
Jako ze jestem chlopakiem/mezczyzna rozmawiamy sobie w szkole o sprawach ktore powszechnie sa uwazane przez innych sa obrazliwe, chodzi glownie o to ze jak ktos sie przyznaje ze sie masturbowal to reszta od razu mysli ze bog wie co on robil, a na nastepny dzien nie podaja mu reki... ( nie mowie tutaj o sobie... zebyscie nie mysleli ;] ) Sprawa wyglada nastepujaco, ze chyba kazdy chlopak chcial sie sprawdzic, i nic dziwnego ze z nawet z czystej ciekawosci chcial 'doprowadzic' sie do orgazmu, czy mowienie o masturbacji glosno kolegom jest czym zlym ? Przeciez tak samo moglo by byc jak ktos sie odlewa ( mowie tutaj o mezczyznach ) tylko ze nikt nie chce laczyc tych faktow razem ze soba. Nierozumiem jednak wstydu ludzi, ktorzy rozmawiaja o seksie jak o czyms innym, gorszym, czy jak tam sobie chcecie to nazwac. Najbardziej mnie denrwuje to, ze osoby ktore tak naprawde chca, a raczej musza... to chyba dobrze okreslenie.... znaznac przyjemnosci nie przyznaja sie do tego nawet w gronie przyjaciol. Mozna to tez kierowac do dziewczyn/kobiet ktore tez sie masturbuja ( czy jak to w przypadku ich nazwac... ) ktore tez mysla ze to cos strasznego. Tak sobie siedze i mysle, ze kompetencje innych ludzi, ktorzy sami to robia sa na minimalnym poziomie, i w naszej kulturze panuje powszechny wstyd, i obraza innego czlowieka. Choc ja tak naprawde nie widze w tym nic dziwnego, gdyz kazdy robi to, na co ma ochote... Denerwujace moze byc tez to, iz slowo sex kojarzy sie innym z czyms obrzydliwym, np: starszym ludziom, ktorzy sami kiedys ten seks musieli uprawiac, o denerwuje mnie tez slowo UPRAWIANIE seksu, powinno ono zostac czyms zastapione, bo brzmi to tak jak by ktos ( podaje przyklad) uprawial ale kulurystyke, a chyba to dwa odrebne znaczenia
