Żadna tragedia i żadne fatum. Stres wynikły z nowej sytuacji i tyle. Nie ułatwia sprawy fakt, że oboje jesteście jeszcze niedoświadczeni - doniosłość chwili was nieco przytłacza, ale tym większa będzie radość kiedy wszystko pójdzie gładko. A pójdzie, jak nie za drugim, to za kolejnym razem. Tylko trzeba uważać, żeby nie wpaść w pułapkę myślenia "tym razem musi się udać"...
I mnie to spotkało przy pierwszej próbie. Niby wszystko gra, jak jak już miało dojść do sedna sprawy, to serducho zaczęło walić jak młot pneumatyczny - tylko zamiast pompować krew tam gdzie trzeba przepompowywało ją... nie wiem, w uszy?
Głowa do góry
