Jestem z pewnym chlopakiem od 2 lat. Cudownie nam sie uklada a przynajmniej tak mi sie wydawalo. Mamy po 22 lata i nieproawdopodobny apetyt na seks chociaz no zawsze mial problemy z orgazmem potrzebowal troche wiecej czasu czasami nie mogl skonczyc czasami musial to robic sam reka a do tego nigdy nie mial orgazmu podczas seksu oralnego. Z poczatku mi to nie przeszkadzalo pomyslalam ze z czasem sie siebie nauczymy i bedzie bosko. Chyba sie mylilam ...
Cala sytuacja miala miejsce dzis nad ranem ... kochalismy sie w lozku pozniej pod prysznicem pozniej znow w lozku i powiedzial mi ze nie moze dojsc ... wzielam sprawy w swoje rece i probowalam wszystykiego co mogloby by go doprowadzic na szczyt. W pewnym momencie dal mi do zrozumienia zebym odpuscila bo nic z tego nie bedzie. Zaczelismy sie klocic. Wygarnelam mu ze to przez to ze mu nie zalezy ze sie nie skupia i ze mnie to wkurza ze nie docenia moich staran. Wkurzyl sie. Zaczal krzyczec ze jestem jak inne ze licze sie tylko ja i ze nie patrze w ogole na jego potrzeby i problemy.. ze wolal jak udawal bo chociaz mial spokoj. Trzasnal drzwiami i wyszedl .. a ja poczulam sie jak spoliczkowana
Cala sytuacja jest dla mnie zenujaca ale czy ktos mial podobny problem ?
I pytanie do panow .. jak moge mu ulatwic dochodzenie ? Czy mieliscie podobny problem ktory jakos sie udalo rozwiazac ?
z gory dziekuje za odpowiedzi