Adamiec pisze:i to w sytuacji, w której mogłem tej formy użyć
Nie mogłeś słońce, nie mogłeś. Na tym polega problem

Adamiec pisze:ale nie można napisać, że jest błędne
Oczywiście, że można. Właśnie to napisałam

Adamiec pisze:Nie, nie ma żadnego akcentu, żadnego kontekstu....absolutnie nic nie ma....
Ty uważasz, że jest.
To jak tam, dasz radę klocki tego zdania poukładać inaczej, żeby to uwidocznić i udowodnić Twoje twierdzenie?
Podpowiem. Konstrukcja musiałaby wyglądać mniej więcej tak:
"Wiesz Andrew, większość ludzi to bezmózgie drony bez wymagań. Każdemu podają rękę. Tym niemniej TOBIE jej nie podadzą".
I to jest akcent znaczeniowy, o który w tym zdaniu chodzi.
Twój akcent domniemany nawet koło niego nie stał

Adamiec pisze:Bo faktycznie twoje propozycje były bardzo poprawne i zdania faktycznie zyskałyby na proponowanej zmianie....
Cieszę się, że z wysokości swej koturnowości dostrzegasz ten fakt

Maverick pisze:A Ty jakbys to widziala Pani Minister ze swojej strony? Gdybys zdradzala Mauzonka i by taki numer odpalil?
Zakładając, że zdrada jest zdradą standardową - czyli ukrywałam się, kłamałam, po kryjomu sprowadziłam gacha i tak dalej - to chyba w tej sytuacji byłabym bardziej skupiona na sobie i swojej / naszej sytuacji, mniej na samym maużonku. Na tym, jak ja wypadłam w tym momencie, co dalej ze związkiem będzie i tak dalej. Myślę, że zachowanie Szanownego w tej dokładnie chwili byłoby dla mnie mniej istotne, niż jego zachowanie w następnych dniach / godzinach - na pewno zaskoczyłby mnie bardzo, ale na dłuższą metę mogłoby to nie mieć szczególnego znaczenia.
A bardzo jednostkowo, w odniesieniu do tego, co między nami w tej chwili jest - nie chciałabym seksu w obecnej postaci zastępować czymś, co powstaje przez nagły trójkącik z przypadkowym gościem. Mogłoby się skończyć rozstaniem właśnie z tego powodu (o ile Szanowny nie rzuciłby mnie wcześniej z powodu zdrady). Co prawda z faceta wychodzi coś interesującego i niespotykanego... ale ja nie jestem pewna, czy podoba mi się to, co wyszło.
Ale.
To domniemania, bo nikt mi nigdy takiego numeru nie zrobił.
Z niedomniemań - wiem, że zdrada może poprawić relacje w związku. Wiem, że zdarzyło mi się przejawiać objawy skrajnego napalenia tuż po tym, jak o zdradzie się dowiedziałam. Wiem, że zdrada w sensie przespania się kimś nie wywiera na mnie szczególnego wrażenia, jest ono pomijalne w porównaniu ze zdradą w sensie okłamywania / oszukiwania / lawirowania. Wiem, że maużonek ma odwrotnie i jesteśmy zupełnie niesymetryczni w swych podejściach. Naprawdę nie podejmuję się jednoznacznego stwierdzenia, co z tej mieszanki mogłoby wyjść.