

Po kolei. Ostatni post bo zaraz ide spac - juz dzis mialam wizyte dwóch 19-letnich amerykanskich mormonow oraz koledę katolicką - wiec mam ostrą fazę religijną.
Zaznaczam z góry, że oczywiście nie mam monopolu na prawdę, a wszystko co piszę po prostu wymyślam, powtarzam za mądrzejszymi ode mnie albo przeczuwam i też nie jestem pewna, nie mam tego dokładnie poukładane i nie jestem w stanie albo nie mam czasu aby precyzyjnie wszystko wyjaśniać.... (nikt mi za to nie płaci
PO pierwsze J. Chrystus nie był Bogiem - no bo jak u licha mógł nim być ?!? To tak jakby powiedzieć, że ta oto akurat 1 mrówka spośród 1000 mrówek jest... BOGIEM !
Inne pytanie czy w ogóle istnieje coś takiego i jakie w ogóle właściowości ma Bóg...mnie się wydaje, że owszem - istnieje. Ale to jest raczej coś o zupełnie innym ciężarze gatunkowym: uniwersum albo prawa natury, plus i minus, jing i jang - no słowem TOTAL...
Faktem jest jednak, że każdy człowiek ma w sobie tę jakby boską iskrę - ten mały kawałeczek boga, czyli ducha który powoduje, że człowiek sam siebie stwarza i jest w stanie się uczyć i rozwijać albo mylić i staczać się na samo wypaczeń. To jest właśnie efekt ZJEDZENIA JABŁKA ; ) czyli wyjścia z RAJU NIEŚWIADOMOŚCI (w którym żyją zwierzęta).
I w tym jedynie sensie rzeczywiście JESTEŚMY SYNAMI I CÓRKAMI Boga. To miał na myśli Jezus Chrystus nazywając siebie Synem Bożym. Po prostu był bardziej świadomy niż ówczesna ludzka przeciętna - ta iskra boża była w nim szczególnie jasna. Był tzw. przewodnikiem czy też prorokiem.... jakich przed nim i po nim było zresztą wielu, i którzy to ludzie zawsze "posuwali" ludzkość w rozwoju : ) To są ludzie godni szacunku - ale zawsze tylko ludzie.
Ale wracając do tematu... Inna sprawa, jak oryginalnym w swoich teoriach prorokiem był Jezus Chrystus ? I tu trzeba się znać na historii starożytnej Judei, na Biblii, szczegółowo uzasadniać.... ja się na tym nie znam... powtarzam Wam tylko końcowe wnioski, które usłyszałam od kogoś kto się w tym specjalizuje ... i które uznałam za ciekawe i wielce prawdopodobne : )
PRZED Chrystusem był Jan Chrzciciel (sam siebie określający głosem wołającego na pustynii). Był pustelnikiem - człowiekiem pełnym pasji. Przychodziły do niego tłumy biednych Żydów chrzcić się. Jak wiadomo, był u niego również Jezus. W skrócie: Jan Chrziciel głosił teorie "socjalistyczne" oraz przyjście zbawiciela. Został jednak niestety zamordowany - jak wiadomo obcięto mu głowę.
I w ten nurt, w te ruchy społeczne, które zapoczątkował Jan Chrzciciel - wpisał się Jezus Chrystus - sprawny polityk i krasomówca
A czynił to sprytami: przez cudowne uzdrowienia, spektakularne przemiany wody w wino, dopasowywanie się do odwiecznych legend żydowskich opisujących jak ma przybyć do Jerozolimy mesjasz (na osiołku). Innymi słowy starożytna technika socjotechniczna na najwyższym poziomie...

I wreszcie... na koniec... majstersztyk

Co ponoć ogromnie zdziwiło Poncjusza bo ludzie ukrzyżowani umierali po 3 dni - na tym właśnie polegała męczarnia tej śmierci. Wynikała ona z "opadania" organów wewnętrznych w skutek "zwisu" (sory że tak łopatologicznie piszę, ale na medycynie również się nie znam

Co później pozostało uczniom ? NIc łatwiejszego jak wynieść Jezusa z grobu, ocucić go i pokazywać jako zmartwychstałego i tym samym tworzyć tysiące nowych, gotowych na wszystko fanatycznych wręcz wyznawców.... i przekonywać niewiernego Tomasza i innych ...
Mogło to tak wyglądać ale oczywiście nie musiało. Mógł Jezus również umrzeć a jego martwe ciało bycwykradzione przez uczniów - i też byłaby niezła legedna. JA NIE WIEM.
Faktem jest, że na tej romantycznej historii ukrzyżowanego i zmartwychstanego Jezusa oraz niezwykle nośnych ideach socjalistycznych (komuny chrześcijańskie, opieka nad wdowami, podniesienie i zrównanie statusu kobiet z mężczyznami itd.) zbudowano religię chrześcijańską, którę "sprzedano" stopniowo całemu europejskiemu nowożytnemu światu i która jakoś tam trwa do dziś.
Inna sprawa jak się później powypaczała, ale na ówczesne czasy w porównaniu do religii "wielobóstwa" była i tak niezwykle postępowa.
Czyli podsumowując - nie wierzmy, że naszym Bogiem był jakiś człowiek i w dodatku Żyd. To jest tylko - niesamowita bo niesamowita - ale historia dziejów ludzkich.
Człowiek dla człowieka nie może i nie powinien nigdy być Bogiem, bo człowiek jest ułomny i podlega uczuciom, mylić się itp.
"Bogiem" mogą być tylko JASNO OKREŚLONE zasady np. Dekalog.... PRAWO...
Albo w mniejszej skali Regulamin tego forum dyskusyjnego, którego ja nie złamałam... ale i tak dostałam bana...
