Widzę, że moja uwaga na temat poziomu konsumpcji na studiach podzieliła nas na dwa różne obozy...
...na tych co Studiowali (Studiują) i tych co studiowali (studiują).
Ja tam daleki byłbym od nazwania kogoś studiującego zaocznie studentem. Fakt- może uczyć się tego samego, zdawać tak samo trudne egzaminy... ale to nie to życie i nie te doświadczenia towarzyskie- taka osoba studiuje, ale do studenta z prawdziwego zdarzenia jeszcze mu daleko.
Studentem to jest student studiów dziennych (najlepiej jeszcze mieszkający w trakcie studiów poza miejscem stałego zamieszkania)... cała reszta to tylko studiujący a nie studenci
Uwagi Moon na temat powagi studiów odnoszą się nie do studentów a do studiujących w tak pojętej klasyfikacji.
Student to osobna kategoria towarzysko/mentalno/społeczna.
To truteń, słodko spędzający swoje 5-6 lat życia na kombinowaniu, czy mu wystarczy do pierwszego a potem przepijający swoje ciężko zapracowane stypendium w jeden weekend, żeby przez cały tydzień do "następnych pieniędzy" jeść ziemniaki z kefirem.
To bywalec bibliotek a jednocześnie ostatni gość, wypraszany z baru "bo już zamykają".
To dyskutujący kwestie globalnej polityki i systemów filozoficznych na ławce o 3ej nad ranem w parku, z grupą przyjaciół i butelką wina "Sofia" do towarzystwa.
To imprezy w akademikach, gdzie wódkę pije się w musztardówkach a głównym źródłem dźwięków jest gitara a nie magnetofon.
Tak pojęte doświadczenie bycia studentem jest udziałem niewielkiego odsetka studiujących, całe szczęście i moim.
Wraz z końcem ostrzeżenia, niski poziom moderacji uprawiany przez użytkownika Maverick będzie napiętnowany w delikatniejszej już formie.