@Sir Charles, ja to zawsze mówię że swój ze swoim (jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania) się dogada

<browar> .
Tak jak napisała Dzindzer są 3 rozwiązania:
1. Zgadzać się na taką sytuację jaka jest obecnie.
2. Próbować negocjować i powoli przekonywać do swoich racji.
3. Porzucić dom i przejść na własne utrzymanie.
O ile opcja numer 3 byłaby najlepsza i pewnie najskuteczniejsza, o tyle opcja 2 jest chyba najbardziej rozsądna. Może i czasochłonna, może i mniej skuteczna...
Dzindzer pewnie ma rację, że na dorosłość jeszcze nie jestem gotowy, po prostu rocznikowo w grudniu kończę 21 lat, jeżeli chodzi o dojrzałość to pewnie jestem na etapie 15-16 latka (bo w tym wieku jakoś laski mi nie były w głowie i to bynajmniej nie z powodu rodziny - jakoś inaczej się jeszcze wtedy myślało).
Tak jeszcze wracając do opcji numer 3 - wszystko byłoby oki, tylko że musiałbym wiedzieć, że to właśnie z tą kobietą spędzę resztę życia, a póki co pewności nie ma i nie będzie. Poza tym planuję pewne przedsięwzięcie (własną działalność), które pozwoli mi się lekko "uniezależnić", choć koszty mogą być duże i jest ryzyko że nie wyjdę nawet na zero...