Moim zdaniem wymiana partnerów między sobą to swoiste sprawdzenie prawdziwego uczucia i zaufanie między sobą , w takich wypadkach nie można mówić o tz. Uwięzieniu partnera oczywiście obie strony muszą tego chcieć na siłę się nic nie da.
Natomiast sam temat wymiany partnerów w tej chwili jest traktowany jak sex analny czy oralny lub też sex przed ślubem jakieś powiedzmy 50 lat temu.
Swingersi
Moderator: modTeam
-
- Początkujący
- Posty: 1
- Rejestracja: 30 sie 2011, 13:50
- Skąd: Polska
- Płeć:
Swinging
Swinging (czasem nazywany "swingującym stylem życia" albo "swingowaniem") – forma niemonogamicznej aktywności seksualnej, traktowana zwykle jak każda inna aktywność, która może być doświadczana w parze.
NASCA International (międzynarodowa organizacja zrzeszająca kluby swingersów na całym świecie) dodaje na swoich stronach, że w tego rodzaju aktywności "emocjonalna monogamia" i zaangażowanie w miłosną relację z partnerem są stawiane na pierwszym miejscu, a swinging najczęściej odbywa się w obecności małżonka i wymaga zgody obu małżonków na to przedsięwzięcie.
Zjawisko swingingu może być postrzegane jako część rewolucji seksualnej, która nastąpiła z nagłym wzrostem aktywności seksualnej umożliwionym przez tzw. bezpieczny seks. Innym aspektem, który znacząco wpłynął na rozwój swingu jest z pewnością dynamiczny rozwój internetu wraz z portalami społecznościowymi i tematycznymi. Wirtualna anonimowość pozwala wyrażać swoje zainteresowania i odnaleźć innych swingersów. Jest to raczej zamknięte i dyskretne środowisko, które świadome jest braku społecznej akceptacji swoich zachowań. Pary oraz samotni singlowie/singielki zwykle nawiązują kontakt przez internet lub spotykają się w klubach gdzie często organizowane są odpowiednie imprezy np. Swingers-Party czy Gang bang.
A co wy o tym myślicie? Myślicie że w Polsce coś takiego przyjełoby się na dobre? Zapraszam do komentowania.
Więcej: https://sites.google.com/site/753nwes/
NASCA International (międzynarodowa organizacja zrzeszająca kluby swingersów na całym świecie) dodaje na swoich stronach, że w tego rodzaju aktywności "emocjonalna monogamia" i zaangażowanie w miłosną relację z partnerem są stawiane na pierwszym miejscu, a swinging najczęściej odbywa się w obecności małżonka i wymaga zgody obu małżonków na to przedsięwzięcie.
Zjawisko swingingu może być postrzegane jako część rewolucji seksualnej, która nastąpiła z nagłym wzrostem aktywności seksualnej umożliwionym przez tzw. bezpieczny seks. Innym aspektem, który znacząco wpłynął na rozwój swingu jest z pewnością dynamiczny rozwój internetu wraz z portalami społecznościowymi i tematycznymi. Wirtualna anonimowość pozwala wyrażać swoje zainteresowania i odnaleźć innych swingersów. Jest to raczej zamknięte i dyskretne środowisko, które świadome jest braku społecznej akceptacji swoich zachowań. Pary oraz samotni singlowie/singielki zwykle nawiązują kontakt przez internet lub spotykają się w klubach gdzie często organizowane są odpowiednie imprezy np. Swingers-Party czy Gang bang.
A co wy o tym myślicie? Myślicie że w Polsce coś takiego przyjełoby się na dobre? Zapraszam do komentowania.
Więcej: https://sites.google.com/site/753nwes/
Ostatnio zmieniony 30 sie 2011, 14:59 przez Mario14125, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Swinging
Mario14125 pisze:A co wy o tym myślicie? Myślicie że w Polsce coś takiego przyjełoby się na dobre? Zapraszam do komentowania.
Ja myślę, że pewnie jest, tylko w podziemiu, jak to w innych krajach.
Wiadomo, zjawisko może być mniej lub bardziej akceptowalne. Pewnie w Polsce jest mniej, i tylko w większych miastach, ale jak ktoś chce to znajdzie. Z tego co się orientuję, swingersom na popularności nie zależy, więc nie afiszują się zbytnio.
Rany - tosz wszedzie tego pełno jak brudu kluby gdzie wstęp zaczyna sie od 300 zł ogłoszen w czasopismach , internecie ... multum ! Jak napisałeś , w Polsce nie ma nic inaczej .
a co tu myslec , tak czy siak nie dla psa kiełbasa i nich kazdy pilnuje siebie , a nie drugiego .
a co tu myslec , tak czy siak nie dla psa kiełbasa i nich kazdy pilnuje siebie , a nie drugiego .
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
-
- Bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: 21 kwie 2011, 15:08
- Skąd: Gryfice
- Płeć:
Kiedys jak byłem singlem to uczestniczyłem w kilku trójkątach, świetna sprawa, nie zawsze wszystko wychodzi idealnie no bo stress itp. ale teraz jak jestem w stałym zwiąku to marzy mi sie coś takiego
i prawdopodobnie w przyszłości tak się stanie bo moja połówka też marzy o wymianie partnerów ew. później coś więcej. Więc nie mam nic przeciwko swinfers ale sam w typowym dużym swingers już raczej nie wezmę udziału, szybciej jakieś małe przyjacielskie swing
Bishop_ pisze:A teraz krotko na temat seksiku w obecności znajomych. Ja i moja kobitka bawiliśmy się tak parę lat temu z kumplem i jego dziewczyną. Najpierw my potem oni. Tyle teoria. Skończyło się tak że najpierw trochę my ale jakoś nas to peszylo i przestaliśmy po krotkim show. Potem oni mieli się dołączyć ale jakoś na próbach rozebrania się skończyło.
Generalnie ajna zabawa ale wymaga dużego zaufania i zażyłości wszystkich bo inaczej stres zdemoluje całą radość z takiej zabawy.
i prawdopodobnie w przyszłości tak się stanie bo moja połówka też marzy o wymianie partnerów ew. później coś więcej. Więc nie mam nic przeciwko swinfers ale sam w typowym dużym swingers już raczej nie wezmę udziału, szybciej jakieś małe przyjacielskie swing
Po długiej nieobecności odświeżam wątek
Więc tak, odwiedziliśmy klub! Więc mam wielką ochotę podzielić się wrażeniami, również dla osób ciekawych co i jak.
Trochę tła, dla tych co nie wiedzą. Jesteśmy z moim partnerem względnie krótko, ale jesteśmy oboje zaangażowani na 100%, bardzo blisko emocjonalnie, partnerske relacje, dwójka dzieci. Wspieramy się, kochamy, lubimy, gadamy godzinami o pierdołach i lubimy doprawiony seks.
Już jakiś czas gadaliśmy o o wyprawie do klubu. Bardzo nam zależało, żeby to nie był podrzędny obślizgły klub, ani żeby nie wskoczyć za pierwszym razem na imprezę w temacie gangbang. Nosiliśmy się z tym i nosiliśmy, w między czasie zawaleni obowiązkami rodzinnymi itp. No ale w końcu się udało. Godzina jazdy w środku nocy i jesteśmy.
W ogóle po pierwsze - przyjechaliśmy za późno. Byliśmy wcześniej na imprezie u znajomego, w dodatku poprzebierani od czapy. Nie było źle, ale podejrzewam że na początek lepiej było przyjechać wcześniej, kiedy ludzie jeszcze mają na sobie ubrania, no i kiedy my jesteśmy ubrani normalnie.
Ponieważ byliśmy późno większość ludzi była w większym lub mniejszym negliżu. Zajmuje to trochę czasu, żeby się przyzwyczaić, szczególnie faceci w slipach (kobiety w bieliźnie są tak popularne w kulturze masowej, że w sumie już nie ruszają).
Co mnie uderzyło i było na największy plus, to otwartość. Wszyscy są sympatyczni, uśmiechnięci, nienachalni. Jakby nie było jestem po dwóch ciążach, jeszcze nie czuję się100% dobrze w mojej skórze, ale w pewnym momencie (brzydko) stwierdziłam, że w porównaniu z paroma innymi paniami to jestem na plus. A ani one się nie krępowały, ani nikt nie zdawał się ich oceniać.
Generalnie były osoby 20kilka do 50kilka, od młodych, pięknych i wysportowanych, po starszych i lekko obwiśniętych. Nikt się nie krępował, nikt nikogo nie oceniał. Zajęło nam to parę kursów między salą taneczną i szatnią, ale ostatecznie wylądowałam w stringach i tanktopie. W pewnym momencie i topless, bo próbowaliśmy skorzystać z sauny. To poczucie otwartości i akceptacji jest naprawdę fantastyczne.
Z drugiej strony, było to wszystko mało erotyczne. Czułam się trochę jak na plaży nudystów, ale jakoś kręcić mnie to nie kręciło. Ot, goli ludzie. Ponownie, chyba przyszliśmy za późno, i erotyczne napięcie już było w większości rozładowane.
Poszliśmy na małe zwiedzanie po górnym piętrze, gdzie wstęp jest jedynie w bieliźnie. Tam napotkaliśmy trochę zabawiających się golasów. Różno małych i większych pokoików. Salka kinowa, ewidentnie pod akcje grupowe, z filmami porno. I trafiliśmy na scenę 2x2 na żywo. Mojego faceta to zdecydowanie podekscytowało, widzieć ludzi uprawiających seks na żywo, w dodatku w czworokącie. Zdecydowanie bawili się świetnie, chociaż mnie to troszkę odrzuciło - zobaczyłam trochę za dużo za wcześnie.
W sumie zaczęliśmy się dobrze bawić, kiedy zaakceptowałam, że może i wszyscy inni nie są erotyczni i brakuje tam chemii, którą tak lubię - ale za to my możemy być. Potańczyliśmy, skupiłam się na partnerze i na tym, że możemy robić co nam się żywnie podoba. Czy ktoś jest ubrany, przebrany, czy rozebrany. Czy bardzo sensualny, czy po prostu lata z cyckami na wierzchu, czy tańczy głupio dla zabawy - nikt nie czuję się oceniany. Pod tym względem i paroma innymni, w sumie lepiej i bezpieczniej niż w zwykłym klubie. Nie ma stresu, że ktoś coś wrzuci do drinka, że jak mnie na chwilę facet zostawi to zaraz ktoś się do mnie przyczepi, że ktoś nachalnie podrywa. Naprawdę klasa i luz.
Tak więc potańczyliśmy, gdzieś na boku w ustronnym miejscu zaczeliśmy nawet uprawiać seks, ale akurat było tam trochę niewygodnie. Poszliśmy w poszukiwaniu lepszego miejsca, ale w sumie skończyło się na zwiedzaniu, bo już było późno i wszystkie miejsca były "użyte". Obsługa na bieząco czyści, ale chyba o 5tej rano już im się nie chciało
W sumie było bardzo ciekawie. Obojgu nam się podobało i oboje chcemy już wrócić. Mój partner ma fantazje mnie z inną kobietą, chociaż, o dziwo, mnie bardziej fascynuje opcja podglądania jego z inną kobietą.
I tu dodam, że jako młodszy szczyl to byłam raczej zazdrosnym typem. W stylu "ja tak bardzo kocham, że nie dzielę się z nikim". Jednak już od długiego czasu myślałam o tych sprawach, jeszcze przed obecnych partnerem, że zazdrość w kwestiach fizycznych jest w sumie uwarunkowa kulturowo i chciałabym się jej kiedys wyzbyć. Brzmi to jak powtarzany frazes, ale naprawdę to nie jest kwestia że nie kochamy się wystarczająco, lub musimy sobie urozmaicać nasze nudne życie. Jest to ekscytujace, ale tylko dzięki temu, że ufamy sobie w 100%, że jesteśmy tak blisko ze sobą, że seks jest tylko dodatkiem, zabawą, którą można dzielić z innymi. Sedno naszego związku jest dużo głębsze i zdecydowanie nie do ruszania przez takie pierdoły.
To jest, jeszcze nie swingowaliśmy, ale coś czuję, że ten moment nadejdzie prędzej niż planowaliśmy. Po tej jednonocnej wyprawie już nie mogę się doczekać następnej, tym razem jednak lepiej zorganizowanej z naszej strony.
Także o, podzieliłam się. Jeśli ktoś jest ciekawy i ma jakieś pytania, to chętnie odpowiem, bo ja sama byłam pewna obaw. Niby przeczytałam trochę artykułów i opinii za wczasu, ale to nie to samo co zobaczyć i poczuć wszystko na żywo.
Więc tak, odwiedziliśmy klub! Więc mam wielką ochotę podzielić się wrażeniami, również dla osób ciekawych co i jak.
Trochę tła, dla tych co nie wiedzą. Jesteśmy z moim partnerem względnie krótko, ale jesteśmy oboje zaangażowani na 100%, bardzo blisko emocjonalnie, partnerske relacje, dwójka dzieci. Wspieramy się, kochamy, lubimy, gadamy godzinami o pierdołach i lubimy doprawiony seks.
Już jakiś czas gadaliśmy o o wyprawie do klubu. Bardzo nam zależało, żeby to nie był podrzędny obślizgły klub, ani żeby nie wskoczyć za pierwszym razem na imprezę w temacie gangbang. Nosiliśmy się z tym i nosiliśmy, w między czasie zawaleni obowiązkami rodzinnymi itp. No ale w końcu się udało. Godzina jazdy w środku nocy i jesteśmy.
W ogóle po pierwsze - przyjechaliśmy za późno. Byliśmy wcześniej na imprezie u znajomego, w dodatku poprzebierani od czapy. Nie było źle, ale podejrzewam że na początek lepiej było przyjechać wcześniej, kiedy ludzie jeszcze mają na sobie ubrania, no i kiedy my jesteśmy ubrani normalnie.
Ponieważ byliśmy późno większość ludzi była w większym lub mniejszym negliżu. Zajmuje to trochę czasu, żeby się przyzwyczaić, szczególnie faceci w slipach (kobiety w bieliźnie są tak popularne w kulturze masowej, że w sumie już nie ruszają).
Co mnie uderzyło i było na największy plus, to otwartość. Wszyscy są sympatyczni, uśmiechnięci, nienachalni. Jakby nie było jestem po dwóch ciążach, jeszcze nie czuję się100% dobrze w mojej skórze, ale w pewnym momencie (brzydko) stwierdziłam, że w porównaniu z paroma innymi paniami to jestem na plus. A ani one się nie krępowały, ani nikt nie zdawał się ich oceniać.
Generalnie były osoby 20kilka do 50kilka, od młodych, pięknych i wysportowanych, po starszych i lekko obwiśniętych. Nikt się nie krępował, nikt nikogo nie oceniał. Zajęło nam to parę kursów między salą taneczną i szatnią, ale ostatecznie wylądowałam w stringach i tanktopie. W pewnym momencie i topless, bo próbowaliśmy skorzystać z sauny. To poczucie otwartości i akceptacji jest naprawdę fantastyczne.
Z drugiej strony, było to wszystko mało erotyczne. Czułam się trochę jak na plaży nudystów, ale jakoś kręcić mnie to nie kręciło. Ot, goli ludzie. Ponownie, chyba przyszliśmy za późno, i erotyczne napięcie już było w większości rozładowane.
Poszliśmy na małe zwiedzanie po górnym piętrze, gdzie wstęp jest jedynie w bieliźnie. Tam napotkaliśmy trochę zabawiających się golasów. Różno małych i większych pokoików. Salka kinowa, ewidentnie pod akcje grupowe, z filmami porno. I trafiliśmy na scenę 2x2 na żywo. Mojego faceta to zdecydowanie podekscytowało, widzieć ludzi uprawiających seks na żywo, w dodatku w czworokącie. Zdecydowanie bawili się świetnie, chociaż mnie to troszkę odrzuciło - zobaczyłam trochę za dużo za wcześnie.
W sumie zaczęliśmy się dobrze bawić, kiedy zaakceptowałam, że może i wszyscy inni nie są erotyczni i brakuje tam chemii, którą tak lubię - ale za to my możemy być. Potańczyliśmy, skupiłam się na partnerze i na tym, że możemy robić co nam się żywnie podoba. Czy ktoś jest ubrany, przebrany, czy rozebrany. Czy bardzo sensualny, czy po prostu lata z cyckami na wierzchu, czy tańczy głupio dla zabawy - nikt nie czuję się oceniany. Pod tym względem i paroma innymni, w sumie lepiej i bezpieczniej niż w zwykłym klubie. Nie ma stresu, że ktoś coś wrzuci do drinka, że jak mnie na chwilę facet zostawi to zaraz ktoś się do mnie przyczepi, że ktoś nachalnie podrywa. Naprawdę klasa i luz.
Tak więc potańczyliśmy, gdzieś na boku w ustronnym miejscu zaczeliśmy nawet uprawiać seks, ale akurat było tam trochę niewygodnie. Poszliśmy w poszukiwaniu lepszego miejsca, ale w sumie skończyło się na zwiedzaniu, bo już było późno i wszystkie miejsca były "użyte". Obsługa na bieząco czyści, ale chyba o 5tej rano już im się nie chciało
W sumie było bardzo ciekawie. Obojgu nam się podobało i oboje chcemy już wrócić. Mój partner ma fantazje mnie z inną kobietą, chociaż, o dziwo, mnie bardziej fascynuje opcja podglądania jego z inną kobietą.
I tu dodam, że jako młodszy szczyl to byłam raczej zazdrosnym typem. W stylu "ja tak bardzo kocham, że nie dzielę się z nikim". Jednak już od długiego czasu myślałam o tych sprawach, jeszcze przed obecnych partnerem, że zazdrość w kwestiach fizycznych jest w sumie uwarunkowa kulturowo i chciałabym się jej kiedys wyzbyć. Brzmi to jak powtarzany frazes, ale naprawdę to nie jest kwestia że nie kochamy się wystarczająco, lub musimy sobie urozmaicać nasze nudne życie. Jest to ekscytujace, ale tylko dzięki temu, że ufamy sobie w 100%, że jesteśmy tak blisko ze sobą, że seks jest tylko dodatkiem, zabawą, którą można dzielić z innymi. Sedno naszego związku jest dużo głębsze i zdecydowanie nie do ruszania przez takie pierdoły.
To jest, jeszcze nie swingowaliśmy, ale coś czuję, że ten moment nadejdzie prędzej niż planowaliśmy. Po tej jednonocnej wyprawie już nie mogę się doczekać następnej, tym razem jednak lepiej zorganizowanej z naszej strony.
Także o, podzieliłam się. Jeśli ktoś jest ciekawy i ma jakieś pytania, to chętnie odpowiem, bo ja sama byłam pewna obaw. Niby przeczytałam trochę artykułów i opinii za wczasu, ale to nie to samo co zobaczyć i poczuć wszystko na żywo.
Fajnie ze sie podzielilas wrazeniami
Erotyzmu to ja bym sie tam nie doszukiwal, tam moze byc conajwyzej pornografia. I nie mowie tego jako zarzut, tylko po prostu taka specyfika miejsca jak sadze. NAwet jak wszyscy by byli ubrani to i tak generalnie wiadomo co sie bedzie dzialo wiec czlowiek sie inaczej nastawia.
A nawiazaliscie jakies kontakty? Czy ludzie generalnie tam miedzy soba jakos rozmawiali albo robili razem cokolwiek innego niz seks z wymiana partnerow?
Erotyzmu to ja bym sie tam nie doszukiwal, tam moze byc conajwyzej pornografia. I nie mowie tego jako zarzut, tylko po prostu taka specyfika miejsca jak sadze. NAwet jak wszyscy by byli ubrani to i tak generalnie wiadomo co sie bedzie dzialo wiec czlowiek sie inaczej nastawia.
A nawiazaliscie jakies kontakty? Czy ludzie generalnie tam miedzy soba jakos rozmawiali albo robili razem cokolwiek innego niz seks z wymiana partnerow?
Matko, wszyscy moderatorzy na wakacjach? Zalew spamu...
Niemniej, kontynuacja opowieści
Mav - za pierwszym razem nie zawiązaliśmy żadnych kontaktów - i w ogóle nie planujemy z nikim utrzymywać kontaktów. Aczkolwiek rozmowa jest dozwolona Także gadaliśmy z paroma przypadkowymi osobami o tym i o tamtym. Ale ponownie, byliśmy za późno.
A co do erotyzmu, to też niezupełnie się zgadzam z opinią, że erotyzm znika, bo wszyscy wiedzą po co przyszli. Ale trochę o tym poniżej.
Bo poszliśmy raz drugi. Chcieliśmy zobaczyć tak porządnie i naprawdę jak to wygląda od początku, a nie wskoczyć o drugiej w nocy.
Na początku jest obiad, Generalnie luz, impreza jak inne. Akurat ciepło było, na dworze zespół grał covery kawałków rockowych. Ludzie raczej trzymali się siebie (czyli albo par, albo grup w których przyszli). Zwykła impreza, no może poza tym, że niektóre kobiety już wtedy były ubrane bardziej sexy, ale w sumie nic czego nie widzielibyśmy na czerwonym dywanie - półprzezroczyste materiały, krótkie kiecki, wysokie buty.
My znowu pojechaliśmy bez konkretnych planów, ale też bez konkretnych limitów. Oboje zgodziliśmy się, że zobaczymy co i jak pójdzie, i w każdym momencie każde z nas ma veto.
Znowu trochę za późno przyznaliśmy się przed sobą, że w sumie to fajnie byłoby spróbować z jakąś inną parą. I tutaj wchodzi pewna doza erotyki.
Przed tym stwierdzeniem raczej uważnie unikałam kontaktu wzrokowego. Nie bardzo chciałam dać komuś sygnał i zostać obłapianym. Jeśli natomiast intencją jest dobranie pary, to w sumie zaczyna się polowanie jak w klubie, tylko zamiast układu 1 na 1, jest 2 na 2. Spojrzenia, uśmiechy, tańce, zagadywanie. Naprawdę podobny klimat. W większości wypadków w klubie też wiemy do czego to dąży, ale trzeba jeszcze dobrze rozegrać karty i się przypodobać Ale oczywiście, doza niepewności jest zdecydowanie mniejsza, więc i dawka erotyzmu jest mniejsza.
Ostatecznie kręcąc się po wyższych piętrach (to jest tam, gdzie się rozgrywa akcja) nagabnęła nas jedna para i spędziliśmy kolejne kilka godzin na zabawach we czwórkę (do seksu oralnego), następnie na ogólnym gadaniu, wylegiwaniu się w jacuzzi, paru drinkach, a następnie wróciliśmy do "naszego" łóżka, które szczęśliwie było nieruszone i poszliśmy wszyscy razem spać. Rano my wstaliśmy pierwsi więc wymsknęliśmy się cicho tylko machając na dowidzenia do półprzytomnych towarzyszy.
Przyznam, jestem zdziwiona jak łatwo i nieinwazyjnie wszystko to poszło. Myślałam, że jakiś dyskomfort jednak będziemy odczuwać w związku z tym, że druga połowa zabawia się z kimś innym. Ostatecznie nie było prawie żadnego dyskomfortu. Jedynie początkowo musiałam trochę spowolnić kolesia, bo chciałam, żebyśmy oboje z moim facetem byli na tym samym etapie, a tamta dziewczyna nie wykazywała zbyt wiele inicjatywy. Suma sumarum, nie tylko nie odczuwałam dyskomfortu, ale wręcz rodzaj dumy, że nam dobrze szło. Jeśli miałabym się szczegółowo rozpisywać to będzie to dość techiczny opis, ale chyba nie ma sensu.
Ogólnie, może to być ryzykowna forma zabawy, jeśli są między partnerami jakieś niejasności, lub jedno z partnerów nie jest zainteresowane, lub nie jest jeszcze gotowe. Natomiast nam obyło się bez emocjonalnych huśtawek, mieliśmy mnóstwo zabawy przez cały wieczór. Tańce, jaccuzi, drinki, zabawy we dwoje od bardziej skrytych, po już zupełnie publiczne, skończywszy na zabawie we czwórkę. I poprawka rano po powrocie do domu. W życiu się nie spodziewałam, że w czasie niecałego roku od drugiej córki nasze życie seksualne będzie takie intensywne.
W kwestiach logistycznych, jest to ponoć najlepszy klub swingersowy w kraju, dojeżdżamy 45 minut. W cenie 100EUR od pary na imprezy sobotnie, gdzie tylko pary są dozwolone, dostaliśmy muzykę na żywo, bufet z gorącymi daniami, wszystkie napoje za darmo (a mają nienajgorszy barek i nie skąpią alkoholu), dwie sceny do tańczenia, jaccuzi, sauny, opcja zostania na noc i śniadanie. Już samo to w tej cenie jest naprawdę niezłą opcją, a do tego dochodzą dwa piętra seksualnych uciech. Oboje zgadzamy się, że zostaniemy stałymi bywalcami
Niemniej, kontynuacja opowieści
Mav - za pierwszym razem nie zawiązaliśmy żadnych kontaktów - i w ogóle nie planujemy z nikim utrzymywać kontaktów. Aczkolwiek rozmowa jest dozwolona Także gadaliśmy z paroma przypadkowymi osobami o tym i o tamtym. Ale ponownie, byliśmy za późno.
A co do erotyzmu, to też niezupełnie się zgadzam z opinią, że erotyzm znika, bo wszyscy wiedzą po co przyszli. Ale trochę o tym poniżej.
Bo poszliśmy raz drugi. Chcieliśmy zobaczyć tak porządnie i naprawdę jak to wygląda od początku, a nie wskoczyć o drugiej w nocy.
Na początku jest obiad, Generalnie luz, impreza jak inne. Akurat ciepło było, na dworze zespół grał covery kawałków rockowych. Ludzie raczej trzymali się siebie (czyli albo par, albo grup w których przyszli). Zwykła impreza, no może poza tym, że niektóre kobiety już wtedy były ubrane bardziej sexy, ale w sumie nic czego nie widzielibyśmy na czerwonym dywanie - półprzezroczyste materiały, krótkie kiecki, wysokie buty.
My znowu pojechaliśmy bez konkretnych planów, ale też bez konkretnych limitów. Oboje zgodziliśmy się, że zobaczymy co i jak pójdzie, i w każdym momencie każde z nas ma veto.
Znowu trochę za późno przyznaliśmy się przed sobą, że w sumie to fajnie byłoby spróbować z jakąś inną parą. I tutaj wchodzi pewna doza erotyki.
Przed tym stwierdzeniem raczej uważnie unikałam kontaktu wzrokowego. Nie bardzo chciałam dać komuś sygnał i zostać obłapianym. Jeśli natomiast intencją jest dobranie pary, to w sumie zaczyna się polowanie jak w klubie, tylko zamiast układu 1 na 1, jest 2 na 2. Spojrzenia, uśmiechy, tańce, zagadywanie. Naprawdę podobny klimat. W większości wypadków w klubie też wiemy do czego to dąży, ale trzeba jeszcze dobrze rozegrać karty i się przypodobać Ale oczywiście, doza niepewności jest zdecydowanie mniejsza, więc i dawka erotyzmu jest mniejsza.
Ostatecznie kręcąc się po wyższych piętrach (to jest tam, gdzie się rozgrywa akcja) nagabnęła nas jedna para i spędziliśmy kolejne kilka godzin na zabawach we czwórkę (do seksu oralnego), następnie na ogólnym gadaniu, wylegiwaniu się w jacuzzi, paru drinkach, a następnie wróciliśmy do "naszego" łóżka, które szczęśliwie było nieruszone i poszliśmy wszyscy razem spać. Rano my wstaliśmy pierwsi więc wymsknęliśmy się cicho tylko machając na dowidzenia do półprzytomnych towarzyszy.
Przyznam, jestem zdziwiona jak łatwo i nieinwazyjnie wszystko to poszło. Myślałam, że jakiś dyskomfort jednak będziemy odczuwać w związku z tym, że druga połowa zabawia się z kimś innym. Ostatecznie nie było prawie żadnego dyskomfortu. Jedynie początkowo musiałam trochę spowolnić kolesia, bo chciałam, żebyśmy oboje z moim facetem byli na tym samym etapie, a tamta dziewczyna nie wykazywała zbyt wiele inicjatywy. Suma sumarum, nie tylko nie odczuwałam dyskomfortu, ale wręcz rodzaj dumy, że nam dobrze szło. Jeśli miałabym się szczegółowo rozpisywać to będzie to dość techiczny opis, ale chyba nie ma sensu.
Ogólnie, może to być ryzykowna forma zabawy, jeśli są między partnerami jakieś niejasności, lub jedno z partnerów nie jest zainteresowane, lub nie jest jeszcze gotowe. Natomiast nam obyło się bez emocjonalnych huśtawek, mieliśmy mnóstwo zabawy przez cały wieczór. Tańce, jaccuzi, drinki, zabawy we dwoje od bardziej skrytych, po już zupełnie publiczne, skończywszy na zabawie we czwórkę. I poprawka rano po powrocie do domu. W życiu się nie spodziewałam, że w czasie niecałego roku od drugiej córki nasze życie seksualne będzie takie intensywne.
W kwestiach logistycznych, jest to ponoć najlepszy klub swingersowy w kraju, dojeżdżamy 45 minut. W cenie 100EUR od pary na imprezy sobotnie, gdzie tylko pary są dozwolone, dostaliśmy muzykę na żywo, bufet z gorącymi daniami, wszystkie napoje za darmo (a mają nienajgorszy barek i nie skąpią alkoholu), dwie sceny do tańczenia, jaccuzi, sauny, opcja zostania na noc i śniadanie. Już samo to w tej cenie jest naprawdę niezłą opcją, a do tego dochodzą dwa piętra seksualnych uciech. Oboje zgadzamy się, że zostaniemy stałymi bywalcami
Ostatnio zmieniony 10 sie 2014, 21:30 przez Alamakota, łącznie zmieniany 1 raz.
Fakt, troszke sobie zrobilem urlopu od kasowania spamu
Dzieki za opis, z pewnoscia sa to zupelnie inne wrazenia. Ciekawe tylko czy to nie uzaleznia, bo w sumie jedyne co mnie troche niepokoi w przekraczaniu kolejnych barier to wlasnie pozniejsze pragnienie wiecej i wiecej. Z drugiej strony bez sensu czekac z takimi rzecami jak sie bedzie starym i brzydkim
Choc po takiej akcji mozna w sumie na partnera popatrzec troche innym okiem i cos takiego samo w sobie moze tez podniesc temperature w sypialni juz na codzien.
Dzieki za opis, z pewnoscia sa to zupelnie inne wrazenia. Ciekawe tylko czy to nie uzaleznia, bo w sumie jedyne co mnie troche niepokoi w przekraczaniu kolejnych barier to wlasnie pozniejsze pragnienie wiecej i wiecej. Z drugiej strony bez sensu czekac z takimi rzecami jak sie bedzie starym i brzydkim
Choc po takiej akcji mozna w sumie na partnera popatrzec troche innym okiem i cos takiego samo w sobie moze tez podniesc temperature w sypialni juz na codzien.
Maverick pisze:Fakt, troszke sobie zrobilem urlopu od kasowania spamu
Dzieki za opis, z pewnoscia sa to zupelnie inne wrazenia. Ciekawe tylko czy to nie uzaleznia, bo w sumie jedyne co mnie troche niepokoi w przekraczaniu kolejnych barier to wlasnie pozniejsze pragnienie wiecej i wiecej. Z drugiej strony bez sensu czekac z takimi rzecami jak sie bedzie starym i brzydkim
Choc po takiej akcji mozna w sumie na partnera popatrzec troche innym okiem i cos takiego samo w sobie moze tez podniesc temperature w sypialni juz na codzien.
Na pewno podnosi ciśnienie na kilka kolejnych dni
Ważne jest chyba, żeby to było urozmaicenie, czyli poza imprezami mamy normalne życie seksualne.
Niestety z tym u nas problem ostatnio, z powodów medycznych (żeby komuś się nie pomyślało, nie powiązany z klubem, tylko z moją spiralką). Zobaczymy czy się rozbujamy, bo planowaliśmy jechać znowu na początku października. Akurat w moje urodziny mają Ladies Night
Re: Swingersi
Ja bym chciał spróbować
Re: Swingersi
w czestochowie szykuje sie jakas impreza?
Wróć do „Seks, kontakt fizyczny”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 66 gości