Wyraź to. Czymkolwiek to jest.

Tu można wypowiadać się na wszystkie inne tematy jakie przyjdą Wam do głowy.
Posty w tym dziale nie są naliczane.

Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam

Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 22 sty 2012, 15:48

O kurde.

Jak przeczytałąm, ze "oczywiście nie na 5, tylko na więcej", to mi faktycznie szczęka opadła.
Jeśli już brać kredyt na takie rzeczy, to nigdy nie wzięłabym kredytu na dłużej, niż lata gwarancji.

Sorry, może to rujnowanie radości z zakupu faktycznie, ale zgadzam się z chłopakami, kasa w błoto. Jeszcze, żeby cośmałęgo kupić, taniego, za gotówkę, albo krótki kredyt. Ale po h*j Ci c4? o_O
U mnie w pracy są wyjątkowo popularne, chyba ze 3-4 osoby je mają - każda z co najmniej 2ką dzieci. Takie gadanie, że w "Polsce, bez kredytu się nie da". No bo statystyczny Polak żyje według zasady "Zastaw się, a postaw się", czego niestety jesteś teraz przykładem.

Mój facet jeździ C1, więcej nie potrzebuje. Dla niego wystarczy, że jeździ, nie ma słabości do samochodów :) Spodziewamy się dziecka, ale samochodów nie zmieniamy teraz. Rodzina 2+1 spokojnie na zakupy wygodnie dojedzie C1 - a o ile łatwiej parkować w mieście :) Później, albo przy drugim, chcemy kupić wspólnie jakąś jedną, większą bestię - ale to też dlatego, że lubimy wycieczki samochodowe i marzy nam się ich kontynuacja z dzieciakami - namiot do bagażnika i jazda, gdzie oczy poniosą :) I STAĆ NAS na zakup używanego za gotówę, albo nowego na leasing kilkuletni, jest różnica.

W życiu wzięłąm dwa kredyty, i jeden leasing na samochód. Najdłuższy był leasing - 4ry lata, w Marcu wykupuję samochód na siebie :) Wszystkie były przemyślane - potrzebowałam lub bardzo zależało mi na czymś, na co mnie jednorazowo nie stać. W sumie jeden z kredytów można wręcz nazwać inwestycyjnym, bo był na poważne szkolenie i certyfikat, które mi zawodowo bardzo pomogły.

Mati, sorry, ale nie widzę jednego powodu, dla którego potrzebne ci takie duże auto. Auto w ogóle - rozumiem. Ale Mav ma rację, zadłużając się na pierdoły, do niczego nie dojdziesz. Czasem trzeba kupić coś, na co nas jednorazowo nie stać. Czasem kupujemy coś, czego nie potrzebujemy. Zgadza się. Ale Ty jednocześnie kupiłeś coś, czego nie potrzebujesz, i na co Cię nie stać i ja nie jestem w stanie zrozumieć po co....

Aplikując Twoje tłumaczenie: ja ze swoimi zarobkami, powinnam kupić willę, najlepiej z basenem. No bo potrzebujemy nowego miejsca i tak, skoro niedługo będzie dziecko. Możemy kupić zwykłe mieszkanie, w sam raz na teraz, ale po co. Willa jest lepsza - tyle przestrzeni, no i basen, pokoje gościnne, duży ogród. Zadłużymy się na resztę naszego życia, no ale już teraz będziemy się cieszyć z willi, więc warto :D

Edit: A i tak słabe porównanie, bo prawdopodobnie willa będzie z biegiem lat tylko zyskiwać na wartości, natomiast samochód zawsze traci...
Ostatnio zmieniony 22 sty 2012, 15:55 przez Alamakota, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Mati
Maniak
Maniak
Posty: 694
Rejestracja: 09 kwie 2007, 15:22
Skąd: Zachód
Płeć:

Postautor: Mati » 22 sty 2012, 16:51

Maverick pisze:O. Tak mozesz powiedziec jak go splacisz. Rownie dobrze za rok czy dwa moze Cie nie byc na to stac. Czego Ci oczywiscie nie zycze.

pracę mam stałą, nie ma możliwości by mnie zwolniono w ramach redukcji etatu, zarobki mam stałe, nie planuje aż tak dać dupy by mnie usunięto ze służby...a przypadki losowe? cóż, nawet i nie biorąc kredytu mogę mieć pecha, ale patrząc w ten sposób, nie powinienem wychodzić z domu, bo przecież mogę dostać meteorytem

Maverick pisze: To przeplacasz facet z 50% jak nie wiecej

mniej. w skali miesiąca jestem trochę ponad 100zł w plecy niż jakbym odkładał przez ten okres jaki mam kredyt, tyle, żebym miał tą kasę co dostałem z kredytu...koszt raczej niewielki jak dla mnie. koszt, który jestem w stanie ponieść

Maverick pisze:Wyslij mi na priv za ile kupiles samochod, ile dostales kredytu na samochod w gotowce do reki, ile rat, jaka jest kwota kredytu, prowizja itd to Ci policze.

Mav, nie o to mi chodzi. tylko o to, że ja zarabiając 2000zł na rękę (zarobki policjantów są oficjalnie podane do wiadomości publicznej), mam odłożyć na te 3 rzeczy jednocześnie? auto 25k, telewizor 16k, wycieczka 3k. policz :)

Andrew, prawda jest taka, że jestem dość ograniczony jeżeli chodzi o możliwość zarobku...co nie znaczy, że nie ma innych dróg zarobku prócz żołdu...i nie mówię o łapówkach Błażej <piwko>

Alamakota pisze:Ale po h*j Ci c4? o_O

a po ch*j mi C1? -.-' ... na ch*j mi małe autko? wiem jak to jest mieć takie, może C1 jest lepsze od mojej micry, nie wątpię, ale znudziło mi się coś takiego, serio :)

Alamakota pisze:U mnie w pracy są wyjątkowo popularne, chyba ze 3-4 osoby je mają - każda z co najmniej 2ką dzieci.

no a ja nie mam ani dzieci, ani żony...ba! już nawet znowu jestem singlem, co nie zmienia faktu, że chciałem mieć to auto, bo mi się podoba i mi odpowiada :)

Alamakota pisze:"Zastaw się, a postaw się", czego niestety jesteś teraz przykładem.

ja tego nie robię na pokaz, bo gdybym chciał to bym dołożyć do kredytu jeszcze trochę i kupił coś droższego. nie w tym rzecz, nie jestem przykładem

Alamakota pisze:Mój facet jeździ C1, więcej nie potrzebuje. Dla niego wystarczy, że jeździ, nie ma słabości do samochodów

a mi nie wystarczy, mam słabość do samochodów, i przez najbliższe kilka lat będę się jarać moim autkiem. prosta sprawa Ala :)

Alamakota pisze:dla którego potrzebne ci takie duże auto.

duże? to nie jest duże auto

Alamakota pisze:Ale Ty jednocześnie kupiłeś coś, czego nie potrzebujesz, i na co Cię nie stać i ja nie jestem w stanie zrozumieć po co....

jest taka fajna reklama renault ;) heh...poza tym, potrzebuje takiego auta i nadal twierdzę, że mnie na nie stać.

Alamakota pisze: Zadłużymy się na resztę naszego życia, no ale już teraz będziemy się cieszyć z willi, więc warto

a czy ja się zadłużyłem na resztę życia? w tej chwili stać mnie by spłacać ten kredyt i odkładać jeszcze parę groszy na konto, dzięki czemu spłacę ten kredyt trochę wcześniej. może uda się sprzedać auto za jakiś czas w dobrej cenie i końcówki kredytu pozbyć się przed czasem. a potem wziąć następny na nowe auto, ja taki układ akceptuje

poza tym...porównanie do willi byłoby na miejscu gdybym kupił S klasę i wziął kredyt na 15 lat :D
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 22 sty 2012, 20:05

Oczywiśćie Mati, Twoja sprawa.

Ale naprawdę z takim podejściem (25k na auto, 16k?! na tv, 3k na wycieczkę) przy zarobkach 2k na rękę to życie ponad stan. I nie opowiadaj, że "dojdziesz do czegoś więcej, tylko większym kosztem", bo musiałbyć chyba w totka wygrać albo harować ponad miarę. Na totka nie liczę, a harować mi się po prostu nie chcę, życie nie jest po to.

I nie jestem zwolenniczką ciułania pieniędzy, sama potrafię rozpieprzać kasę. Czasem żałuję, że nie potrafię bardziej oszczędzać, no ale życie nie jest od ciułania również, więc się tym nie przejmuję za bardzo.
Natomiast Twojego podejśćia nie rozumiem i chyba nie zrozumiem, sorry...
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 22 sty 2012, 22:11

Nie rozumiem tej tu prowadzonej gadki :? Zyje sie raz ! sadze ze pisanie tekstów po "ch uj ci "
jest tego samego rodzaju jak napisać po ch uj ci ciuchy ktore nosisz , zajdziesz do sklepu gdzie kupujesz na kila i wyjdziesz ubrana od stup do głów ! ale nie , markowe ciuchy sie nosi , ale koledze napisać trzeba a po ch uj ci <hahaha>

o kosmetykach itp rzeczach juz nie wspomne <diabel>

aaaaaa [:D] zapomniałem o durnych firankach, serwetkach, obrusach, dywanach, itd. <zakochany>
Ostatnio zmieniony 22 sty 2012, 22:29 przez Andrew, łącznie zmieniany 3 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 22 sty 2012, 23:07

Andrew pisze:Nie rozumiem tej tu prowadzonej gadki :? Zyje sie raz ! sadze ze pisanie tekstów po "ch uj ci "
jest tego samego rodzaju jak napisać po ch uj ci ciuchy ktore nosisz , zajdziesz do sklepu gdzie kupujesz na kila i wyjdziesz ubrana od stup do głów ! ale nie , markowe ciuchy sie nosi , ale koledze napisać trzeba a po ch uj ci <hahaha>

o kosmetykach itp rzeczach juz nie wspomne <diabel>

aaaaaa [:D] zapomniałem o durnych firankach, serwetkach, obrusach, dywanach, itd. <zakochany>


Andrew, jest różnica między rozpieprzaniem kasy, którą masz, a braniem kredytu. Jak miesięcznie wydajesz 1000zeta na ciuchy, bo lubisz, ale stać Cię i żyjesz, to jest ok. Pewnie lepiej byłoby to oszczędzić, ale to Twój wybór - jak mówisz, "raz się żyję".

Jeśli miesięcznie stać Cię jedynie na 500zeta, a pozostałe 500 ciągniesz z karty kredytowej (wciąż mówimy o ciuchach) - to masz problem.

Ja sama nie potrafię ciułać kasy, rozwalam na drobne przyjemności :) Ale rozwalam swoją kasę.

Są różne sytuacje, po prostu ta kombinacja: zakup samochodu używanego, na kredyt powyżej 5 lat, samochodu dużo droższego niż jest nam potrzebne, przy zarobkach 2k na rękę.... Dla mnie głupota.

No ale może ja dziwna jestem. Ja nie chcę i nie żyję na kredyt. Żyję tu i teraz - staram się nie odkładać ani przyjemności, ani odpowiedzialności na "jakiś czas w przyszłości", co dla mnie znaczy tyle, że nie ciułam tylko po to, żeby grzać gotówę na koncie, ale też nie wydaję na pierdoły kasy, której jeszcze nie mam i staram się dążyć do tego, żeby za jakiś czas nie musieć pracować w ogóle.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 22 sty 2012, 23:13

Alamakota pisze:Jak miesięcznie wydajesz 1000zeta na ciuchy, bo lubisz, ale stać Cię i żyjesz, to jest ok

A jak na kredyt to już nie jest ok? :)

Alamakota pisze:zakup samochodu używanego, na kredyt powyżej 5 lat, samochodu dużo droższego niż jest nam potrzebne, przy zarobkach 2k na rękę....

Samochód za 25k, dobrze przeczytałam? Obiektywnie rzecz biorąc to nie jest jakieś niezwykłe szaleństwo...

Ja myślę, że dla Matiego to jest najlepsza chwila, żeby brać kredyt na zabawki. Ani żony, ani dzieci, ani hipoteki na karku. Kiedy ma sobie coś fajnego kupować, jak nie teraz? :D
Awatar użytkownika
Mati
Maniak
Maniak
Posty: 694
Rejestracja: 09 kwie 2007, 15:22
Skąd: Zachód
Płeć:

Postautor: Mati » 22 sty 2012, 23:19

Alamakota pisze:25k na auto, 16k?! na tv, 3k na wycieczkę

to akurat pomysł Mava z tym tv i wycieczką...

pani_minister pisze:Ja myślę, że dla Matiego to jest najlepsza chwila, żeby brać kredyt na zabawki. Ani żony, ani dzieci, ani hipoteki na karku. Kiedy ma sobie coś fajnego kupować, jak nie teraz?

true true <piwko>

Alamakota pisze: Jak miesięcznie wydajesz 1000zeta na ciuchy, bo lubisz, ale stać Cię i żyjesz, to jest ok.

miesięcznie wydaje 5stów na auto, bo lubię i stać mnie, i żyje, i jest ok
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 22 sty 2012, 23:25

pani_minister pisze:
Alamakota pisze:Jak miesięcznie wydajesz 1000zeta na ciuchy, bo lubisz, ale stać Cię i żyjesz, to jest ok

A jak na kredyt to już nie jest ok? :)

A przeczytałaś, co napisałam dalej? :)
Tak, uważam, że jak wydajesz tą kasę na kredyt, to nie jest ok. Bo nie masz tej kasy - NIE STAĆ CIĘ.

Ja tam nie chcę być lemmingiem na etacie w korpo spłacającym kredyty :)

Mav: ponoć "Bogaty ojciec" dorobił się dopiero na tej serii książek :D Niemniej, ciekawa pozycja, ale może lepiej, że za dużo ludzi się tym nie interesuje, wtedy reszcie jest łatwiej :D

[ Dodano: 2012-01-22, 23:29 ]
Mati pisze:
Alamakota pisze: Jak miesięcznie wydajesz 1000zeta na ciuchy, bo lubisz, ale stać Cię i żyjesz, to jest ok.

miesięcznie wydaje 5stów na auto, bo lubię i stać mnie, i żyje, i jest ok


Różnica polega na tym, że jak nagle mnie nie stać - a powodów może być tysiąc - to mogę przestać wydawać miesięcznie swoją kasę. Nie mogę przestać spłacać kredytu. Jakikolwiek problem finansowy w tym przypadku może (choć oczywiście nie musi) sprowokować lawinę. A samochody zwykle szybciutko tracą na wartości.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 22 sty 2012, 23:35

Alamakota pisze:Bo nie masz tej kasy - NIE STAĆ CIĘ.

Nie stać Cię na auto.
Stać Cię na kredyt :D

Alamakota pisze:Nie mogę przestać spłacać kredytu.

Spłacisz część kredytu, sprzedasz auto, ogłosisz bankructwo... jest trochę opcji. Lepiej przerobić je za młodu ze stosunkowo małym kredytem, niż w wieku lat czterdziestu z trzydziestoletnią półmilionową hipoteką na karku :)
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 22 sty 2012, 23:55

pani_minister pisze:...czyli jestem dwa lata radości z autka do przodu?
No i jeżeli za dwa lata nie stać mnie na kredyt - to na ciułanie też raczej nie. Czyli jest szansa, że nie tylko nie będę sie cieszyć autkiem za pięć lat - ale nie będę cieszyć się w ogóle.
Dwa lata radości zyskują na wartości w tej perspektywie
To za dwa lata samochod zabiora, a jak nie zlicytuja za wysoko jeszcze wysla komornika i beda sciagac z wyplaty. A tak to po 2 latach oszczedzania mialabys kase na przezycie po utracie pracy albo zmienieniu ja na gorsza.
Przestaje sie dziwic ludziom ze biora pozyczki gotowkowe w lombardach i providentach skoro moga miec takie nastawienie jak Ty prezentujesz. Jak policzylem oprocentowanie w skali rocznej lombardu to wychodzilo chyba z 500% Nic dziwnego ze ci ludzie sa biedni jak myszy koscielne skoro takie koszty placa. I w dodatku wyjatkowo glupi ze tego nie widza. To oczywiscie skrajne przypadki, ale oddaja istote problemu.
Andrew pisze:GENERALNIE to jesli nie bedziesz w swym zyciu dązył do zdobywania AKTYWÓW bedzie całe zycie w grupie biednej ! taka jest prawda
Masz na mysli cash czy towary?
Mati pisze:mniej. w skali miesiąca jestem trochę ponad 100zł w plecy niż jakbym odkładał przez ten okres jaki mam kredyt, tyle, żebym miał tą kasę co dostałem z kredytu...koszt raczej niewielki jak dla mnie. koszt, który jestem w stanie ponieść
100zl miesiecznie to na 6 lat daje ok 6600zl uwzgledniajac oprocentowanie na lokacie 5% i podatek belki.
Auto 25k czyli to ponad 1/4 wartosci samochodu. Dla mnie sporo. I nie mowie ze masz jednoczesnie na to zarobic. Kwoty podalem z kapelusza. Prawda jest taka ze w roku prawie jedna swoja pensje oddajesz bankowi.
Mati pisze:a po ch*j mi C1? -.-' ... na ch*j mi małe autko? wiem jak to jest mieć takie, może C1 jest lepsze od mojej micry, nie wątpię, ale znudziło mi się coś takiego, serio

Kompleksy? ;) Ja wiele razy parkujac w miescie docenialem gabaryty mojego. Jak jezdzilem nim w 30cm blocie tez. To czy sie samochod nudzi zalezy od tego jak sie nim jezdzi przeciez. I gdzie. Ja moim sie nie boje gdzies zapuscic, Ty na swoje bedziesz chuchal i dmuchal i w bloto nie wjedziesz ;)

Andrew pisze:Nie rozumiem tej tu prowadzonej gadki Zyje sie raz ! sadze ze pisanie tekstów po "ch uj ci "
Ale ja nie pisze "po co mu to auto". Ja doskonale wiem po co i rozumiem. Sam jakbym mial brac kredyt na 6 lat to bym mogl jezdzic przynajmniej nowym Golfem, a jezdze sejem z 2004 i mi to odpowiada. W Polsce takie gadanie jest czesto traktowane jak zazdrosc czy zawisc. awisc jest zla, zazdrosc dobra o ile motywuje do dzialania. A tutaj u mnie nie ma ani zazdrosci, ani zawisci. Po prostu uswiadamiam mechanizm. Podstawowa zasada bogacenia sie brzmi nie brac kredytow konsumpcyjnych. Czesto ludzie kupia sobie nwy tv i mowia "zainwestowalem w nowy telewizor". Jak takie cos czytam albo slysze to od razu chce odpowiedziec: "a ile dzieki niemu zarobisz? Nic? To h... ta inwestycja".
Generalnie ludzi mozna to podzielic na 3 kategorie:
1. Oszczedzaja, inwestuja i odmawiaja sobie niektorych rzeczy. Wiecej lub mniej, ale potrafia sobie odmowic w mysl zasady ze bogaty wpierw odklada, potem wydaje, a bedny wpierw wydaje a z tego co zostanie odklada.
2. Oszczdzedzaja by cos kupic, kupuja i zaczynaja oszczedzac na cos nowego.
3. Biora kredyt zeby cos kupic.

Ci 1 maja szanse sie wzbogacic i nie musiec sobie pozniej niczego odmawiac. Beda w mercedesach mijac tych c splacaja 5 kredyt na kolejne uzywane auto z klasy sredniej. Ci drudzy moze do niczego specjalnego nie dojda, ale jak im sie noga powinie nie beda mieli zobowiazan, a poza tym beda zyli na calkiem przyzwoitym poziomie, choc bez perspektyw na znaczaca poprawe. A ci trzeci beda zyli na nizszym poziomie niz by mogli zyc, beda jezdzili gorszymi samochodami niz ci z grupy 2, mieli gorsze wakacje, gorszy sprzet w domu itd. I to nawet przy zalozeniu ze ci z grupy 2 i 3 zarabiaja tyle samo.

[ Dodano: 2012-01-22, 23:58 ]
pani_minister pisze:Ja myślę, że dla Matiego to jest najlepsza chwila, żeby brać kredyt na zabawki. Ani żony, ani dzieci, ani hipoteki na karku. Kiedy ma sobie coś fajnego kupować, jak nie teraz?
Wesele tez na kredyt? Takich ludzi to juz KOMPLETNIE nie rozumiem. A zdarzaja sie <pijak>
Awatar użytkownika
Mati
Maniak
Maniak
Posty: 694
Rejestracja: 09 kwie 2007, 15:22
Skąd: Zachód
Płeć:

Postautor: Mati » 23 sty 2012, 01:16

Maverick pisze:100zl miesiecznie to na 6 lat daje ok 6600zl uwzgledniajac oprocentowanie na lokacie 5% i podatek belki.

i co ja za to kupię Mav? kolejną micrę, tylko, że z 2000r.? albo audi a4 14 letnie mające 3 właścicieli i "nie bite" oczywiście...nie no sorry

Maverick pisze:Auto 25k czyli to ponad 1/4 wartosci samochodu. Dla mnie sporo.

ale co sporo? 24 lata mam odkładać?

Maverick pisze:Prawda jest taka ze w roku prawie jedna swoja pensje oddajesz bankowi.

po to zarabiam pieniądze by je wydawać...trudno, nie kupię sobie czegoś, ale miesięcznie tą stówę dołożę...

Mav, kupiłem auto by zaoszczędzić na czasie...czasie, którego mi brakuje w dobie właśnie przez dziwne przejazdy mzk, przez które wydawałem kasę na taksówki, przez które zamiast jeść obiad w domu, to musiałem jeść na mieście, gdzie jest drożej niż w domu...a czemu mam przy tym nie mieć wygody i komfortu? nie po to pracuje i zarabiam, żeby wiecznie jeździć jak najmniejszym, najmniej palącym, najmniej najmniej najmniej...coś od życia mi się należy

Maverick pisze:Kompleksy?

nie, kwestia plusów i minusów. na małych gabarytach, plusy małego auta się kończą...spalanie wcale nie jest mniejsze, a jeśli nawet, to różnica jest niewielka...micrą miałem 7.0 w mieście, cytryną mam 7.4...na trasie nie mam problemów z wyprzedzaniem, nie mam problemu z zapakowaniem rzeczy do samochodu, nie mam problemu z miejscem dla pasażerów z tyłu, nie mam problemów z ogrzewaniem...etc.
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 01:30

Mav, ją nie przeczę, że finansowo kredytobiorcy są do tylu. Nie doliczasz jednak wartości natychmiastowej gratyfikacji. Dla jednych będzie warta mniej, dla innych więcej. Dla kogoś, kto umrze w jednej trzeciej spłacanego kredytu może być nawet bezcenna - zazna rzeczy, na które w innym przypadku nie miałby szansy :)
I co prawda nie mam kredytu żadnego, w tym na auto, ale takie na przyklad 6 tysięcy z Twojego posta to dla mnie niewielka cena za pięć lat radości zamiast pięciu lat frustracji w autobusach :)
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 01:32 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 23 sty 2012, 08:18

i co ja za to kupię Mav? kolejną micrę, tylko, że z 2000r.? albo audi a4 14 letnie mające 3 właścicieli i "nie bite" oczywiście...nie no sorry
Nie rozumiesz. Kupilbys sbie to c4 pozniej, a 6,6 tys mial ekstra. Albo zeby dolozyc do lepszej fury i kpic auto a 30tys albo na cos innego.
pani_minister pisze:Mav, ją nie przeczę, że finansowo kredytobiorcy są do tylu. Nie doliczasz jednak wartości natychmiastowej gratyfikacji.
Nie istnieje cos takiego. A nawet jesli to wartosc pozniejszej gratyfikacji znacznie ja przewyzsza. W ekonomii funkcjonuje pojecie preferencji czasowej czy jakos tak. W skrocie chodzi o to, czy czlowiek woli juz teraz kupic sobie c4 czy za 6 lat audi a6. Przykladowo oczywiscie. Ja wiem, ze sa ludzie wolacy juz teraz mimo ze gorzej. Ale zupelnie tego nie rozumiem. Kupujac po 6 latach odkladania mialby samochod za 33tys zamiast za 24 i to wydajac tyle samo.
Niech zyje od kredytu do kredytu. Tylko potem nie chce sluchac skomlenia ludu pracujacego jak to mu sie ciezko zyje, na nic nie stac itd.
I co prawda nie mam kredytu żadnego, w tym na auto, ale takie na przyklad 6 tysięcy z Twojego posta to dla mnie niewielka cena za pięć lat radości zamiast pięciu lat frustracji w autobusach
Radosci? Jak sie nie spieprzy i nie bedziesz musiala za grata kredytu placic :P A poza tym te 5 lat i tak beda tylko pozniej. No i w ogole to przeciez mial samochod wiec o czym my mowimy? Autobusami nie musial jezdzic.
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 23 sty 2012, 09:49

Pani_minister - wybacz, ale Twoje tłumaczenie jest właśnie powodem dlaczego jest tyle "lemmingów" :)
Bo ludzie chca "tu i teraz" i super :)

Już tak zupełnie generalnie patrzac na podejście niektórych ludzi (zupełnie już abstrahujac od Mati'ego, żeby nie było, idę w ekstremum:) Magister zarzadzania drobiem na uniwersytecie w Wygwizdowie małym, zaraz po studiach chce umowy o pracę na czas nieokreślony i 3tys na reke, bo inaczej mu się nie opłaca wstać z łóżka i zjeść śniadania, które mu podaje mama. Jak tylko podpisze papierek, to trzeba od razu kupić mieszkanie, najlepiej 3 pokojowe (będzie na zapas, najwyżej rodzice się dołoża, byle pociecha wyszła z domu), na nowym, strzeżonym osiedlu, w stanie lux, z nowa błyszczaca kuchnia na wymiar i bajerami, bo Ikea to obciach. No i samochód, bo przecież nie będzie się woził busem do roboty. Samochód akurat często może być starszy od dziadka, ale ma być duży - niech budzi respekt. No i silnik, który szybko ciagnie do setki, bo w mieście jest mało prostych, żeby się odpowiednio zdażyć rozpędzić.

Wtedy taki młody człowiek czuje, że wreszcie żyje pełnia życia. Przecież mu się należało :)

Trochę ostatnio było ciekawych artykułów, a też przeprowadziłam kilka ciekawych rozmów, o podejściu absolwentów do pracy, o podejściu ludzi do kupowania mieszkania, a wczoraj też o umowach "śmieciowych", stad mnie tak poniosło :)
http://www.rp.pl/artykul/9157,796142-Um ... owski.html

Pani_magister: jeszcze jedno, o czym pisałam już. Ja się zgadzam, że trzeba żyć też tu i teraz, nie zgadzam się na sknerowanie i życie po biedzie tylko po to, żeby za 10 lat mieć oszczędzone na koncie pieniadze (albo i nie jak po drodze nas zawał trafi). Ale to dla mnie kwestia balansu. Używany samochód na kredyt dłuższy niż 5 lat, "bo chcę mi się luksusu i nie będę małym autkiem zasuwać, bo nie" - jest wg mnie, nierozsadne. Ale każdy żyje jak chce, przecież nic nikomu nie bronię, tylko sobie dyskutujemy :)

Ja nawet mieszkanie chciałam kupić na kredyt na tylko 10 lat, żeby mieć szybko z głowy (choć mogę wziać kredyt na 40 i kupić willę z basenem). Long story short - w stosunkowo niedługim czasie, madrze operujac, planujemy mieć kilka spłaconych mieszkań i własny dom (również spłacony). Po prostu te kilka stów, które ktoś miesięcznie płaci bankowi za kredyt konsumpcyjny, ja będę dopłacać do spłaty mieszkań (bo kasa z wynajmu nie pokryje mi prawie nigdy całej raty, ale może być bardzo blisko). A po drodze i tak będziemy rozwalać kasę zarobiona "w korpo" na przyjemności, żeby nie było :D
Awatar użytkownika
Wujo Macias
Maniak
Maniak
Posty: 750
Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
Skąd: 3miasto
Płeć:

Postautor: Wujo Macias » 23 sty 2012, 13:20

Co do dziadowania i skąpstwa- Jestem dziadem i sknerą. Może nie w stopniu ekstremalnym, niemniej nie lubię wydawać pieniędzy, ciułam jak censored.any i mam wyrzuty sumienia, gdy wydam 100 zł na spodnie, albo więcej niż 20 złociszy na koszulkę. Sali tego nie cierpi i będąc razem nieco nauczyłem się korzystać ze zgromadzonego geldu, niemniej natury na większa skalę nie oszukasz. Jednakże dzięki temu ciułaniu mogę sobie obecnie siedzieć na bezrobociu ( nie z mojej winy, tym razem nikt mnie nie censored..lił za gubienie dokumentów i ogólny rozpiździel 8) ) i nie denerwować co będzie za tydzień. Pewnie że takie marnowanie zgromadzonych środków, które tez wybitymi kokosami nie są, wesołe nie jest, ale przynajmniej nie grozi mi powrót do mamusi, tudzież zapożyczanie się u providentmoneynow pracującego w trybie dwuosobowym ( miła pani pożycza, niemiły pan odbiera). Są więc plusy dziadowania, szczególnie gdy w najlepszym wypadku zarabia się 2700 na rękę miesięcznie ( pensa + nadgodziny + praca dorywcza#1 + praca dorywcza#2 + co jakiś czas premia)*, co i tak jest sumą dla mnie wręcz niesamowitą.

*- a, żeby nie było że robię z siebie biednego. Uwaga, oznajmiam: Jest jak jest, bo zamiast ogarnąć się przynajmniej kilka lat temu wolałem marudzić, to i mam za swoje.
To pisałem ja, Jarząbek, syn wodza azteków i kelnerki z baru świtezianka.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 13:26 przez Wujo Macias, łącznie zmieniany 1 raz.
"księżycówka, napisałem Ci priva"
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 13:47

Maverick pisze:Nie istnieje cos takiego
Maverick pisze:le zupelnie tego nie rozumiem.

To, że czegoś nie rozumiesz, nie oznacza, że nie istnieje :P

Alamakota pisze:Pani_minister - wybacz, ale Twoje tłumaczenie jest właśnie powodem dlaczego jest tyle "lemmingów" :)
Bo ludzie chca "tu i teraz" i super

A lemingi są złe i trzeba im powiedzieć, jaka ścieżka jest właściwa? :D

Ja nie przeczę, że z ekonomicznego punktu widzenia długoterminowe kredyty i życie ponad stan są nonsensowne. Ale ludzi godzą się na mniej sensowne finansowo rozwiązania, bo właśnie to "tu i teraz" jest dla nich tyle warte. Bo gotowi są dopłacić osiemset złotych do wycieczki po to, żeby potem Halince z biurka obok oko zbielało na widok zdjęć na fejsbuczku. Bo - na przykładzie Matiego - wolą pięć lat wygodnego wożenia tyłka rozpoczynając od TERAZ - niż telewizor za lat sześć. Oddają tv w zamian za gratyfikację. Bo na przykład nieodstawanie od reszty konsumpcyjnie nastawionego społeczeństwa i autoprezentacja są dla nich warte tyle, że decydują się na mniej lub bardziej zbójeckie odsetki. Bo na czymś zależy im tak bardzo, że dołożą finansowo, żeby cieszyć się tym dłużej - i szybciej.

Alamakota pisze:Ja nawet mieszkanie chciałam kupić na kredyt na tylko 10 lat, żeby mieć szybko z głowy

To już jest jednak myślenie z Zachodu. Polska kredytami stoi także dlatego, że stosunek pensji do towarów jest idiotyczny. Myślisz, że Mati interesowałby się autem na kredyt, gdyby na tego C-coś tam musiał odkładać nie cztery lata, ale trzy miesiące? Że ludzie braliby kredyty na auta i telewizory, jeśli auto kosztowałoby połowę, a tv jedną szóstą średniej krajowej?
Dziesięcioletni kredyt na maleńkie mieszkanie w Krakowie to (odliczając wkład własny na poziomie powiedzmy 10%) to rata po trzy tysiące złotych. Na większe mieszkanie, w którym rodzina się zmieści - dwa razy tyle. I dlatego ludzie kończą z 35-letnimi kredytami. Nie dlatego, że nie chcieliby w dziesięć lat hipoteki spłacić, ale dlatego, że przeciętnego Kowalskiego z rodziną na dziesięcioletni kredyt nie stać. A mieszkać gdzieś muszą i nie zawsze można u rodziców.

Alamakota pisze:planujemy mieć kilka spłaconych mieszkań

Znowu zachodnie myślenie. Do niego trzeba mieć na przykład bezcenną w Polsce wysoką zdolność kredytową :) Poza tym - nie kupujecie tych mieszkań za gotówkę, zgadza się? Czyli jednak kredyty nie są takie złe? :D

Alamakota pisze:Już tak zupełnie generalnie patrzac na podejście niektórych ludzi (zupełnie już abstrahujac od Mati'ego, żeby nie było, idę w ekstremum:) Magister zarzadzania drobiem na uniwersytecie w Wygwizdowie małym, zaraz po studiach chce umowy o pracę na czas nieokreślony i 3tys na reke, bo inaczej mu się nie opłaca wstać z łóżka i zjeść śniadania, które mu podaje mama. Jak tylko podpisze papierek, to trzeba od razu kupić mieszkanie, najlepiej 3 pokojowe (będzie na zapas, najwyżej rodzice się dołoża, byle pociecha wyszła z domu), na nowym, strzeżonym osiedlu, w stanie lux, z nowa błyszczaca kuchnia na wymiar i bajerami, bo Ikea to obciach. No i samochód, bo przecież nie będzie się woził busem do roboty. Samochód akurat często może być starszy od dziadka, ale ma być duży - niech budzi respekt. No i silnik, który szybko ciagnie do setki, bo w mieście jest mało prostych, żeby się odpowiednio zdażyć rozpędzić.

Podejście i aspiracje to jedno. Możliwości ich wykonania to co innego. Ja znam masę ludzi, którzy już na etapie papierka się rozbijają, o kredycie na 3-pokojowe mieszkanie mogą zapomnieć, na auto ewentualnie dostaną od banku.
A jeśli jakimś cudem jednak kredyt na te trzy pokoje dostaną, to rzucą się na niego natychmiast, bo taka okazja może się już nie powtórzyć.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 13:48 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 23 sty 2012, 14:06

pani_minister pisze:
Alamakota pisze:Pani_minister - wybacz, ale Twoje tłumaczenie jest właśnie powodem dlaczego jest tyle "lemmingów" :)
Bo ludzie chca "tu i teraz" i super

A lemingi są złe i trzeba im powiedzieć, jaka ścieżka jest właściwa? :D


Lemmingi nie sa złe ani dobre. Sa lemmingami po prostu, szara masa.
Ja nikomu nic nie wmuszam - forum jest od dyskusji.

pani_minister pisze:
Alamakota pisze:Ja nawet mieszkanie chciałam kupić na kredyt na tylko 10 lat, żeby mieć szybko z głowy

To już jest jednak myślenie z Zachodu. Polska kredytami stoi także dlatego, że stosunek pensji do towarów jest idiotyczny. Myślisz, że Mati interesowałby się autem na kredyt, gdyby na tego C-coś tam musiał odkładać nie cztery lata, ale trzy miesiące? Że ludzie braliby kredyty na auta i telewizory, jeśli auto kosztowałoby połowę, a tv jedną szóstą średniej krajowej?
Dziesięcioletni kredyt na maleńkie mieszkanie w Krakowie to (odliczając wkład własny na poziomie powiedzmy 10%) to rata po trzy tysiące złotych. Na większe mieszkanie, w którym rodzina się zmieści - dwa razy tyle. I dlatego ludzie kończą z 35-letnimi kredytami. Nie dlatego, że nie chcieliby w dziesięć lat hipoteki spłacić, ale dlatego, że przeciętnego Kowalskiego z rodziną na dziesięcioletni kredyt nie stać. A mieszkać gdzieś muszą i nie zawsze można u rodziców.


Pani_minister - mogę sobie teraz pozwolić na zachodnie myślenie, bo dzięki własnej pracy i podejściu jestem w finansowo komfortowej sytuacji. Gdybym miała podejście konsumpcyjne, to bym teraz sobie na takie myślenie nie mogła pozwolić, tylko bym zapewne spłacała jakiś kredyt. Ja naprawdę na zepsutym Zachodzie jestem dopiero parę lat, więc jeszcze nie zapomniałam jak Polska wyglada :)

Napisałam, dla porównania, że mogłabym równie dobrze wziać teraz kredyt na willę z basenem, albo chociaż domek. I większość "lemmingów" w mojej sytuacji tak by zrobiła zapewne, bo "stać mnie" na kredyt. Ale ja wolę inna drogę, i chodzi o ten wybór.

Jasne, że pewne rzeczy sa za drugie w porównaniu do zarobków, jest to w Polsce bardzo irytujace. Ale też nie trzeba mieć podejścia, żeby kupować najnowszy płaski telewizor na kredyt, skoro można kupić starszy model, za gotówkę.

Ciekawe jest dla mnie to, że stać mnie na więcej, niż wiele ludzi w Polsce (i stać mnie było jeszcze jak w Polsce mieszkałam i zarabiałam), a wydaję dużo mniej, wcale sobie nie odmawiajac przyjemności.
Widzę nawet w swojej rodzinie takie zachowania. Jeżdża na zagraniczne drogie wojaże, obkupuja się w sprzęty, narty, telewizory, komórki. Dziewczyny to tylko markowe ciuchy, buty i stos dobrych kosmetyków. Jedna moja ciotka zasuwa za granica pół życia, i im dosyła kasę, bo przecież pracujac w sklepiku nie wyrobia finansowo na te wszystkie wydatki. A teraz się wszyscy kredytuja na wystawne wesela o_O I całe życie będa lemmingami i narzekać, jakie życie jest ciężkie :)

pani_minister pisze:
Alamakota pisze:planujemy mieć kilka spłaconych mieszkań

Znowu zachodnie myślenie. Do niego trzeba mieć na przykład bezcenną w Polsce wysoką zdolność kredytową :) Poza tym - nie kupujecie tych mieszkań za gotówkę, zgadza się? Czyli jednak kredyty nie są takie złe? :D


Pokaż mi gdzie napisałam, że kredyty sa złe. Kredyty nie sa złe, trzeba z nich jednak madrze korzystać. I zauważ też różnicę kredyt inwestycyjny a konsumpcyjny.
I to nie jest "zachodni sposób myślenia". To jest inwestycyjny sposób myślenia. Mam znajomych, w Polsce, którzy daża do tego samego, więc już mnie tak nie obrzucaj tym Zachodem :)
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:25 przez Alamakota, łącznie zmieniany 7 razy.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 14:28

Alamakota pisze:Lemmingi nie sa złe ani dobre

...a samo sformułowanie jest zupełnie neutralne znaczeniowo :D


Alamakota pisze:Ale ja wolę inna drogę, i chodzi o ten wybór.

Który Ty masz. A sporo osób jednak nie. Ty wybierasz mały kredyt zamiast kredyt na willę z basenem i uważasz swoją ekonomicznie sensowniejszą opcję za fajną. Jeżeli nie zapomniałaś, jak Polska wygląda, to wiesz, że kredytu na willę z basenem w sumie nikt nie dostaje. Takie rzeczy buduje się za gotówkę albo wcale.
Masz zwykle wybór pomiędzy monstrualnym kredytem na małe mieszkanko a monstrualną ratą za małe mieszkanko. Na monstrualną ratę ludzi nie stać, więc wybór jest czysto pozorny.

To w kwestii hipotek.

A w kwestii kredytów konsumpcyjnych: to nie są kredyty, które mają jakikolwiek sens ekonomiczny. I nie jest to podstawą ich istnienia. Bankowcy lepiej rozumieją, jak ogromną wartością jest ta nie-finansowa wartość dodana, niemierzalne uczucia, które przekładają się na jak najbardziej mierzalne odsetki.

I dopóki ktoś będzie zupełnie świadomie decydował, że dla niego takie a takie odczucie, doświadczenie, możliwość, zaoszczędzony czas lub starania, jest warte tyle a tyle w dodatkowych odsetkach - będę się bardzo upierać przy nienazywaniu takiej osoby lemingiem.


O, ja na przykład wiem, że przepłacam za auto. Że mogłabym mieć mniejsze, tańsze w ubezpieczeniu i opłatach, mniej paliwożerne, że jeżdżę sobie raz na tydzień i do tego głównie po mieście, więc po co mi dwulitrowy potwór. Że pewnie w ogóle bez auta bym się obyła. Ale autko zapewnia mi dodatkowe wrażenia, od estetycznych począwszy, za które wbrew logice finansowej jestem w stanie dopłacić.
Kupię sobie też telefon nowy, mimo, że stary działa. A mogłabym odłożyć w tym czasie na cośtam bliżej nieokreślonego, czego na pewno będę w przyszłości potrzebowała. Na fundusz inwestycyjny wpłacić i cieszyć się telefonem nie teraz, ale czymś innym za lat pięć.
Ja wpakuję w auto dodatkowe półtora tysiąca rocznie, bo mam zachciankę - a z tej perspektywy wpakowanie tysiąca złotych rocznie w odsetki dla zachcianki wydaje mi się całkiem sensowne. Ta sama zasada. Pieniądze wymienione na coś niematerialnego i totalnie subiektywnego.

Dla Ciebie na przykład wartością dodaną dla odkładania i gospodarowania będzie nie tylko kasa, ale także niezmierzalne poczucie. Na własny użytek nazwę je poczuciem "dobrego gospodarowania" i "nielemingowatości". Na pewno fajnie dowartościowuje, podobnie jak panią Teosię z kadr dowartosciuje foteczka z Egiptu :)
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:35 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 23 sty 2012, 14:41

pani_minister pisze:To, że czegoś nie rozumiesz, nie oznacza, że nie istnieje
Nie musze chyba pisac ze wyrwalas te zdania z kontekstu co calkowicie wypaczylo ich sens, a nawet w ogole go nie przedstawilo. Uzylas tego wylacznie do dogryzki osobistej ktora to niby ma byc argumentem. Nie zebym byl jakos specjalnie obrazony. Raczej zawiedziony, bo myslalem ze stac Cie na wiecej <pijak>
pani_minister pisze:O, ja na przykład wiem, że przepłacam za auto. Że mogłabym mieć mniejsze, tańsze w ubezpieczeniu i opłatach, mniej paliwożerne, że jeżdżę sobie raz na tydzień i do tego głównie po mieście, więc po co mi dwulitrowy potwór. Że pewnie w ogóle bez auta bym się obyła. Ale autko zapewnia mi dodatkowe wrażenia, od estetycznych począwszy, za które wbrew logice finansowej jestem w stanie dopłacić.
Kupię sobie też telefon nowy, mimo, że stary działa. A mogłabym odłożyć w tym czasie na cośtam bliżej nieokreślonego, czego na pewno będę w przyszłości potrzebowała. Na fundusz inwestycyjny wpłacić i cieszyć się telefonem nie teraz, ale czymś innym za lat pięć.
Ja wpakuję w auto dodatkowe półtora tysiąca rocznie, bo mam zachciankę - a z tej perspektywy wpakowanie tysiąca złotych rocznie w odsetki dla zachcianki wydaje mi się całkiem sensowne. Ta sama zasada. Pieniądze wymienione na coś niematerialnego i totalnie subiektywnego.
Wiesz ze kazda (no... prawie ;) ) kobieta jest w stanie zrobic z faceta milionera? O ile wczesniej byl miliarderem. <banan>
Cholera, ludzie biora wypasione plazmy w kredyt a ja sie zastanawiam czy uszczuplic czesc swoich oszczednosci by za najblizej pol roku kupic sobie taka za gotowke. Tzn teraz tez bym mial na nia w gotowce. W ogole preferuje myslenie ze jak kupuje cos drogiego to moge na to wydac nie wiecej niz 10 do 15% oszczednosci. Czyli jak mam zamiar kupic w przyszlosci DB9 za pol miliona (a mam) to potrzebuje ledwie ponad 3 miliony na koncie do tego 8) Da sie zrobic <banan>
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 23 sty 2012, 14:42

Młodośc ma swoje prawa [:D] Kiedys marzyłem o porzadnym samochodzie , potem było mnie na niego stać , ale kasy szkoda było wydać na coś co traci wartosc . Wiec raczej kupowałem coś co wartosci nie traci , a jezdziłem dziadem i tak zostało do dziś , a dzis ze mnie sie zrobił stary dziad i gdybym dzis kupił auto jakie chciałem , to plotek nie bylo by konca , a i wiele kobiet i nie tylko spogladało by na mnie dziwnie z racji wieku i posiadania owej limuzyny. Jak dodasz do tego mój charakter to nie jest dobrze . Dzis też owego auta juz nie chce , po co , byle gównem dojade na miejsce i dzis juz wiem , ze czy to kosztuje 5 tys czy 150 tys tak samo zawiezie mnie do celu <diabel> Tyle , ze z inną pompą do niego dojade <diabel>
Tak to własnie jest u biednych ludzi - bo bogaty ma w dupie , ze auto ktore kupił traci na warosci juz wtedy kiedy co zaledwie za niego zapłacił [:D]
Biedny zawsze bedzie liczył . Tak wiec nich Mati sie cieszy z nabytku , bo byc moze nie dane mu bedzie potem miec takiego auta , albo nie bedzie go chciał <piwko>
CAŁE ZYCIE TEZ SIE NIE DA TYLKO LICZYC

BO WIELE PZRELATUJE MIEDZY PALCAMI ...
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:44 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 23 sty 2012, 14:44

pani_minister pisze:
Alamakota pisze:Lemmingi nie sa złe ani dobre

...a samo sformułowanie jest zupełnie neutralne znaczeniowo :D


W sumie słodko brzmi :)


pani_minister pisze:
Alamakota pisze:Ale ja wolę inna drogę, i chodzi o ten wybór.

Który Ty masz. A sporo osób jednak nie. Ty wybierasz mały kredyt zamiast kredyt na willę z basenem i uważasz swoją ekonomicznie sensowniejszą opcję za fajną. Jeżeli nie zapomniałaś, jak Polska wygląda, to wiesz, że kredytu na willę z basenem w sumie nikt nie dostaje. Takie rzeczy buduje się za gotówkę albo wcale.
Masz zwykle wybór pomiędzy monstrualnym kredytem na małe mieszkanko a monstrualną ratą za małe mieszkanko. Na monstrualną ratę ludzi nie stać, więc wybór jest czysto pozorny.

To w kwestii hipotek.


Chodzi mi o zobrazowanie podejścia, a nie dyskusje kogo na co stać. Podejście lemmingów jest takie, że przy moich zarobkach wzięli by kredyt na tę willę i dwa samochody, a ja dopiero biorę na mieszkanie. Parę lat wcześniej oni by już brali na mieszkanie, a ja sobie spokojne wynajmowałam. Im się zdolność kredytowa kiedyś wyczerpie, i będa ciagnać byle do emerytury. A moje zdolności finansowe tylko rosna :)

pani_minister pisze:A w kwestii kredytów konsumpcyjnych: to nie są kredyty, które mają jakikolwiek sens ekonomiczny. I nie jest to podstawą ich istnienia. Bankowcy lepiej rozumieją, jak ogromną wartością jest ta nie-finansowa wartość dodana, niemierzalne uczucia, które przekładają się na jak najbardziej mierzalne odsetki.


Oczywiście, że bankowcy to rozumieja. Banki trzepia kasę na tym, że ludzie chca się poczuć na chwilę bogatsi niż sa :) Banki i sprzedawcy ćwicza się w tym, jak sprawić, żeby człowiek chciał coś, czego tak naprawdę nie potrzebuje.

pani_minister pisze:I dopóki ktoś będzie zupełnie świadomie decydował, że dla niego takie, a takie odczucie, doświadczenie, możliwość, zaoszczędzony czas lub starania, jest warte tyle a tyle w dodatkowych odsetkach - będę się bardzo upierać przy nienazywaniu takiej osoby lemingiem.


I problem polega na tym, że spora część ludzi (żeby nie większość) tej decyzji nie podejmuje świadomie. Dlatego sa lemmingami. W TV powiedzieli, że jakiś produkt jest świetny i nie można bez niego żyć. Sasiad kupił nowa furę, a sasiadka drogi mikser (nieważne, że też na kredyt) i teraz my się czuejmy gorsi. Reklamy wciskaja nam produkty, banki obiecuja złote góry, a lemmingi leca jak pszczoły do miodu.


pani_minister pisze:O, ja na przykład wiem, że przepłacam za auto. Że mogłabym mieć mniejsze, tańsze w ubezpieczeniu i opłatach, mniej paliwożerne, że jeżdżę sobie raz na tydzień i do tego głównie po mieście, więc po co mi dwulitrowy potwór. Że pewnie w ogóle bez auta bym się obyła. Ale autko zapewnia mi dodatkowe wrażenia, od estetycznych począwszy, za które wbrew logice finansowej jestem w stanie dopłacić.
Kupię sobie też telefon nowy, mimo, że stary działa. A mogłabym odłożyć w tym czasie na cośtam bliżej nieokreślonego, czego na pewno będę w przyszłości potrzebowała. Na fundusz inwestycyjny wpłacić i cieszyć się telefonem nie teraz, ale czymś innym za lat pięć.
Ja wpakuję w auto dodatkowe półtora tysiąca rocznie, bo mam zachciankę - a z tej perspektywy wpakowanie tysiąca złotych rocznie w odsetki dla zachcianki wydaje mi się całkiem sensowne. Ta sama zasada. Pieniądze wymienione na coś niematerialnego i totalnie subiektywnego.


Wydaje mi się, że Ty chcesz mi wytłumaczyć, że konsumpcja nie jest zła. A ja cały czas powtarzam, ja konsumpcję też lubię. I też chętnie wydaję kasę na zachcianki, bo tak, bo milej się żyje. Powtórzę to o czym pisałam wcześniej - według mnie, jest to kwestia balansu. Ile wydaję, na co, i czy z własnej kieszeni.

Ciułanie jest dla mnie odkładaniem przyjemności z życia na później.
Kredyty konsumpcyjne na pierdoły sa dla mnie odkładaniem obowiazku na później.

A ja, jak już wspomniałam, staram się żyć tu i teraz i czerpać przyjemność z życia teraz, ale też nie odkładać konsekwencji na później.

pani_minister pisze:Dla Ciebie na przykład wartością dodaną dla odkładania i gospodarowania będzie nie tylko kasa, ale także niezmierzalne poczucie. Na własny użytek nazwę je poczuciem "dobrego gospodarowania" i "nielemingowatości". Na pewno fajnie dowartościowuje, podobnie jak panią Teosię z kadr dowartosciuje foteczka z Egiptu :)


Moim celem nie jest ani kasa, ani dowartościowanie się. Moim celem jest finansowa niezależnośc, bo jestem leń i nie bedę całe życie być na pensji, żeby spłacać kredyty.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:49 przez Alamakota, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 14:44

Maverick pisze:Nie musze chyba pisac ze wyrwalas te zdania z kontekstu co calkowicie wypaczylo ich sens

Nieprawda. Przedstawiłeś jedną myśl, rozwinąłeś ją w kilku zdaniach i swobodnie od części pierwszej przeszedłeś do ostatniej. A po skondensowaniu Ci się nie podoba? Nie dziwię się. Bo bezsens wyszedł :P

Alamakota pisze:Moim celem

Nie pisałam o celu. Pisałam o wartości dodanej.

Poza tym: a jak ktoś ma inne cele, to co? Lemingiem go nazwiemy?

I nie, leming nie brzmi słodko. Nie w kontekście tego, co media z tym pojęciem zrobiły - i nie w kontekście tego, co piszesz o lemingach lecących do miodu.


Alamakota pisze:żeby człowiek chciał coś, czego tak naprawdę nie potrzebuje.

Człowiek bardzo niewielu rzeczy potrzebuje. Większość rzeczy to zachcianki. A, powtórzę: spełnianie zachcianek ma swoją cenę - i niektórzy świadomie decydują się ją zapłacić.

Kredyty konsumpcyjne na pierdoły

Ale pozwól ludziom samym decydować, co dla nich jest pierdołą, a co rzeczą istotną. Będzie znów o Matim: dla niego auto jest dużo istotniejszą rzeczą, niż dla Ciebie. Dlatego zawsze będziecie się rozmijali w tym, ile subiektywnie jest warte. Dla niego jest warte więcej - mniej więcej o tyle więcej, ile odsetki wynoszą :)
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:52 przez pani_minister, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 23 sty 2012, 14:47

To teraz sobie Andrew wyobraz, ze preferowales styl "wziasc kredyt i kupic cos drogiego" przez co masz teraz o 40% mniej wszystkiego co masz. Gorszy dom, wczasy itd.

[ Dodano: 2012-01-23, 14:50 ]
pani_minister pisze:Nieprawda. Przedstawiłeś jedną myśl, rozwinąłeś ją w kilku zdaniach i swobodnie od części pierwszej przeszedłeś do ostatniej. A po skondensowaniu Ci się nie podoba? Nie dziwię się. Bo bezsens wyszedł
Nie istnieje cos takiego. A nawet jesli to wartosc pozniejszej gratyfikacji znacznie ja przewyzsza. W ekonomii funkcjonuje pojecie preferencji czasowej czy jakos tak. W skrocie chodzi o to, czy czlowiek woli juz teraz kupic sobie c4 czy za 6 lat audi a6. Przykladowo oczywiscie. Ja wiem, ze sa ludzie wolacy juz teraz mimo ze gorzej. Ale zupelnie tego nie rozumiem.

Napisalem ze nie istnieje wartosc natychmiastowej gratyfikacji. Potem przyjalem Twoj tok myslenia, zalozylem ze istnieje i dodalem, ze jest ona i tak mniejsza od wartosci pozniejszej gratyfikacji. Wiec calkowicie zasadne jest stwierdzenie, ze nie rozumiem tego iz ludzie wola mniej niz wiecej.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:51 przez Maverick, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 14:54

Maverick pisze:A nawet jesli to wartosc pozniejszej gratyfikacji znacznie ja przewyzsza

Czyli, zakładając, że istnieje (bo ja właśnie to zakładam):
Niby dla kogo przewyższa? Dla Matiego nie.
Dla mnie nie.
Czyli nie możesz stwierdzić, że "przewyższa" obiektywnie. Przewyższa dla Ciebie.
...i pewnie dlatego nie rozumiesz :P
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 14:54 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 23 sty 2012, 15:05

Już bez cytatów napiszę.

Pani_minister :)

Powtórzę, bo gdzieś chyba to ucieka.
Ja "piję" i lemingami nazywam ludzi, którzy świadomie takich decyzji nie podejmuja. Cele każdy ma inne i niech tak będzie, piękna różnorodność. Jednak, jak już napisałam, spora część społeczeństwa, jeśli nie większość, nawet nie myśli o zyskach, kosztach, o tym co preferuja, ile ich to będzie kosztowało w przyszłości, a nie tylko dziś. Działaja w uproszczeniu - akcja - reakcja, reklama - zakup. I niestety, spoooro z nich potem narzeka, że życie ciężkie, że pieniędzy mało, że nie wiadomo co - a zapominaja o tym, że sami się na takie życie skazali.

Jeśli wiedza, na co się decyduja i potem nie narzekaja na "ciężkie życie" - to szacunek. Ich _świadoma_ decyzja. Ale jesli zachowuja się jak lemmingi, a potem wszyscy sa winni ich ciężkiej sytuacji, tylko nie oni sami, to sa lemmingami i tyle :)
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 23 sty 2012, 15:06

nigdy nie kupowałem rzeczy na ktore mnie nie było stać , tak jestem nauczony z domu . Kredyt tylko jesli 0% [:D] Bo po co dawac im całą kase , jak mozna wziąć cos i płacic w ratach 0%
Gybym wzioł kredyt długoterminowy - stres by mnie zjadł !! bo co np jak bym prace stracił za rok ? a kredyt wziety na 5 lat ...
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 15:07 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 15:13

Alamakota pisze:Ja "piję" i lemingami nazywam ludzi, którzy świadomie takich decyzji nie podejmuja.

Ok. Takich sama mogę lemingami nazwać :D

Ale wobec tego nie potępiałabym w czambuł tych kredytów konsumpcyjnych i nie pisała o "kasie w błoto" :P
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 23 sty 2012, 15:35

pani_minister pisze:Niby dla kogo przewyższa? Dla Matiego nie.
W liczbach bezwzglednych. Ja wiem ze dla kogos 20zl moze miec wieksza wartosc niz 50zl bo ladniejszy krol jest namalowany, ale w liczbach bezwzglednych bedzie to inaczej wygladalo.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 sty 2012, 16:19

Maverick pisze:W liczbach bezwzglednych.

Serio?
Przyjemność / zaspokajanie popędów w liczbach bezwzględnych? :D



Aaaa. Już widzę. Wg Ciebie gratyfikacja to tylko finansowa, tak?
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 16:27 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mati
Maniak
Maniak
Posty: 694
Rejestracja: 09 kwie 2007, 15:22
Skąd: Zachód
Płeć:

Postautor: Mati » 23 sty 2012, 16:31

Maverick pisze:Kupilbys sbie to c4 pozniej, a 6,6 tys mial ekstra. Albo zeby dolozyc do
lepszej fury i kpic auto a 30tys albo na cos innego.

i tutaj właśnie jest mowa o czasie...czasie o którym pisałem Ci wcześniej. przez ten 5 lat powiedzmy mam się dalej tułać autobusami? treningu mam godzinę, a w domu mnie nie ma prawie 3, bo tyle czasu czekam na oczekiwanie na busa, jazdę autobusem, drogę na i z przystanku...doliczając do tego koszta jedzenia na mieście bo już w domu nie zdążę, taksówek w nocy...

pani_minister pisze: dla niego auto jest dużo istotniejszą rzeczą,

skoro nie mam kobiety to będę inwestować w furę...już mam upatrzone lampy nowe...ale chyba na przyszłą wiosnę :P

Andrew pisze: bo co np jak bym prace stracił za rok ? a kredyt wziety na 5 lat ...

no właśnie...a u mnie praca stała. policji nie zlikwidują jak firmy budowlanej, albo sklepu...a jeśli nawet, no to wtedy raczej najmniej będę się przejmować tym kredytem ;)
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...

Wróć do „Wszystkie inne tematy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości