Alamakota pisze:Dla mnie, to o czym mówisz wchodzi w te "inne kwestie". Sorry, jeśli ktoś jest niedojrzały, niemyślący, albo ma problemy emocjonalne - to może i traktować porno jako punkt odniesienia.
Normalny, zdrowy, myślący człowiek, nawet młody, powinien
... tak, powinien, ale nawet u "normalnych" wychodzi czasem nie po myśli.
Zapewniam, że męża mam normalnego, ale pewne wątpliwości co do niezbyt fajnego wpływu porno też mam.
Kiedyś na początku (w lany poniedziałek), byliśmy tak zalani po świątecznej wódeczce ze znajomymi, że wpadliśmy na pomysł anala (bez przygotowania oczywiście). Generalnie byłoby ok, gdyby nie to, że w pewnej chwili umamiło się mojemu jeszcze wtedy chłopakowi, żebym wzięła do buzi... Na samą myśl wytrzeźwiałam, a po chwili i do niego dotarło, że chyba dał się ponieść. Ja rozumiem, że alkohol, ale tu ewidentnie porno na wierzch wyszło.
Co do tempa gry wstępnej, to nie jestem pewna czy przypadkiem też coś go nie skrzywiło, czy po prostu myślał, ze skoro on po 2 sekundach jest gotowy, to i ja też. Na początku związku nie było źle, bo ja byłam mokra zanim się do mnie dotknął. Po jakimś czasie, gdy przyzwyczaiłam się do jego dotyku, już nie było tak kolorowo i nabawiłam się traumy, że jego nudzi "przeciąganie" zabawy (oczywiście trauma w mojej głowie tylko była).
Jakby nie patrzeć ludzie wchodzą w sferę seksualną już z jakimś teoretycznym bagażem, nabytym często w internecie. Ja wierzę w to, że czasami ciężko jest z nich pewne rzeczy wyplenić i wtedy można mówić o negatywnych skutkach porno. A jak ktoś przesadza z częstotliwością i poziomem zaawansowania, sięgając po coraz bardziej hardcorowe filmy - to są na to badania naukowe potwierdzające tę tezę.