Pysia pisze:Tak. Rodzice są wzorem dla dziecka. Jeżeli np. tata bije mamę - córka będzie myślała że każdy facet po ślubie taki jest. Troche zły przykład, ale mniej więcej tak to już wygląda.
Dość spore uproszczenie. Nie mówię, że tak nie jest, ale staram się wierzyć w ludzi - że jednak na poziomie świadomym zdajemy sobie sprawę, że pewne rzeczy nie są normalne.
Większym problemem jest głębsza warstwa - tam bardzo dużo rzeczy koduje się kiedy dorastamy, pewne zachowania, reakcje, zależności. W kwestii związków zwykle odbieramy głównie naszych rodziców, więc potem można sobie powtarzać, że nie wszyscy są jak nasi rodzice, ale jak przychodzi co do czego to zwykle i tak człowiek reaguje automatycznie - wedle tego co ma zakodowane.
Meh.
Pysia pisze:[ Dodano: 2010-07-31, 20:43 ]
a z Twoim partnerem to nie powinno mieć nic wspólnego, chyba że dla niego to się liczy jakich masz rodziców..
Oj, ma sporo wspólnego, bo przecież związek naszych rodziców rzutuje na nasze przyszłe związki (w ten czy inny sposób).
x pisze:pytam Was oto, bo zastanawiam się czy to ,że moi rodzice są w ciągłej walce ,nie kochają się kłóca, nie szanuja,podczas jakiś wspólnych zjazdów rodzinnych mama często sie nie odzywa,siedzi cicho ,alienuje sie,ma to wpływ na relacje z moim partnerem.

Oni nie potrafia razem sie bawic,wtracaja złośliwe uwagi przy innych .kiedys na to nie patrzyłam ,uważałam ,że no cóz nie dogaduja sie ,nie zawsze jest super ale najgorzej tez nie jest..
tylko ,że ja mam podobnie to znaczy,często podczas spotkań towarzyskich gdy ma np urodziny są znajomi,ja nie potrafie sie wtedy odnalezć,przytłacza mnie te środowisko,staje sie wtedy małomówna,nieśmiała.ogólnie to ja ich znam ,ale czasami ,nie zawsze, nie czuje sie dobrze,wydaje mi sie ze jestem beznadziejna.
Unikam takich spotkań;(niewiem czemu tak jest..
moze jest to faktycznie wina tego,że za bardzo przejmuje sie relacjami rodziców ,albo przyczyna tkwi gdzie indziej..
Czemu czujesz się beznadziejna?
Zastanów się, czy to Ci naprawdę przeszkadza. Może po prostu nie jesteś tak bardzo socjalnym typem i wolisz mniejsze towarzystwo. Nie ma w tym nic złego, każdy z nas lubi coś innego, w takim wypadku nie ma się co na siłę zmieniać i zmuszać do niczego.
A jeśli taka jesteś i to zaakceptujesz, to nawet będzie Ci łatwiej np. ustąpić facetowi i iść z nim na takie spotkanie, które Tobie wielkiej frajdy nie sprawia, ale zrobisz to dla jego przyjemności i kiedy to wszystko będzie świadome, to zobaczysz - nie będziesz się tak źle czuła.
Jeśli jednak chciałabyś naprawdę zachowywać się inaczej, ale coś Cię blokuje, to inna sprawa. Mav mnie zaraz zje ;} ale ja tam jednak w takich przypadkach polecam dobrego psychologa. Na pierwszy rzut psycholog pomoże Ci znaleźć w sobie odpowiedź na pytanie o co właściwie chodzi. Dlaczego tak się zachowujesz, czego się boisz. Oczywiście, możesz też próbować szukać odpowiedzi na własną rękę, to nawet ciekawsze jest

Aczkolwiek nie powiem jak, bo nie wiem. Ja po prostu zawsze lubiłam analizować wszystko dookoła i rozmyślać nad tysiącem rzeczy, więc naturalna dla mnie jest autoanaliza kilk arazy dziennie
No i nie przejmuj się tak rodzicami. Pamiętaj, że choć poprzez wychowanie mieli wpływ na to jaka jesteś, to reszta należy już do Ciebie i możesz wiele zmienić.
Głupie to może pocieszenie, ale czytałam, że 80% rodzin jest w ten czy inny sposób patologiczna.
I na koniec, z osobistych historii, ja (niestety) widzę, jak związek moich rodziców rzutuje na moje kolejne związki i na życie w ogóle. Ale walczę cały czas i na pozytyw mogę zaliczyć, że choć w każdym związku popełniłam wiele błędów, to w każdym te główne były inne, więc jakby uczę się i ewoluuję
