seks oralny -?
Moderator: modTeam
Zgadzam się, zdrada to świństwo! A osoby, które po fakcie (po zdradzeniu) kręcą i dorabiają do zdrady teorie niewinności (kłótnia, czy np. stan nietrzeźwości) to także świenie. I nie zgadzam się także z tym, że zawsze obie strony są winne zdradzie. Jeśli sobie obiecujemy wcześniej wierność, to później nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady...
Była zdrada... a do dalej? To jest kwestia nierozstrzygnięta. Wybaczyć, czy nie wybaczyć? Jak będzie dalej w związku? Ciekaw jestem, jakbyście to rozegrali...
Była zdrada... a do dalej? To jest kwestia nierozstrzygnięta. Wybaczyć, czy nie wybaczyć? Jak będzie dalej w związku? Ciekaw jestem, jakbyście to rozegrali...
ja bym nie wybaczyla
czuje, ze pewna osoba zaraz powie ze zycie zweryfikuje moj poglad
ale wiem, ze nie wybaczylabym...gdy on spojrzy dluzej na jakas dziewczyne jestem zazdrosna, jestem zazdrosna o jego mysli, o wszystko
zdrady stricte nie potrafilabym zapomniec
wykreslilabym z mojego zycia go raz na zawsze
czuje, ze pewna osoba zaraz powie ze zycie zweryfikuje moj poglad
ale wiem, ze nie wybaczylabym...gdy on spojrzy dluzej na jakas dziewczyne jestem zazdrosna, jestem zazdrosna o jego mysli, o wszystko
zdrady stricte nie potrafilabym zapomniec
wykreslilabym z mojego zycia go raz na zawsze
Rozsądna zazdrość nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie - pokazuje tylko to, że nam na drugiej osobie zależy. Ale nie jest to zależne - im większa zazdrość, tym bardziej się osobę kocha. Tak nie jest. Niejedna chora zazdrość skończyła się rozpadem związku, gdyż jeden z partnerów już po prostu nie wytrzymywał. Wydaje mi się, że czym większe zaufanie, tym mniejsza zazdrość...
Ja cały czas mówię, że nie wybaczę... Nie wierzę też, że mogłaby mnie zdradzić. Myślę, że to, co teraz zostanie powiedziane, mogłoby się drastycznie zmienić w sytuacji, w której naprawdę miałoby się dylemat - co zrobić? Wywalić za drzwi i nie chcieć znać, czy próbować być dalej? Trudna sprawa. Ja wolałbym nigdy nie podejmować takiej decyzji. Ale myślę, że miłość byłaby silniejsza i starałbym się wybaczyć...
Ja to zweryfikuję !!!!!!!!! :569: nie wybaczyłam by ! rozstalismy by sie ! I wy wszyscy mówicie o Miłosci !!!!!!!!!! Wszystko zatem przed wami , nic nie wiecie i tylko wydaje sie wam ze kochacie , ale cóż w tym wieku to już tak jest, zauroczenie postrzegacie jako miłosc , a jak tylko spojrzy na inną to was skreca
? hmm co to jest za miłosc , moze kiedys dane wam bedzie kogos pokochac , tak ale naprawdę ! wystarczy poczytać sobie w bibli a ja ten cytat tu przytocze , jezeli spełnicie to wszystko co tam pisze wtedy bedziecie kochać ----------"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. "----- No i potraficvie tak kochać
zastanówcie sie , i nie mówcie mi ze to nie jest mozliwe !!
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
a ty znowu musisz sprowadzic wszystko do rynsztoka!!!!!!!!!czyli zdradzajmy bo jak kocha to wybaczy!!!!!!!!1ludzie trzymajcie mnie!
a zazrosc to zupelnie inna sprawa
jak nie niszczy to jest fajna
jak ktos chce to wybaczy
ale zdrada dla mnie oznacza-juz cie nie chce
a jak ktos kogos nie chce to sie trza rozstac
jesli kocham kogos do szalenstwa a ten ktos mnie zdradzi to................................
jestem mloda, nie znam zycia, ale wiem ze nie bede kobieta ktora bedzie sie dzielic facetem...........
moze takie sa i jak chca byc na drugim miejscu albo na rownoleglym to sa ..........i tyle
a zazrosc to zupelnie inna sprawa
jak nie niszczy to jest fajna
jak ktos chce to wybaczy
ale zdrada dla mnie oznacza-juz cie nie chce
a jak ktos kogos nie chce to sie trza rozstac
jesli kocham kogos do szalenstwa a ten ktos mnie zdradzi to................................
jestem mloda, nie znam zycia, ale wiem ze nie bede kobieta ktora bedzie sie dzielic facetem...........
moze takie sa i jak chca byc na drugim miejscu albo na rownoleglym to sa ..........i tyle
Ja myślę, że przytoczony przez Krzysia fragment nie dotyczy miłości partnerskiej, a ogólnie pojmowanej przez wierzących miłości do bliźnich. Dlatego nie zgadzam się z tym, co napisał - że jest możliwa taka miłość. Nie ma takich związków, czy małżeństw, które w 100% byłby zgodne z tym, co napisał. Mało jest pewnie takich, które spełniają 50% warunków miłości biblijnej...
Ewo ! zle mnie zrozumiałas , ale cóż ?
No to powiedzcie mi kiedy tak naprawde kochacie , i nie masz racji mówiac , ze nie ma takich małzenstw , ale wiem skąd wynika takie twierdzenie ano stad ze zwiazki te zawierane sa w wieku np . do 23 roku zycia , wtedy wszyscy mówia o miłosci której nie ma jest zauroczenie , fascynacja i przyzwyczajenie , no bo jak sie chodzi z dziewczyną lat np . 4-y
wystarczy spojrzec na małzenstwa zawierane puzniej w wieku, nie wiem, szczelam lat 35- 50 Ci ludzie sie naprawde kochaja
No to powiedzcie mi kiedy tak naprawde kochacie , i nie masz racji mówiac , ze nie ma takich małzenstw , ale wiem skąd wynika takie twierdzenie ano stad ze zwiazki te zawierane sa w wieku np . do 23 roku zycia , wtedy wszyscy mówia o miłosci której nie ma jest zauroczenie , fascynacja i przyzwyczajenie , no bo jak sie chodzi z dziewczyną lat np . 4-y
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Wychodząc z takiego założenia, jakie przedstawił Krzys, możnaby wywnioskować, że pewności nigdy nie można mieć. Znam małżeństwa, które się żeniły w wieku 21 lat i razem będą umierać po siedemdziesiątce. A są takie, które się żenią w wieku 40-kilku lat i nie wytrzymują 5 lat ze sobą. Tak więc nadal jestem zdania, że wiek nie ma nic do gadania. Starsi ludzie mają większe doświadczenie życiowe, ale niekoniecznie w zakresie miłości...
Przykład z życia wzięty (dotyczy moich znajomych):
Małżeństwo, zgodne, udane ze starzem kilkunastoletnim. Żona ciężko choruje, dwa lata bez kontaktów fizycznych. Mąż w tym czasie znajduje sobie inną - chodzi mu tylko o seks, bo już bez niego nie może wytrzymać. Żona wie o tym i godzi się na taki układ. Potem wraca do zdrowia. I co? Dalej zero seksu, bo się nim brzydzi! Kocha go, ale się brzydzi, nie chce by ją dotykał, całował. Nadchodzi frustracja, żale z jednej i z drugiej strony. Przez tyle lat pokonywali wspólnie piętrzące się przeciewności, byli dla siebie cierpliwi i wyrozumiali, kochali się pomimo swych wad. A teraz seks zatruł im życie. Żona brzydzi się własnym mężem! Rozwód... tragedia... rozbicie rodziny. Facet ponownie się żeni. I co? Małżeństwo trwa 3 lata. Znów rozwód... Jakieś wnioski?
Dla mnie jeden: zdrada dla zdradzanej czy zdradzanego jest zawsze poniżeniem. Nawet jeśli miłość przezwycięży niechęć i da wybaczenie, zawsze pozostanie w sercu drzazga. Rana nawet zagojona, przy pierwszej nadarzającej okazji się odnowi i znów zacznie krwawić, czasem ze zdwojoną siłą. Ludzka miłość może okazać się zbyt słaba w takiej sytuacji.
P.S. Jak dla mnie szczytem bezczelności jest twierdzenie, że zdrada może w zwiazku zaistnieć, połaczone z założeniem, że kochający partner/partnerka powinien ją wybaczyć "bo miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, łaskawa jest..." To już nadinterpretacja i próba usprawiedliwienia świństwa za pomocą Biblii. Dla mnie nie do przyjęcia. Przepraszam za ostre słowa. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony...
Małżeństwo, zgodne, udane ze starzem kilkunastoletnim. Żona ciężko choruje, dwa lata bez kontaktów fizycznych. Mąż w tym czasie znajduje sobie inną - chodzi mu tylko o seks, bo już bez niego nie może wytrzymać. Żona wie o tym i godzi się na taki układ. Potem wraca do zdrowia. I co? Dalej zero seksu, bo się nim brzydzi! Kocha go, ale się brzydzi, nie chce by ją dotykał, całował. Nadchodzi frustracja, żale z jednej i z drugiej strony. Przez tyle lat pokonywali wspólnie piętrzące się przeciewności, byli dla siebie cierpliwi i wyrozumiali, kochali się pomimo swych wad. A teraz seks zatruł im życie. Żona brzydzi się własnym mężem! Rozwód... tragedia... rozbicie rodziny. Facet ponownie się żeni. I co? Małżeństwo trwa 3 lata. Znów rozwód... Jakieś wnioski?
Dla mnie jeden: zdrada dla zdradzanej czy zdradzanego jest zawsze poniżeniem. Nawet jeśli miłość przezwycięży niechęć i da wybaczenie, zawsze pozostanie w sercu drzazga. Rana nawet zagojona, przy pierwszej nadarzającej okazji się odnowi i znów zacznie krwawić, czasem ze zdwojoną siłą. Ludzka miłość może okazać się zbyt słaba w takiej sytuacji.
P.S. Jak dla mnie szczytem bezczelności jest twierdzenie, że zdrada może w zwiazku zaistnieć, połaczone z założeniem, że kochający partner/partnerka powinien ją wybaczyć "bo miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, łaskawa jest..." To już nadinterpretacja i próba usprawiedliwienia świństwa za pomocą Biblii. Dla mnie nie do przyjęcia. Przepraszam za ostre słowa. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony...
Skąd przyszło wam do głowy ,ze cytatem z Bibli chciałem usprawiedliwić zdradę!!??no skąd
To samo tyczy sie jej ewentualnego wybaczenia .Albo zle interpretujecie to co chce przekazac , albo ja to zle robie musze sie zastanowic , ale jak sie tu rozpisac jak kazdy czeka na swą kolej przed kompem .Pozdrawiam
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
a jeśli
a jesli jedna osoba w małżeństwie była zauroczona - i po iluś latach okazało sie ze nie kocha - nie chciała współżyć to co -- osoba czuje sie odrzucona i to chyba logiczne ze szuka innej osoby trura ja pokocha i przez którą będzie kochanaSueEllen pisze:P.S. Jak dla mnie szczytem bezczelności jest twierdzenie, że zdrada może w zwiazku zaistnieć, połaczone z założeniem, że kochający partner/partnerka powinien ją wybaczyć "bo miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, łaskawa jest..." To już nadinterpretacja i próba usprawiedliwienia świństwa za pomocą Biblii. Dla mnie nie do przyjęcia. Przepraszam za ostre słowa. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony...
szkoda ze nie jestem krzysiu
a jeżeli rozwód nie wchodzi w gre z różnych przyczyn np najważniejszy powód dzieci
Re: szkoda ze nie jestem krzysiu
Ktos pisze:a jesli jedna osoba w małżeństwie była zauroczona - i po iluś latach okazało sie ze nie kocha - nie chciała współżyć to co -- osoba czuje sie odrzucona i to chyba logiczne ze szuka innej osoby trura ja pokocha i przez którą będzie kochana
Która osoba, ta zdradzana czy ta zdradzająca?
To co? Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. No to wtedy zdradza, rozwodzą się i już. Nie ma miłości, nie ma zdrady. Zdradzać można tylko osobę ukochaną i kochającą, z którą łączy UCZUCIE. Nie ma uczucia, nie ma zdrady. Proste.
Jak naważyli sobie piwa, to muszą je wypić. Jeśli postanawiają żyć razem bez miłości dla dobra dzieci, to powinni też dać im dobry przykład swoim postępowaniem i nie wchodzić w układy pozamałżeńskie. Albo znajdują obie kogoś i się rozstają, albo żyją razem w celibacie.Ktos pisze:a jeżeli rozwód nie wchodzi w gre z różnych przyczyn np najważniejszy powód dzieci
Poza tym zacytowałaś moją wypowiedź nierozumiejąc jej. Ja mówiłam o zdradzie i wybaczeniu kochających się ludzi, a nie rozbitych związków nie do sklejenia. A to jest różnica! W związkach pozbawionych pozytywnych uczuć nie ma mowy o wybaczaniu i miłości. W takich pseudozwiązkach pseudopartnerzy mogą sobie zdradzać na prawo i na lewo, byleby nie demoralizowali przy tym własnych dzieci.
Wróć do „Seks, kontakt fizyczny”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 166 gości