
problem z sexem w małżenstwie!
Moderator: modTeam

Ostatnio zmieniony 25 lis 2004, 17:07 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
krzys pisze:Dokładnie moja zona to nie zła laskaale wszystkie moje pochwały to po prostu bzdety , zawsze tak było , ja mówie wygladasz dobrze , Ona akurat , albo ze sie nabijam , ja mówie do jej ciasteczko , a ona to odbiera jak by była przezemnie uwazana za grubaska , mówie pączusiu , jest to samo , a wazy 53 kg przy 158 cm wzrostu , czy taka kobieta moze byc gruba
? kobiety sa pokrecone w tej kwesti i tyle
:564:
ale nie można przesadzać z komplementami.... jak się mydli oczy że jest dobrze, a jest źle to można jej wmówić i wtedy już zupełnie się zapuści

When you dream there are no rules. People can fly, anything can happen. (...)
You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

Witam! ponownie i chyba po raz ostatni!! wczorsaj moj maz przeczytal czesc rzeczy...i z jednej strony jestem zla a z drugiej moze dobrze!! Naprawde jest najwazniejsza osoba w moim zyciu razem z dzieckiem i na glowie stane zeby bylo dobrze! I mam gdzies jak to na okolo wyglada. mam nadzieje ze my bedziemy szczesliwi ze soba do konca i nie bedzie w naszym zyciu przykrych niespodzianek w postaci rozrywek z innymi osobami!
Na tyle wazna ze bez niego nie ma co nawet myslec o udanym malzenstwie
Nie zgodzę się w żadnym wypadku ! Zresztą Redd's nie pisze ze jest seks jest tragiczny, boli i nigdy więcej tego nie zrobi. Po prostu nie sprawia jej aż tyle przyjemności żeby chcieć go codziennie. I przeceiż będzie się kochac pewnie z mężem, tylko nie często. A jest wiele innych rzeczy w ich małżeństwie które są szalenie istotne- przede wszystkim miłość do partnera i umiejętność porozumienia się, a to jest w ich małżeństwie, co naprawdę bardzo dobrze wróży! Bo chodzi o to żeby się dobrze dogadywali a nie przeżywali miliony orgazmów! Zresztą zawsze można iśc na kompromis w sprawie seksu.
Redds:
To jednak brzmi inaczej niż twoje słowa Ago...
I tyle, bo nie chcę być złośliwy - mojego zdania możecie się domyśleć.
:564:
moj problem polega na tym ze nie potrzebuje sie kochac z mezem. Tzn potrzebuje...ale nie podnieca mnie??? kocham go bardzo, martwi sie, jak go nie ma to mam wizje itd ..ale wieczorem mam ochote spac a nie kochac sie! ostatnio zobaczylam mojego bylego ..z lat mlososci chlopaka i on mi chodzi po glowie.MYsle jak by tu sie znim spotkac? Tzn jak tylko cos wypije to takie mysli mi przychodza!!!
maz mi sie podoba ...jest przystojny, wesoly..ale nie kreci mnnie, kochajac sie z nim jest mi dobrze ale nie moge dojsc do orgazmu..zreszta nigdy nie moglam z nim...a cuda robilismy, on na rzesach stawal!!
To jednak brzmi inaczej niż twoje słowa Ago...
I tyle, bo nie chcę być złośliwy - mojego zdania możecie się domyśleć.
:564:

To nie jest tak ze sex jest mi obojetny bo nie jest, ostatnio wszytko sie skupia wokol tego, caly czas rozmawiamy o tym szczegolnie od 2 dnie. Kochamy sie ...w miare mozliwosc czesto , nie kilka razy na dzien bo z roznych wzgledow nie da rady! ale tak jak np ostatnio czuje sie jakos blizej niegio, glupio mi z tego powodu ze przeczylal kilka rzeczy i to jakos b na mnie dziala. A jak sie klucimy albo w domu jest zle , to w ogole nie mysle o seksie! i moze tez tak sie czuje bo jest male dziecko i za duzo tych rzeczy naraz!...potrzebyje po prostu spokoju, cierpliwosci partnera i poczucia pewnosci siebie.
Redds napisała:
No i droga Redds takie podejście zmienia wszystko, bo wszystko jeszcze przed Wami razem... .
Ja nie sądze by moja "miła" ex miała takie wątpliwości - po prostu znalazła sobie lepszego na ówczas, bo nowego i pozamiatane.
Troszkę trwało nim się pozbierałem, ale teraz pora bym ja dokończył to zamiatanie i po sprawie.
Ale widocznie tak było mi pisane.
Pozdrówka :564:
!...potrzebyje po prostu spokoju, cierpliwosci partnera i poczucia pewnosci siebie.
No i droga Redds takie podejście zmienia wszystko, bo wszystko jeszcze przed Wami razem... .
Ja nie sądze by moja "miła" ex miała takie wątpliwości - po prostu znalazła sobie lepszego na ówczas, bo nowego i pozamiatane.
Troszkę trwało nim się pozbierałem, ale teraz pora bym ja dokończył to zamiatanie i po sprawie.
Ale widocznie tak było mi pisane.
Pozdrówka :564:

Seks jest ważny, Maverick, ale nie ilość, ale jakość. Seks bylejaki (czyt. nieprzyjemny) jest ważny- ale negatywnie- tzn. nie jest obojętny- jest przykry, a potem znienawidzony. To logiczne i normalne, że nie lubi się czegoś, co sprawia przykrość (przykrością może być też rozczarowanie brakiem frajdy). Tak samo seks może być ważny dla kobiety oziębłej, jak i dla impotentna. Oboje mogą chcieć i pragnąć doznań seksualnych, do których nie są z jakichś powodów zdolni.
Pozwole sobie cos tu wkleic z innego forum ! ciekawe jaki bedzie odzew !
UWAGA!!!
Hmmmm... Czytam sobie te wszystkie wypowiedzi i jestem ciekaw co powiecie o mojej historii, bo nie zauważyłem niczego podobnego.
Moja żona ma kochanka. Zaczęło się niewinnie, klikanie w necie, smsy, telefony, potem kidyś do nas przyjechał z dzieciakami - sympatyczny facet. Kilka miesięcy później, żona powiedziała miała z córką pojechać do niego i powiedziała mi że ma fantazje na jego temat, że czuje do niego dużo, dużo za dużo i choć czuje się z tym fatalnie ale wie że może coś się wydarzyć jeśli tam pojedzie a mimo to chce jechać. Zgodziłem się. Dziwne? Dla mnie to już się stało, zawsze odbierałem zdradę jako psychiczną relację, fizyczność to tylko skutek zdrady. Uznałem że mogę jej zakazać, ale cóż to zmieni? Będzie tym bardziej fantazjować, myśleć o tym, a dla mnie przecież było i tak po wszystkim. Pojechała, stało się, wróciła rozpromieniona i szczęśliwa - między nami jednak nic się nie zmieniło, nadal się kochamy szaleńczo (mimo że 10 lat po ślubie). Ten facet to było uzupełnienie mnie. Po latach małżeństwa nigdy nie wywołam tego pierwotnego dreszczyku, tego podniecenia związanego z tym czymś nowym.
Później jeszcze raz pozwoliłem jej na weekendowy wyjazd i znów szaleństwo zmysłów. Ja jestem w seksie raczej delikatny i czuły, on szorstki i ostry - razem się znakomicie uzupełniamy. Cały czas z żoną rozmawiamy o tym wszystkim, pełna więź, żadnych tajemnic i sekretów, dzielimy się odczuciami i właśnie dlatego mimo że jest ten trzeci, to mam wrażenie że nasz związek jest jeszcze silniejszy. Z tym facetem zresztą cały czas utrzymuję kontakt, gadamy jak kumpel z kumplem, bo w sumie chyba można powiedzieć że się zakumplowaliśmy. Żona nigdy przed nim nie ukrywała że ja o wszystkim wiem. Na początku trzeba było przełamać się by zacząć rozmawiać, ale okazało się to bardziej naturalne niż możnaby przypuszczać. Wtedy przyszedł pomysł że w sumie dlaczego żonie nie zrobić dobrze? No i zorganizowałem z tym facetem wyjazd w trójkę.. Hmmm... Nigdy nie widziałem żony tak szczęśliwej, jak to określiła "mam orgazm psychiczny" (o fizycznych nie wspomnę). Czy można kochać dwie osoby naraz? Można! Czy powinienem jej odbierać coś co jest dla niej takie ważne, coś czego nie mogę sam jej dać? Czy mam się zachować jak pies ogrodnika ? Dobrze nam tak i byłoby wszystko cacy gdyby nie wyrzuty siumienia żony związane z jego żoną - ale to już standardowe uczucie wielokrotnie tu opisywane. Może więc dobrze że on mieszka w Szczecinie a my w Radomiu - odległość sprawia że nasze kontakty nie są na tyle częste by popaść w rutynę i stać się nieostrożnym, jego żona nie może się o tym dowiedzieć, nigdy by tego nie zaakceptowała i raczej w ogóle nie zrozumiała.
UWAGA!!!
Hmmmm... Czytam sobie te wszystkie wypowiedzi i jestem ciekaw co powiecie o mojej historii, bo nie zauważyłem niczego podobnego.
Moja żona ma kochanka. Zaczęło się niewinnie, klikanie w necie, smsy, telefony, potem kidyś do nas przyjechał z dzieciakami - sympatyczny facet. Kilka miesięcy później, żona powiedziała miała z córką pojechać do niego i powiedziała mi że ma fantazje na jego temat, że czuje do niego dużo, dużo za dużo i choć czuje się z tym fatalnie ale wie że może coś się wydarzyć jeśli tam pojedzie a mimo to chce jechać. Zgodziłem się. Dziwne? Dla mnie to już się stało, zawsze odbierałem zdradę jako psychiczną relację, fizyczność to tylko skutek zdrady. Uznałem że mogę jej zakazać, ale cóż to zmieni? Będzie tym bardziej fantazjować, myśleć o tym, a dla mnie przecież było i tak po wszystkim. Pojechała, stało się, wróciła rozpromieniona i szczęśliwa - między nami jednak nic się nie zmieniło, nadal się kochamy szaleńczo (mimo że 10 lat po ślubie). Ten facet to było uzupełnienie mnie. Po latach małżeństwa nigdy nie wywołam tego pierwotnego dreszczyku, tego podniecenia związanego z tym czymś nowym.
Później jeszcze raz pozwoliłem jej na weekendowy wyjazd i znów szaleństwo zmysłów. Ja jestem w seksie raczej delikatny i czuły, on szorstki i ostry - razem się znakomicie uzupełniamy. Cały czas z żoną rozmawiamy o tym wszystkim, pełna więź, żadnych tajemnic i sekretów, dzielimy się odczuciami i właśnie dlatego mimo że jest ten trzeci, to mam wrażenie że nasz związek jest jeszcze silniejszy. Z tym facetem zresztą cały czas utrzymuję kontakt, gadamy jak kumpel z kumplem, bo w sumie chyba można powiedzieć że się zakumplowaliśmy. Żona nigdy przed nim nie ukrywała że ja o wszystkim wiem. Na początku trzeba było przełamać się by zacząć rozmawiać, ale okazało się to bardziej naturalne niż możnaby przypuszczać. Wtedy przyszedł pomysł że w sumie dlaczego żonie nie zrobić dobrze? No i zorganizowałem z tym facetem wyjazd w trójkę.. Hmmm... Nigdy nie widziałem żony tak szczęśliwej, jak to określiła "mam orgazm psychiczny" (o fizycznych nie wspomnę). Czy można kochać dwie osoby naraz? Można! Czy powinienem jej odbierać coś co jest dla niej takie ważne, coś czego nie mogę sam jej dać? Czy mam się zachować jak pies ogrodnika ? Dobrze nam tak i byłoby wszystko cacy gdyby nie wyrzuty siumienia żony związane z jego żoną - ale to już standardowe uczucie wielokrotnie tu opisywane. Może więc dobrze że on mieszka w Szczecinie a my w Radomiu - odległość sprawia że nasze kontakty nie są na tyle częste by popaść w rutynę i stać się nieostrożnym, jego żona nie może się o tym dowiedzieć, nigdy by tego nie zaakceptowała i raczej w ogóle nie zrozumiała.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Hmm - powiem tyle nie rozumiem.
Może mam mały temperament i potrzeba mi takiej samej partnerki, może jestem skończonym monogamistą bez głębszego uzasadnienia, może jestem młody i jeszcze głupi brakiem doświadczenia itd. itp.
Zgadzam się z autorem w zupełności w kwestii zdrady psychicznej i fizycznej już tylko jako skutków - ale już całkiem nie rozumiem jego reakcji - zdradziła go jego zdaniem i co i on jej w tym pomaga. W imię czego??? miłości??? - nie rozumiem, ale to przecież uczucia więc nic tu do rozumienia. Powiem więc, że takie uczucia są i pewnie będą mi obce.
Wierność, w konsekwencji zaufanie i poczucie bycia jedynym jest dla mnie szalenie ważne - mógłby go niezakłócić jeden epizod, a i to pod wieloma warunkami, ale taka sytuacja...
No i najważniejsze - jest jeszcze żona tamtego gościa - i jak nasz autor patrzy sobie w lustro każdego ranka, tłumaczy że to dla dobra i z miłości do swojej żony
?
Zdecydowanie nie moja bajka :562: - wolałbym być sam do końca niż pakować się w historię, która zabrałaby mi spokój sumienia.
:564: dla Krzysia za ożywianie forum
Może mam mały temperament i potrzeba mi takiej samej partnerki, może jestem skończonym monogamistą bez głębszego uzasadnienia, może jestem młody i jeszcze głupi brakiem doświadczenia itd. itp.
Zgadzam się z autorem w zupełności w kwestii zdrady psychicznej i fizycznej już tylko jako skutków - ale już całkiem nie rozumiem jego reakcji - zdradziła go jego zdaniem i co i on jej w tym pomaga. W imię czego??? miłości??? - nie rozumiem, ale to przecież uczucia więc nic tu do rozumienia. Powiem więc, że takie uczucia są i pewnie będą mi obce.
Wierność, w konsekwencji zaufanie i poczucie bycia jedynym jest dla mnie szalenie ważne - mógłby go niezakłócić jeden epizod, a i to pod wieloma warunkami, ale taka sytuacja...
No i najważniejsze - jest jeszcze żona tamtego gościa - i jak nasz autor patrzy sobie w lustro każdego ranka, tłumaczy że to dla dobra i z miłości do swojej żony
Zdecydowanie nie moja bajka :562: - wolałbym być sam do końca niż pakować się w historię, która zabrałaby mi spokój sumienia.
:564: dla Krzysia za ożywianie forum
Ostatnio zmieniony 26 lis 2004, 23:17 przez lorenzen, łącznie zmieniany 1 raz.

Mysle, że krzyś wkleił ten textaby wywołac poruszenie i może kogos zaszokować
....hmm powiem tak, chyba już nic mnie nie zdziwi, ale zdecydowanie nie podoba mi sie ten układ i nie widze siebie czy mojego partnera w czymś takim.

People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
Zdecydowanie nie moja bajka - wolałbym być sam do końca niż pakować się w historię, która zabrałaby mi spokój sumienia.
Kiedyś pisałem, że zasypiam spokojnie. Widzę, (wcześniej wiedziałem) że nie jestem odosobniony. :564:
Ale...
Czy można kochać dwie osoby naraz? Można!
Można.
I to tyle.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Z tym że można kochać dwie osoby się nie zgodzę. Można pożądać dwie, ale miłośc to zupełnie inne uczucie. Ale to tylko moje zdanie.
A co do autora tekstu- Ja bym w taki układ nie weszła, może dlatego że jestem zazdrosną monogamistką
ale by mi to bardzo przeszkadzało. Jeszcze biorąc pod uwagę że nie chodzi tylko o seks, ale rodzi sie też uczucie. I nie widzę w tym nic z psa ogrodnika, bo to naturalna reakcja że nie chcemy aby ktoś nas zdradzał.
Ciekawe że komuś taki układ odpowiada. No ale jeśli naprawdę i jemu i żonie to nie przeszkadza, no to chyba jest ok. Dla mnie taki układ jest zagrożeniem dla małżeństwa, jeśli nie teraz to w przyszłości może się to nieźle odbić.
A co do autora tekstu- Ja bym w taki układ nie weszła, może dlatego że jestem zazdrosną monogamistką
Ciekawe że komuś taki układ odpowiada. No ale jeśli naprawdę i jemu i żonie to nie przeszkadza, no to chyba jest ok. Dla mnie taki układ jest zagrożeniem dla małżeństwa, jeśli nie teraz to w przyszłości może się to nieźle odbić.
Mysiorek, łącznie jeden wymarzony?? Ja tego nie kumam. Dwoch facetow to juz nie jest jeden. Nie ma na tym swiecie idealow ale mozna znalezc takiego faceta, ktorego sie pokocha. I jesli bardzo sie kocha to nie wyobrazam sobie jak mozna kochac innego? Wymarzony facet to dla mnie ten, z ktorym jestem. Maz, ojciec dziecka, ktoremu przysiega sie bycie na zawsze. I nikt nigdy nie bedzie bardziej wymarzony od niego.
Wróć do „Seks, kontakt fizyczny”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 267 gości