problem z nocowaniem
Moderator: modTeam
To ci Moon współczuję, bo ja mam jednak inaczej w domu. Jeśli moi rodzice sobie nie życzą kogoś w domu na noce, to ja nie zapraszam go, nie dlatego, że mi zabraniają, tylko dlatego, że szanuję ich zdanie. Nie zabawiam się z moim facetem, kiedy jestesmy u nas w domu z rodzicami nie dlatego, że oni mi tego zabronili, tylko dlatego, że JA uważam, że to niestosowne.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
megane, zdaje sie ze jednak nie łapiesz zupelnie. Ja nie mowie o zakazie. Bo go byc nie musi. Ale o pewnych zasadach jakie w domach moga panowac.
Bo ja calyczas o tym mowie... O poszanowaniu zdania rodzicow a nie dyskutowania z nim.megane pisze:Jeśli moi rodzice sobie nie życzą kogoś w domu na noce, to ja nie zapraszam go, nie dlatego, że mi zabraniają, tylko dlatego, że szanuję ich zdanie.
moon pisze:megane, zdaje sie ze jednak nie łapiesz zupelnie. Ja nie mowie o zakazie. Bo go byc nie musi. Ale o pewnych zasadach jakie w domach moga panowac.
Ale Ty zrozum, że jakbym chciała to bym zapraszała na noce kogokolwiek, liczę się z ich zdaniem, ale przede wszystkim jestem u siebie i robię jak uważam. I zdarza się, że się moje 'uważanie' i rodziców nie zgadza, ale to nie powód żeby mi walizki za drzwi wystawiać ;d
moon pisze:Bo ja calyczas o tym mowie... O poszanowaniu zdania rodzicow a nie dyskutowania z nim.
I właśnie tego nie rozumiesz - że ze wszystkim mozna dyskutować, tak samo z zasadami ustalanymi przez rodziców. Tak jak Dzindzer napisała - oni muszą moje potrzeby uwzględniać. Tzn jak widać nie wszyscy to robią, ale to nie mój problem. Moi akurat się ze mną licza ;]
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No ale ja nie lkubie jałowych dyskusjimegane pisze:właśnie tego nie rozumiesz - że ze wszystkim mozna dyskutować, tak samo z zasadami ustalanymi przez rodziców.

Moi ze man tez, ale nie wpadaja mi tak glupie pomysly do glowy jak sadzenie ze moje zdanie jest rowne ich zdaniu.megane pisze:Moi akurat się ze mną licza ;]
[ Dodano: 2006-10-13, 23:34 ]
Przyanjmniej nie dopoki jestem na ich utrzymaniu.
Yasmine pisze:Mi nigdy w domu nie powiedzieli, ze to ich dom i nie mam nic do gadania. Przeciez to NASZ dom. I zasady ustalane sa wspolnie.
Dokładnie.
Co do nocowania. Myśle, że spanie razem (w pokoju) nawet na osobnych lóżkach, może być troche niestosowne, dla rodziców. Ale jesli facet maiłby spać w innym pokoju, to dlaczego nie <browar>
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
owszem mieszkam z rodzicami,ale to jest inna sytuacja-właściwie część domu jest moja i czuje się tam tak jakbym mieszkała sama.Dlatego w moim przypadku nie ma sensu wyprowadzka. Jestem samodzielna,często zostaje sama(nie do końca -z babcią-ale ona się nie wtrąca) bo rodzice wyjeżdżają. Nie jest tak, że mamusia mi upierze, ugotuje itd. bo często robię to sama. Większy problem jest z facetem-to on niestety ma problem z opuszczeniem mamusi, a przecież mógłby mieszkać ze mną, moi rodzice nie mają nic przeciwko, ale on nie uznaje mieszkania przed ślubem( tak mówi, ale zaczynam wątpić, że to o to chodzi-czy to raczej problem z wyborem-matka czy dziewczyna?Jest mi przykro bo ja angażuje się coraz bardziej w ten związek, ale czy to sens?Nie jestem jeszcze gotowa na ślub, itd., ale b.chciałabym z nim mieszkać!ale czy jest szansa,że on to zrozumie w najbliższym czasie?Przecież nie będę czekać latami aż się obudzi...........Co o tym wszystkim myślicie?
W takim układzie to przepraszam, inaczej zrozumiałam.
Nie sadze by ten facet sie zmienił, jest cholernie wygodnicki a swoje lenistwo usprawiedliwia jakimis tam zasadami. Nie wiem co Ci radzic, wiem co zrobiła bym ja. Ja bym sie rozstała, nie umiała bym byc przy kims tak nieodpowiedzialnym i niedojrzałym emocjonalnie
Nie sadze by ten facet sie zmienił, jest cholernie wygodnicki a swoje lenistwo usprawiedliwia jakimis tam zasadami. Nie wiem co Ci radzic, wiem co zrobiła bym ja. Ja bym sie rozstała, nie umiała bym byc przy kims tak nieodpowiedzialnym i niedojrzałym emocjonalnie
Tak się zastanawiam.. Jakich ja mam rodziców..? Pamiętam jak mój obecny facet, a wtedy jeszcze kolega przyjechał do mnie na kilka dni i nocował ze mną w jednym łóżku, bo mam tak małe mieszkanie,że nie było innej możliwości nocowania.. Moja mama nie powiedziała na to nic, a mój stary tylko się zapytał gdzie on będzie spał.. To odpowiedziałam,że ze mną a nie z Tobą
Teraz w ogóle nie ma żadnego problemu. Byc może dlatego,że bardzo daleko od siebie mieszkamy i nie jest możliwe przyjechanie na kilka godzin. Poza tym mama wie co ejst grane, bo wie,że biore tabletki antykoncepcyjne

Teraz w ogóle nie ma żadnego problemu. Byc może dlatego,że bardzo daleko od siebie mieszkamy i nie jest możliwe przyjechanie na kilka godzin. Poza tym mama wie co ejst grane, bo wie,że biore tabletki antykoncepcyjne
"Tak bardzo pragnę aby serce moje przy Twoim kroczyć mogło.."
u mnie też problemów prawie nie było. Na poczatku np jak jechalismy na impreze i mama pytala gdzie bedziemy spali to coś kręciłam a pozniej kiedy chcialam jechac do Niego to po prostu mówiłam, ze jadę na noc, nie wracam i tyle. Mama kiedys powiedziala, ze ma nadzieje, ze to nie jest tak, ze jej sie tyl;ko wydaje, ze kazde z nas jest mądre i odpowiedzialne. Nic wiecej:D
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
Yasmine pisze:Mi nigdy w domu nie powiedzieli, ze to ich dom i nie mam nic do gadania
u mnie powtarzane jak mantra.

Moi rodzice całkiem się pogubili. Spełniali wszystkie moje zachcianki, lecz takie zachowanie utrwalali niestety najczęściej wtedy, gdy moja prośba dotyczyła czegoś wysoce zbytecznego, z kolei, gdy na czymś bardzo mi zależało i było to szczególnie ważne dla mojej przyszłości - co się, z małymi wyjątkami, potwierdziło - poprzestawali na lakonicznym "nie". I nieważne, że odpowiedzią na me pytanie był z reguły brak argumentów, bo trudno argumentem nazwać takie coś: "nie, bo nie", rezultat dyskusji pozostawał niezmienny, bo ja przy takiej argumentacji, no cóż...po prostu wymiękam.
Jedyną pociechą jest pewność, że chcieli dla mnie jak najlepiej.

Dzindzer pisze:Ja zawsze mialam duzo do gadania, zawsze sie ze mna liczono, zdarzało sie, ze miałam racje i cos robiono po mojemu.
Zaobserwowałam taką prawidłowość - rodzice kwalifikujący się finansowo do klasy średnio zamożnej dają swoim pociechom dużo wolności, pozwalają decydować, w skrócie - dzieci uczą się korzystać z praw, jakie mają dorośli, zaś w domach, gdzie nie wiedzie się najlepiej, dzieci muszą zmierzyć się z obowiązkami, jakie niesie ze sobą dorosłość, czyli przejmują na siebie zajęcia, które normalnie należą do świata dorosłych tj. zajmowanie się gospodarstwem, opiekowanie się rodzeństwem aż do utrzymywania rodziny itd.
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
jamaicanflower pisze:dzieci muszą zmierzyć się z obowiązkami,
w takich rodzinach czesto tych obowiazków jest więcej niz praw.
Chociaz obowiazki sa wszedzie. Ja dośc czesto sie bratem zajmowałam, lubiłam to nawet. Od dziecka mialam zawsze jakis tam obowiazek, zawsze za dobre wykonywanie byłam chwalona, to sie nie wymigiwałam.
To, ze liczono sie z moim zdaniem wymagało ode mnie odpowiedzialności za swoje słowa. W złosci mogłam powiedziec cos głupiegi i co i potem oceniano mnie po tym. Wiedziałam, ze jak mam głupie argumenty, od głupich zaczne to mnie powaznie nie potraktuja.
Wiesz mi u mojej dziewczyny jej rodzice nie pozwalali spać dopóki nie dowiedzieli się, że się kochamy. Ale to długa historia i zarazem nie miła. Ale wiesz wg. mnie rodziców nie przegadasz, mają już swoje zasady... A znają Twojego lubego? Może jemu nei ufają wiesz jak to już mówią to my namawiamy do złego...
You don't need a reason to help people, it's a VIRTUE!
ah rodzice...
moja kohana rodzicielka też tak móiłą póki sam nie poznałą mojego M*... teraz wie że jest człowiekiem godnym zaufania... no i wie też o tym że wsołżyjemy oczywiście pod zabezpieczeniem... niestety taty nie dąło sie przekonać choć teraz to on nie ma już nic do gadanie... spróbuj przeciągnac na swoje strone jedno z rodzicó... i ono przekona to drugie... albo niech twój chłopak zaprosi ciebie i mame na lody do kina... porostu z troski o ciebei i z niechęci przez neiznanmy zabrania i wymyśla absurdalne pwoody...
powodzenie i pozdrawiam

powodzenie i pozdrawiam

Wróć do „Seks, kontakt fizyczny”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 154 gości