Wyraź to. Czymkolwiek to jest.
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
Szybko szufladkujesz ludzi, ale w sumie gdybym jej dobrze nie znała, pewnie też pokusiłabym się na ostrą interpretacje.
A gdyby seksu nie było, tylko sama silna fascynacja innym facetem, to to już by było w porządku, tak?
[ Dodano: 2009-11-02, 00:02 ]
Nic już nie napiszę, bo już dawno miałam spać. Zostało mi 5.50 min, grr.
Dobranoc.
A gdyby seksu nie było, tylko sama silna fascynacja innym facetem, to to już by było w porządku, tak?
[ Dodano: 2009-11-02, 00:02 ]
Nic już nie napiszę, bo już dawno miałam spać. Zostało mi 5.50 min, grr.
Dobranoc.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Fascynacja przychodzi szybko i szybko przechodzi.
Mamy rozum, nie jesteśmy zwierzakami, żeby się pieprzyć z kimś obcym, mając narzeczonego/narzeczoną. Są jakies elementarne zasady.
Dla mnie ta laska to po prostu k...rwa. I tyle. Wiem, że ostro piszę, ale tak jest.
Gdybym sie dowiedzial, ze mi kobieta, ktora kocham przyprawia rogi - chyba bym sie na nia wyrzygał.
Jaki jest ten jej facet? Napisz proszę.
Mamy rozum, nie jesteśmy zwierzakami, żeby się pieprzyć z kimś obcym, mając narzeczonego/narzeczoną. Są jakies elementarne zasady.
Dla mnie ta laska to po prostu k...rwa. I tyle. Wiem, że ostro piszę, ale tak jest.
Gdybym sie dowiedzial, ze mi kobieta, ktora kocham przyprawia rogi - chyba bym sie na nia wyrzygał.
Jaki jest ten jej facet? Napisz proszę.
Tomasso pisze:Dla mnie ta laska to po prostu k...rwa.
Już powiedziałam coś na temat takich komentarzy.
Jakbyśmy wszystko oceniali wg jednego szablonu to naprawdę byłoby za prosto.
A jej facet jest normalny, nie jest pantoflem, ani pluszaczkiem (cokolwiek to znaczy
Dobranoc.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
księżycówka pisze:Bo dla mnie niekoniecznie jest rzeczą złą. Wszystko zależy od sytuacji. Tak jak Andrew pisze:pracocholik pisze:nie potrafię zrozumieć dlaczego nie zaliczasz zdrady do rzeczy złych.Andrew pisze:zdrada nie musi sie łaczyc z oszukiwaniem , okłamywaniem itd.
księżycówka pisze:Czyli chodzi Ci o kłamstwa, oszustwa i ból, a niekoniecznie zdradę.pracocholik pisze:Mi chodzi o taką relację, kiedy się oszukuje, kłamie, zadaje ból.
Andrew chyba przekłada swoja sytuację życiową na "zdradę". A jak już pisałem to chyba nie jest zdrada w potocznym rozumieniu tego słowa. Przynajmniej nie do końca. Jak już Andrew pisał - jego żona wie, a to wyklucza okłamywanie - przynajmniej jej. Andrew ma ten "komfort", że może oszukiwać co najwyżej kochankę. Natomiast zdrada dla mnie łączy się właśnie z oszukiwaniem, kłamaniem, nieszczerością, a co za tym wszystkim idzie sprawianiem bólu. I to osobie, która przynajmniej była dla nas kimś istotnym.
Olivia pisze:Życie uczuciowe dzieli się po prostu na dwa.księżycówka pisze:Dla mnie życie jest jedno i powinno się z niego czerpać ile się da byle w zgodzie z własnym sumieniem.Olivia pisze:Tylko wtedy jest to po prostu podwójne życie...
A co to znaczy podwójne życie? Przecież to też zakłamanie!! W czym to jest lepsze?
Można czerpać z życia ile się da. Ale nie koniecznie trzeba w tym celu zadawać ból i cierpienie innym

księżycówka pisze:Olivia pisze:Życie uczuciowe dzieli się po prostu na dwa.Uczuciowe też. Wszystko się ze sobą łączy.Dla mnie życie jest jedno
Więc skoro jest jedno, to niech jednym pozostanie... Jedno życie = jeden partner na raz. Taka zdrowa zasada. I nie wtedy wątpliwości czy zdrada może być dobra.
Dzindzer pisze:Ja tez byłam na cmentarzu, przemarzłam. ale było warto. Od dziecka chodziłam wieczorem. Tata mnie tego nauczył, jak będe miała dziecko to mu opowiem o tym i będę zabierała nocą.
Ja też z reguły chodziłem wieczorami. Gdyby nie to, że "przy okazji" zabrałem na groby dziadków pewnie w tym roku zrobiłbym tak samo... Z całą pewnością ma to wiele dobrych stron - brak korków, tłumów na cmentarzach. No i atmosfera do kontemplacji lepsza.
Mijka pisze:Oczywiście, że można. Koleżanka może rzucić narzeczonego, a mieszkanie wystawić na licytację na allegro.pl. Co tam, że z tamtym spotkała się dwa razy, że on teraz wyjechał i nie wiadomo czy w ogóle się odezwie za te 3 tygodnie jak wróci, a może wróci i powie jej, że wszystko fajnie, ale oprócz niej ma kochankę, która jest mężatką i nie potrafi tej relacji zakończyć? Takich decyzji nie podejmuje się pochopnie. Oczywiście, że nie jestem za tym, żeby sypiać z jednym i drugim i w między czasie się zastanawiać, ale wydaje mi się, że w obliczu takich dylematów ciężko jest grać przed narzeczonym i tym facetem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, to zwykle gdzieś tam wychodzi [szczególnie jak sytuacja nie wynika z poligamistycznej natury].pracocholik pisze:Moim jednak zdaniem można w obliczu pojawienia się interesującej "nowej osoby" zakończyć obecny związek zanim się zrani i oszuka swojego obecnego partnera.
Jeśli mam być szczery, to przeraziła mnie Twoja ironia. Jeśli ktoś zbudował sobie wygodne życie z kimś i teraz nagle po dwóch spotkaniach z kimś innym chciałbym bezboleśnie przefrunąć na drugi kwiatek to gratuluję odpowiedzialnego podejścia do życia. Możecie długo opowiadać o spontaniczności, o uczuciach i innych "zapychaczach". Ewidentnym zdaje się fakt, że Twoja koleżanka po prostu boi się i tylko z tego powodu nie chce załatwić sprawy tak jak powinno się ją załatwić...
Nie chcę wnikać w niczyją sytuację, ale coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto budować czegokolwiek trwałego z kimś kto jest gotów wskoczyć do łóżka na drugim spotkaniu. Bo to się jak widać mści okrutnie. Ciekawe co byście mówiły, gdyby sytuacja dotyczyła faceta?? Poza tym, jeśli dla kogoś 3 tygodniowa rozłąka stanowi problem, to IMO jest nieprzystosowany do normalnego życia w dzisiejszych czasach.
A skoro nie uważasz, by dobrym było sypiać z obydwoma, to nie rozumiem Twoich dylematów. Przecież z tego co piszesz, to Twoja znajoma właśnie to robi i usiłuje przed obydwoma grać że wszystko jest w porządku

Mijka pisze:Potrzeba wygadania się to jedno, a proszenie o radę drugie. Trzeb spróbować przeanalizować wszystko jak najbardziej obiektywnie i nabrać pewności, czego się chce.
Nie pochwalam oczywiście zdrady, ale skoro do tego doszło ( a związek nie ma jakiegoś specjalnie dużego stażu - 3 lata) to może warto to wszystko przemyśleć jeszcze raz. Na pewno lepiej teraz, niż z obrączką na palcu.
Nie ulega wątpliwości, że sytuację trzeba przemyśleć i podjąć odpowiednie działania. Nie zgodzę się jednak by w toku przemyśleń sypiać z którym nadarzy się okazja. Tyle że takie przemyśliwanie może skończyć się tak, że nie będzie z kim sypiać wcale... I to byłaby najlepsza "nauczka".
Jeszcze jedna kwestia - skoro to że dowiedziałaś się o całej sytuacji wynikało jedynie z potrzeby wygadania się, dlaczego sama zastanawiasz się czy Twój brak reakcji nie zostanie odczytany jako reakcja? Bo powoli zaprzeczasz sama sobie

Mijka pisze:Gdyby chodziło o seks, to takie rzeczy się zdarzają i można przymknąć oko i jakoś związek uratować [ podkreślam, można, bo sama nie pochwalam takiego rozwiązania]. (...) Moim zdaniem poddała się fascynacji i zmierzać to będzie tylko do zakończenia związku, ale kto wie, w końcu to były tylko dwa spotkania i naprawde nie zapowiało się na to, że wylądują w łóżku.
Tu nie chodzi o przymykanie oka, bo to nie jest metoda rozwiązywania jakichkolwiek problemów. Związek można ratować z bardzo różnych opresji. I nie rozumiem czemu nie pochwalasz ratowania związków? Tyle osób pisało, że okazje do zdrady "same się przytrafiają" i że różne rzeczy się dzieją...
Gdyby mnie stała klientka zaprosiła na kawę i składała różne propozycje, to poza przyjemnością jaką wyniósłbym ze spożycia kawy i rozmowy z kobietą nie stałoby się nic więcej. Bo wytłumaczyłbym jej natychmiast że nie jestem zainteresowany. Choć podobno kobiety (zauroczone, zakochane, czy jak tego nie nazwać) potrafią w takiej sytuacji wiele krzywdy zrobić... Możecie zapytać - skąd wiem? Wiem, bo nie jeden raz w różny sposób podobne sytuacje miałem. Na pierwszy rzut oka widać, że albo związek Twojej znajomej był idealny tylko "na zewnątrz" (czyli czegoś jej brakowało), albo parafrazując Ciebie sytuacja wynika z poligamistycznej natury Twojej koleżanki.
Tomasso pisze:Nie rozumiem.
Dwa spotkania. Kobieta już ląduje w łóżku z innym facetem?
Mając narzeczonego? To jak to było?
Pojechali do niego i po prostu uprawiali seks?
Jejku aż mi się włos na głowie jeży.
Ja też nie jestem w stanie czegoś takiego pojąć.
Tomasso pisze:Niech mu powie i skończy farsę. Biedaczysko.
Zresztą - jeśli ona tego nie żałuje - to go po prostu nie kocha.
Ja po zdradzie to bym się chyba zagnębił wyrzutami sumienia.
Ale ona nie powie. Bo się musi zastanowić... Na razie "korzysta z życia ile się da". A my "frajerzy" próbujemy jej odmówić prawa do tego.
Tomasso - póki nie zdradziłeś, nie wiesz co byś zrobił. Może by Ci się ten dreszczyk emocji spodobał?

Mijka pisze:Tomasso pisze:Dwa spotkania. Kobieta już ląduje w łóżku z innym facetem?
Tak, znają się 1,5 roku. Ja też byłam w szoku. Dlatego myślę, że to coś poważnego, bo ona nie jest z tych, dla których nie ma różnicy gdzie i z kim.
Facet zabiera ją na kawę. Później na coś jeszcze. Nie znają się prywatnie praktycznie wcale. Z całą pewnością jest w tym coś poważnego... Nawet głębokiego

Tomasso pisze:W takim przypadku nie ma mowy o chwilowym zapomnieniu.
Pojechala - wiedziala, ze sie beda grzmocic.
Naprawde - czuje, ze wyrzuty sumienia nie dadza jej spac. Ja bym tak mial.
Pewnie tak tylko gada, ze nie zaluje, ze nie ma wyrzutow.
Nie chce mi sie w to wierzyc.
To uwierz

księżycówka pisze:Ty byś miał, ona nie musi. Naprawdę nie każda zdrada powoduje jakikolwiek dyskomfort psychiczny. Uwierz na słowo.Tomasso pisze:Ja bym tak mial.
I tego właśnie pojąć nie potrafię... Jeśli czuje się coś poważnego w stosunku do kogoś, to nie widzę możliwości by można było tak po prostu zdradzić. No chyba że albo nie myśli się wcale o tym jak poczuje się zdradzany, albo należy się poważnie zastanowić czy potrafi się w ogóle dojrzale czuć coś poważnego względem drugiego człowieka.
Tomasso pisze:W przeciagu dwoch spotkan postanowila uprawiac z nim seks.
Spoko - sex na spontanie - ok - ale ona ma narzeczonego. Jak mu spojrzy w oczy?
W mojej glowie automatycznie zostala oznaczona jako szmata i k...rwa.
Mowicie, ze to porzadna dziewczyna.
Po prostu nie rozumiem tego.
Przecież napisały już wyżej, że zdrada zdradzie nie równa. Dlatego mogą dalej twierdzić że to porządna dziewczyna

Tomasso pisze:Jak wyglada jej zwiazek z narzeczonym?
Mijka pisała wcześniej, że uważała ich za parę idealną.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
A niby dlaczego mial bym oszukiwac kochankę ? ja stawiam sprawy jasno od samego poczatku do konca , jestem mocnym psychicznie facetem , wole towarzystwo osoby bliskiej , ale idealnie sie odnajduje w samotnosci .... Stad mam ten komfort , ze nie musze nikogo oklamywac , bo i po co?
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Andrew pisze:A niby dlaczego mial bym oszukiwac kochankę ? ja stawiam sprawy jasno od samego poczatku do konca , jestem mocnym psychicznie facetem , wole towarzystwo osoby bliskiej , ale idealnie sie odnajduje w samotnosci .... Stad mam ten komfort , ze nie musze nikogo oklamywac , bo i po co?
Andrew! Pisałem, że możesz co najwyżej oszukiwać kochankę. Żony oszukiwać nie możesz. I dlatego dla mnie to nie jest do końca zdrada. Oczywiście w żaden sposób nie sugeruję, że tak robisz - bo po pierwsze nie mam takich informacji, a po drugie uważam Cię za osobę rozumującą logicznie. Nie muszę chyba pisać, że oszukiwanie kochanki z logicznego punktu widzenia nie ma sensu?
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Mijka pisze:Tomasso pisze:Jak mu spojrzy w oczy?
Dała radę bez mrugnięcia okiem. Wychodziliśmy tego dnia wspólnie na imprezę, nie dała po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak.
I to jest najsmutniejsze

Mijka pisze:Jakoś sytuacja będzie musiala się rozwiązać, bo nie sądze, żeby tamtego zadowolił taki układ. Tyle, że teraz pewnie odbierze to wszystko za jasny sygnał, że ma szansę z nią być i podejmie ku temu jeszcze bardziej zdecydowane kroki. Cóż. Może tak musi być.
A ja jej tak zazdrościłam tej stablizacji, szczęśliwego związku, planów na przyszłość. Ech...
Z zasady nie życzę nikomu źle. Nawet tym, którzy mi osobiście wyrządzili krzywdę. Dlatego nie odbieram nikomu prawa do szczęścia. Jeśli to naprawdę coś poważnego, to jeśli tylko ów "kochanek" podejmie jakiekolwiek kroki by być z nią, niech i ona podejmie zdecydowane kroki by zakończyć aktualny związek.
Moim zdaniem związku, czy stabilizacji nie ma co komu zazdrościć... Trzeba samemu budować swoją własną stabilizację w takim związku, by czuć się dobrze.
Mijka pisze:I co, ta jej kurewska natura wyszła po 3 latach?
Tomasso pisze:Nie kocha tego biedaka.
Nie kochać a być szmatą, to dwie różne rzeczy.
A nuda też ma swoje podłoże gdzieś, czegoś jej musiało brakować. I dokładnie tak się stało, że spotkała kogoś, kto trafił w lukę, obudziły się potrzeby, które nie były zaspokojane, a z których ona po prostu kiedyś tam zrezygnowała. Bywa i tak.
Wydaje mi się jedynym rozsądnym wytłumaczeniem sytuacji, że czegoś jej w tym "idealnym związku" brakowało. Tyle tylko, że nie zmienia to faktu, że zanim poszła do łóżka mogła albo zastanowić się czy jest gotowa poświęcić wszystko co ma dla budowy nowego związku, albo bez zastanowienia obecny związek zakończyć.
Tomasso pisze:To co teraz? Zachowa się jak typowa małpa?
Nie puści jednej gałęzi dopóki nie złapie drugiej?
Tak, po 3 latach wyszlo, że jest kryptok...rwą.
Dobrze, ze nie po slubie, tyle ma przynajmniej szczescia ten jej facet.
Tomasso - opis problemu wskazuje, że niestety tak się zachowuje. A proces łapania się drugiej gałęzi może być długotrwały

Mijka pisze:A gdyby seksu nie było, tylko sama silna fascynacja innym facetem, to to już by było w porządku, tak?
Nie, nie byłoby w porządku. Choć dostrzegam, że kobiety nie przywiązują do tego tak dużej wagi, to dla faceta ten "drobny szczegół" w postaci seksu jest w takich sytuacjach bardzo istotny... W obydwu przypadkach Twoja koleżanka powinna głęboko przemyśleć swoją sytuację i zastanowić się czego od życia chce.
Tomasso pisze:Fascynacja przychodzi szybko i szybko przechodzi.
Mamy rozum, nie jesteśmy zwierzakami, żeby się pieprzyć z kimś obcym, mając narzeczonego/narzeczoną. Są jakies elementarne zasady.
Tutaj zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Człowiek jednak zdecydowanie różni się od innych zwierząt.
Tomasso pisze:Gdybym sie dowiedzial, ze mi kobieta, ktora kocham przyprawia rogi - chyba bym sie na nia wyrzygał.
Jest wiele rzeczy, które byś wtedy zrobił. I nie wiem czy rzyganie byłoby pierwszą, czy ostatnią. Zapewniam Cię jednak, że mógłbyś się mocno zdziwić tym co w takiej sytuacji zrobiłeś...
Mijka pisze:Jakbyśmy wszystko oceniali wg jednego szablonu to naprawdę byłoby za prosto.
Tu nie chodzi o ocenę wszystkiego. Tylko pewnych, bardzo istotnych narzuszeń norm zachowania. I nie widzę przesłanek, by oceniać je zależnie od przypadku.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:I to jest najsmutniejszeBez mrugnięcia okiem... Niestety - dla mnie przekreśla to możliwość żeby była dobrą dziewczyną.
eee tam. szczerze mówiąc to mnie to nie dziwi i nawet jeśli go zdradza bez mrugnięcia okiem, to może być dobrą osobą, a dla kogoś w przyszłości, dobrą żoną i matką. życie.
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Mati pisze:pracocholik pisze:I to jest najsmutniejszeBez mrugnięcia okiem... Niestety - dla mnie przekreśla to możliwość żeby była dobrą dziewczyną.
eee tam. szczerze mówiąc to mnie to nie dziwi i nawet jeśli go zdradza bez mrugnięcia okiem, to może być dobrą osobą, a dla kogoś w przyszłości, dobrą żoną i matką. życie.
To chyba inaczej rozumiemy dobro. Ktoś kto nadużywa czyjegoś zaufania, krzywdzi, zadaje ból i wydaje się nie zdawać sobie konsekwencji ze swoich działań nie jest i nie będzie dobry. Bo szczęścia nie buduje się na nieszczęściu innych ludzi. I to jest życie. Relatywizowanie wszystkiego zaprowadzi nas za chwilę do gloryfikowania Hitlera - przecież on chciał dobrze dla swoich rodaków. To że dla zapewnienia sobie przestrzeni życiowej trzeba było "zlikwidować" kilka milionów innych ludzi to przecież nic wielkiego. On chciał szczęścia

(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:To chyba inaczej rozumiemy dobro.
niekoniecznie. nie mówię, że tak jest, ale tak może być. to że zdradza swojego faceta, nie oznacza, że jest złą osobą. źle czyni, a to różnica.
nie można po jednym występku osądzić człowieka czy jest dobry czy zły, bo teoretycznie gangster, który zabił wielu ludzi, jest dobrym człowiekiem, bo co miesiąc daje na szpital kasę w ramach podarku. taki luźny przykład
pracocholik pisze:Relatywizowanie wszystkiego zaprowadzi nas za chwilę do gloryfikowania Hitlera - przecież on chciał dobrze dla swoich rodaków.
porównujesz doprawianie rogów do hitlera i jego polityki czystości rasowej? litości Pracocholiku, nie przesadzajmy
[ Dodano: 2009-11-02, 01:22 ]
pracocholik pisze:Bo szczęścia nie buduje się na nieszczęściu innych ludzi. I to jest życie
.
równie dobrze mogę powiedzieć, dlaczego ja mam być nieszczęśliwy dla szczęścia innych? każdy chce mieć dobrze w życiu, pod każdym względem i powinien do tego dążyć za wszelką cenę. czasami w życiu trzeba być egoistą, by nie dać się wydymać przez los, czy też innych ludzi...
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Mati pisze:pracocholik pisze:To chyba inaczej rozumiemy dobro.
niekoniecznie. nie mówię, że tak jest, ale tak może być. to że zdradza swojego faceta, nie oznacza, że jest złą osobą. źle czyni, a to różnica.
Ale odnosisz się do zdradzania bez mrugnięcia okiem. A to coś więcej... Do tego potrzeba mieć to coś w sobie. Co moim zdaniem wyklucza bycie dobrym.
Mati pisze:nie można po jednym występku osądzić człowieka czy jest dobry czy zły, bo teoretycznie gangster, który zabił wielu ludzi, jest dobrym człowiekiem, bo co miesiąc daje na szpital kasę w ramach podarku. taki luźny przykład
Po występku nie można. Ale po jego podejściu do tego występku już można budować swoją wizję. Oczywiście wypadałoby ją potwierdzić kolejnymi obserwacjami.
Mati pisze:pracocholik pisze:Relatywizowanie wszystkiego zaprowadzi nas za chwilę do gloryfikowania Hitlera - przecież on chciał dobrze dla swoich rodaków.
porównujesz doprawianie rogów do hitlera i jego polityki czystości rasowej? litości Pracocholiku, nie przesadzajmy
Ja niczego nie porównałem!! Piszę tylko gdzie zaprowadzi nas relatywizowanie. A rozważanie w jakich okolicznościach zdrada jest akceptowalna jest relatywizowaniem.
Mati pisze:pracocholik pisze:Bo szczęścia nie buduje się na nieszczęściu innych ludzi. I to jest życie.
równie dobrze mogę powiedzieć, dlaczego ja mam być nieszczęśliwy dla szczęścia innych? każdy chce mieć dobrze w życiu, pod każdym względem i powinien do tego dążyć za wszelką cenę. czasami w życiu trzeba być egoistą, by nie dać się wydymać przez los, czy też innych ludzi...
Naprawdę uważasz, że na cudzym nieszczęściu zbudujesz trwałe szczęście? To Ci współczuję. Bo kiedyś boleśnie przekonasz się, że tylko Ci się wydawało że to szczęście... Nie ma czegoś takiego jak za wszelką cenę - bo nie jesteśmy zwierzętami.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
pracocholik pisze:Relatywizowanie wszystkiego zaprowadzi nas za chwilę do gloryfikowania Hitlera
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Godwina
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
pani_minister pisze:pracocholik pisze:Relatywizowanie wszystkiego zaprowadzi nas za chwilę do gloryfikowania Hitlera
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Godwina
No nie powiem. Tym razem naprawdę Ci się udało

(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
cóż, wśród takiego zalewu kurewstwa, zepsucia, relatywizmu lansowanego każdym kanałem i reszcie współczesnych ścieków zupełnie mnie to nie dziwi. Kobiet normalnych pozostał promil, ułamek.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Pracoholik, zaczęłam ci odpisywać, ale skasowałam wszystko, bo to nie ma sensu. Naucz się czytania ze zrozumieniem i tysiąc razy pomyśl, za nim się tu wtrącisz w dyskusje, bo twoje posty nic nie wnoszą. Życie to nie idylla, przykro mi, że poczułeś się rozczarowany. To, że z taką łatwością oceniasz ludzi i sytuacji (gdzie ja do cholery napisałam, że ona będzie sypiać z jednym i drugim? Albo, że się w ogóle nie znają? no, gdzie?) to twoja sprawa, co by nie napisać, ty masz gotową odpowiedź i wszystko będziesz interpretował tak, żeby pod twoją mało skomplikowaną teorie pasowało, najwidoczniej wciąż mało w życiu doświadczyłeś.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Zgadza sięMijka pisze:Tylko ja np. brak tego dyskomfortu tłumaczyłam sobie tym, że z tą relacją musi być coś nie tak, bo inaczej by mnie ruszyło, prawda?
Ja podziękuję za tak głupie zasady. Ludzie na przestrzeni życia mogą mieć setki partnerów i wolę taką zasadę. I ja żadnych wątpliwości co do zdrady nie mam. Jeśli Tobie jest łatwiej żyć z taką zasadą to ok, rób co chcesz. Ale nie każdy woli takie coś.pracocholik pisze:Więc skoro jest jedno, to niech jednym pozostanie... Jedno życie = jeden partner na raz. Taka zdrowa zasada. I nie wtedy wątpliwości czy zdrada może być dobra.
Nie każdy uznaje te same normy. Ja tu nie tłumaczę jej konkretnie, bo ledwie ją znam żeby była jasność. Powtarzam tylko po raz n-ty - ludzie są różni. To co Was oburza u mnie np śmiech dziś rano wywołuje. Życie.pracocholik pisze:bardzo istotnych narzuszeń norm zachowania. I nie widzę przesłanek, by oceniać je zależnie od przypadku.
Mati pisze:niekoniecznie. nie mówię, że tak jest, ale tak może być. to że zdradza swojego faceta, nie oznacza, że jest złą osobą. źle czyni, a to różnica.

Miliony ludzi tak czynią i szczęśliwymi sąpracocholik pisze:Naprawdę uważasz, że na cudzym nieszczęściu zbudujesz trwałe szczęście?
księżycówka pisze:Ja podziękuję za tak głupie zasady. Ludzie na przestrzeni życia mogą mieć setki partnerów i wolę taką zasadę. I ja żadnych wątpliwości co do zdrady nie mam
księżycówka pisze:Nie każdy uznaje te same normy
księżycówka pisze:ja żadnych wątpliwości co do zdrady nie mam
i Ty się za wierzącą katoliczkę uważasz? Pragnącą białej sukni i ślubu kościelnego? ;DD
nie mogę, po prostu

http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzień dobry wszystkim
Ja powiem tylko jedno - Ci którzy z taką łatwością sięgają po argument o umiejętności czytania ze zrozumieniem powinni z dużą gorliwością zastosować go do swojej osoby... Bo albo odpisuje zbyt pospiesznie, albo z braku innych merytorycznych argumentów sięgają po cokolwiek.
Jadę w myśl moich chorych i bezsensownych zasad naprawić trochę świata - a przynajmniej kilka urządzeń mechanicznych, bo one przeciw tym zasadom nie protestują
Nie ma to jak zmrożenie pijącego
przed szóstą rano 
Ja powiem tylko jedno - Ci którzy z taką łatwością sięgają po argument o umiejętności czytania ze zrozumieniem powinni z dużą gorliwością zastosować go do swojej osoby... Bo albo odpisuje zbyt pospiesznie, albo z braku innych merytorycznych argumentów sięgają po cokolwiek.
Jadę w myśl moich chorych i bezsensownych zasad naprawić trochę świata - a przynajmniej kilka urządzeń mechanicznych, bo one przeciw tym zasadom nie protestują

Nie ma to jak zmrożenie pijącego


(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Generalnie to różnice w podejściu polegają chyba na jednym - ja nie uznaję jakiś wyższych zasad i nie próbuję uświadamiać ludzi co jest dobre, a co złe opierając się na tym w co ja wierzę. Po prostu - jeśli ktoś oszukuje, a ja jestem przeciwna oszustwom to nie robię mu wykładu na temat tego jak źle robi. Zamiast tego się nie wtrącam i biorę pod uwagę, że dla niego to nie musi być coś tak wielkiego jak dla mnie. I zajmuję się dalej swoimi, a nie cudzymi sprawami.
Dlatego np. mieści mi się zarówno w głowie, że można krótkopenisowca skreślić (co np ja bym zrobiła, a dla innych szok), a zdradę partnera wybaczyć i żyć z nim dalej (a nie jak Ted to lubi pisać "kopnąć w dupę").
Więcej otwartości, mniej wtrącania się w cudze sprawy życzę i do pracy na 1 dzień uciekam
Dlatego np. mieści mi się zarówno w głowie, że można krótkopenisowca skreślić (co np ja bym zrobiła, a dla innych szok), a zdradę partnera wybaczyć i żyć z nim dalej (a nie jak Ted to lubi pisać "kopnąć w dupę").
Więcej otwartości, mniej wtrącania się w cudze sprawy życzę i do pracy na 1 dzień uciekam
pracocholik pisze:A to coś więcej... Do tego potrzeba mieć to coś w sobie.
co trzeba mieć? bandyta zabija bez mrugnięcia okiem, tak samo jak żołnierz, to znaczy, że obaj mają w sobie coś co sprawia, że są chorzy na głowie??
godzi się z tym co robi i nie ma z tego powodów wyrzutów sumienia...po prostu
Ale po jego podejściu do tego występku już można budować swoją wizję. Oczywiście wypadałoby ją potwierdzić kolejnymi obserwacjami.
ale skoro zdradza, to ma płakać nad tym? wtedy to by świadczyło, że jest chora psychicznie, ewentualnie jest masochistką...
pracocholik pisze:Naprawdę uważasz, że na cudzym nieszczęściu zbudujesz trwałe szczęście?
nie na czyimś nie szczęściu. ja nie krzywdzę kogoś celowo by być szczęśliwym, ale czyjeś nieszczęście jest po prostu skutkiem ubocznym mojego szczęścia. no cóż, życie. nie będę płakać po kimś, ani też czaić się i cierpieć, bo ktoś coś tam. jesteśmy wolnymi ludźmi. sam jestem w takiej sytuacji i się nie zastanawiam, tylko dążę do celu...a że to mój kumpel, no trudno...
pracocholik pisze:Nie ma czegoś takiego jak za wszelką cenę - bo nie jesteśmy zwierzętami.
a kim?!

i jest za wszelką cenę, bo w taki sposób trzeba osiągać swoje cele...
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
Pracocholik, fajnie by było, gdyby świat wyglądał jak piszesz, ale jest niestety inaczej i tak pozostanie.
Możesz dbać tylko o sobie, możesz być dobry dla wszystkich, ryzykując bardzo prawdopodobne wydupczenie; możesz wreszcie być dobry dla trych, którzy są dobrzy dla Ciebie a na resztę zlewać. To są w gruncie rzeczy możliwe wybory życiowe. 

Szczecin Floating Garde 2050 Project.
pracocholik pisze:Ja powiem tylko jedno - Ci którzy z taką łatwością sięgają po argument o umiejętności czytania ze zrozumieniem powinni z dużą gorliwością zastosować go do swojej osoby... Bo albo odpisuje zbyt pospiesznie, albo z braku innych merytorycznych argumentów sięgają po cokolwiek.
Podaj mi proszę drogę twojego logicznego rozmumowania, która doprowadziła cię do takich wniosków:
(gdzie ja do cholery napisałam, że ona będzie sypiać z jednym i drugim? Albo, że się w ogóle nie znają? no, gdzie?)
Mijka pisze:Ja po prostu piszę, że ludzie są różni. Co nie znaczy, że sama nie jestem wierną osobą czy nie mam własnych i jasnych zasad.
_________________
No właśnie. Najprościej w takiej sytuacji zwyzywać kogoś od dziwek. Nic więcej większości nie interesuje

księżycówka pisze:i do pracy na 1 dzień uciekam
powodzenia
Ostatnio zmieniony 02 lis 2009, 13:32 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Tomasso pisze:Mijka - dziwka to dziwka - o co sie oburzasz?
Głupota tak na mnie działa, wybacz.
Szykujemy akcję sylwestrową teraz
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Litości.
Właśnie litości, uprawiaj gdzie indziej swoje perwersyjne świete oburzenie, niesmaczny jesteś.
Mijka pisze:Głupota tak na mnie działa, wybacz.
Mnie coraz częściej zniechęca
I śmiać mi sie chce jak ktoś pisze, ze osoba zdradzająca nie może być dobrym człowiekiem. Mało osób u mnie na to miano zasługuje, jedna z nich jest facet który zonę zdradzał, tylko, ze poza tym zrobił w swoim życiu masę dobrego dla innych.
Większość z nas na co dzień robi rzeczy które stoją w sprzeczności z etyka i moralnością i nawet na myśl nie przyjdzie by czuć ciężar poczucia winy czy wyrzut na sumieniu.
Nie wiem jak jest z kobietami, ale czytałam statystyki, że większość mężów choć raz zdradziła. I co dziwki męskie z nich, źli ludzie
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
i jakieś 30% mężów wychowuje nie swoje dzieci http://mist.blox.pl/2006/11/Zdrada-licz ... zycie.htmlDzindzer pisze:Nie wiem jak jest z kobietami, ale czytałam statystyki, że większość mężów choć raz zdradziła. I co dziwki męskie z nich, źli ludzie

Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 204 gości