do pewnych wniosków, choćby na temat źródeł pochodzenia mojej postawy życiowej. Nie jestem stary, nie czuje się stary i nie chciałbym być jako "zgred" odbierany, jednak moje podejście do wielu spraw wynika w dużej mierze z faktu, że ja nabrałem odpowiedzialności w trochę innych czasach. Dlaczego? Bo sam chciałem, nie chciałem od nikogo zależeć, chciałem być samowystarczalny. I osiągnąłem wiele, poświęcając jednak "całą młodość". Pewnie dlatego dziś na wiele spraw patrzę z zupełnie innej perspektywy.
Mati pisze:pracocholik pisze:Jesteś pewien tego co piszesz? Zwłaszcza jeśli chodzi o żołnierzy? Bo jesteś bardzo daleki od prawdy... Mam w rodzinie lekarza wojskowego i choć nasze wojsko uczestniczy raczej w misjach pokojowych wiele słyszałem o tym "braku powodów do wyrzutów sumienia".
generalizuje tak jak Ty, na potrzeby rozmowy. poza tym, nie powiedziałem o Polskim Wojsku, skąd Ty to wziąłeś? moje wypowiedzi to nie wiersze, żę trzeba je interpretować i zgłębiać ich drugie dno...
Ja niczego nie zgłębiałem!! Odniosłem się tylko do Twojego zupełnie chybionego przykładu. Nie za bardzo rozumiem sens Twojego wypowiadania się na forum publicznym, jeśli odbierasz odbiorcy prawo interpretacji Twoich wypowiedzi

Mati pisze:pracocholik pisze:Skoro zdradza to lepiej niech automatycznie uznaje że zdradzanie jest dobre, a związek to wymysł szowinistycznych świń ukierunkowany jedynie na odebranie kobietom należnych im przyjemności
ale czemu kobietom? mężczyźni nie zdradzają? nie uważa tego za coś dobrego, czy złego. normalnego. pewnie nawet o tym nie mśli, dlaczego? bo to dla niej nie istotne, jest jej dobrze z tym jak żyje i dlaczego my mamy ją w takim razie oceniać? nikogo nie zabija, jej facet może od niej odejść w każdej chwili...
Dlaczego kobietom? Bo dyskusja zaczęła się od kobiety. O panach dyskusji by nie było
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Mati pisze:pogratulować. uważasz mnie za kogoś gorszego od siebie?pracocholik pisze:Nie wiem czy Ci współczuć, czy gratulować podejścia do życia
Nie, co najwyżej uważam Cię za mniej doświadczonego ode mnie. Jeśli Cię to zainteresuje, za gorszego uważam jedynie siebie... Jest tylko kwestią za gorszego od kogo.
Mati pisze:pracocholik pisze:Twoim kolegom tylko współczuć można.
czemu? ja jestem dobrym człowiekiem i ludzie mogą na mnie polegać...ludzie, którzy są dla mnie ważni, i coś znaczą...
Jeszcze przed chwilą pisałeś, że to nieważne że skutkiem ubocznym Twojego szczęścia jest nieszczęście Twojego kolegi. Nie odbieram Ci prawa do zmiany poglądów, jednak taką zmianę wyraża się innymi środkami. Moim zdaniem w obliczu braku argumentów na poparcie wcześniej prezentowanej tezy usiłujesz wmówić mi, że to ja Ciebie oczerniam.
Mati pisze:pracocholik pisze:30% Brytyjek przyznaje, że przynajmniej raz w życiu miały dwóch różnych partnerów seksualnych w ciągu jednej doby
i co w tym złego? uważasz ich za gorszych od siebie? mnie już nazwałeś zwierzakiem, więc ich jak nazwiesz? w sumie ja musze być obrzydliwym zwierzakiem w takim razie...kim Ty jesteś by innych oceniać?
Dla Ciebie i dla wielu innych mogę być nikim, w żaden jednak sposób nie odbiera mi to prawa do wyrażania własnych poglądów, a więc i ocen. Zauważ jednak sposób w jaki to robię i częstotliwość użycia argumentów ad personam w moich wypowiedziach. Zwierzakiem nazwałeś sam siebie, może jednak w jakiś sposób przemówiła do Ciebie moja argumentacja? A owe 30% Brytyjek zgodnie z Twoim oczekiwaniem nazwałem określeniem historycznym, niestety automatycznie cenzurowanym przez forum. Jeśli nawet przyjąć, że poligamia leży w naturze człowieka (jak i innych zwierząt), to po pierwsze jest to uwarunkowane nie zapewnieniem sobie przyjemności, a utrzymaniem gatunku, po drugie zaś dotyczy ponoć w znacznie większym stopniu osobników płci męskiej.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Taaak... Dopiero jak sam się znajdzie w podobnej sytuacji to głośno krzyczy - czemu mi nikt nie pomógł.
Ja się znalazłam i nie krzyczałam dlaczego. Jestem kobietą, niezasilną, nie będę ryzykowała dla obcych
A ja jestem mężczyzną, delikatnie ujmując słabym, z wieloma ograniczeniami narzuconymi choćby stanem zdrowia. I jakoś odważyłem się ryzykować niejednokrotnie. Bo czuję, że to właściwe, bo chciałbym by inni robili tak samo. Bo zdaje sobie sprawę, że pewnym rzeczom to ogół społeczeństwa musi postawić kres.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Wydawało mi się, że użytkowników tego forum stać na poważniejsze argumenty...
A co miałam napisac na to cos o kraju katolickim. Stwierdziłam fakt, ze jak nie pasi to nie używaj.
A ja odniosłem się ogólnie do Twojego pierwotnego określenia. Powiem więcej, miałem nadzieję, że zwłaszcza niektórzy użytkownicy tego forum, nie użyją podobnie miałkich argumentów. Cóż - zawiodłem się nie po raz pierwszy w życiu i nie ostatni. Tylko co to za wirtualny zawód?
Dzindzer pisze:księżycówka pisze:Mnie nie ogranicza - ja po prostu nie mam potrzeby iść z kimś innym do łóżka więc nie ma co ograniczać.
Czyli mamy tak samo. Nawet jak mnie ktos podnieci to nie chcę z nim seksu, pofantazjować mogę. ale zaraz lecę do swojego i na nim wyładowuje moje żądze
Wasze deklaracje mogą jedynie cieszyć. Nie rozumiem więc dlaczego nie chcecie jednoznacznie wypowiedzieć się w pierwotnym temacie tej dyskusji. "Solidarność jajników"

Czemu więc ma służyć taka dyskusja? Wyładowaniu się? Tylko w jaki sposób... Jeśli potrzebujecie wyładować negatywną energię - mam dla Was pracę, pewnie nawet ktoś Wam za nią zapłaci solidnie. Tyle że przyjemniej w ciepełku własnego pokoju dokopać Tedowi, Tomasso'wi, a i pracocholikowi można, why not? W imieniu pozostałych wypowiadać się nie będę, w swoim pozwalam Wam wyładowywać się dowolnie... Jeśli tylko mogę w jakikolwiek sposób sprawić Wam chociaż odrobinę przyjemności, to

Dzindzer pisze:Zapewne tak pomyslał.księżycówka pisze:No przecież widzisz co piszę - myślisz, że mi się nie zdarzyło?
Przecież Księżycówka pisała chociażby o tym, że była zdradzana.
Chybiłaś. Mimo wszystko prezentowana przez Nią postawa nie wskazuje, by to doświadczenie w jakikolwiek sposób wpłynęło choćby na jej myślenie, o działaniu (w tym przypadku skupię się na pisaniu, bo innych działań nie doświadczyłem) nie wspominając.
Dzindzer pisze:Mam za sobą niejeden seks bez zobowiązań, szanuje tych z którymi go uprawiałam, widziałam w nich zawsze ludzi i to ludzi interesujących, pociagających a nie jakies przedmiotyBlazej30 pisze:bo skoro bzykają się bez zobowiązań tzn że traktują inne osoby instrumentalnie. instrumentalnie bo nie angażują się w bliższe relacje z innymi - traktują ich jak przedmioty a nie podmioty
Czy chcesz w ten sposób odnieść się do wcześniejszych wypowiedzi w tym kontekście? To znaczy, czy uważasz, że "zaliczając" 2, 3, 5 czy może i 10 osób w ciągu doby dostrzega się w nich wszystkich ludzi?
Dzindzer pisze:Blazej30 pisze:instrumentalne traktowanie innych osób może wynikać niedojrzałości psychicznej lub traumatycznych przeżyć.
Ty bzykałeś się z dziwką, z czego wynika Twoje przedmiotowe traktowanie jej, z niedojrzałości psychicznej czy traumatycznych przeżyć
Wydaje mi się, że temat dyskusji jest na tyle gorący, że niektórym puszczają już nerwy


Dzindzer pisze:A może nie jest mięciochempracocholik pisze:Patrząc jedynie na to co piszesz jestem prawie pewien, że Ci się nie zdarzyło. Prawdopodobnie uległaś jedynie złudnemu wrażeniu, iż spotkałaś kogoś kto naprawdę tak żyje.
Nie wiem czego doświadczyłaś w życiu. Nie znam Ciebie, ani ludzi których na swoje drodze życiowej spotkałaś. Wnioskuję jedynie z tego co piszesz, że Ty również kogoś takiego nie widziałaś. I Twoje szczęście.
pani_minister pisze:Od dzisiaj nie masz więc prawa wejść do sklepu i zapłacić pani za serek wędzony nie spędziwszy z nią wcześniej trzech tygodni i nie poznawszy głębi jej osobowości i charakteru. Nie masz prawa widzieć w niej ekspedientki - a nade wszystko człowieka.pracocholik pisze:Osoby traktujemy podmiotowo, nie przedmiotowo
To samo kierowca w autobusie i pan od ulotek na rogu. Nie chcesz chyba spłycić Waszej relacji?
Nie wiem, co chciałaś tym komentarzem pokazać. Podejrzewam, że wiele osób odczyta go zupełnie inaczej, niż byś sobie tego życzyła. Ale zaspokoję Twoją ciekawość - mam jeden sklepik w całej wsi, a Panią, którą nazwałaś ekspedientką znam pewnie lepiej niż Ty ludzi, których uważasz za sobie bliskich. I wyobraź sobie, że widzę w niej człowieka, podobnie jak w każdym innym.
Blazej30 pisze:szanuję cię pani_minister, za inteligencję. więc nie spodziewałem się tak miałkich argumentów
![]()
ludzi jest mnóstwo. i nie wszystkich znamy równie dobrze. są dwa bieguny: rodzina i przechodnie. to że mijam cię na ulicy bez słowa nie oznacza że traktuję cię przedmiotowo - po prostu nie mieliśmy okazji wejść w relację. co innego rodzina, partner seksualny. traktowanie partnera przedmiotowo nie jest chyba normalnebo skoro mimo bliskości nie pojawiają się bliższe relację to coś jest nie tak.
Mimo szczerych chęci "naprawy świata" nie widzę sensu dalszego tłumaczenia czegokolwiek komukolwiek. Jeśli ktoś z jednej strony deklaruje pewne zachowania, jednak z drugiej gdy trzeba zareagować na ich negację dokonaną przez osobę zupełnie obcą wije się i szuka dowolnych argumentów, by tylko potwierdzić, że to owa negacja jest słuszna, jakakolwiek dyskusja przestaje mieć rację bytu.