Sztuka robienia minety
Moderator: modTeam
idas pisze:Wiecie co mnie w tym artykule http://erotykum.w.interia.pl/cunnilin.html rozwalilo?
To:Większość kobiet jest bardzo pobudzona i wrażliwa podczas miesiączki lub tuż przed nią. Jeśli nie obawiasz się HIV, jest to całkowicie bezpieczne, a krew jest słodka i smaczna.
:O
Ja sie poki co na cos takiego nie odwaze...
mojemu misiowi to nie przeszkadza. mu to jest obojetnie prawde mowiac i BARDZO DOBRZE
-
- Entuzjasta
- Posty: 137
- Rejestracja: 26 cze 2005, 12:35
- Skąd: LEGNICA
- Płeć:
-
- Entuzjasta
- Posty: 137
- Rejestracja: 26 cze 2005, 12:35
- Skąd: LEGNICA
- Płeć:
no np. psy cieczke .
znaczy się samiczki
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
Witam
Mam nadzieję, że nie dostanę w zęby za odkopanie starego tematu ale temat wydaje mi się odpowiedni co do tego co chcę napisać.
A mianowicie z moją partnerką, która jest moją pierwszą kobietą, aczkolwiek nie jestem już nastolatkiem, od jakiegoś czasu pieścimy się, uprawiamy miłość francuską i kochamy się. Robiąc minetkę staram się zawsze podążać za jej doznaniami, gdy widzę jak jest jej dobrze i zaczyna się wić to aż całe serce się raduję, ale jednak czuję się zielony w temacie, coś muszę robić faktycznie źle bo nigdy nie udało mi się doprowadzić jej tym na szczyty rozkoszy, a ponoć to najłatwiejsza droga. I nie jest tak, że wcześniej nie rozgrzewam jej odpowiednio, dużo czasu poświęcam na dotyk, pocałunki tam gdzie ją to najbardziej podnieca, szyjka, ucho, plecy, potem uda, piersi aż naprawdę ona zrobi się wilgotna i rozpalona.
Wszystko wydaje się w porządku aż do momentu kiedy doznania zaczynają być dla niej zbyt silne, albo nieumiejętnie zajmuję się jej łechtaczką, jestem nie wiem zbyt mało delikatny, albo nie wiem, niepotrzebnie przerywam w połowie drogi gdy słyszę od niej, że to miejsce jest "bardzo wrażliwe", obstawiam to pierwsze. Aczkolwiek zastanawiam się też nad tym, czy ona nie ma jakichś zahamowań aby przeżywać rozkosz, rozumiem naprzykład, że jak jesteśmy u mnie w domu sami w pokoju to gdy bawię się paluszkiem jej łechtaczką i słyszę, żebym przestał bo jak będę tak robił dalej to będzie musiała krzyczeć a moi rodzice są piętro niżej to jest to przeszkoda, która ją krępuję. Ale sytuacja wygląda podobnie kiedy jesteśmy już naprawdę sami u niej, mam czasem wrażenie jakby krępowała się przede mną naprawdę rozluźnić, głośniej jęknąć czy krzyknąć.
Rozumiem też, że miała nienajlepsze doświadczenia ze swoim pierwszym partnerem seksualnym, z którym przeżyła swój pierwszy raz i po jakimś czasie po prostu zaczął nie odpowiadać na jej telefony, po prostu nie odzywał się bardzo to przeżywała i zastanawiała się co jest z nią nie tak, smutne bo to fantastyczna kochająca osoba i do tego seksowna jak diabli. Zdziwiło mnie kiedy pocałowałem ją pierwszy raz na drugiej randce i powiedziała mi wtedy "że nie chciała żebym pomyślał, że jest łatwa" Głeboko w niej to siedziało i bardzo się starałem żeby zniwelować jej opory przed pieszczotami, seksem, a jednak mam wrażenie, że ona czuje się czasami skrępowana swoją seksualnością.
Może robię z igły widły i wiem, że na pewno nic nie zastąpi rozmowy w cztery oczy na ten temat i gdy się tylko z nią zobaczę to porozmawiamy, nie jest to najprostsze, jestem otwarty w tych tematach a gdy na przykład pytam o jej fantazje to z początku słyszę "nie wiem", sęk w tym, że ona się zawstydza bo gdy dłużej z nią na spokojnie porozmawiałem to dowiedziałem się, że chętnie by odegrała na przykład jakieś scenki. Albo w pewnym momencie słyszę, zwiąż mnie
Bo mimo, że jest trochę wstydzioszkowata to drzemie w niej coś szatańskiego. Z czasem mam nadzieję, że będzie lepiej. Prawda jest taka, że pomimo, że jak na razie nie wiem jak doprowadzić ją do orgazmu podczas stosunku, podczas palcówki musiałem już być blisko, poczułem zacisk pochwy, widziałem jej przewracanie gałkami ocznymi i zaczynała trząść się jakby zrobiło się bardzo zimno, a po wszystkim zaczęła płakać, ale to jeszcze nie to, jeżeli kobieta nadal się zastanawia jak wygląda orgazm , wszystko wygląda na to, że jak na razie mamy udane życie seksualne, ja mam na to ochotę i ona również, gdyby było jej tragicznie i nieprzyjemnie to pewnie bym słyszał, że głowa boli,że dzisiaj nie ma ochoty albo coś .A zresztą nie raz i nie dwa się dziwiłem jak potrafiła się po prostu rozpłakać...ze szczęścia...dziwny widok
Ale co ja tam taki niedoświadczony mogę wiedzieć, męczy mnie ta cholerna minetka i szczerze przyznaję że bije mi to na ego trochę, może to dziwne ale więcej przyjemności sprawia mi to jak mojej kobiecie jest dobrze niż własny orgazm. Zdaję sobie sprawę, że miłość to nie powinien być wyścig o orgazm tylko celebracja przyjemności, miłości i bliskości no ale chciałoby się dać tej drugiej osobie jak najwięcej od siebie. Nie poddam się i będę dalej trenował, trening czyni mistrza, ale czasem po prostu nie wiem jak jeszcze inaczej do tego podejść, tak po prawdzie uwielbiam ten smak i zapach więc na pewno z tego nie zrezygnuję.
Trochę się rozpisałem, ciekawe czy ktoś będzie na tyle wytrwały, żeby to przeczytać.
Mam nadzieję, że nie dostanę w zęby za odkopanie starego tematu ale temat wydaje mi się odpowiedni co do tego co chcę napisać.
A mianowicie z moją partnerką, która jest moją pierwszą kobietą, aczkolwiek nie jestem już nastolatkiem, od jakiegoś czasu pieścimy się, uprawiamy miłość francuską i kochamy się. Robiąc minetkę staram się zawsze podążać za jej doznaniami, gdy widzę jak jest jej dobrze i zaczyna się wić to aż całe serce się raduję, ale jednak czuję się zielony w temacie, coś muszę robić faktycznie źle bo nigdy nie udało mi się doprowadzić jej tym na szczyty rozkoszy, a ponoć to najłatwiejsza droga. I nie jest tak, że wcześniej nie rozgrzewam jej odpowiednio, dużo czasu poświęcam na dotyk, pocałunki tam gdzie ją to najbardziej podnieca, szyjka, ucho, plecy, potem uda, piersi aż naprawdę ona zrobi się wilgotna i rozpalona.
Wszystko wydaje się w porządku aż do momentu kiedy doznania zaczynają być dla niej zbyt silne, albo nieumiejętnie zajmuję się jej łechtaczką, jestem nie wiem zbyt mało delikatny, albo nie wiem, niepotrzebnie przerywam w połowie drogi gdy słyszę od niej, że to miejsce jest "bardzo wrażliwe", obstawiam to pierwsze. Aczkolwiek zastanawiam się też nad tym, czy ona nie ma jakichś zahamowań aby przeżywać rozkosz, rozumiem naprzykład, że jak jesteśmy u mnie w domu sami w pokoju to gdy bawię się paluszkiem jej łechtaczką i słyszę, żebym przestał bo jak będę tak robił dalej to będzie musiała krzyczeć a moi rodzice są piętro niżej to jest to przeszkoda, która ją krępuję. Ale sytuacja wygląda podobnie kiedy jesteśmy już naprawdę sami u niej, mam czasem wrażenie jakby krępowała się przede mną naprawdę rozluźnić, głośniej jęknąć czy krzyknąć.
Rozumiem też, że miała nienajlepsze doświadczenia ze swoim pierwszym partnerem seksualnym, z którym przeżyła swój pierwszy raz i po jakimś czasie po prostu zaczął nie odpowiadać na jej telefony, po prostu nie odzywał się bardzo to przeżywała i zastanawiała się co jest z nią nie tak, smutne bo to fantastyczna kochająca osoba i do tego seksowna jak diabli. Zdziwiło mnie kiedy pocałowałem ją pierwszy raz na drugiej randce i powiedziała mi wtedy "że nie chciała żebym pomyślał, że jest łatwa" Głeboko w niej to siedziało i bardzo się starałem żeby zniwelować jej opory przed pieszczotami, seksem, a jednak mam wrażenie, że ona czuje się czasami skrępowana swoją seksualnością.
Może robię z igły widły i wiem, że na pewno nic nie zastąpi rozmowy w cztery oczy na ten temat i gdy się tylko z nią zobaczę to porozmawiamy, nie jest to najprostsze, jestem otwarty w tych tematach a gdy na przykład pytam o jej fantazje to z początku słyszę "nie wiem", sęk w tym, że ona się zawstydza bo gdy dłużej z nią na spokojnie porozmawiałem to dowiedziałem się, że chętnie by odegrała na przykład jakieś scenki. Albo w pewnym momencie słyszę, zwiąż mnie
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)

Ale co ja tam taki niedoświadczony mogę wiedzieć, męczy mnie ta cholerna minetka i szczerze przyznaję że bije mi to na ego trochę, może to dziwne ale więcej przyjemności sprawia mi to jak mojej kobiecie jest dobrze niż własny orgazm. Zdaję sobie sprawę, że miłość to nie powinien być wyścig o orgazm tylko celebracja przyjemności, miłości i bliskości no ale chciałoby się dać tej drugiej osobie jak najwięcej od siebie. Nie poddam się i będę dalej trenował, trening czyni mistrza, ale czasem po prostu nie wiem jak jeszcze inaczej do tego podejść, tak po prawdzie uwielbiam ten smak i zapach więc na pewno z tego nie zrezygnuję.
Trochę się rozpisałem, ciekawe czy ktoś będzie na tyle wytrwały, żeby to przeczytać.
Wróć do „Seks, kontakt fizyczny”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 162 gości