Miltonia pisze:bo to ona najczesciej bedzie pozniej odpowiedzialna za byt tych dzieci.
Bo najczęściej sędzinami są kobiety ;P
Popatrz, co by się stało, gdyby nie pracująca, wyłącznie wychowująca matka została bez dzieci? Nawet nie musiałaby płacić alimentów pracującemu ojcu, itd... nawet, gdyby (jak napisałaś) poszła do pracy na czarno
Miltonia pisze:Znam mezczyzn, ktorzy placa calkiem uczciwe pieniadze na utrzymanie dzieci
Nie znam kobiet płacących rozsądne alimenty na dzieci. Więcej, nikt od nich tego nie rząda. Samotni ojcowie dają sobie radę sami i nie pogrążają finansowo matki. Mało tego, chcą aby jak najczęściej odwiedzała ich. A nie tak, jak w odwrotnym przypadku - niech zniknie, byleby płacił jak najwięcej.
Miltonia pisze:ja nie pisze z wydzwiekiem emocjonalnym.
Chciałaś by - jakby napisał Endrjuł ;DD
Widzę, że Twoje wyrażanie tu niby "suchych" zdań się radykalizuje. Niestety maska znika.
No i meritum:
Miltonia pisze:To bylo do tego, ze kobieta ma siedziec w domu i wychowywac dzieci i nie pracowac. A ja mowie, ze w takiej sytuacji jaka mamy, to nie jest realne i nie jest madre, bo jak sie rozstaja, to ona zostaje bez niczego.
Z dziećmi, z dziećmi
Czyli dla jednych z największym skarbem, dla drugich z dodatkowymi długami, kosztami, obciążeniem... To po co jej zostawiać dzieci? Nie lepiej dać zrabiającemu ojcu? No chyba, że napiszesz, że ojcom z definicji powinno się zabraniać wychowywania dzieci, bo nie kochają, bo nie umieją, bo nie chcą, itd...
Żeby dalej zjajnikować sytuację, se dodam: odbieracie "męskie" zawody, przejęłyście sądy, przejmujecie dzieci, wychowujecie je, partenogeneza, świat bez mężczyzn
[ Dodano: 2008-07-29, 11:20 ]A to może jeszcze po raz ostatni wytłumaczę:
Miltonia pisze:Nie patrz na swiat przez swoj pryzmat tylko, ale tego, jak on wyglada obok.
Mój pryzmat, to to co wokół, co się dotyka, to realne, życie. I to nas różni.
Nie patrz tylko przez obce pryzmaty