Cheers, moi drodzy.Dawno już nie było moich "kuroniowych dobranocek", a że dziś mam trochę czasu i wenę, nadrobię braki
Dziś nie będziemy drążyć tematu szmir żeńskich i innych 70-30 wypadków przy pracy, który przerobiliśmy w swoim czasie od góry do dołu. Uważam go na razie ze swej strony za kompletnie wyczerpany. Zajmiemy się tymi szczególnymi przypadkami mojej "pci", którzy ten tok rozumowania prezentują.
Tak, obsesja to doskonałe słowo. Ociekająca najczęściej hipokryzją. Ciekawe, czemu często nawet najgorszy censored(..)arz marzy o tej jednej jedynej, nietykanej leili białej, którą nauczy, wychowa, pokaże świat i zabierze do krainy seksu? Gdyby sam zgrywał konserwatywnego franiszkanina, klepiącego godzinki z rozanielonym wyrazem twarzy w sodalicji mariańskiej; z bólem(ale jednak) ten tok myślenia bym zrozumiał. Ale w innych przypadkach zrozumieć tego nie jestem w stanie. Ale może wspólnie spróbujmy

Ileż to razy osobiście słyszałem (i to często od takich, wyznających zasadę - potwór nie potwór, byle by miał otwór), że kobieta to tak maks, wiecie, dwóch panów winna wcześniej w sobie mieć, bo potem, to panie, szmira jest i pusta. Jakże mógłby taki koleś być z taką, kochać taką i kochać się z taką; przecież przed oczyma zawsze by miał te plugawe członki, które ta ladacznica miała w sobie

Nic to,że może błędy popełniała, że kochała szczenięcą (albo prawdziwą, różnie to bywa na tym wesołym padole) miłością i traf chciał, że trafiła na najgorszego kutafona. Nic to, że każdy ma jakąś historię, przeszłość. Że od pewnego wieku jest to nieuniknione i nienormalnością, gówniarzerią jest to negować. Errare humanum est, w żeńskich przypadkach sprawdza się to bardzo często. Grunt, by potem znormalniała i poukładała sobie w głowie priorytety. Ale to już ją skreśla. Już deprecjonuje w oczach takiego "filozofa" Bo jakże on mógłby swym małym rozumkiem to ogarnąć. To go przerasta. Prostactwo rozlewa się szeroko jak Odra w 1997 roku.
Jakieś pomysły, czemu tak się dzieje?
