Mysipisiorek pisze:Tylko kobiety mają to do siebie, że potrafią o tym kłapać grupowo nawet "na papierosie". Kłapać, kłapać i... nic z tym nie robić. Może dlatego, bo jeszcze pigułka do mózgu nie dotarła? Ciągle będziecie biorczyniami, czy tylko na tyle Was stać - być nawet najlepszą dziwką w łóżku ze SWOIM facetem, ale w rozmowie z nim grać zakonnicę? I swoimi marzeniami i perwerchą obarczyć też jego, a nie siebie?
Stawiam tezę: Wy ciągle jesteście niepewne - pod kopułą chodzi u Was brak stabilizacji w związku, czy tam zły dobór partnera, czy tam niepewność, czy w ogóle brak... to wszystko pociąga za sobą tzw. "miłość", a nie miłość - czyli pewność.
Faceci nie kłapią, tylko to robią. Bo wiedzą.
Problem leży nie w naszym kłapaniu i nie w waszym "wiedzeniu" , tylko wzajemnym rozumieniu. Wy wyczuwacie u nas niepewność, bo najczęściej otwarcie mówimy o wątpliwościach i problemach, szukamy u Was oparcia i bezpieczeństwa. Co Wy wtedy słyszycie? "Acha, uwaga, ona sobie nie radzi, szuka u mnie recepty na rozwiązanie jej problemów". A my musimy swoje wykłapać, bo kłapaniem budujemy pomosty porozumienia, nawiązujemy więzi, stajemy się bliżsi. Nasze ośrodki emocji we łbie to jeden pierdzielony śmietnik - wszystko rozrzucone jak kawalerskie skarpety - skaczemy z wątku na wątek, odpowiadamy wymijająco, często metaforiami, a jeszcze częściej na kompletnie nie związane ze sobą sprawy. Wy nas słuchacie i ze swoim komorowym umiejscowieniem emocji w prawej półkuli, wcale nie kumacie o co nam biega, a jeśli już włączycie się do dyskusji - rzecz jasna generalnie jako słuchacz, bo kłapanie to nasza rola - to zaczynacie swoje naprawcze cele i podajecie na tacy rozwiązania. W dużej mierze rządzi nami głowa, która ma gdzieś uwarunkowania społeczne i wychowawcze, bo ona wie swoje - i nie jest lepsza ani u nas, ani u was, jest po prostu po obu stronach INNA. My kobiety mamy skłonności do analiz, a Wy jesteście z reguły rzeczowi i konkretni - w szczególności wraz z wiekiem. Mysipisiorku - uczyniłeś nam zarzut z tego, co po pramatce, Ewie czy innej bardziej rozwiniętej szympansicy odziedziczyłyśmy. Jeśli mężczyzna ma z tym problem, to proponuję wyhodować gatunek kobiet, spełniających wszystkie oczekiwania mężczyzny - tylko ostrzegam, może nosić bujniejsze wąsy od WAS a owoce eksperymentu możecie zacząć zbierać za jakieś 50tyś lat.
Leśny Dziadek pisze:jaki jest sens marzyć o tym, czego się nie zamierza zrealizować (pomijam przyczyny braku realizacji ;DD )?
- bo to ubarwia życie erotyczne
- bo to pozwala docenić to co się ma
- bo to często motywuje do określonych zachowań
itd
Leśny Dziadek pisze:Nie szkoda czasu na marzenia nierealne? Na jakieś kiczowate filmiki mentalne, będące odzwierciedleniem taniego porno, zmiksowanego, przykładowo, z bollywoodzkim kiczem? Nie przeczę, mogą
się przyśnić takie rzeczy, czasami mi się taki wykrzaczony sen zdarza, ale świadomie, zaplanowanie marzyć i.... nic w tym kierunku nie robić?
Każdy kto kiedykolwiek w życiu zdecydował się na spełnienie jakiejś fantazji i w efekcie okazała się ona nie być taka, jak sobie faktycznie wymarzył, a wręcz przeciwnie - nie przyniosła ani tyci radości - to woli pomarzyć. Dlaczego? Bo nic to nie kosztuje, nie zapłaci walutą, nie zapłaci zdrowiem, nie zapłaci związkiem. Z Tobą Ted od zwasze - jak pamiętam - był jeden problem - Twoja optyka jest bezdyskusyjna, absolutna i jedyna prawdziwa. Przez rdzeń Ci nie przechodzi inny punkt widzenia, siedzenia, czucia i pierdolenia. Każde zachowanie, opinia czy stanowisko, odmienne od Twojego, traktujesz z góry, a wątki które traktujesz z rzekomą pogardą, tak czy kwak odwiedzasz. I tu mamy styczną

- to ja z kolei tego nie jestem w stanie pojąć.